tag:blogger.com,1999:blog-51546559787387203622023-11-16T09:01:25.989+01:00dramione-nienawiść=miłośćMarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.comBlogger44125tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-46191736383300770162020-10-11T19:00:00.004+02:002020-10-11T19:54:48.713+02:00Rozdział 27 - Wąż czy może gryf?<div dir="ltr">Witajcie!</div><div dir="ltr">Na pewno już tu nikogo nie ma, jednak poczułam potrzebę opublikowania Wam tu dwudziestego siódmego rozdziału opowiadania, który nigdy nie został przeze mnie dokończony mimo wielu prób. </div><div dir="ltr">Skąd to tak nagle? </div><div dir="ltr">Natrafiłam dzisiaj na konto Toma Feltona na TikToku i wszystkie wspomnienia wróciły do mnie wielką falą. Faza na HP, to jak kochałam Draco, inside jokes z przyjaciłką (Marta Sz., która pojawiała się tu w dedykacjach parę razy) na temat HP i całego uniwersum... </div><div dir="ltr">Próbowałam znaleźć swoje ulubione blogi Dramione, ale duża część już nie istnieje. Ja jednak nie mam zamiaru usuwać tego. Niech tu zostanie, a jeśli Blogger zostanie kiedyś usunięty to możecie być pewni, że wrzucę to wtedy na inną platformę. </div><div dir="ltr">Zaczęłam pisać to wszystko w połowie szóstej klasy podstawówki, a teraz jestem w trzeciej klasie liceum i zajmuję się pisaniem książki z tą samą przyjaciółką, którą wspomniałam powyżej. </div><div dir="ltr">Wstawię tutaj post jeśli uda nam się ją dokończyć i wydać:)</div><div dir="ltr">Czas okropnie leci i sama tęsknię za pisaniem tego bloga, zanurzaniem się po czubek głowy w tym niesamowitym uniwersum... </div><div dir="ltr">Cieszę się, że właściwie każdy rozdział ma po minimum tysiąc wyświetleń, a miniaturki wiele więcej. Dla młodszej mnie znaczyło to nawet więcej. </div><div dir="ltr">Kochałam pisać i nadal kocham, tak samo jak samo HP.</div><div dir="ltr">Na ten moment całe opowiadanie zajmuje sto dwadzieścia stron w Wordzie i prawie pięćdziesiąt tysięcy słów.</div><div dir="ltr">Jeśli kiedyś nadejdzie mnie wena i będę miała czas to wrócę tu i wyczaruję dalszą historię, jednak nie mam pojęcia kiedy i czy to będzie. </div><div dir="ltr">Dziękuję za wszystko, za wszystkie wyświetlenia, komentarze, wsparcie, kocham Was.</div><div dir="ltr"><br /></div><div dir="ltr">Oto piosenka najbardziej kojarząca mi się z Dramione:</div><div dir="ltr"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/3IUfGfOK3z0" width="320" youtube-src-id="3IUfGfOK3z0"></iframe></div><div style="text-align: center;">Es Sheeran - Kiss Me</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div dir="ltr"><br /></div><div dir="ltr" style="text-align: right;">E.L.</div><div dir="ltr" style="text-align: right;">Autorka</div><div dir="ltr" style="text-align: right;">Marcelina S. </div><div dir="ltr"><br /></div><div dir="ltr"><br /></div><div dir="ltr">
- Nie no ja nie wierzę...-jęczał Draco z twarzą wciśniętą w poduszkę.<br />
Od pół godziny leżał na kanapie w salonie prefektów, żaląc się wyszywanym złota nitką jaśkom, które gdyby żyły prawdopodobnie uciekłyby jak najdalej, byleby nie słyszeć więcej głosu chłopaka. Tak już dawno uczyniła Sorbet, znikając za drzwiami dormitorium Hermiony. Sama Gryfonka spała sobie spokojnie na fotelu obok sofy, a jej oddech delikatnie poruszał platynowymi kosmykami na jej głowie.<br />
- Granger!!!<br />
Podskoczyła gwałtownie na swoim prowizorycznym posłaniu i zaczęła się rozglądać nerwowo za źródłem niemiłosiernie irytującego wrzasku. Jej nieprzytomny wzrok zatrzymał się na rozwalonym na kanapie koło niej Draconie. Westchnęła z dezaprobatą.<br />
- Po co mnie budzisz?-spytała, ziewając i przeciągając się mocno.<br />
- Granger, masz świadomość, że jutro przyjeżdżają moi rodzice?-zapytał, patrząc na nią spode łba.<br />
- Taa... Ale to przecież twój problem, co nie?-ułożyła się wygodniej na fotelu i już powoli zamykała oczy, kiedy przerwał jej kolejny wkurzający krzyk.<br />
- GRANGER!!!-Smok wydarł się ze wszystkich sił, a Herm poderwała się, marszcząc gniewnie brwi.<br />
- CO?!-wrzasnęła na niego z rządzą mordu w oczach.<br />
- To ty jesteś teraz w moim ciele idiotko!!!<br />
Miona już miała mu coś odwarknąć, ale zamarła z otwartymi ustami, bo zorientowała się, że Draco teraz wyjątkowo ma rację. Jest aktualnie niby nim, więc to ONA, a nie ON będzie musiała spędzić nie wiadomo ile czasu z jego rodzicami. Opadła bezsilnie na miękkie oparcie fotela, wypuszczając powietrza z płuc. Dlaczego akurat teraz Malfoy'owie muszą przyjeżdżać? Nie mogliby łaskawie poczekać aż eliksir przestanie działać? To przecież już jutro wieczorem! Tak trudno zwalić się do Hogwartu kilka godzin później? Rozzłoszczona wstała z siedzenia i ruszyła do swojej sypialni, głośno tupiąc nogami.<br />
-A ty gdzie?-zapytał zdziwiony Dracon.-Jeszcze jest wcześnie, dopiero dwudziesta druga!<br />
- Idę spać, dobranoc fretko!-rzuciła przez ramię.-Masz tu Sorbet do towarzystwa!-mówiąc to podeszła do niego z kotką na rękach i zrzuciła mu ją na klatkę piersiową.<br />
- AUUU!!!-zawył z bólu chłopak.-Czy ty w ogóle nie obcinasz szponów temu potworowi?!<br />
- Nie, bo są przydatne właśnie w takich sytuacjach.-odparła Herm przesłodzonym głosem.<br />
- Nienawidzę cię!!!<br />
- Ja ciebie też.<br />
- Pamiętaj tylko, by moje włosy czesać co dwie godziny! Równo osiemdziesiąt pociągnięć grzebieniem! A, i obcinaj paznokcie równo i dokładnie, a potem je przypiłuj starannie pilniczkiem!-krzyknął za nią, ale Hermiona miała w głębokim poważaniu, co ma jej do przekazania.<br />
- Jeszcze czego!-mruknęła pod nosem.-Nie będziesz mi rozkazywał!<br />
Po tych słowach weszła do swojego dormitorium, zatrzaskując za sobą drzwi.<br />
Malfoy już myślał, że ma całkowity spokój, kiedy drzwi do pokoju Gryfonki ponownie się otworzyły.<br />
- Tylko mi się tu nie próbuj obmacywać! - ostrzegła groźnym tonem głosu i znów zamknęła się w swojej sypialni.<br />
- Ej, to nie fair! - krzyknął za nią Draco.</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
***</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Za oknami lał deszcz, rozbijając wielkie krople wody na szybie jadącego powozu.<br />
Nie było widać niczego, co się za nią znajdowało, bo wszystko spowijała mgła i nieprzenikniona szarość.<br />
Wiatr hulał między wysokimi pniami drzew i ich rozległymi, gęstym koronami. Po chwili również docierał do pojazdu, trzęsąc nim na boki.<br />
W środku jadącego wozu, na miękkich siedzeniach podskakiwały co rusz dwie postacue. Jedna z nich miała długie, lśniące, platynowe włosy, a druga oprócz tego posiadała czarne pasma po bokach głowy. Obydwoje mieli zmartwione miny.<br />
Nie potrafili powstrzymać tego wyrazu twarzy mimo, że na codzień umieli niczym najzdolniejsi aktorzy ukryć emocje. Tym razem nie potrafili tego zrobić. Spojrzeli po sobie i westchnęli cicho. Wojna się skończyła, a ich dalej męczą jakieś nieszczęścia. Dlaczego los jest taki okrutny? Czy to pokuta za popełnione grzechy?<br />
Przecież są już dobrzy, mili, nie straszą dzieci, kochają je! Czarnego Pana już nie ma!<br />
- Lucjuszu... - W ciszy rozbrzmiał delikatny, zatroskany głos kobiety.<br />
- Tak, Cyziu? - odpowiedział mężczyzna, spoglądając w błękitne oczy żony, blyszczące w mroku.<br />
- Powiedz proszę... Obiecaj, że z Severią będzie wszystko dobrze! - Patrzyła na niego z takim błaganiem, że Malfoy nie mógł tego dłużej wytrzymać i odwrócił wzrok w stronę okna, za którym szalała ulewa.<br />
- Nie mogę ci tego obiecać - powiedział cichi, a Narcyza spuściła ze smutkiem głowę.<br />
Rozległ się stukot kół, toczących się po bruku. Wjechali na dziedziniec szkoły magii.<br />
Arystokraci wysiedli i ruszyli do drzwi wejściowych. Obcasy pani Malfoy stukały miarowo, kiedy ich właścicielka kroczyła dumnie po mokrej powierzchni placu. Zanim doszli do ogromnych wrót jedno skrzydło drzwi uchyliło się, a zza niego wychyliła się szpetna głową Filcha. <br />
- Zapraszam państwa - zaskrzeczał donośnie i wpuścił ich do środka. - Profesor McGonagall was oczekuje...<br />
Zakaszlał głośno, potrząsnął głową na boki i odwrócił się w stronę schodów, oświetlając sobie drogę lampą.<br />
Był naprawdę wczesny ranek, więc na korytarzach nie było żywej duszy. Wszędzie było ciemni i wydawało się, że mrok już dawno pochłoną wszystkie kąty i zakamarki, czając się wokół środka holu, czekając aż ktoś zboczy ze ścieżki i wpadnie w jego lepkie macki. Jednak Malfoy'owie zupełnie nie zwracali na to uwagi, idąc za woźnym. Może po prostu mieli już tak dużo do czynienia z ciemnością, że nie robiło to na nich większego wrażenia. <br />
Po kilku minutach dotarli do celu i stanęli na dywanie w gabinecie dyrektorki. Minerwa uniosła głowę znad papierów, leżących na każdym centymetrze kwadratowym jej biurka i westchnęła cicho na widok arystokratów. <br />
- Witam państwa serdecznie. Myślałam, że przyjadą państwo trochę później - przywitała się z wymuszonym uśmiechem na cienkich ustach, który bardziej przypominał grymas cierpienia. <br />
- Mieliśmy to w planach, ale Narcyza nie mogła już usiedzieć spokojnie w miejscu - odparł Lucjusz, zerkając kątem oka na żonę. <br />
- Dobrze, w takim razie proszę usiąść i poczekać przynajmniej do śniadania. <br />
- Czy to konieczne? - spytała ze smutkiem Cyza. <br />
- Nie można zakłócać spokoju pacjentów ani uczniów - powiedziała z powagą pani profesor, poprawiając szpiczasty kapelusz. <br />
Rodzice poszkodowanej opadli ciężko na wskazaną przez kobietę kanapę. Jedyne co teraz im zostało to poczekać cierpliwie do śniadania. </div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
***</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
- Granger szybciej!!! - wrzeszczał Draco, pędząc przez zatłoczony korytarz.<br />
Trzymał Hermionę za ramię, ciągnąc ją za sobą, przez co dziewczyna już chyba setny raz dostał a od kogoś łokciem.<br />
- Czekaj, idioto! - krzyknęła, łapiąc go za kasztanowe włosy, powiewające lekko za jego plecami.<br />
- JAUUU!!! - wydarł się na całe gardło Malfoy.<br />
Odwrócił się w stronę Gryfonki z niepowstrzymaną rządzą mordu w oczach. Zanim zdążył chociażby otworzyć usta, Miona szepnęła mu do ucha przez zaciśnięte zęby:<br />
- Czy ty naprawdę jesteś aż tak ułomny?! Nie wołaj do mnie po imieniu przy ludziach! To TY jesteś teraz mną!<br />
Dracon odwrócił głowę i spojrzał we, właściwie to swoje, oczy. Przerażony odskoczył od niej i zaczął trząść się jak osika.<br />
- Gran... To znaczy... Malfoy! Dlaczego masz na czole tego pryszcza?! Toż to okropność!Jak ty możesz się tak zaniedbywać, człowieku! Litości! - zaczął biadolić na jedną, małą, czerwoną kropką, nie zdając sobie sprawy, że wokół nich zdążyła się już zebrać spora grupka uczniów, którzy z zaciekawieniem przysłuchiwali sie tej nietypowej wymianie zdań.<br />
- Co.. A, o to ci chodzi! - zaśmiała się. - To plamka po czerwonym atramencie.<br />
- Co ty robiłaś czerwonym atramentem...?! - Nagle zamilkł i zrobił wielkie oczy. - A może to KREW?!<br />
- Draco!!! - Przez korytarz poniósł się donośny głos, a wszystkie oczy zwróciły się w stronę źródła dźwięku.<br />
Na końcu holu stali państwo Malfoy.<br />
- Rodzice... - wyszeptał cicho Smok.<br />
Odwrócił się do Gryfonki i warknął ze zmarszczonymi brwiami:<br />
- Idź.<br />
- Ale ja?<br />
- Idź!<br />
Herm chcąc, nie chcąc, ruszyła powoli w stronę 'jej' rodziców, patrząc na nich wystraszonym wzrokiem. Stojący za nią Dracon wywrócił orzechowymi oczami. 'Niech ona się wyprostuje, do cholery!' - pomyślał z irytacja, patrząc krzywo na zgarbioną dziewczynę. No, bo jak to dziedzic, a raczej aktualnie dziedziczka, rodziny Malfoy'ów może się tak garbić?!<br />
Kiedy Miona przywlekła się do Lucjusza, on spojrzał na nią uważnie, marszcząc brwi, ale tę krępującą obserwacje przerwała Narcyza, która chwyciła swojego syna za rękę i pociągnęła w stronę skrzydła szpitalnego.<br />
- Chodź Draco. Idziemy do Severii!<br />
- Narcyzo! - krzyknął za nimi oburzony pan Malfoy. - Wracaj tu z nim natychmiast!<br />
- Ani mi się śni! - odpowiedziała. - Idę do mojego dziecka i nawet nie waż sie mnie zatrzymywać!<br />
Lucjusz tylko westchnął z rezygnacją za swoją trochę nazbyt stanowczą małżonką, narzekając na życie i zarzucając mu niesprawiedliwość.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Pani Pomfrey pochylała się nad nieprzytomną panienka Malfoy, zmieniając jej opatrunek na nowy. Powoli odkryła nogę Sevii razem twarzy zaczęła delikatnie, ostrożnie, by niczego nie uszkodzić, odwijać przesiąknięty krwią bandaż. Lekko skrzywiła się, patrząc na ropiejącą ranę, która nie chciała się goić i zaczęła ją oczyszczać.</div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzała lekko w górę na nieprzytomną dziewczynkę i zrobiło jej się bardzo żal. Czemu tak nieszczęśliwy wypadek trafił akurat na nią?</div>
<div style="text-align: left;">
Jej rozmyślania przerwały odgłosy stukających o kamienną podłogę obcasów, dochodzących zza drzwi. Kontynuowała swoją pracę, jednak co chwila zerkając kątem oka na wejście. Nie wiadomo kto zechce się tu wedrzeć, bo uczniowie nie noszą obcasów, nauczyciele raczej też. </div>
<div style="text-align: left;">
Nagle wrota otworzyły się i wparowała przez nie Narcyza Malfoy, ciągnąc za sobą swojego syna. Zaraz za nią wszedł Lucjusz, który prawie wpadł na małżonkę, bo ta stanęła jak wryta w środku przejścia, wytrzeszczając oczy na swoją córkę. </div>
<div style="text-align: left;">
Pani Pomfrey skrzywiła się na ten widok ze współczuciem. Nie powinni tu przychodzić tak wcześnie, w trakcie zmieniania opatrunku. Gołe mięśnie, które widać w rozległych śladach po pazurach, w nodze własnego dziecka to niezbyt przyjemny widok dla rodzica.</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnęła cicho, odkładając brudną szmatkę do miski z wodą, wymieszaną z eliksirem i wstała, kierując się do nieruchomej rodziny.</div>
<div style="text-align: left;">
- Prosiłbym, by państwo wyszli, to nie jest pora odwiedzi-</div>
<div style="text-align: left;">
Nie zdążyła dokończyć, bo pani Malfoy ruszyła do łóżka Severii, kompletnie ją olewając.</div>
<div style="text-align: left;">
Biedna Hermiona została w miejscu, nie mając pojęcia co ma ze sobą zrobić. Jak w takiej sytuacji zachowywałby się Draco? A nie... Przecież on nie był nigdy w takiej sytuacji. Zaczęła już wewnętrznie panikować, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu ratunku, ale jedyne co napotkała to srogie spojrzenie pana Malfoy'a.</div>
<div style="text-align: left;">
- Draco, jakoś dziwnie się zachowujesz - stwierdził starszy, a Miona przełknęła ze zdenerwowaniem ślinę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, nic się nir stało... Ojcze - dodała szybko, widząc dziwny wyraz twarzy Lucjusza.</div>
<div style="text-align: left;">
- To dobrze - mruknął i podszedł do łóżka, gdzie leżała Sevia.</div>
<div style="text-align: left;">
Herm odetchnęła z ulgą i ostrożnie podążyła za nim, bo chyba to by było nienaturalne, by została w miejscu podczas, gdy jej 'siostra' jest w takim stanie.<br />
<br /></div>
</div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-62766246762304117962016-08-23T14:25:00.001+02:002016-08-23T14:25:25.627+02:00Zawieszam blogaPrzykro mi to pisać, ale wena opuściła mnie już całkowicie. Opowiadanie, jak i blog zostają zawieszone do odwołania. Nie mam pojęcia czy kiedykolwiek dokończę to opowiadanie, a uznałam tez, że lepiej je zawiesić niż robić na szybko, na odwal się jakieś zakończenie, które prawdopodobnie nie miałoby sensu. Przepraszam wszystkich czytelników, którzy do tej pory czekali.<br />
<br />
E.L.MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-28364457618134691422016-03-31T18:56:00.001+02:002016-03-31T18:56:54.411+02:00Drabble 1<u> Niepohamowany głód</u><br />
<br />
-Draco co ty robisz?-Lucjusz Malfoy patrzył ze zdziwieniem na syna, który wyjadał z kolorowej paczki brązowe chrupki.<br />
-Jem, nie widać?<br />
-Ale synu...<br />
-Nie przeszkadzaj!<br />
-Czekaj...<br />
-Głodny jestem, a to da się jakoś zjeść mimo, że jest twarde jak cholera!<br />
-Może byś mnie...<br />
-Nie!-warknął, opluwając ojca kawałkami jedzenia.<br />
-Och, no dobrze...-westchnął z udawanym zrezygnowaniem Lucjusz-Szkoda tylko, że to nie są żadne chrupki, tylko karma dla Fafika...<br />
-CO-O?!<br />
<br />
<br />
<u>Sąd ostateczny</u><br />
<br />
Stuk, stuk, stuk...<br />
-Uwaga! Rozprawę czas zacząć! Pani Severio Narcyzo Malfoy wie pani po co tu pani jest?<br />
-Nie.<br />
-A więc...<br />
-To niedopuszczalne!-przerwał mu pewien głos.<br />
-Cisza! A więc została tu pani wezwana...<br />
-Jak ty mogłaś mi to zrobić?!<br />
-Niech pan się panie Malfoy uspokoi, bo każę wyprowadzić pana z sali!<br />
-Powinno się ją od razu wsadzić za kratki! Niech nie niszczy więcej życia ludziom wokół niej!<br />
-Draconie Lucjuszu Malfoy! Proszę w takim razie opowiedzieć o tym, co pan zarzuca własnej siostrze, skoro tak bardzo nie może się pan tego doczekać!!!<br />
Przez chwilę w pomieszczeniu panowała cisza, zmącona tylko odgłosem pociągania nosem. <br />
-ONA MI ZEŻARŁA CZEKOLADOWEGO KRÓLICZKA!!!<br />
<br />
<br />
<u>Wyznanie</u><br />
<br />
-Co robisz?<br />
-...<br />
-No powiedz!<br />
-...<br />
-Zacięłaś się?<br />
-...<br />
-Odpowiadaj!<br />
-Ghrrrr...-wykrztusiła z trudem.<br />
-Granger ja cię kocham, a ty nic nie powiesz???-przycisnął jej ciało do siebie jeszcze mocniej.<br />
-Gheee... Du...<br />
-Co? Mów! Słucham cię! Kochasz mnie?<br />
-Du... sisz... mnie... idioto... MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-36837789127041620472016-03-04T18:31:00.001+01:002016-03-04T18:31:22.198+01:00Miniaturka 5 - Always<div dir="ltr">
Witajcie! Oto miniaturka z konkursu, z Katalogu Granger. Nie będę się chwalić tym, które miejsce zajęła, bo nie jest to zachwycająca pozycja, ale moim zdaniem to małe dzieło jest dobre. Jestem z niego zadowolona.<br />
Rozdział na pewno nie pojawi się szybko. Jestem na roku dyplomowym w szkole muzycznej i mam bardzo dużo występów, przygotowań itd.<br />
Zapraszam do czytania!<br />
<br />
Kate siedziała w dyżurce, powoli pijąc już zimną herbatę i
patrząc się tępo w ścianę po drugiej stronę szpitalnego korytarza.
Wypuściła ze świstem wstrzymywane w płucach powietrze i spuściła wzrok
na bursztynową ciecz w szklance, którą trzymała w dłoniach. Była już
zmęczona tymi wszystkimi dyżurami, a dzisiaj jeszcze musiała zostać po
godzinach, bo jej koleżanka nagle się rozchorowała. Zakryła sobie twarz
dłońmi i zamknęła oczy, które już ją szczypały ze zmęczenia. Jednak nie
dane jej było długo się odprężać, bo usłyszała pewien głos, którego
barwa sprawiła, że powiało chłodem. Uniosła głowę i zobaczyła wysokiego,
na oko trzydziestoletniego mężczyznę, który miał platynowe, starannie
ułożone włosy i ostre rysy twarzy. Jego oczy mimo, że były koloru
orzechów wydawały się lodowate. Miał piękny, prosty nos po czym Kate
mogła poznać, że pochodzi z arystokratycznej, co nie było dla niej zbyt
korzystne, ponieważ była mugolaczką. Wyniosły osobnik był ubrany w
śnieżnobiałą koszulę, czarny krawat i tego samego koloru spodnie od
garnituru. Przez ramię przerzucił sobie marynarkę, która luźno zwisała
za jego plecami. Kobieta dopiero po chwili zauważyła, że mężczyzna
trzyma za rękę małego chłopca, który wyglądał jak młodsza kopia swojego
taty. Jedynym co ich różniło były oczy, bo malec miał je koloru tak
jasnego błękitu, że gdyby nie szare obwódki, można by pomyśleć, że nie
posiadał tęczówek.<br />
Przez chwilę wpatrywał się z lekkim zdziwieniem w twarze obydwu gości,
aż w końcu ocknęła się z na pewno dziwnie wyglądającego letargu i
przeszła do rzeczy, zamieniając się znów w co prawda zmęczoną, ale
jednak specjalistkę.<br />
-Poproszę imię i nazwisko pańskie i syna.<br />
-Chwila...-gość zmarszczył brwi, a Kate przestraszyła się lekko, że
zrobiła coś źle.-Ostatnio musiałem podać tylko i wyłącznie swoje dane.<br />
-Tak było jeszcze w tamtym tygodniu, ale od tego zasady się
zmieniły.-wyjaśniła powoli i cierpliwie ciesząc się, że tylko o to
chodziło.<br />
-Ech... No dobrze.-blondyn westchnął i skrzywił się lekko.-Scorpius Malfoy, a mój syn to Alois Malfoy.<br />
Kate na chwilę rozszerzyły się źrenice ze zdziwienia. Wiedziała od razu,
że to jacyś czystokrwiści arystokraci, ale nie spodziewała się, że to
będą Malfoy'owie! Jaka ona była głupia! Przecież mogła poznać ich po
włosach! Tylko ten jeden ród ma taki charakterystyczny kolor fryzury!<br />
-Och, przepraszam najmocniej! Nie poznałam!-powiedziała na głos, modląc się, by blond dziedzic się nie zdenerwował.<br />
-Nic nie szkodzi.-odparł chłodno mężczyzna.-Hermiona Malfoy leży w tym samym pokoju co zawsze?<br />
-Tak, oczywiście.<br />
-Dziękuję.-odparł Scorpius.-Chodź Alois.-powiedział zachęcająco do syna,
złapał go za rękę i odszedł dostojnym krokiem w głąb szpitalnego
korytarza, a Kate odprowadziła go wciąż trochę zszokowanym wzrokiem.</div>
<div dir="ltr">
Szedł powoli, trzymając synka za rękę i stukając butami o
podłogę. Miał zmarszczone brwi i biło od niego chłodem. Nienawidził
tego, że jak wyjawi komuś swoje nazwisko, to ta osoba zaczyna się na
niego gapić z szeroko otwartymi ustami, jak jakaś ryba, wyciągnięta z
wody. Wzdrygnął się. "Obrzydliwe"-pomyślał z odrazą i wcisnął przycisk,
przywołujący windę. Zerknął w dół na swoje dziecko, a jego twarz
momentalnie złagodniała, gdy zauważył, że Alois wpatruje się tępo w
swoje buty. Przyjechało pomieszczenie, mające zawieźć ich na górę i
weszli obydwaj do środka. Scorpius nacisnął guzik z dwójką, a kiedy
drzwi się zamknęły uklęknął przed małą kopią siebie.<br />
-Co się stało?-zapytał spokojnie, patrząc z troską na małego Malfoy'a.<br />
Przy tej małej istocie zmieniał się nie do poznania. Cały chłód znikał z
jego oczu, a zazwyczaj wykrzywiona ze złości, obrzydzenia lub irytacji
twarz wygładzała się. Znikał oschły biznesmen, a pojawiał się czuły,
kochający ojciec.<br />
-Tęsknię za dziadkiem...-wymamrotał cicho malec, a blondyn uśmiechnął się smutno.<br />
-Dziadkowi Draco jest dobrze tam, gdzie teraz przebywa. Lepiej niż mu
było tutaj. Pewnie teraz patrzy na nas z góry i na pewno nie chciałby
byś się smucił tym, że odszedł. On jest z nami, kochanie.-mówił powoli,
ciepłym głosem.<br />
Mały chłopiec nic na to nie odpowiedział, a po chwili drzwi się
otworzyły i wyszli na korytarz, oświetlony przez długie świetlówki.<br />
Nie zajęło im dużo czasu znalezienie pokoju Hermiony i już po kilkunastu
sekundach starszy Malfoy naciskał klamkę. Drzwi bez najmniejszego oporu
ustąpiły i już po chwili znaleźli się w środku. Pomieszczenie miało
białe ściany i tego samego koloru linoleum na podłodze, a w powietrzu
unosił się charakterystyczny dla szpitali zapach. Na przeciwległej od
drzwi ścianie znajdowało się okno z widokiem na park, a na parapecie
stał w małej doniczce kaktusik, który wyglądał jak kolczasta kulka z
jednym białym kwiatkiem na czubku. Była to jedyna roślina w tym
pomieszczeniu. Przywieźli go z domu, bo była Gryfonka bardzo lubiła gdy
było coś zielonego w pokoju, a w tym stanie nie miała jak się
czymkolwiek zajmować, więc taka pustynna roślinka była wręcz idealna. Na
środku stała szafka nocna z lekami i małą lampką, obok stojak z
kroplówką, a na szpitalnym łóżku leżała Hermiona. Kasztanowe włosy
pokrywały siwe pasma, a twarz nie była już taka gładka jak kiedyś. Była
odwrócona w stronę okna i wpatrywała się w puste krzesło przed sobą,
jakby ktoś tam siedział. Blondyn uśmiechnął się lekko, kiedy zauważył
pokaźnych rozmiarów stos grubych ksiąg na podłodze koło posłania matki.
Na samej górze leżała oczywiście "Historia Hogwartu".<br />
-Witaj mamo.-powiedział głośno, a starsza kobieta odwróciła gwałtownie
głowę, jakby została nakryta na robieniu czegoś niedozwolonego.<br />
-Och Scorpius, synku!-uśmiech wypłynął na jej pomarszczoną twarz.-Właśnie gawędziłam sobie z twoim tatą, pozdrawia was!<br />
Blondyn uśmiechnął się do niej. Odkąd ojciec umarł często majaczyła.
Mówiła ciągle, że go widzi, że z nim rozmawia. Postanowili się tym nie
przejmować i być dla niej po prostu mili.<br />
-O! Alois!-staruszka zauważyła malca, który stał obok starszego Malfoy'a.<br />
Dziecko podbiegło do niej i wspięło się na łóżko. Hermiona przytuliła je
czule i ucałowała w oba policzki. Scorpius podszedł do krzesła i usiadł
na nim. Położył swoją czarną torbę na kolanach i otworzył ją. Wyjął z
jej wnętrza mały bukiecik róż i bombonierkę w kształcie SERDUSZKA. Kiedy
była Gryfonka to zauważyła uśmiechnęła się pobłażliwie.<br />
-Zamierzasz kontynuować tradycję ojca, który z braku pomysłów dawał mi co roku to samo?<br />
-No... Tak, trochę... W końcu dzisiaj Walentynki!-tłumaczył się z rumieńcami na twarzy.<br />
-Powinieneś dać to swojej żonie, a nie przynosić starej matce do
szpitala!-zaśmiała się, a blondyn zauważył, że jej oczy są nadzwyczaj
wesołe.<br />
Położył prezenty na białej szafce nocnej, wstał i podszedł do okna.
Skrzyżował ręce na piersi i głęboko się zamyślił, a w tym czasie
Hermiona pogrążyła się we wspomnieniach.<br />
-Ech... Pamiętam jeszcze nasze pierwsze, może nie do końca wspólne Walentynki z Draco...</div>
<div dir="ltr">
"Obudziły ją wpadające przez okno promienie słońca. "Znowu
nie zasłoniły zasłon."-pomyślała ze złością, mrużąc oczy. Powoli
podniosła się do pozycji siedzącej, ziewając szeroko. Rozejrzała się
dookoła sennym wzrokiem. Jak zwykle panował tu niemiłosierny bałagan.
Wszędzie walały się grube księgi, stare woluminy, zwoje pergaminu i
połamane pióra, a na biurku widniała ogromna plama po atramencie, który
kiedyś przez przypadek wylała, ale zapomniała o tym i tak już zostało.
Ostrożnie wstała i powlokła się do łazienki, co chwila potykając się o
jakiś podręcznik. Kiedy już się w miarę ogarnęła i ubrała w szkolną
szatę zeszła po schodach do salonu, z którego dobiegały dziwne,
niecodzienne odgłosy. Stanęła jak wryta w progu, bo to co zobaczyła w
głównym pokoju przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Wszędzie wisiały na
wstążkach serduszka i różowe serpentyny, z sufitu sypał się czerwony
brokat, a wszystkie Gryfonki tańczyły po środku tego wszystkiego w
różowych sukienkach lub spódniczkach.<br />
-Co wy wyprawiacie?!-krzyknęła zdenerwowana.<br />
Biedne skrzaty znowu będą musiały tu sprzątać!<br />
-Miona, spokojnie...-Lavender uśmiechnęła się do niej życzliwie.-Dzisiaj są przecież Walentynki! Dzień miłości!<br />
Herm skrzywiła się na te słowa. Jak ona nienawidziła Walentynek! Te
wszystkie miziające się po kątach pary. Fu! Przecież co roku jest tak
samo, a one za każdym razem coraz bardziej się tym podniecają.
Żałosne...<br />
Prychnęła pod nosem i ruszyła w stronę wyjścia z salonu. Może chociaż Harry i Ron będą normalni, nie tak jak cała reszta.<br />
Idąc korytarzem na śniadanie rozmyślała o tym czy zdąży dzisiaj napisać
całe wypracowanie dla Snape'a na następny tydzień. Będzie musiała pójść
do biblioteki po potrzebne księgi, a następnie wyszukać w nich wszystkie
potrzebne informacje. Potem wystarczy tylko napisać całość na brudno i
przepisać na czysty pergamin.<br />
Tak się zamyśliła, że w ogóle nie zwróciła uwagi na to, że nie dość, że
prawie rozkwasiła się na ścianie to jeszcze o mały włos nie została
poturbowana przez pędzącego na oślep przed siebie pewnego blondyna.<br />
-Z drogi Granger!!!-wrzasnął na cały Hogwart.<br />
-Odwal się ode mnie fretko!-warknęła ze złością, ale odsunęła się.<br />
Chwilę później przekonała się, że to była bardzo dobra decyzja, bo zza zakrętu wypadłą spora grupa dziewcząt.<br />
Wszystkie piszczały niemiłosiernie, machały i przepychały się, by być na
czele tłumu. Każda z nich trzymała w ręce walentynkę lub jakiś kwiatek.
Miona zauważyła, że Astoria Greengrass biegła z pierścionkiem
zaręczynowym w dłoni. "Nie no to jakiś żart..."-pomyślała ze
zrezygnowaniem i powlokła się w stronę wejścia do Wielkiej Sali."</div>
<div dir="ltr">
Staruszka westchnęła z lekkim uśmiechem na twarz, patrząc z rozmarzeniem w sufit nad sobą.<br />
-Nienawidziłam twojego ojca, Scorpiusie, z całego serca.-zaśmiała się
cicho.-Ale w głębi duszy moja nienawiść powoli zamieniała się w miłość.
Kochałam go, a jednocześnie nie chciałam znać, dziwne co?<br />
-Dosyć niecodzienne...-odparł lakonicznie Malfoy.<br />
-Babciu, a co było dalej?-spytał z ciekawością Alois.-Opowiadaj, proszę!<br />
-No dobrze.-Miona pogłaskała go po głowie i zmierzwiła mu włosy.</div>
<div dir="ltr">
"Gryfonka wracała wieczorem ciemnym korytarzem do
dormitorium. Była na imprezie walentynkowej w salonie Krukonów, na którą
pomimo jej protestów i wrzasków zaciągnęła ją Ginny. Ku jej zdziwieniu
byli tam także Ślizgoni, którzy zachowywali się jak u siebie. Połowa
była pijana, jedna czwarta poległa i spała gdzieś po kątach, a ostatnia
ćwiartka, która jeszcze wytrwała obściskiwała się z dziewczynami na
kanapach lub próbowała nieudolnie tańczyć na środku parkietu, wpadając
na inne pary. Mionę strasznie irytowało to co robili. Z odrazą patrzyła
na uczniów domu Węża, ale mimo wszystko co jakiś czas zerkała na
rozwalonego na sofie Draco. Było w nim coś, co przyciągało jej uwagę.
Przede wszystkim wyglądał wręcz powalająco w rozpiętej białej koszuli i
czarnych jeansach. Jego szare oczy błyszczały tajemniczo w półmroku, a
zmierzwione platynowe kosmyki zwisały luźno nad arystokratycznym czołem.<br />
Potrzasnęła głową, przepędzając z głowy wszystkie wspomnienia z
dzisiejszego wieczoru, a zwłaszcza te z Draconem i zamknęła za sobą
drzwi pokoju. Rozejrzała się po pomieszczeniu i z wielkim zadowoleniem
stwierdziła, że Lavender i Parvati jeszcze nie wróciły z nocnej balangi.<br />
Z lekkim uśmiechem na ustach rzuciła się na łóżko, wtulając policzek w
miękką poduszkę. Już chciała odpłynąć w ramiona Morfeusza, ale coś, co
leżało na parapecie i co chwila zabłyskiwało w świetle księżyca przykuło
jej uwagę. Powoli wstała i podeszła do okna, czując pod bosymi stopami
chłód twardej posadzki. Okiennice były otwarte, więc mogła się domyślać,
że niedawno zawitała tu jakaś sowa. Spuściła wzrok na leżący przed nią
liścik z załączoną do niego ozdobną fiolką, wypełnioną bursztynowym
płynem. Podniosła ją bliżej oczu i aż westchnęła z zachwytu. W środku,
za szkłem, w lepkiej cieczy pływała przepiękna róża. Była krwisto
czerwona i zdawała się świecić własnym blaskiem. Hermiona stała w
miejscu, nie mogąc oderwać oczu od tego cudownego prezentu. To było coś
niesamowitego, że komuś tak bardzo na niej zależy, że w Walentynki
przysyła jej takie cudeńko. Tylko kto to mógł być? Jej wzrok padł na
małą kartkę. Wzięła ją do ręki i przeczytała:</div>
<div dir="ltr">
Dla kogoś wyjątkowego.<br />
Dla Granger.<br />
D.L. Malfoy</div>
<div dir="ltr">
Uśmiechnęła się lekko pod nosem, zdziwiona podpisem. W
najśmielszych snach nie mogła sobie wyobrazić, że Malfoy da jej takie
coś. Ba! Ona nigdy nie myślała, że ten egoista da jej cokolwiek! Chyba,
że chodzi o solidną dawkę wyzwisk. A tu jednak kryje się w nim trochę
człowieka.<br />
Przeniosła spojrzenie na trzymaną w drugiej dłoni fiolkę. Odwróciła się
od okna, nie zamykając go. Lubiła, gdy świeże powietrze czasami wpadało
do sypialni. W ubraniu i butach położyła się na łóżku, przyciskając do
siebie zalany żywicą kwiat, jakby to był najcenniejszy skarb na świecie.
Przymknęła powoli powieki i już po chwili była w krainie marzeń i
snów."</div>
<div dir="ltr">
-Woow... Babaciu! Ty i dziadek byliście strasznie dziwni!<br />
Herm zaśmiała się cicho na te słowa i przytuliła do siebie wnuka. Często
się zastanawiała jak to jest możliwe, że Draco, Scorpius i Alois
wyglądali prawie identycznie. Nawet Lucjusz, gdyby miał krótkie włosy
mógłby być kolejnym "klonem". No, ale teraz to już raczej ich nie
zetnie, bo do grobów fryzjerzy nie chodzą.<br />
-Mimo, że twój dziadek był czasem nieznośny, to go kochałam całym sercem
i dalej będę kochać. Ciągle widzę jak uśmiecha się ironicznie w moją
stronę. Na przykład teraz, kiedy stoi tam pod ścianą i nas obserwuje.<br />
Uśmiechnęła się szeroko w tamtą stronę z oczami błyszczącymi miłością.<br />
-Mamo...-Scorpius podszedł do łóżka i położył dłoń na pomarszczonej ręce Miony.-Spokojnie wszys...<br />
Nie zdążył dokończyć zdania, bo coś zastukało w szybę. Odwrócił się i
zobaczył sowę. Otworzył jej okno, a ona wleciała do środka i usiadła na
parapecie, wystawiając nóżkę. Ostrożnie odwiązał wiadomość, a ona od
razu odleciała. Rozwinął szybko karteczkę i przeczytał jej zawartość. Po
chwili schował ją do kieszeni i sięgnął po torbę, leżącą na krześle.<br />
-Niestety musimy już iść, mamo. W ministerstwie mają jakieś problemy i muszę natychmiast tam być.<br />
-Dobrze, ale poczekaj jeszcze sekundkę. Alois podejdź,
proszę.-uśmiechnęła się do niego zachęcająco, a kiedy się zbliżył wzięła
jego rękę i włożyła mu coś do niej.<br />
Mały spojrzał na nią z lekkim zaskoczeniem, po czym spuścił wzrok na
tajemniczy przedmiot. Na jego dłoni leżała ozdobna fiolka z zatopioną w
żywicy różą w środku. Chłopiec podniósł wzrok na babcię, a ta
uśmiechnęła się do niego szeroko i szczerze, po czym kiwnęła głową i
powiedziała:<br />
-Powinniście już iść.-patrzyła jak podchodzą do drzwi, by po chwili za nimi zniknąć.<br />
Kiedy kroki na korytarzu ucichły zaśmiała się cicho pod nosem i
odwróciła głowę w stronę siedzącej na parapecie półprzezroczystej
postaci.<br />
-I co Draco? Nie wierzą mi, widzisz?-powiedziała z lekkim uśmiechem.<br />
Duch odpowiedział na to lekkim wygięciem w górę kącików cienkich, ale
pełnych ust. Po chwili zeskoczył na podłogę i podszedł do swojej
ukochanej. Wyciągnął powoli dłoń w stronę jej policzka, ale jego ręka
przeniknęła przez jej ciało. Jego twarz posmutniała, gdy zobaczył, że
nie może jej dotknąć.<br />
-Szkoda, że nie potrafisz teraz nic powiedzieć.-wyszeptała Hermiona,
wzdrygając się lekko, gdy poczuła jak kończyna zjawy przez nią przenika,
a blondyn ponownie się uśmiechnął, z miłością patrząc w oczy byłej
Gryfonki.<br />
Poczuła, że jej powieki robią się coraz cięższe, a serce i oddech
zwalniają z każda sekundą. Wolniej, wolniej, wolniej... Zwróciła wzrok
na zmarłego męża, który obserwował ją szeroko otwartymi oczami.<br />
-Kocham... Cię...-szepnęła z trudem, a jej głos przypominał szelest
liści. Malfoy pokiwał głową na jej słowa. "Łapiąc" ją za dłoń, leżącą
bezwładnie na pościeli.<br />
Popatrzyła ostatni raz na otaczający ją pokój i świat, po czym powoli
opuściła powieki, zasłaniając orzechowe tęczówki, które wcześniej
świecące szczęściem i radością, teraz powoli wygasały. W małym
szpitalnym pokoiku po chwili rozległo się ledwo słyszalne, ostatnie,
cichutkie westchnienie Hermiony kiedyś Granger, a teraz i wiecznie
Malfoy.</div>
<div dir="ltr">
Razem...</div>
Na zawsze...MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-4670777995430267832016-01-25T22:00:00.002+01:002016-02-19T07:19:10.596+01:00Rozdział 26 - Gdzie jest moje ciało?! Witajcie!<br />
Oto długo wyczekiwany rozdział z dedykacją dla Marty Sz.<br />
Proszę piszcie w komentarzach czy są w rozdziale jakieś błędy, a je poprawie. Piszcie tez proszę czy mam kontynuować miniaturkę <a href="http://dramione-hogwarckie-opowiesci.blogspot.com/2015/09/miniaturka-3-przymus-cz1.html">"Przymus"</a>. Bo ja nie wiem czy ona Wam się podoba czy nie i nie wiem czy pisać dalsze części.<br />
Mam zamiar brać udział w konkursie na miniaturkę miesiąca<a href="http://katalog-granger.blogspot.com/"> Katalogu Granger</a>, więc jak ukażą się już konkursowe miniaturki, to serdecznie zapraszam do głosowania!<br />
Miłej lektury!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/VJzcoGmcxEc/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/VJzcoGmcxEc?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
5 Second of Summer - She Looks So Perfect</div>
<br />
<br />
Zwykły, pusty, ciemny korytarz... Takie coś to dla normalnego człowieka po prostu zwykły, pusty, ciemny korytarz. Chociaż może nie aż taki zwykły, bo znajdował się w szkole magii i na jego ścianach wisiały gadające portrety, które większość czasu zrzędziły na hałasujących uczniów.<br />
Jednak gdyby ktoś stanął na początku tego pomieszczenia i dokładnie wpatrzył się w tę ponurą ciemność mógłby dostrzec pewną postać, opierającą się o ścianę, jakby tylko ona powstrzymywała ją od bolesnego upadku na twardą, zimną posadzkę, którego i tak by pewnie nie poczuła. Osobnik ten był zgarbiony, chował twarz w dłoniach i wyglądał ogółem jak wszystkie nieszczęścia razem wzięte.<br />
Gdyby ktoś wytężył słuch, usłyszałby pociąganie nosem, spowodowane zbyt częstym i zbyt długim przebywaniem na dworze bez żadnego okrycia wierzchniego i cichy szloch. Szloch spowodowany złym stanem bardzo bliskiej osoby.<br />
Gdyby ktoś skierował trochę światła na tę tajemniczą postać, ujrzałby zniszczonego przez życie człowieka, który już nawet nie dba o to jak wygląda, tylko skupia się całkowicie na swoim cierpieniu. Wory pod oczami świadczą o zmęczeniu i zarwanych nocach, szarawy odcień skóry daje do zrozumienia, że ten osobnik jest naprawdę wycieńczony, rozczochrane włosy dawno nie widziały grzebienia, usta skamieniały i nie pojawił się na nich żaden nawet najmniejszy uśmiech. Ich kąciki zamarły, opuszczone w dół. A oczy? Oczy były puste... Od kilku dni nie pojawił się w nich ani jeden zadziorny błysk.<br />
Gdyby ktoś podszedł do niego i zapytał co się stało nawet by na niego nie spojrzał, tylko po chwili oderwałby się od ściany i odszedł w ciszy w mrok korytarza.<br />
Gdyby ktoś jednak zaskoczył czymś niespodziewającego się niczego chłopaka to albo zostałby zupełnie olany albo od razu, prosto z mostu potraktowany Avadą.<br />
Na pewno stałoby się tak, gdyby osobnik przeszkadzający panu Cierpię-Idź-Sobie był... no właśnie... normalny. Sposób jego postępowania sprawił, że reakcja chłopaka, opierającego się o ścianę była zupełnie inna.<br />
W pewnej chwili zgarbiona postać mogła usłyszeć stłumiony, ale nadal wyraźny krzyk: "Wiejemy!".<br />
Uniosła lekko głowę, chociaż i tak w sumie nie interesowało ją co się stało, ale coś jej mówiło, że właśnie na ten wrzask powinna zwrócić uwagę. Spojrzała w głąb mroku na końcu długiego korytarza, po czym z powrotem ją opuściła. Jednak spokój nie trwał zbyt długo.<br />
Po kilku sekundach w korytarzu rozległ się głuchy odgłos kroków. Ktoś biegł w jego stronę. Głośność tych dźwięków z każdą chwilą narastała, aż w końcu ciemna postać, przebiegając przed nim potknęła się o jego wyciągnięte nogi i z impetem wyrżnęła zębami o twardą, kamienną posadzkę u jego stóp. Chłopak kompletnie nie zwrócił na to uwagi, mimo głośnych jęków poszkodowanego.<br />
-Draco?!-spojrzał ze zdziwieniem pod nogi i zauważył, że ofiarą nieszczęśliwego wypadku jest nie kto inny jak Blaise Zabini we własnej osobie.<br />
-Diable, co ty tu robisz?-zapytał urywanym, syczącym szeptem, bo na głośniejsze mówienie nie pozwalała mu mocna chrypa i zastałe struny głosowe.<br />
-No, a co mam tu robić?-spytał, podnosząc się z ziemi i otrzepując ubranie z kurzu.<br />
"Chyba Filcha tu nie było od bardzo dawna"-pomyślał z przekąsem.<br />
Kiedy w końcu po serii jęków, westchnięć i stęków stanął na swoich nogach przed Draco i spojrzał na niego, dotarło do jego pustego łba jakie miał szczęście, że go tu spotkał. Uśmiech rozjaśnił jego twarz, a Smok spojrzał na niego z niezrozumieniem. No tak, przecież to CAŁKOWICIE normalne, że Zabini drze się na cały Hogwart, potem biegnie i wywala się przez jego stopy, a na koniec staje przed nim i zaczyna się kretyńsko uśmiechać. Tak... Od dawna sadził, że Diabeł potrzebuje długiej terapii na oddziale zamknięty w Mungu, ale teraz już w 100% upewnił się w tym przekonaniu.<br />
-Czego chcesz...-wychrypiał, przeczesując splątane włosy długimi palcami.<br />
-Chcę, byś teraz, w tej chwili poszedł ze mną do dormitorium mojego i Mionki!-wykrzyknął Zabini, a jego głos poniósł się głuchym echem poprzez korytarze zamku.<br />
Draco skrzywił się okropnie i syknął przez zaciśnięte zęby, patrząc spode łba na przyjaciela:<br />
-Głośniej się nie da...?<br />
-Oczywiście, że się da!-żachnął się Blaise.-Wątpisz w moje możliwości?<br />
-Tak.-burknął blondyn pod nosem.<br />
-No jak ty możesz?!-oburzył się Ślizgon. Wydął policzki i skrzyżował ręce na piersi. Wyglądał jak małe, rozzłoszczone dziecko.<br />
-Nie drzyj się...-wysyczał Draco niczym wąż.-Zamknij swój szanowny dziób i zjeżdżaj mi stąd, bo ja i tak nigdzie się nie ruszę!<br />
-O nie...-powiedział stanowczo czarnoskóry chłopak. Nie będziesz mi rozkazywał!<br />
Zanim Smok zdążył cokolwiek powiedzieć, jakkolwiek zareagować na to co jego przyjaciel przed chwilą powiedział Blaise schylił się lekko, złapał go w pół i przerzucił go sobie przez ramię.<br />
-ZABINI PUŚĆ MNIE!!!-Dracon zaczął się wydzierać w niebogłosy.<br />
-Zamiast się drzeć mógłbyś trochę schudnąć.-mruknął do niego Diabeł.<br />
-Jak śmiesz mi zarzucać, że jestem gruby??? To same mięśnie!-obruszył się arystokrata.<br />
-Taa... Jasne...-prychnął z pogardą Ślizgon.<br />
Malfoy, słysząc to zamachnął się i z całej siły przywalił przyjacielowi w osłonięty czarnymi jeansami pośladek. Kiedy Blaise to poczuł lekko z zaskoczenia, bo w żaden sposób nie spodziewał się po Draco takiego nagłego ataku na jego osobistą przestrzeń prywatną, zwaną ciałem.<br />
-Mmm... Tak chcesz się bawić?-zamruczał jak rasowy gej i uśmiechnął się lubieżnie.<br />
Blondyn na początku olał to co powiedział Zabini, ale po chwili dotarł do niego sens jego słów. Zaczął się gwałtownie wyrywać, walić pięściami w plecy Diabła i wymachiwać szaleńczo długimi nogami, wrzeszcząc w panice:<br />
-ZOSTAW MNIE TY ZBOCZEŃCU!!! JESTEŚ NIENORMALNY! POZWĘ CIĘ ZA MOLESTOWANIE NIELETNICH!!!<br />
-Cicho siedź... Nic ci nie zrobię ci nic, bo jesteś za brzydki...<br />
-Ja brzydki?! Nie chcesz się ze mną zabawić, bo jestem BRZYDKI???<br />
-Aaa... czyli jednak chcesz...?-mruknął z udawanym oświeceniem Zabini, uśmiechając się chytrze pod nosem.<br />
On miał z całej tej sytuacji wielką frajdę, a Draco<br />
-NIE!!! Nie, nie, nie, nie, nie!-znowu zaczął młócić powietrze wszystkim i kończynami.<br />
-Ech... I tak nic nie zdążę zdziałać, bo jesteśmy już na miejscu...-westchnął Blaise z zawodem w głosie.<br />
Malfoy usłyszał skrzypienie drzwi i już po chwili znaleźli się w zalanym, światłem pomieszczeniu. Chłopak zauważył jak gustownie urządzony jest salon prefektów, ale nie dane mu było zbyt długo go podziwiać, bo został brutalnie zrzucony na twardą posadzkę, pokrytą dywanem. Syknął z bólu, kiedy jego arystokratyczne siedzenie zetknęło się z podłogą. Otworzył oczy i spojrzał z wyrzutem na przyjaciela.<br />
-To już nie łaska rzucić mnie chociaż na kanapę?!-wskazał palcem na mebel, stojący tuz obok niego.<br />
-Nie.<br />
-Czemu go przyniosłeś? Nie ma swoich nóg?-blondyn usłyszał wysoki głos i zorientował się, że oprócz nich w pokoju są jeszcze Pansy, Hermiona i Harry.<br />
-Powiedział, że nigdzie nie pójdzie, to się wyjątkowo poświęciłem i go tu własnoręcznie przytargałem na moich biednych plecach. Powinniście to docenić! On waży chyba z tonę!<br />
-To wierutne kłamstwo!-usłyszeli głos dochodzący z podłogi. Blondyn chciał jeszcze coś dodać, ale został potraktowany przez Diabła spojrzeniem, mówiącym: "Zamknij dziób, bo nie dożyjesz jutra."<br />
-Dobrze, dobrze doceniamy...-mruknęła Parkinson, wracając do poprzedniego tematu i wywracając oczami.-Potter, podaj mi te fiolki. Miejmy to już za sobą...<br />
Harry podniósł ze stołu dwa szklane naczynka ze zgniło-fioletową cieczą w środku, patrząc ze szczerym współczuciem na Herm i Dracona. Czarnowłosa odebrała mu je i bez zbędnego rozczulania się wręczyła je przyszłym ofiarom. Smok spojrzał na fiolkę z powątpiewaniem i nutka obrzydzenia zarazem, po czym popatrzył wielkimi oczami na przyjaciółkę i zapytał:<br />
-Muszę to pić...?<br />
-Tak, musisz.<br />
-A możesz chociaż zmienić kolor tego... czegoś na powiedzmy... różowy?-spytał ze zrezygnowaniem, mając złudne nadzieje na pozytywną odpowiedź.<br />
-Po prostu przestań jęczeć i to wypij!<br />
-Dobra, dobra...-zerknął ostatni raz na obrzydliwą substancję, skrzywił się okropnie i jednym łykiem wypił całą zawartość naczynia.<br />
Wykrzywiło mu twarz, kiedy poczuł ohydny smak cieczy w ustach, ale przełknął ją, ledwo powstrzymując odruch wymiotny. Odczekał kilka niekończących się sekund i spojrzał na Hermionę, która również skierowała swój wzrok na niego. Żadne z nich nie czuło jakichkolwiek zmian.<br />
-No i?-zapytał wyczekując Draco, unosząc lewą brew do góry.<br />
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów poczuł ostry ból głowy, jakby ktoś wiercił mu wiertarką otwór w czaszce. Zgiął się w pół i złapał za bolącą część ciała, wbijając paznokcie w skórę. Usłyszał gdzieś obok głuchy huk, kiedy Miona, trzymając się za skronie upadła na podłogę. To cierpienie zaczęło się tak nagle, że nawet nie zdążył pisnąć. w miarę upływu czasu to okropne uczucie rozchodziło się po całym jego ciele. Czuł się, jakby był palony żywcem. Każda komórka jego ciała płonęła ogniem i zdawało się, że kawałek po kawałku obraca się w popiół. DNA modyfikowało się, sprawiając mu niewyobrażalny ból, porównywalny do Cruciatusa, kości z lekkim gruchotem zmieniały położenie, dostosowując się do nowej formy postaci.<br />
Poczuł nagłe w pewnym momencie przyjemne ciepło, rozpływające się po jego głowie i lekkie mrowienie. Z trudem podniósł swoją drżącą dłoń do czaszki i bardzo się zdziwił tym, co na niej zastał.<br />
-Patrz, wygląda jakby miał Parkinsona!-usłyszał jak przez sen krzyk Blaise'a.<br />
Miał wrażenie, że Diabeł jest bardzo daleko, ale niezbyt go to obchodziło, bo właśnie wyczuł, że na swojej głowie zamiast rozczochranych blond kosmyków z dodatkiem kurzu, pajęczyn i samych pająków miał bujne, kasztanowe loki, a raczej wielką szopę, bo fryzurą tego nazwać nie można było. Nagle jak za odjęciem różdżki ból ustał i wydawało się, że go nigdy nie było. Draco oparł dłonie o kolana, głośno oddychając i przymykając na kilka sekund oczy. Dopiero po dłuższej chwili zauważył, że coś jest nie tak. Ubrania wisiały na nim jak na jakimś starym wieszak, a paznokcie były dłuższe i o wiele mniej zadbane niż zwykle. "Rany jak ja dawno ich nie obcinałem..."-pomyślał, marszcząc brwi. Powoli się wyprostował i przyjrzał się sobie. Po krótkiej chwili ciszy na jego twarzy pojawił się najszerszy, najjaśniejszy i najbardziej uradowany uśmiech jaki świat widział.<br />
-Rany! Ja mam cycki!!!-wykrzyknął uradowany Draco. Zabini po tych słowach parsknął niekontrolowanym śmiechem, a Parkinson przejechała sobie otwartą dłonią po twarzy.<br />
Tylko Harry nawet się nie uśmiechnął, tylko od razu podbiegł do klęczącej na podłodze Hermiony w ciele Draco.<br />
-Mionka nic ci nie jest?-zapytał z troską i położył delikatnie rękę na jej ramieniu.<br />
Herm gwałtownie odwróciła głowę w jego stronę, zamiatając platynową grzywką i z błyszczącymi złowrogo stalowymi oczami wysyczała przez zęby głosem Malfoy'a:<br />
-Spadaj Potter...<br />
Chłopak cofnął się kilka kroków, przerażony reakcją przyjaciółki. Po chwili poczuł za sobą czyjeś miękkie ciało.<br />
-Nie bój się "waleczny" Gryfonie.-zaszydziła, stojąca za nim Pansy.-Takie coś będzie się działo jeszcze przez jakiś czas. Jakbyś pytał, to jest to rezultat twojej bezdennej głupoty.<br />
-Mojej?!-oburzył się zielonooki.<br />
-Tak, twojej!-krzyknęła na niego Parkinson, zaciskając ze złości pięści.-Popatrz co oni teraz robią!<br />
Harry zwrócił wzrok w stronę niedawno przemienionej dwójki i załamał ręce, wzdychając ze zrezygnowaniem.<br />
Na środku pokoju stał Draco w ciele Hermiony, trzymając wysoko rękę, dumnie wypinając pierś i uśmiechając się szyderczo. Wyglądałoby to naprawdę wspaniale, gdyby nie pluł co chwila włosami, włażącymi mu bez przerwy do ust i nie przeklinał co rusz, narzekając na fryzurę.<br />
-Co to za... Tfu! ...włosy! Wszędzie... Tfu! ...się pchają! Granger jak ty... Tfu! ...je ogarniasz!?<br />
-Nie ogarniam...-wymruczała Miona, ale jej głos w połowie zagłuszała drobna dłoń Draco, którą skutecznie ograniczał jej możliwość podbiegnięcia do niego i rozszarpania go równo opiłowanymi paznokciami, poprzez przyciskanie jej do jej twarzy.<br />
Trzymając ją z daleka od swojej głowy równocześnie mocno ściskał w drugiej ręce różdżkę młodej czarownicy, którą jej przed kilkoma minutami wyrwał z ręki.<br />
Na szczęście nikt z zebranych nie musiał już dłużej oglądać tej nieco dziwnej sceny, bo do dormitorium wparował w najmniej oczekiwanej chwili Theodor Nott. Ledwo wyhamował przed siedzącą na dywanie Sorbet i zaczął wykrzykiwać:<br />
-Słuchajcie! Musicie natychmiast... zaraz, co oni robią...?-spojrzał na Smoka i Mionę, ale od razu Parkinson przerwała mu tę niezwykle interesującą obserwację.<br />
-Co się stało? Mów, a nie gapisz się na nich jak ciele na malowane wrota!<br />
-A tak...-Ślizgon wrócił do rzeczywistości.-Biegnijcie do skrzydła szpitalnego!<br />
-Po co?-zapytał zdziwiony Harry.<br />
-Bo z Severią jest coś nie tak, Głupotter!!!-wywrzeszczał wściekły i zirytowany Theo.<br />
-SEVERIA!!!-krzyknął rozpaczliwie Draco i wyleciał z pomieszczenia jak torpeda, powiewając kasztanowymi włosami.<br />
-Malfoy, wracaj! Oddaj mi różdżkę przeklęty gnomie!!!-Herm rzuciła się za nim w pogoń, potrącając po drodze Notta swoim ramieniem. Theodor stracił równowagę i z hukiem upadł na podłogę. Jednak nawet to nie zdołało go powstrzymać do zadania wybitnie niewygodnego dla wszystkich pytanie:<br />
-Czemu oni mówią do siebie...?<br />
-NIE PYTAJ!-przerwała mu swoim głośnym wrzaskiem Pansy.<br />
Musiała jakkolwiek zareagować, bo mieliby niezłe kłopoty, gdyby ktokolwiek dowiedział się o takiej przemianie.<br />
Theo tylko wzruszył na to ramionami.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Draco i Hermiona wpadli do skrzydła szpitalnego ramię w ramię. Minęli stojące w pobliżu McGonagall i panią Pomfrey, od razu podbiegając do leżącej na jednym ze szpitalnych łóżek Severii. Od razu zaczęli ją dokładnie oglądać ze wszystkich stron, jakby miała zaraz umrzeć i musieliby natychmiast odkryć co jej jest. Wszystko byłoby dobrze, gdyby Hermiona nie podwinęła szpitalnej koszuli i nie ukazała światłu dziennemu nogi Sevii. Zarówno chłopak jak i dziewczyna skamienieli w połowie ruchu z przerażenie, połączonym z obrzydzeniem na twarzach. Mionie zaszkliły się lekko oczy, gdy patrzyła na to, co zrobił tej biednej, małej, wątłej osóbce wilkołak. "Ona na to nie zasłużyła..."-powtarzała ciągle w myślach, próbując ukryć łzy.</div>
<div style="text-align: left;">
Uszkodzona część ciała Severki wyglądała okropnie. Głęboka Rana zamiast się goić zaropiała, a skóra wokół niej przybrała niezdrowy fioletowy kolor z licznymi zaczerwienieniami.</div>
<div style="text-align: left;">
Pierwszy wybudził się z szoku Malfoy i rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu McGonagall, ale zamiast niej znalazł kogoś innego, którego obecność ani trochę go nie uszczęśliwiła, a wręcz przeciwnie, rozzłościła. Smok zmarszczył gniewnie brwi i zacisnął mocno szczęki, aż na jego policzkach wyraźnie uwypukliły się mięśnie. Powoli odszedł od posłania, na którym, leżała jego siostra i ruszył w stronę znieruchomiałego na szpitalnym łóżku przystojnego DJ'a.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy był wystarczająco blisko, pochylił się lekko nad nim, nie chcąc się pobrudzić nieczystością tego "dzikusa" i zjechał go od stóp do głowy pogardliwym spojrzeniem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nigdy ci nie wybaczą tego, śmieciu...-wysyczał szyderczo do śpiącego, niczego nieświadomego chłopaka.</div>
<div style="text-align: left;">
-Panno Granger!-odwrócił się na dźwięk głosu nauczycielki transmutacji.</div>
<div style="text-align: left;">
Już myślał, już miał nadzieję, że McSztywna chce zbesztać za coś tą kujonicę Granger, ale bardzo się zdziwił, kiedy zauważył, że wzrok profesorki jest skierowany prosto na niego.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale ja nie...-już chciał zaprzeczyć, kiedy przypomniał sobie w czyim ciele teraz jest.</div>
<div style="text-align: left;">
Uderzył się otwartą dłonią w czoło i szybko się zreflektował.-Nie, nic... </div>
<div style="text-align: left;">
Dyrektorka spojrzała na niego podejrzliwie, ale kontynuowała to, co wcześniej zaczęła mówić, a Draco odetchnął z ulgą.</div>
<div style="text-align: left;">
-Co panienka zamierza zrobić panu Morrisonowi, że się tak nad nim pochyla?-spytała spokojnie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Zaraz... Mogłaby pani powtórzyć? Jak to coś się nazywa?-zapytał Draco ze śmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie coś, tylko ktoś.-zbeształa go Minevra.-Morrison. Bożydar Morrison.</div>
<div style="text-align: left;">
Draco stał przez chwilę nieruchomo, a potem nagle wybuchnął głośnym, niepohamowanym rechotem. to samo kilka metrów dalej stało się z Hemrioną.</div>
<div style="text-align: left;">
-Bożydar! Na Salazara! Hahaha jak można tak skrzywdzić dziecko??? Hahahaha...-wyjękiwał z trudem poszczególne słowa, krztusząc się ze śmiechu.</div>
<div style="text-align: left;">
McGonagall spojrzała na niego wręcz z pogardą i potępieniem, a następnie zwróciła się do Hemriony, przebywającej aktualnie w ciele Draco.</div>
<div style="text-align: left;">
-Niech się pan tak nie cieszy, panie Malfoy. Jutro przyjeżdżają tu pańscy rodzice, by zobaczyć co z pańską siostrą.-oznajmiła z powagą.</div>
<div style="text-align: left;">
-COOO???!!!</div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-5147639771871796372016-01-14T17:12:00.003+01:002016-01-14T17:14:46.722+01:00R.I.P Alan RickmanWitajcie!<br />
Pewnie większość z Was już o tym wie, ale dzisiaj 14.01.2016r zmarł w wieku 69 lat Alan Rickman-aktor grający w Harrym Potterze Severusa Snape'a.<br />
Dla mnie osobiście Snape to byla druga ulubiona postać zaraz po Draco, a Alan idealnie wpasował się w tę rolę i odegrał ją perfekcyjnie!<br />
Bardzo mi smutno z powodu jego odejścia.<br />
<br />
R.I.P Alan Rickman [*]<br />
<br />
Pozdrawiam<br />
E.L.MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-71221521244304959312016-01-11T20:27:00.000+01:002016-01-11T20:27:59.575+01:00Przepraszam...Przepraszam, że naprawdę długo nie ma żadnego rozdziału, ale mam kilka powodów, by nie mieć czasu pisać. Otóż wcześniej wena się na mnie obraziła i sobie gdzieś poszła, a poza tym w szkole muzycznej miałam niemałe zamieszanie, bo były egzaminy. Teraz przez ten tydzień wystawiają oceny w gimnazjum, ale nie to jest głównym powodem. Biorę udział w konkursie na paczkę u JDabrowskiego i staram się teraz, by zrobić ją najlepiej jak potrafię, a jutro już powinnam ją wysłać.<br />
Pocieszę Was, że rozdział jest prawie skończony i tylko brakuje kilku akcji, by wszystko dopełnić.<br />
Oprócz tego zapraszam do brania udziału w ankiecie, która się znajduje na pasku po lewej. <br />
Mam nadzieję, że uda Wam się wytrzymać jeszcze trochę.<br />
<br />
Pozdrawiam<br />
E.L.MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-24721138085076899392015-12-29T15:24:00.001+01:002016-01-01T21:28:30.070+01:00Miniaturka 4 - Ech... ŚwiętaWitajcie! Oto spóźniona świąteczna miniaturka! Rozdział pojawi się prawdopodobnie do końca przerwy świątecznej, ale nic nie obiecuje. Zapraszam do głosowania w ankiecie, która znajduje się na pasku po lewej. Miłej lektury! <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/voyPOMgAMYU/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/voyPOMgAMYU?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
Justin Bieber - Mistletoe</div>
<br />
<br />
<i>Święty Mikołaju!</i><br />
<i><br /></i>
<i>Mam do Ciebie pytanie... Czemu ja zawsze dostaję takie lipne prezenty???</i><br />
<i>Otrzymałem ostatnim razem Nimbusa 2001, a chciałem Błyskawicę! Dlaczego? Co ja Ci zrobiłem, że mnie tak okrutnie każesz?</i><br />
<i>Kto to w ogóle widział, żeby jakiś stary dziad właził do domów przez komin? Dziwie się, że ludzie nie boją się, że coś im rąbniesz...</i><br />
<i>Jako najwyższej rangi arystokrata żądam natychmiast wyjaśnień!</i><br />
<i><br /></i>
<i>Z poważaniem</i><br />
<u><i>Dracon Lucjusz Malfoy</i></u><br />
<br />
<br />
Był wieczór wigilijny. Cała rodzina Malfoy'ów siedziała przy stole, kiedy nagle Severia Malfoy wykrzyknęła:<br />
-Draco! Chodź zobaczyć czy prezenty są już pod choinką! Prooooszę...<br />
-Dobrze, dobrze...-westchnął ze zrezygnowaniem starszy brat dziewczynki i uśmiechnął się do niej lekko.<br />
Sevia chwyciła go za rękę i pociągnęła do salonu. Draco poszedł za nią, prawie się nie zabijając po drodze o stolik, stojący w przedpokoju.<br />
-Kto to tu stawia?!-zaczął się denerwować i już chciał kopnąć drewniany przedmiot, ale nie zdążył, bo siostra pociągnęła go mocno i już po chwili znaleźli się w docelowym pomieszczeniu. Severka podbiegła szybko do przepięknie wystrojonej choinki, pod którą piętrzyły się prezenty. Rzuciła się w ich stronę i wyciągnęła wielką, różową paczkę. Po przeczytaniu doczepionej do niej karteczki wstała i podeszła do siedzącego nieopodal na fotelu brata.<br />
-To dla ciebie, Draco.-powiedziała, podając mu pakunek.<br />
Blondyn spojrzał na nią ze zdziwieniem, a potem przeniósł podejrzliwy wzrok na prezent, leżący na jego kolanach. Wziął w palce małą karteczkę i powoli odwrócił ją na stronę, gdzie znajdowało się pochyłe pismo.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>To, że różowa nie znaczy (chyba), że dla pedała, Draconie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Chłopak wykrzywił swoją twarz w grymasie obrzydzenia, połączonego z nienawiścią, ale mimo to powoli zabrał się za otwieranie pudełka. Po uporaniu się z różnego rodzaju wstążeczkami, kokardkami i trzema warstwami tego obrzydliwie różowego papieru Draco mógł w końcu rozpakować samo pudełko. Powoli otworzył je i ostrożnie zajrzał do środka. Zmarszczył w niezrozumieniu brwi, bo we wnętrzu opakowania znalazł bardzo zamiast prezentu znajdowało się pełno kolorowych skrawków bibułek. Wziął do ręki kilka z nich i po chwili strzepnął je z obrzydzeniem na dywan. zaczął dziko kopać w pozostałych, które zostały w pudełku. Po kilku sekundach wyciągnął z niego... puszyste bambosze. Trzymał je w ręce na wysokości swoich oczu i przypatrywał się latającym oczkom fioletowych zwierzątek.<br />
-Co... Co to jest?!-wykrzyknął z irytacją i niezrozumieniem.<br />
Po tych słowach w jego głowie rozbrzmiał cichutki, drżący od śmiechu szept, z którego obecności Draco na pewno nie był zadowolony: "To twój prezent... Wesołych Świąt..."<br />
-Dzięki Mikuś...-warknął ironicznie pod nosem Malfoy.</div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-59894610068060419912015-12-06T14:05:00.000+01:002015-12-06T14:05:38.961+01:00Urodziny bloga!Witajcie!<br />
Dzisiaj mija dokładnie rok od stworzenia tego bloga!<br />
Ja osobiście nie wierze, że już tyle czasu pisze to opowiadanie.<br />
Dziękuję wszystkim czytelnikom! Tym komentującym i tym tylko czytającym. Motywujecie mnie do dalszej pracy, dziękuję.<br />
Największe podziękowania kieruję do Charlotte Petrova. Dziękuję za komentarze pod praktycznie każdym rozdziałem! Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca.<br />
Oczywiście moją wenę bardzo wspomaga niezastąpiona Aries XD razem z Martą Sz. Obydwie zawsze macie wspaniałe pomysły!<br />
<br />
Jeśli chodzi o rozdział to ukaże się on prawdopodobnie 19-20 grudnia. Mam nadzieję, że będzie pod nim o wiele więcej wyświetleń i komentarzy niż pod ostatnim. Rozdział będzie zatytułowany: "Gdzie jest moje ciało?!", więc chyba każdy już się domyśla co się w nim wydarzy.<br />
<br />
Zachęcam do czytania i komentowania rozdziałów. To nie dla ilości tylko dla weny. No i przy okazji wiem, że ktoś to wszystko jeszcze czyta.<br />
<br />
Dzisiaj wieczorem koło 22:00 powinna pojawić się mikołajkowa miniaturka.<br />
<br />
Jeśli chodzi o kontynuację miniaturki, której pierwszą część wstawiłam we wrześniu to kolejne fragmenty pojawią się w święta, bo wtedy będę miała czas na pisanie.<br />
<br />
Pozdrawiam<br />
E.L.MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-47050599517318581782015-10-17T17:03:00.002+02:002015-11-08T13:25:35.914+01:00Rozdział 25 - KomplikacjeWitaaajcie... Tak wiem, że całkowicie nawaliłam... Nie zdziwiłabym się gdyby większość osób tu nie zaglądała już. A tym, którzy są wytrwali i zostali z całego serca dziękuję. Teraz postaram się wstawiać rozdziały co miesiąc. Przepraszam, ale częściej nie dam rady.<br />
Ten rozdział dedykuję Emilii W, Aries XD i Charlotte Petrova.<br />
Chciałabym byście komentowali ten rozdział (następne oczywiście też). Chciałabym zobaczyć ile was zostało tutaj jeszcze. Za każdy komentarz z góry dziękuję. To nie dla ilości tylko dla motywacji, bo to naprawdę dużo daje jeśli widzę, że ktoś czyta moje wypociny. W kolejnym rozdziale będzie duuuuużo działo.<br />
Zapraszam do czytania tego wyczekanego rozdziału!<br />
Piosenki przy których go pisałam:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/fMoPoS0u4do/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/fMoPoS0u4do?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
Ed Sheeran-Grade 8</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/rtOvBOTyX00/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/rtOvBOTyX00?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
Christina Perri-A Thousand Years</div>
<br />
<br />
Herm zwróciła wzrok w stronę uczniów i zauważyła, że oni nie patrzą na nich, tylko na scenę, a konkretnie na stół DJ'a. Dopiero teraz usłyszała dochodzące zza niego jęki bólu, ciężkie sapanie i krótkie, urywane warknięcia.<br />
Od razu zaczęła przepychać się przez tłum gapiów, by dotrzeć do celu. Domyślała się, że te niepokojące odgłosy wydaje przystojny DJ i chciała jak najszybciej zobaczyć co mu jest. Może ktoś przez przypadek (albo i nie) strzelił w niego zaklęciem? Nie, to niemożliwe... Tylko ona i Malfoy mają zwyczaj obrzucania się na środku korytarza różnego rodzaju klątwami. Nikt inny tak nie robi.<br />
Trochę dziwne mogło wydawać się to, że widziała tego chłopaka raz w życiu, a już tak bardzo się o niego boi. Nawet nie znała jego imienia! Nie wiedziała co ją pchało do tego, by zobaczyć co mu jest, pomóc mu, ale w zasadzie powód takiego zachowania nie obchodził jej. Teraz liczyło się tylko to, czy młodzieniec jest cały i zdrowy.<br />
W miarę jak się zbliżała warczenie przybierało na sile, a ona coraz bardziej się martwiła. Kiedy była kilka metrów od celu zza stołu wyłoniła się wychudzona łapa, która przejechała po blacie długimi pazurami, zostawiając na nim głębokie rysy. Dźwięk, który przy tym był wydawany był gorszy niż pisk kredy przyciskanej do tablicy i wrzask tysiąca kruków razem wziętych. Chwilę później oczom uczniów i zszokowanej Hermiony ukazał się w całej postaci przerażając, wściekły wilkołak o tym samym kolorze teczówek co DJ. Miał on rzadkie włosy na ciele, szarawą skórę i wystający z wychudzenia kręgosłup. Herm stanęła jak wryta, wytrzeszczając oczy na odrażającą kreaturę, która nabrała powietrza w płuca i zawyła przeszywająco. "No tak, dzisiaj jest pełnia..."-pomyślała z przekąsem i gwałtownie wybudziła się z szoku. Potrząsnęła głową, szybko odwróciła się do osłupiałych uczniów i wrzasnęła z całych sił:<br />
-Na co czekacie?! Uciekajcie!!!<br />
W jednej chwili na sali zapanował totalny zamęt, bo wszyscy na raz rzucili się do drzwi. Słychać było wszędzie paniczne krzyki i piski oraz wszechobecny, głośny tupot stóp. Miona również rzuciła się do wyjścia, ale odwróciła jeszcze na chwilę głowę w stronę wilkołaka, który ponownie zawył i zaczął powoli wychodzić zza konsoli, obserwując bacznie tłum. Wyglądał jakby szukał potencjalnej ofiary i irytowało go to zamieszanie. Kątem oka zauważyła Draco i Severią, biegnących kilka metrów od niej. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że pewnej chwili Sevia potknęła się o przewrócony stolik i upadła na podłogę, a Smok myśląc, że ona jest za nim popędził dalej, nieświadomie ją zostawiając. Stwór od razu to zauważył i rzucił się w jej stronę z groźnym wyrazem pyska, z którego kapała na podłogę ślina. Herm nie wiele myśląc zawróciła i podbiegła do Severki, która leżąc na plecach wpatrywała się z przerażeniem w bestię, która najwyraźniej chciała ją rozszarpać. Miona wiedziała, że zwierze czy co tam było jest o wiele szybsze od niej i może nie zdążyć na czas. Wytężyła wszystkie siły i przyspieszyła. Przez głowę przemknęła jej zupełnie nieproszona w tej chwili myśl, że nigdy nie biegła aż tak szybko, ale czym prędzej ją odgoniła i skupiła się na Sevii, którą sekundy dzieliły od pewnej śmierci.<br />
Hermiona dotarła do niej w tym samym momencie co potwór i kiedy on chciał zatopić w blondynce kły Gryfonka zdjęła jedną ze swoich szpilek, które miała na stopach i przywaliła mu nią z całej siły w pysk. Jednak potwór zdążył machnąć łapą, uzbrojoną w ostre i długie jak sztylety pazury, rozcinając skórę na odsłoniętej łydce Severii. Maloy'ówna wrzasnęła rozdzierająco z bólu, a po jej policzkach pociekły łzy. Hermiona spojrzała na nią z paniką w oczach. Wilkołak rozszarpał jej nogę prawie do kości i teraz z rany lała się obficie krew, barwiąc posadzkę wokół na czerwono.<br />
Sekundę potem Miona kątem oka zauważyła błysk platynowej czupryny po swojej lewej stronie. Okazało się, że to przybiegł Draco, który widocznie zorientował się, że nie ma przy nim Sevii. W tym samym czasie stwór otrząsnął się po uderzeniu i zwrócił w stronę Hermiony z żądzą mordu w oczach. "Tego nie przewidziałam..."-pomyślała, stojąc sparaliżowana przed bestią, która najwidoczniej była bardzo rozjuszona. Z pyska na podłogę kapała jej ślina, a kły błyszczały złowrogo.<br />
-Granger, wiej!!!-krzyknął Smok, biegnąc z Severką na rękach do wyjścia.<br />
Hermiona była jednak w zbyt wielkim szoku, by cokolwiek zrobić. Sterczała nieruchomo jak kołek przed śliniącym się potworem i czuła się, jakby nogi wrosły jej w ziemię. Nawet jakby chciała się ruszyć, to by nie mogła, a wilkołak coraz bardziej się do niej zbliżał.<br />
-Granger!!!<br />
Nie słyszała panicznych wrzasków. Przed oczami ciągle miała obraz pazurów rozrywających nogę Sevii, a w uszach jej przeszywający krzyk. Brzmiał on jakby obdzierano ją żywcem ze skóry. To był najgorszy dźwięk jaki w życiu słyszała, a w jej głowie na dodatek wydawał się dziesięć razy głośniejszy i donośniejszy. Prawie, że czuła jak wyimaginowane przez jej mózg fale dźwiękowe przeszywają ją na wylot, dziurawiąc jak poduszeczkę na szpilki.<br />
Jak w transie patrzyła, jak stwór unosi do góry łapę, by ją uderzyć. Obserwując to nie czuła nic. Nie była nawet do końca świadoma tego, że zaraz prawdopodobnie zginie. Była jak taka krucha woskowa figura. Widziała, że zaraz coś ją rozbije na tysiące kawałków, ale nie była w stanie nic na to poradzić, ani jakkolwiek się obronić.<br />
Nagle poczuła jak ktoś ją łapie za rękę i pociąga na podłogę, jak się okazało w ostatniej chwili, bo szpony wilkołaka minęły jej twarz o centymetry. Z chwilą uderzenia ciałem o twardą, zimną posadzkę oprzytomniała. Spojrzała ze zdezorientowaniem w oczach na swojego wybawcę, którym okazał się Harry.<br />
-Uciekaj!!!-wrzasnął Gryfon, a ona od razu zerwała się na równe nogi i rzuciła do drzwi.<br />
Bieg skutecznie utrudniał jej tylko jeden but na obcasie, ale w końcu dotarła do celu i z westchnieniem ulgi oparła się o ścianę korytarza. Harry stanął obok niej chwilę później, również głośno oddychając, bo zanim zaczął uciekać wepchnął jeszcze wilkołakowi but Hermiony do pyska. W chwili, gdy oboje przekroczyli próg, drzwi zostały błyskawicznie zamknięte i zabezpieczone zaklęciami przez Blaise'a i Pansy.<br />
Pierwsza myśl, która pojawiła się w głowie Hermiony to: "Gdzie jest Severia?"<br />
-Co z Sevią?!-krzyknęła z paniką w oczach.<br />
-Spokojnie, spokojnie...-powiedział uspokajająco Zabini, łapiąc ją delikatnie za ramiona i zmuszając, by na niego spojrzała.-Draco zabrał ją od razu do Skrzydła Szpitalnego.<br />
Po tych słowach Mionę nagle ogarnęła przygnębiająca beznadziejność. Wszystko stało się szare i bezwartościowe, a ona wybuchnęła niepohamowanym płaczem. Diabeł wytrzeszczył na nią oczy, nie wiedząc co się dzieje, o co chodzi i jak się w tej chwili zachować. Harry widząc, że jego czarnoskóry kolega jest bezradny odsunął go na bok i pochylił się do zalanej słonymi łzami Herm.<br />
-Co się stało?-zapytało cicho, delikatnie unosząc jej podbródek.<br />
-Ja...-wyjąkała z trudem, przełykając ślinę-... nie wiem.<br />
Niby miała tą świadomość dlaczego się rozpłakała, ale nie umiała tego ubrać w słowa. Na pewno miało to jakiś związek z traumatycznymi wydarzeniami, które przeżyła przed chwilą.<br />
Nie zdążyła dokładnie się nad tym zastanowić, bo chwile później przed oczami pojawiły jej się czarne plamy, a sekundę potem jej ciało osunęła się w ramiona Harrego.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Uchyliła lekko powieki, zastanawiając się gdzie się znajduje i co się stało. Co się działo po tym jak urwał jej się film? Po krótkiej chwili obraz nabrał ostrości i mogła całkowicie otworzyć oczy. Pierwsze do czego doszła to to, że leży na niezbyt miękkim łóżku pod cienką kołdrą. "Aha, czyli przynieśli mnie do Skrzydła Szpitalnego..."-pomyślała i zaczęła się rozglądać, powoli poruszając na boki głową. Nie mogła wykonywać nią gwałtownych ruchów, bo bardzo ją bolała. Była noc, więc dużo nie było widać, ale zauważyła, że na posłaniu obok leży pod okryciem jakaś drobna postać, a koło niej na krześle siedzi jakiś człowiek. Osobnik ten wyglądał na zrezygnowanego i nieszczęśliwego. Był zgarbiony, twarz chował w dłoniach, a jego barki trzęsły się, jakby szlochał.<br />
Powolutku podniosła się do pozycji siedzącej i ponownie przyjrzała się dwóm tajemniczym postaciom.<br />
W pewnej chwili zza chmur za oknem wyłonił się okrągły księżyc w pełni i rzucił przez szybę smugę światła na głowę siedzącego przy łóżku człowieka. W ciemności zabłysły nieułożone, platynowe włosy, a on już wiedziała do kogo należą.<br />
-Malfoy?-zapytała cicho, by go nie przestraszyć.<br />
Blondyn podniósł na nią wzrok, wciągnął gwałtownie powietrze i zaczął szybko ocierać spływające mu po policzkach łzy. Wyglądał na zawstydzonego, że zastała go w takim stanie i nieudolnie próbował to ukryć. Jednak Herm ciągle widziała jego pogniecione ubranie (nawet nie zdjął tego różowego garnituru), wory pod oczami, zmęczony wyraz twarzy i poplątane kosmyki, opadające mu na czoło.<br />
-Granger?-zapytał ze zdziwieniem.-Obudziłaś się już? Poczekaj chwilkę! Zaraz zawiadomię panią Pomfrey! Nie ruszaj się nigdzie! Już idę! Tylko siedź tu ciągle i nigdzie nie uciekaj!-zaczął wyrzucając z siebie zdania z szybkością karabinu maszynowego,<br />
-Malfoy...-zaczęła, ale nie mogła dokończyć, bo Draco dalej nawijał jak najęty, nie zwracając na nią uwagi i nie dając jej dojść do słowa.<br />
W sumie to jej pewnie nawet nie słyszał, bo był zajęty swoimi chaotycznymi myślami i słowami, które jednym ciągiem wychodziły z jego ust.<br />
-Malfoy!-krzyknęła, zirytowana jego bezsensownym zachowaniem.<br />
Blondyn od razu zamilkł i spojrzał na nią pytająco.<br />
-Co?-zapytał, patrząc na nią wielkim i oczami.<br />
Miona wypuściła z ulgą powietrze z ust, ciesząc się, że Ślizgon już nie gada.<br />
-Nie histeryzuj, tylko idź spokojnie powiadom panią Pomfrey, że się obudziłam, dobrze?-mówiła powoli i wyraźnie, by to wszystko do niego dotarło.<br />
Jednak zanim Smok wykonał jakikolwiek ruch do sali wkroczyła pielęgniarka i warknęła:<br />
-Co to za krzyki o tej porze?! Jest czwarta rano! Ciemno jeszcze, a wy już się kłócicie!-po tych słowach przeniosła wzrok na Hermioną, która siedziała na łóżku i jej twarz natychmiastowo złagodniała.-Och panno Granger! Obudziła się panienka?-Miona przytaknęła lekko głową, a kobieta kontynuowała.-Proszę w takim razie położyć się i spróbować zasnąć. Nic panience nie jest, tylko panienka stracił przytomność, więc żadne eliksiry, ani inne pomoce nie będą potrzebne.-podeszła do niej i pomogła jej ułożyć się wygodnie na poduszce, po czym odwróciła się w stronę blondyna.<br />
-Niech pan zostanie, panie Malfoy... Nie podoba mi się to, że się pan tutaj wkradł w środku nocy, no ale niech już panu będzie. Skoro tak bardzo martwi się pan o siostrę to mogę zrobić jeden wyjątek, ale jej na razie nic nie pomoże.-powiedziała dobrodusznie i wróciła wolno do swojego biura.<br />
Herm chciała jeszcze zapytać co z Severią, ale poczuła jak bardzo ciążą jej powieki. Westchnęła cichutko i zamknęła oczy, odpływając w ramiona Morfeusza.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Pansy, Harry i Blaise już od dwóch godzin siedzieli w łazience Jęczącej Marty i czekali, aż podejrzana substancja, znajdująca się w kociołku pomiędzy nimi zmieni kolor na błękitny.</div>
<div style="text-align: left;">
-No ile można?!-wyjęczał Zabini, unosząc ręce ku niebu, a raczej ku sufitowi w geście załamania.-Nie możemy tego zostawić w cholerę i sobie pójść?!</div>
<div style="text-align: left;">
-Blaise, nie możemy tego tu tak po prostu postawić i sobie gdzieś poleźć, bo ta płaczliwa sierota co tu mieszka jeszcze to rozwali!-zganiła go Pansy i od razu tego pożałowała...</div>
<div style="text-align: left;">
-Ja, sierota?!-wszyscy odwrócili się w stronę krążącej nad toaletami Jęczącej Marty.</div>
<div style="text-align: left;">
-No i masz... westchnął Harry, chowając ze zrezygnowaniem twarz w dłoniach.</div>
<div style="text-align: left;">
Duch szybko podleciał do nich i zbliżył swoją półprzezroczystą twarz do Pansy. Marta wyciągnęła w jej stronę swój chudy i krzywy palec, który przeniknął jej nos i załkała ze złością:</div>
<div style="text-align: left;">
-To, że jestem martwa i w zasadzie nic nie czuję, to nie znaczy, że można mnie obrażać kiedy się zechce!</div>
<div style="text-align: left;">
Po tych słowach prychnęła z pogardą na czarnowłosą, odwróciła się i z pluskiem wskoczyła do najbliższej toalety. Slizgonka tylko wywróciła oczami i zwróciła głowę z powrotem w stronę chłopaków, którzy nawet tego nie zauważyli, bo wpatrywali się z przerażeniem w kociołek. Parkinson również spojrzała w tamtą stronę i aż otworzyła usta ze zdziwienia. W naczyniu pieniła się i kipiała błękitna ciecz, która wyglądała, jakby lada chwila miała wypełznąć z niego na podłogę, przeżerając kafelki.<br />
-Harry! Szybko!!!-krzyknęła, budząc Wybrańca z transu, podczas którego wpatrywał się tępo w kroplę wyżerającą małą dziurę w podłodze,<br />
Od razu chwycił stojący obok niego słoik ze srebrzystym proszkiem w środku i wsypał całą jego zawartość do kociołka.<br />
-Ty idioto!!!-wydarła się Parkinson, kiedy zobaczyła co takiego Złote Dziecko zrobiło.-Za dużo tego dałeś!!!<br />
Teraz dopiero Harry zorientował się co właściwie zrobił. Wytrzeszczył oczy i rozejrzał się dookoła, jakby poszukując pomocy u przybrudzonych ścian łazienki, po czym złapał się za głowę w geście załamania i skulił się, by uniknąć przeszywającego wzroku wściekłej Ślizgonki.<br />
-Ale przynajmniej już nie kipi...-wymamrotał tak cichutko, że Pansy ledwo go usłyszała.<br />
Siedzący obok Blaise tylko przejechał sobie otwartą dłonią po twarzy, ale po chwili gwałtownie poderwał głowę do góry i spojrzał na swoich towarzyszy z zadziornym błyskiem w oku i szerokim uśmiechem na ustach.<br />
Czarnowłosa i Potter popatrzyli na niego jak na kogoś, kto natychmiastowo potrzebuje całego sztabu magomedyków na oddziale zamkniętym w Mungu, a on tylko wyszczerzył się do nich jeszcze bardziej. Jednak, kiedy jego oczy po kilkunastu sekundach nie zauważały żadnych zmian w wyrazach twarzy przyjaciół uśmiech zaczął schodzić mu powoli z ust, a zastąpiło go niezrozumienie.<br />
-W na serio nie ogarniacie o co chodzi?-zapytał, rozczarowany ich zastraszająco niskim poziome logicznego myślenia.<br />
Gryfon i Ślizgonika spojrzeli porozumiewawczo po sobie, utwierdzając się w tym, że Blaise naprawdę potrzebuje pobytu w psychiatryku.<br />
-Nie...-powiedziała wolno Pansy, patrząc z lekkim niepokojem na Zabiniego, który tylko załamał ręce i westchnął.<br />
-Czy naprawdę tak trudno jest dojść do tego samemu?-zapytał ze zrezygnowaniem.<br />
-No ale...-zaczął Harry, ale Ślizgon mu przerwał.<br />
-To było pytanie retoryczne, Potter... No przecież im dłużej będą zamienieni ciałami tym więcej śmiechu dla nas będzie! Przecież to co nasz "wybawca" dosypał to był składnik przedłużający działanie, no nie?<br />
Jak to powiedział na wszystkich spłynęło oświecenie i rozległy się pomruki typu: "Aaa...", "No chyba, że tak...", "O to chodziło...".<br />
-No to...-zaczęło niepewnie Złote Dziecko.-Ile ten eliksir będzie teraz działać?<br />
Pansy pochyliła się nad kociołkiem, marszcząc z obrzydzeniem nosek, bo wydobywający się z niego smród był nie do zniesienia. Ku jej lekkiemu zdziwieniu jego zawartość nie miała już ładnej, jasnobłękitnej barwy, tylko kolor ciemnego prawie, że czarnego fioletu.<br />
-Tydzień.-odpowiedziała.-Im ciemniejsza barwa, tym dłuższy czas działania.<br />
-Yhm...-mruknął Wybraniec.-Tylko co oni na to powiedzą? Raczej nie będą jakoś bardzo zadowoleni...<br />
-Przecież im tego nie powiemy!-zaśmiał się Ślizgon.-Ja chcę jeszcze trochę pożyć! Zresztą i tak się kiedyś dowiedzą. Mogę się założyć, że w środku nocy przylecą do nas z wyrzutami.<br />
-Obyś nie miał racji, bo jak Draco do mnie przyleci o północy to mu przywalę poduszką i wywalę poza teren Hogwartu.-mruknęła Pansy.-No ale okej. To przelewamy to świństwo do buteleczek?-zapytała z ożywieniem, bo coraz bardziej podobał jej się ten pomysł.-Salazarze jak ja im współczuję, że będą musieli to pić...<br />
-A gdzie są fiolki?-zapytał Harry i zaczął się rozglądać dookoła.<br />
Blaise zerknął na niego z niepokojem czy na pewno dobrze się czuje, bo szukane przedmioty leżały tuż przed Wybrańcem.<br />
-Potter, one leżą przed tobą...-powiedział po chwili ciszy.<br />
-A no tak... Dzięki Zabini!<br />
Parkinson szybko zabrała mu z ręki szklane naczynia, napełniła je za pomocą małej chochelki śmierdzącą cieczą i podała zniesmaczonemu Blaise'owi, patrząc na niego wzrokiem mówiącym: "Jak to upuścisz to cię zabiję", po czym wstała i jednym machnięciem różdżki usunęła wszystkie ślady ich obecności w tym miejscu.<br />
-Jak myślicie, gdzie oni teraz mogą być?-zapytała, patrząc to na Diabła, to na Harrego.<br />
-Hermiona pewnie jest w dormitorium i czyta książkę, a Smok ostatnio ciągle siedzi nad jeziorem. Niedługo mu dupa do ziemi przymarznie...<br />
-Ciągle na tym mrozie siedzi?-zapytała zatroskana Pansy.-Od trzech dni opuszcza lekcje, a jak już na jakąś przyjdzie to tylko leży na ławce jak jakieś zwłoki...<br />
-Ale na peeeewno się rozbudzi jak będzie miał zamiast swojego ciało Mionki...-Zabini poruszył zabawnie brwiami, uśmiechając się jak rasowy zboczeniec, a Pansy uniosła lekko kąciki ust do góry.<br />
Z optymistycznymi myślami w głowach i oczekiwaniami na dużo śmiechu przez ten tydzień wyszli z łazienki, rozglądając się czy nie ma w pobliżu Filcha lub tego jego zapchlonego kociska.<br />
Slizgonka ostrożnie wyjrzała zza rogu, kiedy nagle rozległ się donośny huk, który poniósł się echem po pustym korytarzu. Błyskawicznie odwróciła głowę i ujrzała Zabiniego, który rozglądał się w panice na boki. Przed chwilą ciężkie drzwi wyślizgnęły mu się i zamknęły z głośnym trzaskiem, a teraz szukał dookoła jakiegoś pomysłu, który pozwoliłby mu przeżyć wybuch gniewu Pansy. Szybko podjął decyzję i zrobił coś, co jego zdaniem było w tej sytuacji najrozsądniejsze;<br />
-Wiejemy!!!</div>
</div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-76222598767372133162015-09-19T11:58:00.001+02:002015-09-19T11:58:46.915+02:00Wracam jeszcze we wrześniu!!!Jestem teraz w nowej szkole, w nowej klasie i zdążyłam już się do wszystkiego przyzwyczaić.<br />
Teraz dopiero będę miała w miarę czas by napisać rozdział. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda i czeka na nową notkę. Wrócę jeszcze we wrześniu, prawdopodobnie pod koniec. A na razie zapraszam do przeczytania pierwszej części miniaturki.<br />
<br />
Pozdrawiam<br />
E.L.MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-35532439480649141502015-09-06T21:37:00.000+02:002015-09-06T21:37:06.278+02:00Miniaturka 3 - Przymus? cz.1Witajcie! Dzisiaj trochę krócej, bo nie miałam zbyt czasu, ponieważ zaczęłam właśnie naukę w gimnazjum i co chwila mam zadawane jakieś prace pisemne. Mam nadzieję, ze ta miniaturka się wam spodoba. Piszcie w komentarzach co o niej myślicie. Rozdział pojawi się 12-13 lub 19-20. Teraz nowe notki będą się pojawiać średnio co miesiąc. A teraz zapraszam do czytania!<br />
<br />
Lucjusz Malfoy siedział w wielkim, ciemnozielonym fotelu w mrocznym salonie Malfoy Manor. W jednej ręce trzymał szklankę Ognistej Whisky, a w drugiej zapalonego papierosa, którym co jakiś czas z przyjemnością się zaciągał. W sumie jak tak się tak teraz zastanawiał, to doszedł do wniosku, że cieszy się, że wojna się skończyła, Voldemort nie żyje, a wszyscy Śmierciożercy nie zwalają mu się co chwila do domu. Teraz panował tu niczym niezmącony spokój, cisza i zero zasad... Chociaż nie. Byłoby tak, gdyby nie jego kochana Narcyza, która właśnie wmaszerowała do pokoju z gniewnym wyrazem twarzy. Ciekawe o co tym razem jej chodziło?<br />
-Ile razy ci mówiłam, żebyś nie palił tego świństwa w domu!-wrzasnęła, wskazując na tlącego się papierosa w jego dłoni.<br />
Oczy Malfoy'a seniora rozszerzyły się ze strachu. Jak on mógł znowu tak wpaść? Czy ona ma jakiś radar w głowie, że zawsze wyczuje jak on pali? To nie fair!<br />
-Ależ Cyziu...-zaczął, ale nie dała mu dokończyć.<br />
-Pamiętasz, jak się umawialiśmy?-zapytała, unosząc jedną brew.-Jeśli jeszcze raz przyłapię cię na paleniu w środku posiadłości, to ja wybieram Dracusiowi żonę!-dokończyła tryumfalnie.<br />
"Chyba zołzę..."-pomyślał Lucjusz, szczerząc chytrze zęby i kiwając na nią palcem.<br />
-Ale jeśli nie zrobisz tego w ciągu siedmiu dni to to prawo przechodzi z powrotem na mnie.<br />
-Ty się już o to nie martw kochanie.-syknęła.-Ja już znalazłam kandydatkę.<br />
-A mogę chociaż wiedzieć kim ona jest?-spytał zrezygnowanym głosem wiedząc, że już nic w tej kwestii nie wskóra, bo Narcyza jak nic wygrała.<br />
-Jest to czarownica...<br />
-To to i ja wiem...-wymamrotał blondyn, a żona zgromiła go spojrzeniem.<br />
-To mugolaczka.-powiedziała po krótkiej ciszy.<br />
-Co?!-krzyknął, zrywając się z fotela.<br />
-No przecież mówiłeś, że powinniśmy teraz pokazać ministerstwu, że jesteśmy tolerancyjni.<br />
-Ale nie w taki sposób!!!-pieklił się Lucek.<br />
-A to już nie moja wina, że wyrażasz się niedokładnie.-prychnęła i wyszła z pokoju zostawiając załamanego Lucjusza samego.<br />
Mężczyzna schował twarz w dłoniach, a jego barki zatrzęsły się od śmiechu. Tak, od śmiechu! "Ale Draco będzie miał przechlapane..."-pomyślał z rozbawieniem.<br />
Chwilę po tym usłyszał trzaśnięcie drzwi wejściowych i okrzyki radości w wykonaniu jego żony, typu: "Och, kochanie! Jak dobrze, że przyjechałeś misiaczku! Mój ty mały Smoczusiu!" oraz głośne jęki niezadowolenia najprawdopodobniej jego jedynego syna.<br />
-Ojciec jest w salonie i ma ci coś ważnego do powiedzenia.-usłyszał i westchnął ciężko. Znowu on ma przekazywać te złe informacje...<br />
Po chwili do pomieszczenia wkroczył Draco, który z dziwnym wyrazem twarzy co chwila spoglądał za siebie.<br />
-Siadaj.-mruknął Lucjusz, a Draco powoli opadł na fotel na przeciwko niego.<br />
Malfoy senior wziął głęboki oddech i zapytał:<br />
-Chcesz najpierw usłyszeć złą wiadomość czy gorszą?<br />
Draco uniósł lewą brew i odparł z lekkim uśmiechem na ustach:<br />
-Poproszę złą...<br />
-Matka wybierze ci żonę.-wypalił starszy blondyn.<br />
-Co?! Znowu paliłeś w domu?!<br />
-No... Troszeczkę...-wymamrotał pod nosem Lucjusz, a Draco przejechał sobie otwartą dłonią po twarzy.<br />
-Wiadomo chociaż kto to?-zapytał z rezygnacją, godząc się już po części z losem.<br />
-Czarownica pochodzenia mugolskiego.-nie, jednak się nie pogodził. Ani trochę.<br />
-Nie no super! Po prostu pięknie! Mam najlepszych rodziców pod słońcem!!!-ironizował.<br />
Wstał i poszedł na górę do swojego pokoju, machając na oślep rękami i drąc się w niebogłosy. Za co to on został tak pokarany przez Salazara?!<br />
W tym samym czasie Narcyza wyszła z jadalni, a kiedy zobaczyła swojego synka w takim stanie czym prędzej ruszyła do salonu.<br />
-Co się stało mojemu Smoczusiowi?!-wrzasnęła na biednego Lucjusza już od progu.<br />
Blondyn aż podskoczył na fotelu na dźwięk jej głosu.<br />
-O co ci chodzi?-zapytał z przestrachem i niezrozumieniem.<br />
-Dlaczego mój Dracuś jest taki zdenerwowany?-spytała, marszcząc brwi.<br />
-Aaa...-Lucka olśniło.-Powiedziałem mu z kim masz zamiar go wyswatać.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Stała przed wysoką, czarną bramą. Woda spływała po jej szarym płaszczu, mocząc go, a krople deszczu uderzały o kaptur, który miała na głowie. Zastanawiał się właśnie czy podjęła dobrą decyzję. Chociaż w sumie co jej szkodziło? I tak wszyscy ją opuścili. Harry i Ginny wyjechali do Australii, Ron obraził się na nią i zerwał całkowicie kontakty, a jej rodzice nie odzyskali pamięci i nie miała pojęcia gdzie teraz są.</div>
<div style="text-align: left;">
Wzięła głęboki oddech i stanowczo zakołatała w bramę żelazną kołatką w kształcie głowy węża. Po chwili wrota otworzyły się na oścież, a ona niepewnie zaczęła iść w stronę starego dworu ścieżką, ciągnącą się pomiędzy dwoma wysokimi na kilka metrów rzędami żywopłotu.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy w końcu po dłuższym czasie stanęła przed drzwiami wejściowymi wzięła głęboki oddech i pomyślała: "To będzie trwało tylko dopóki syn, którego mam mu urodzić nie skończy trzech lat.".</div>
<div style="text-align: left;">
Zanim zdążyła zapukać otworzyła jej uśmiechnięta Narcyza Malfoy (nie ukrywała, że spodziewała się zamiast niej skrzata domowego). Od razu zauważyła, że była to bardzo piękna kobieta, która mimo wieku ciągle zachwycała. "Lucjusz Malfoy to ma szczęście..."-pomyślała i uśmiechnęła się życzliwie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Zapraszam do środka.-powiedziała miłym głosem pani Malfoy i wpuściła młodą czarownicę do domu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Draco uchylił lekko powieki i od razu je zamknął, bo poczuł potworny ból głowy. Syknął cicho i ostrożnie zerknął na zegarek, który wskazywał jedenastą rano. Na dworze szalała ulewa, a mu nie chciało się ruszać z ciepłego łóżka. Jednak w końcu musiał się ruszyć na poszukiwanie eliksiru, który złagodzi to łupanie z tyłu czaszki. Z ociąganiem przekręcił się na bok, ale łóżko gwałtownie się skończyło i spadł z głośnym hukiem na podłogę."Na pewno obudziłem ojca..."-pomyślał, wywracając oczami. Jego podejrzenia potwierdził stłumiony wrzask z dołu:</div>
<div style="text-align: left;">
-DRACO CICHO!!!</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnął ciężko i podniósł się, rozmasowując bolące pośladki. Podszedł do szafki nocnej i wyjął z niej eliksir przeciwbólowy. Wypił go jednym haustem i od razu poczuł ulgę. Tak jak stał (czyli w samych czarnych bokserkach) ruszył do drzwi. Otworzył je i wyszedł na korytarz, ziewając okropnie. Kiedy schodził po schodach na dół usłyszał stłumione głosy i śmiechy. Pchany wrodzoną ciekawością poszedł do salonu, gdzie zobaczył dość niecodzienny widok... Jego matka siedziała na kanapie, popijając z porcelanowej filiżanki herbatę, na przeciwko... Hermiony Granger?!</div>
<div style="text-align: left;">
-GRANGER?!-wydarł się, od razu zwracając na siebie uwagę obu kobiet.</div>
<div style="text-align: left;">
Herm od razu pokryła się szkarłatnym rumieńcem, a Narcyza zmarszczyła gniewnie brwi. Draco stał na środku nieruchomo z otwartymi ustami, szczęką pod nogami i palcem wskazującym wyciągniętym wyciągniętym w stronę zawstydzonej Miony.</div>
<div style="text-align: left;">
-Dracusiu, idź się ubierz kochanie... Wstyd mi robisz, Smoczku...-powiedziała z dezaprobatą pani Malfoy, a Herm czym prędzej odwróciła wzrok.</div>
<div style="text-align: left;">
Po chwili w progu salonu stanął Lucjusz Malfoy, również tylko w bokserkach tyle, ze białych. Spojrzał na swojego syna, nie zauważając swojej syna, ani nietypowego gościa i warknął:</div>
<div style="text-align: left;">
-Czego się tłuczesz o tak nieludzkiej godzinie?! Ludzie chcą jeszcze spać! Jedenasta to przecież środek nocy!-dopiero teraz zarejestrował, że Draco nie rusza się i nie reaguje.-A tobie co? Zaciąłeś się?-pomachał mu ręką przed oczami, ale nie odniósł żadnego skutku.</div>
<div style="text-align: left;">
W pewnym momencie usłyszał głośne chrząknięcie swojej żony. Spojrzał z pytaniem w oczach na nią, a potem przeniósł wzrok na Herm. Na początku w ogóle nie skojarzył co to za dziewczyna. Dopiero po chwili doznał gwałtownego olśnienie i westchnął z rezygnacją.</div>
<div style="text-align: left;">
-Serio?-zapytał, patrząc na Narcyzę. Po czym zwrócił się w stronę Dracona i klepiąc go po ramieniu powiedział:-Z taką baba to ja ci już teraz z całego serca życzę szczęścia.</div>
<div style="text-align: left;">
-Lucjusz!-warknęła z oburzeniem Cyza, a Hermiona już całkiem poczerwieniała.</div>
<div style="text-align: left;">
-No co?</div>
<div style="text-align: left;">
-Idź się ubierz i się zachowuj!</div>
<div style="text-align: left;">
-Dobra...-mruknął.-Draco, jazda na górę!</div>
<div style="text-align: left;">
Smok ciągle będąc w szoku automatycznie, jak robot ruszył w stronę schodów, powtarzając w kółko pod nosem: To tylko sen, to tylko sen...</div>
<div style="text-align: left;">
-Przepraszam...-Narcyza usłyszała cichy głos.</div>
<div style="text-align: left;">
-O co chodzi kochanie?-spytała życzliwie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Oni tak zawsze czy to jakaś specjalna okazja?-spytała niepewnie Miona.</div>
<div style="text-align: left;">
-Oj, lepiej już zacznij się przyzwyczajać,-położyła jej dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się pokrzepiająco.</div>
<div style="text-align: left;">
Herm odwzajemniła niepewnie uśmiech i pomyślała z rozpaczą: "W co ja się wpakowałam?".<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Draco wszedł do swojego pokoju i z całej siły zatrzasnął za sobą drzwi, wsłuchując się z satysfakcją w głośny huk. Co matka sobie wyobrażała?? Że niby zmusi go do ożenienia się z tą brudną szlamą? Mowy nie ma! Nigdy się tak nie zhańbi! Trzeba się jej jakoś sprytnie pozbyć... Tylko jak? W zamyśleniu podszedł do szafy i wyjął z niej (uprzednio ledwo unikając zgniecenia przez wypadające z wnętrza ciuchy) czarne jeansy i tego samego koloru koszulę. Jak najwolniej zakładał je na siebie, by nie musieć tak szybko schodzić na dół do jego "kochanych" rodziców i przyszłej, jeszcze bardziej "kochanej" żony. Przynajmniej uważał, że żony, bo co niby Granger miałaby robić w Malfoy Manor? No chyba nie przyszła tu na babskie pogaduszki z jego matką! W pewnej chwili przyszedł mu do głowy pewien szatański pomysł... Skoro Gryfonka jest strasznym kujonem i okropnie perfekcyjną perfekcjonistką, to on musi być niechlujny, chamski i ogółem najgorszy (czyli taki jak zwykle, tylko jeszcze troszkę gorszy). To ją odstraszy. Tak! To jest to! Na pewno jego plan się powiedzie, a szlama ucieknie z wrzaskiem! Draco, ty geniuszu!</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy skończył litanię pochlebstw skierowanych do siebie samego rozejrzał się szybko pokoju. Od czego by tu zacząć? Wyjął z tylnej kieszeni spodni różdżkę (kompletnie nie przejmował się ostrzeżeniami matki, że kiedyś przez przypadek odstrzeli sobie tyłek, jeśli będzie ją tak nosił) i jednym machnięciem sprawił, że w pokoju zapanował totalny bajzel. Wszędzie walały się butelki po Ognistej Whisky i zgniecione kartki papieru. Na podłodze leżały połamane pióra i szczątki szklanych kałamarzy. Na ścianach były plamy różnego rodzaju, których pochodzenia nie chciał znać, a na biurku były małe kałuże po kawie i atramencie. Pościel na łóżku była rozwalona i pognieciona oraz śmierdziała stęchlizną i potem, natomiast szafy wolał lepiej nie otwierać. Jednym słowem przywołał bałagan z całego miesiąca.</div>
<div style="text-align: left;">
Jeśli Granger tu wejdzie, to zemdleje z szoku lub (co bardziej prawdopodobne) od... eee... zapachu albo po prostu zawróci i wyjdzie. To powinno na razie wystarczyć. Wieczorem wszystko posprząta i będzie tak jak dawniej. Uśmiechnął się iście Ślizgońsko i ruszył na śniadanie już w znakomitym humorze, mając w głowie jedną, jakże pozytywną myśl: "Jutro już tu jej nie będzie..."</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Siedział przy długim stole obok Hermiony i dłubał widelcem w sałatce, w zamyśleniu. W sumie to niewiele brakowało, by spadł z tego krzesła, bo siedział na samym koniuszku, byle jak najdalej od dziewczyny. Niech to śniadanie szlag trafi! Już chciał zacząć wcielać swój diabelski plan w życie, ale skutecznie utrudniała mu to jego matka, która gadała jak katarynka o swoim ogrodzie na tyłach posiadłości. Jednak nagle gwałtownie zmieniła temat, jakby jej ktoś inny guzik w głowie wcisnął:</div>
<div style="text-align: left;">
-Chyba powinnyśmy pojechać niedługo do Londynu po suknię ślubną dla ciebie Hermionko.-na te słowa Draco wytrzeszczył oczy i zaczął się krztusić. "Co?! Już?! Tak szybko?! To dopiero drugi dzień!!!"-takie myśli kotłowały mu się w głowie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Dracusiu, spokojnie kochanie.-powiedziała Narcyza, patrząc na niego z troską, a Lucjusz wywrócił oczami i mruknął do niej:</div>
<div style="text-align: left;">
-Mówiłem ci przecież, żebyś nie wspominała o tym przy śniadaniu, bo nastąpi właśnie taka reakcja...-Cyza rzuciła mu spojrzenie godne bazyliszka, a Lucek od razu zamilkł.</div>
<div style="text-align: left;">
Smok w tym czasie trochę już się uspokoił i z trudem wykrztusił:</div>
<div style="text-align: left;">
-Co?!</div>
<div style="text-align: left;">
-No przecież już za miesiąc będzie wasz ślub. Najwyższy czas zacząć wszystko przygotowywać.</div>
<div style="text-align: left;">
-CO?!-wycharczał z jeszcze większym niedowierzaniem.</div>
<div style="text-align: left;">
"Nie, to się ni dzieje na prawdę..."-pomyślał z niedowierzaniem.-"Za miesiąc ożenię się z ta szlamą, bo moi rodzice tak chcą... Nie no, po prostu cudownie!"</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie powtarzaj się i nie krzycz przy stole.-zganiła go matka.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale czemu tak szybko?-spytał, ciągle będąc w głębokim szoku.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie będziemy przecież czekać pół roku...-zaśmiała się Cyza.-A tak w ogóle to wpadłam na świetny pomysł!-powiedziała z dziwnym ożywieniem.</div>
<div style="text-align: left;">
-O nie...-wymruczał pod nosem młodszy blondyn, za co został zgromiony wzrokiem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Może ty powinieneś wybrać się Hermionką wybrać sukienkę?-zaproponowała pani Malfoy.</div>
<div style="text-align: left;">
-Tak, to bardzo dobry pomysł.-poparł ją Lucjusz.</div>
<div style="text-align: left;">
Smok spojrzał na nich z rozdziawionymi ustami, a potem przeniósł na ojca wzrok mówiący: "Et tu, Brute, contra me?"*. Oni się chyba zmówili czy coś! To niesprawiedliwe! Ma szlajać się z Graneger po sklepach z sukniami? Jeszcze czego!</div>
<div style="text-align: left;">
-W takim razie po śniadaniu możecie ruszać!-Narcyza klasnęła z uciechy w dłonie.-Im szybciej tym lepiej!</div>
<div style="text-align: left;">
Dracon jedynie westchnął ciężko. Za jakie grzechy musi przez to przechodzić? Szlama pewnie będzie kazała mu oceniać, w której kreacji wygląda lepiej, chociaż on i tak sądził, że jej to już nawet najpiękniejsza suknia nie pomoże... W pewnej chwili coś do niego dotarło. Na końcu ceremonii ślubu przypieczętowaniem związku jest...pocałunek.</div>
<div style="text-align: left;">
W jednej chwili pozieleniał cały na twarzy, kiedy sobie to wyobraził. Bez słowa wstał i jak najszybciej popędził do łazienki, by tam zwrócić wolność swojemu śniadaniu. Wszyscy przy stole patrzyli ze zdziwieniem jak znika za rogiem. Po dłuższej chwili ciszy Hermiona spytała cichutko, jakby się bała, że ktoś może ją tu skrzywdzić za odezwanie się:</div>
<div style="text-align: left;">
-Nic mu nie będzie?</div>
<div style="text-align: left;">
Narcyza jedynie westchnęła, a Lucjusz na powrót zajął się jedzeniem, które z trudem przechodziło mu przez gardło. Miona patrzyła ze zdziwieniem to na jedno, to na drugie, ale z żadnej strony nie doczekała się odpowiedzi.</div>
<div style="text-align: left;">
Z każdą godziną miała orz większe wątpliwości czy dobrze postępuje...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
*tłum. "Ty też, Brutusie, przeciw mnie?"-słowa wypowiedziane przez Juliusza Cezara w chwili śmierci, gdy zobaczył wśród zamachowców zaufanego Brutusa.</div>
</div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-56440880945038576372015-08-11T21:52:00.000+02:002015-08-18T22:54:56.511+02:00Rozdział 24 - Bo do tanga trzeba dwojga<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Witajcie! Znowu trochę się spóźniłam, ale było tak gorąco, że nic się nie chciało. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Trochę się zdziwiłam dosyć małą ilością komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Więc ogłoszę: mile widziane komentarze pod każdym postem.<br />
W sumie nie mam dużo do gadania. Ten rozdział dedykuję mojej siostrze ciotecznej Emilce, która ciągle mi pisała: Kiedy rozdział? Kiedy rozdział? Kiedy rozdział?, co motywowało mnie do działanie. Dzięki.<br />
I tak jak obiecałam są tu piosenki przy których pisałam ten rozdział. <br />
Zapraszam o czytania!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/DwBpB1Ok6JA/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/DwBpB1Ok6JA?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
Michael Jackson - Dirty Diana </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/FOjdXSrtUxA/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/FOjdXSrtUxA?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
Ed Sheeran - Give me love</div>
<br />
<br />
Po odejściu Draco od stolika, Blaise ruszył w stronę sceny by ogłosić zasady konkursu.<br />
Po drodze śmiał się pod nosem z przyjaciela, który nawet nie wiedział na co się porwał. Oj Smoku, Smoku... Ty nie posiadający niczego co choćby przypominało mózg bałwanie...Zerknął przelotnie na wyżej wspomnianego gada, który właśnie pochylał się nad stolikiem z listą, zapisując jego i Granger na niechybną śmierć i porażkę. Ledwo powstrzymał się od wybuchu szyderczego śmiechu i wspiął się po schodkach na podwyższenie. Wyciągnął z kieszeni swoją różdżkę i przytknął ją sobie do szyi, która na szczęście nie była już pokryta tonami falbaniastego materiału. Jak to dobrze, że Severia okazała mu łaskę i zdjęła zaklęcie. Co prawda stało się to po wielu obietnicach (oczywiście bez pokrycia), jękach i błaganiu na kolanach, ale w końcu osiągnął zamierzony cel czyli pozbycie się tego cholerstwa.<br />
Wziął głęboki wdech i z lekkim uśmiechem na ustach przemówił do zgromadzonych:<br />
-Uwaga!-wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę, a muzyka ucichła.-Za chwilę rozpocznie się konkurs tańca, więc muszę ogłosić zasady: Po pierwsze można, a nawet trzeba używać różdżek.-w tym momencie po sali przeszedł zbiorowy pomruk zdziwienia.-A to dlatego, że to nie będzie zwyczajna rywalizacja. Czekają na was cztery wyzwania podczas których nie możecie przestać tańczyć, bo zostaniecie zdyskwalifikowani. Jeśli któryś z partnerów się przewróci para odpada. Proste, prawda? W takim razie Smoku podaj mi listę.<br />
-A czy ja wyglądam na skrzata domowego?!-po sali rozszedł się oburzony głos arystokraty.<br />
-Po prostu daj ten pergamin!-Zabini spojrzał na niego karcąco, a ten wręczył mu z ociąganie kartkę, wywracając oczami i krzywiąc się teatralnie.-Dziękuję. Zobaczmy kogo tu mamy... Do konkursu zgłosiły się następujące pary: Tracey Davis i Dean Thomas, Hanna Abott i Ron Wesley, Ginny Wesley i Theodor Nott, Luna Lovegood i Adrian Pucey, Levander Brown i Ernie McMillan, Hermiona Granger i Draco Malfoy-uczniowie zaczęli szeptać do siebie z niedowierzaniem. No, bo jak to? Wielki Dracon Malfoy, arystokrata czystej krwi będzie tańczyć ze szlamą Granger?-oraz Astoria Greengrass i Vincent Crabbe. Te siedem par prosimy teraz na środek sali.<br />
Hermiona z cichym westchnięciem podniosła się z wygodnej kanapy i ruszyła w stronę czekającego na nią na parkiecie Dracona. W myślach pytała się ze zrezygnowaniem w co ona się wpakowała. Przecież nawet nie umie tańczyć! Ale zaraz... To Malfoy ją w to wciągnął! To on chciał brać udział w tym głupim konkursie i zakładać się z Blaise'em! To wszystko jego wina!<br />
Z nietęga miną stanęła obok Dracona i spojrzała do góry na jego twarz, nie wyrażającą żadnych emocji. Z cichym prychnięciem zwróciła głowę w stronę sceny, na której stał Zabini.<br />
-Po krótkim zastanowieniu wprowadzam jeszcze jedną zasadę. Można użyć zaklęcia, by nauczyć się tańczyć, ale nie można zaczarować nóg, by same to robiły. Sami musicie je kontrolować. Wszystko jasne? No to super! DJ! Muzyka! Start!<br />
Draco i Hermiona spojrzeli z lekkim przestrachem po sobie i wyciągnęli różdżki. Miona rzuciła na siebie zaklęcie uczące i razem z Draco zaczęli poruszać się w rytm walca. Nie patrzyli na swoje twarze, tylko oglądali się za tymi wyzwaniami, o których wspominał Diabeł. Bo przecież nie gadał o tym na darmo.<br />
W którymś momencie Smok poczuł, że coś łazi mu po stopie. Spojrzał zaskoczony w dół i ujrzał czarnego pająka wielkości pięści na swoim bucie.<br />
Skrzywił twarz w grymasie obrzydzenia na widok włochatego obrzydlistwa. Nachylił się dyskretnie do ucha Hermiony i wyszeptał:<br />
-Pająki...<br />
Herm spojrzała na niego z niezrozumieniem, które zaraz zamieniło się w przerażenie, gdy zobaczyła czarne kreatury, wypełzające ze szpar w posadzce.<br />
-Oto pierwsze wyzwanie.-ogłosił Blaise.-Przy tańcu nie możecie rozdeptać ani jednego pająka. Ruszcie głową, a tego dokonacie.<br />
Ślizgon i Gryfonka wbili wzrok w podłogę, by przypadkiem nie pozbawić życia żadnego z tych potworów. W pewnej chwili usłyszeli jakieś bardzo dziwne odgłosy dochodzące od strony pary tańczącej obok nich. To były jakby drżące jęki obrzydzenia i strachu w jednym. Jednak niezbyt się tym przejęli, za bardzo zamroczeni żądzą wygranej. Pierwszy raz coś tak mocno ich połączyło. No, bo przecież żadne z nich nie chciało znaleźć się w ciele drugiego.<br />
-Granger, wymyśl coś...-syknął ze zniecierpliwieniem Draco do swojej partnerki.<br />
-No myślę, nie to co ty... Malfoy?-warknęła w odpowiedzi na końcu przybierając pytający i lekko zirytowany ton.<br />
-Czego?-zapytał, ledwo unikając rozdeptania jednego z pająków, który według niego zupełnie niepotrzebnie przypałętał się pod jego różowy lakierek.<br />
-Hmm... Zdaje mi się, że moja talia jest nieco wyżej...-spojrzała na niego wymownie. Kiedy Smok z lekkim ociąganiem i wywróceniem oczami umieścił swoje dłonie na właściwym miejscu powiedziała z podekscytowaniem w głosie.-Mam już pomysł jak wygrać tę rundę...<br />
-Jaki?-zapytał z ożywionym zaciekawieniem blondyn.<br />
-Nie mów nic, tylko trzymaj się mocno... Vingardium Leviosa!<br />
Po chwili unieśli się jakiś metr nad ziemię, co zostało nagrodzone oklaskami i gwizdami ze strony publiczność. Kiedy już tańczyli spokojnie w powietrzu zauważyli, że to przerażony Wesley wydawał te dziwne odgłosy. Hermionie przypomniało się, jak on boi się pająków i zaśmiała się cicho. Dracon spojrzał na nią pytająco.<br />
-Co jest?<br />
-Ron boi się pająków.<br />
Chłopak nie zdążył nawet zareagować w jakikolwiek sposób na tę informację, ponieważ nagle rozległ się przeraźliwy wrzask i mogli zobaczyć jedynie ryżą czuprynę, znikającą za drzwiami Wielkiej Sali. "Widocznie Wieprzlej nie wytrzymał tego psychicznie."-pomyślał z zadowoleniem Draco, bo zmniejszyła im się konkurencja o jedną parę.<br />
-Ron! Wracaj tutaj!-kolejny wrzask należał do wściekłej Hanny, którą Wesley zostawił na środku parkietu pełnego pająków.<br />
Panna Abott pokręciła z dezaprobatą głową i pobiegła szukać swojego partnera.<br />
Miona trochę martwiła się o rudzielca, ale szybko przestała, bo zauważyła coś co ją zdenerwowało. Wszystkie pozostałe pary również tańczyły w powietrzu! Przecież to był jej pomysł!<br />
-Uwaga!-rozległ się głos Blaise'a.-Koniec rundy pierwszej! Możecie zejść na ziemię!-Draco i Herm powoli opadli na kamienną posadzkę, na której na szczęście nie było już pająków.-Zostało sześć par. Więc zaczynamy etap drugi! Start!<br />
W jednej chwili podłoga pokryła się bujną, zieloną trawą. Wszyscy wznowili taniec i jednocześnie zachodzili w głowę o co tym razem chodzi. Kilkanaście sekund potem dowiedzieli się. Rozległ się przeszywający pisk Astorii i wszyscy zobaczyli jakieś grube pnącze, które chwyciło ją za stopę.<br />
-W tej rundzie wystarczy, że się nie wywalicie.-oznajmił Zabini. Jednak zrobił to trochę za późno, bo panna Greengras już leżała na ziemi z nadąsanym wyrazem twarzy.-Wygląda na to, że zostało już tylko pięć par, ponieważ Astoria Greengras i Vincent Crabbe właśnie odpadli! Gramy dalej!<br />
-Granger...-syknął Draco.<br />
-Co?<br />
-Zabierz to zielsko z mojej nogi...<br />
Miona wychyliła się trochę w bok i wycelowała w pnącze, oplatające kostkę arystokraty.<br />
-Diffendo!-krzyknęła, a zaklęcie przecięło łodygę chwastu.<br />
Czym prędzej odsunęli się od tamtego miejsca w obawie, że jest tam więcej tego rodzaju roślinności.<br />
Dookoła nich błyskały zaklęcia i co chwila było słychać: "Diffendo! Diffendo!". Malfoy zauważył kątem oka, że Tracey i Dean próbowali unieść się w powietrze, tak jak w pierwszym etapie, co niestety nie udało im się, bo pnącza złapały ich w pasie i ściągnęły z powrotem na ziemię. Po chwili wyglądali jak dwie, wiercące się mumie, leżące na trawie.<br />
Hermiona podczas tańca mogła przyjrzeć się bliżej Draconowi. Dopiero teraz zobaczyła jakie on ma niezwykłe oczy. Mimo, że miały kolor zimnej, nieprzyjemnej stali, to posiadały w sobie coś nadzwyczajnie wyjątkowego. Coś, co przyciągało ją jak ćmę do światła.<br />
-Granger...<br />
W jednej chwili wybudziła się z tego przedziwnego transu i spojrzała już normalnie na jego twarz.<br />
-Co?-zapytała głupawo.<br />
-Ja mam świadomość, ze jestem piękny, ale to nie znaczy, że musisz się we mnie wgapiać jak w jakiś święty obrazek.<br />
Na te słowa Herm prychnęła jak rozjuszona kotka i odwróciła głowę w drugą stronę.<br />
-Stop!-Diabeł ogłosił koniec mini apokalipsy irytujących pnączy.-Kolejne wyzwanie będzie trudniejsze, więc przygotujcie się na to psychicznie... Już? Dobra, to zaczynamy!<br />
W jednej chwili trawa zamieniła się w małe, ale głębokie jezioro, na którym znajdowały się drewniane pomosty.<br />
-Aha, czyli mamy po prostu nie wpaść do wody... Łatwizna.-skwitował Malfoy.<br />
-Nie słyszałeś co powiedział Diabeł? Ten etap ma być trudniejszy.<br />
Jej słowa potwierdził przeraźliwy pisk paniki i dezorientacji oraz głośny krzyk:<br />
-Lovegood!!!<br />
Kiedy odwrócili się zobaczyli jedynie Pucey'a, pochylającego się nad taflą wody, pod którą przed chwilą zniknęła Luna.<br />
-Co... To było?-zapytał zszokowany Smok.<br />
-Zdaje mi się, że to były druzgotki.<br />
-Dru... Co?<br />
-Druzgotki. To wodne stworzenia przypominające trochę kałamarnicę. Były w drugim wyzwaniu Turnieju Trójmagicznego w czwartej klasie.<br />
-Aha.-mruknął Draco, okręcając Hermionę.<br />
Kiedy z powrotem przyciągnął ją do siebie usłyszeli plaśnięcie, połączone z chrupotem.<br />
-Ugh..-jęknęła z odrazą Miona.-Chyba właśnie rozdeptałam jednemu głowę... Obrzydliwe...<br />
-Tylko nie wycieraj się o mnie.-wymruczał blondyn i odsunęli się od martwego stwora, balansując na niezbyt szerokich pomostach.<br />
W pewnym momencie Herm odgięła do tyłu głowę, bo tego wymagała figura, a Draco pochylił się nad nią i zaciągnął jej perfumami. Przymknął powieki, ledwo powstrzymując się, by nie pocałować delikatnej, napiętej skóry jej szyi.<br />
Na szczęście lub nieszczęście szybko wrócili do tańca.<br />
Miona zauważyła, że niedaleko nich tańczy Ginny z Theodorem. Chciała do nich pomachać, ale kiedy zauważyła jak są do siebie przyklejeni zrezygnowała. Blaise na pewno nie jest z tego zadowolony...<br />
-Koniec rundy trzeciej! Zostały trzy pary, które będą teraz rywalizować o pierwsze miejsce i tym samym wyjście na cały dzień do Londynu! W tej konkurencji macie się nie wywalić, bo przegracie. Start!<br />
W jednej chwili woda i pomosty zniknęły, a na ich miejscu pojawił się lód.<br />
Herm od razu skojarzyła to z mugolskim lodowiskiem i stworzyła sobie i Malfoy'owi łyżwy.<br />
-Granger, co to jest! Ja nie umiem na tym jeździć!-wydarł się Draco w panice.<br />
-To się naucz, baranie!-warknęła i rzuciła na niego zaklęcie uczące.<br />
-O! Ja umiem na tym jeździć!-zawołał uradowany, robiąc piruet.<br />
-No brawo...-syknęła Miona.<br />
Powoli z gracją zaczęli tańczyć na śliskim lodzie. Herm czuła się trochę jak uczestniczka mugolskiego programu "Gwiazdy tańczą na lodzie", ale wszystko co dobre kiedyś się kończy...<br />
Nagle zostali przygnieceni przez Erniego i Levander, którzy stracili kontrolę nad swoimi nogami i wpakowali się w nich z wrzaskiem. Oczywiście nie obyło się bez obrażeń.<br />
Miona dostała łokciem Levander w brzuch, a ona jej łyżwą w piszczel. Draco bezskutecznie próbował się podnieść, po tym jak zderzył się głowami z McMillanem. Kiedy dotarło do niego, że to nic nie da zaczął się drzeć:<br />
-Ty...(pi, pii, pi, piii)...jak mogłeś...(piiii)...odebrać nam to...(pi, pii)... zwycięstwo! Ty...(piiii, pii)...!!!<br />
-Malfoy! Przestań tak przeklinać! Całą sala słucha!-Herm próbowała go uspokoić, ale bez powodzenia. Smok dalej wrzeszczał jak opętany.<br />
-Teraz Zabini wygrał ten...(piiii)...zakład!!!<br />
-Proszę nie zwracać uwagi na Smoka...-odezwał się Blaise.-Trochę zdenerwował się przegraną...<br />
-Ja ci dam...(pi, piii)... trochę!!!<br />
-A więc zwyciężyła Ginny Wesley z Theodorem Nottem!-Diabeł nic sobie nie robił z wrzasków przyjaciela.-Brawa dla nich!<br />
Rozległy się gromkie oklaski, które i tak nie zagłuszyły awanturującego się Smoka. Kiedy jednak trochę ochłonął (czyt. zaczął się drzeć o pół tonu ciszej) Podszedł nagle do Hermiony i ni stąd, ni zowąd przerzucił ją sobie przez ramię, po czym odszedł w kierunku ich stolika.<br />
-Zostaw mnie ty przerośnięta fretko!!!-krzyczała Miona, ale on dalej szedł niewzruszony do kanapy.<br />
Nie przeszkadzały mu nawet pięści Gryfonki, które z niemałą siłą okładały jego plecy.<br />
-Cicho siedź...-warknął przez ramię i rzucił ją na sofę obok Severii.<br />
Nawet na nią nie spojrzał i usadowił się obok niej udając, że nie czuje na sobie jej palącego wzroku, pełnego wyrzutów.<br />
-Haha! Przegraliście!-wykrzyknęła z radością Severia.<br />
Już nie mogła się doczekać zamiany ciałami tej dwójki. Będzie miała niezły ubaw.<br />
-Tak, wiemy o tym. Nie musisz nam tego uświadamiać, siostrzyczko...-odpowiedział wkurzony Smok i popatrzył spod byka na Sevię, która z kolei pokazała mu język.Herm mimo, że była wściekła na Malfoy'a i załamana tym, że będzie musiała spędzić cały dzień w jego ciele musiała przyznać, że rodzeństwo arystokratów wygląda teraz uroczo.<br />
-Jak śmiesz pokazywać mi język?!-oburzył się Draco.<br />
-Jak widać śmiem.<br />
-Kto cię tak wychował?!<br />
-Ty.<br />
-Nie.<br />
-A kto spędzał ze mną najwięcej czasu i uczył jak sprzątać pokój zaklęciami?<br />
-Na pewno nie ja...<br />
-A właśnie, że ty!<br />
-Kłamiesz!<br />
-To ty kłamiesz!<br />
-Nie, bo ty!<br />
-Nie, bo TY!<br />
-Ty!<br />
-Ty!<br />
Nie tylko Herm miała z nich ubaw. Harry i Pansy również zaśmiewali się prawie do nieprzytomności, a Blaise, który właśnie do nich podszedł z zaciekawienie oglądał ten kabaret za darmo.<br />
W pewnym momencie Smok przerwał tę beznadziejną kłótnię i zwrócił swoje stalowe spojrzenie, które obecnie strzelało błyskawicami na Hermionę. Ona spojrzała na niego z niezrozumieniem, bo skąd niby miała wiedzieć o co mu chodzi, a Draco zmarszczył brwi.<br />
-To przez ciebie!-warknął.<br />
-Co przeze mnie?-zapytałą zdezorientowana Miona.<br />
-To przez ciebie przegraliśmy!<br />
-CO?! To ty wpadłeś na ten chory pomysł, nie ja! To twoja wina!!!<br />
-Wmawiaj to sobie dalej, skoro jesteś taka mądra!!!<br />
Kiedy sprzeczka (czyt. bezsensowne darcie mordy) przeniosła się z Draco i Sevki na Draco i Herm Zabini zawiedziony taki obrotem sprawy postanowił przejść się przewietrzyć, bo kłócących się Smoka i Mionę widział i będzie widzieć jeszcze co najmniej tysiąc razy. Kiedy odszedł Malfoy i Granger przestali skakać sobie nawzajem do oczu i naburmuszeni siedzieli na dwóch końcach kanapy, patrząc z wysoko uniesioną głową w przeciwne strony.<br />
Po kilku minutach Potter i Parkinson poszli tańczyć, a Severia, nie chcą zostać z nimi sama uciekła gdzieś pod pretekstem przyniesienia soku. Miona, nie mogąc usiedzieć dłużej w towarzystwie blondyna wstała powoli i ruszyła do wyjścia.<br />
-Ej, a ty gdzie leziesz?-zatrzymał ją głos Smoka.<br />
-A co cię to obchodzi?-odpyskowała i wyszła na dwór.<br />
W drzwiach na dziedziniec minął ją Blaise, który kryjąc twarz w dłoniach biegł na oślep przed siebie.<br />
-Diable!-zawołała za nim, bojąc się, że przywali w ścianę.<br />
Zabini przystanął i obrócił się w jej stronę, opuszczając niepewnie ręce.<br />
Dopiero teraz zauważyła, że Blaise ma pełne łez, zaczerwione i spuchnięte oczy. Nigdy nie podejrzewała, że Diabeł będzie przed nią płakać. Ba! w ogóle nie wyobrażała sobie, by on kiedykolwiek to robił!<br />
-Co się stało?-zapytała ostrożnie, podchodząc do chłopaka i dotykając delikatnie jego barku.<br />
-Bo... Bo...-Zabini nie mógł się wysłowić.<br />
-Może usiądźmy.-zaproponowała Gryfonka, a kiedy już usadowili się wygodnie na zimnej podłodze po ścianą powiedziała:-No to teraz powiedz mi co się stało.<br />
-Widziałem... Widziałem...-jąkał się, mając wzrok utkwiony w ścianie na przeciwko nich.<br />
-Co widziałeś?<br />
-Ginny całującą się z Nottem!-wybuchł w końcu po chwili ciszy zaczął szlochać.<br />
Hermiona poczuła się jakby ją strzelił piorun. Ginny z Nottem? Nie, to na pewno nie jest prawda. A jednak... Nie mogła uwierzyć jak Ruda mogła to zrobić Diabłowi, który naprawdę kochał ją nad życie. Co? Źle jej z nim było czy jak? Przecież byli tacy zakochani w sobie... Będzie musiała poważnie z nią porozmawiać po balu, ale teraz trzeba zająć się biednym Blaise'em.<br />
-Słuchaj, a może ci się przewidziało? Może to jakieś nieporozumienie?-spróbowała tej wątpliwej taktyki, ale Zabini widocznie nie był aż tak głupi, by w to uwierzyć.<br />
-Tak.-prychnął ironicznie.-Przez przypadek stali tam na środku dziedzińca, obmacując się i wymieniając śliną.-zaśmiał się gorzko na to wspomnienie i wykrzywił twarz.<br />
Hermiona uznała, że mówienie o tym w taki sposób nie było dobrym pomysłem.<br />
-Może z nią pogadaj. Powiedz jej, że ją kochasz czy coś...<br />
-Taa... I co to niby da?<br />
-No nie wiem... Może zobaczymy ile dla niej znaczysz?<br />
-Tak, a widać, że ona naprawdę bardzo się mną przejmuje.-ironizował.<br />
-To ja już nie wiem co możesz zrobić... Ja nigdy osobiście nie byłam w takiej sytuacji.-westchnęła z rezygnacją.<br />
-I nie chcesz, wierz mi...<br />
-Może po prostu wrócimy do Wielkiej Sali, a dopiero później zastanowimy się co robić?-zaproponowała.<br />
-Ech... Dobrze...<br />
Powoli podnieśli się i ruszyli do sali.<br />
Przed drzwiami zatrzymali się i Miona złapała chłopaka za ramiona, zmuszając go, by na nią spojrzał.<br />
-Jesteś gotowy?-zapytała.<br />
-Blaise szybko otarł łzy i wypuścił ze świstem powietrze z płuc.<br />
-Tak, chodźmy...-wyszeptał, wyginając usta w lekkim, ale okropnie sztucznym uśmiechu.<br />
Kiedy przekroczyli próg Wielkiej Sali muzyka nagle ucichła. "Co jest?"-pomyślała zdziwiona Miona.-"Coś z nami jest nie tak? Jesteśmy dziwnie ubrani? Nie, stop. Przecież każdy tutaj ma na sobie... niecodzienny strój, więc o co chodzi?"<br />
Spojrzała na Zabiniego z nadzieją, że on jej to wyjaśni, jednak Diabeł był zajęty obserwowaniem czego innego. Herm zwróciła swój wzrok na uczniów i zauważyła, że oni nie patrzą na nich, tylko na scenę, a konkretnie na stół DJ'a. Dopiero teraz usłyszała dochodzące zza niego jęki bólu, ciężkie sapanie i krótkie, urywane warknięcia.</div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-49543337655954025772015-07-30T21:52:00.000+02:002015-08-10T21:46:18.211+02:00Rozdział 23 - Dziwne...<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Witajcie! Tak wiem, ze długo mnie nie było... Strzelcie mnie Avadą czy czym tam chcecie.<br />
Nie miałam za bardzo czasu na pisanie, bo przez pierwsze ponad dwa tygodnie wakacji byłam na koloniach. No ale w końcu udało mi się dokończyć ten rozdział i publikuję go wam tu dzisiaj.<br />
Dedykuję go ponownie mojej koleżance Marcie, która znowu była główną inspiracją i Aries XD za to, że ze mną wytrzymała. Ponieważ zauważyłam, że mało osób wchodzi zakładkę "Kącik Muzyczny", więc postanowiłam dodawać również przy rozdziale piosenki lub piosenkę przy której go pisałam, jednak zacznę od następnego rozdziału, ponieważ komputer mi się zacina.<br />
Nie przedłużając zapraszam do czytania!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
-I jak?-zapytała Pansy, podając Hermionie lustro, by mogła obejrzeć swoją twarz ze świeżo wykonanym makijażem.<br />
Miona z lekkim strachem przed tym co zaraz zobaczy sięgnęła niepewnie po podawany jej przedmiot. Ostrożnie spojrzała na swoje odbicie i... odetchnęła z ulgą. Ślizgonka naprawdę się postarała i nie zrobiła z niej tapeciary. To naprawdę wielki postęp!<br />
Herm miała cienką warstwę różu na policzkach, a usta pomalowane czerwoną jak krew szminką. Jej przepiękne, błyszczące się, czekoladowe oczy przyozdabiał wachlarz długich, czarnych rzęs, pociągniętych tuszem, a powieki przyozdabiał lekko iskrzący się, grafitowy cień.<br />
Miona spojrzała na puszącą się z dumy Pansy i z wielkim uśmiechem na twarzy rzuciła się jej na szyję, ale nie po to, by wyssać z niej krew tylko, żeby ją przytulić.<br />
-Dziękuję! Dziękuję!-krzyczała na całe gardło.<br />
-Miona!-Parkinson złapała Gryfonkę za ramiona.-Opanuj się, bo wszystko rozmażesz!<br />
-Okej...-Hermiona uśmiechnęła się lekko zawstydzona i wyrwała się przyjaciółce, biegnąc do drzwi.<br />
-Tylko się nie zabij w tej sukience! Draco z trupem raczej nie będzie chciał iść na bal!-krzyknęła za nią czarnowłosa widząc, jak spódnica kreacji plącze się jej przyjaciółce pod nogami.<br />
-Spokojnie!-odparła Herm ze śmiechem.-Nic mi się nie sta...<br />
Pansy usłyszała głośny huk i po chwili zauważyła, że Miona leży jak długa na podłodze ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.<br />
-Właśnie widzę...-mruknęła ironicznie.-Idź już, bo nie zdążysz. Została niecała godzina.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Draco siedział na łóżku Hermiony w jej dormitorium, czekając na nią.</div>
<div style="text-align: left;">
Podczas jej nieobecności zdążył już przeszukać wszystkie szuflady i zakamarki, nie pomijając oczywiście szafy, z której wyjął jeden z jej staników i paradował w nim przez dobre pół godziny, śpiewając na całe gardło sto lat. Jednym słowem nie nudził się. Nawet zdążył się przebrać w ten okropnie różowiutki garnitur... Fuj!</div>
<div style="text-align: left;">
Za co Granger go tak ukarała? Przecież kupił jej przepiękną sukienkę i był nawet miły, co było już właściwie niewykonalne szczególnie, jeśli chodzi o jego stosunki z Gryfonką. Dzisiaj tylko raz na korytarzu przed salą do eliksirów nazwał ją szlamą, ale przecież nie mógł sobie pozwolić na życzliwość wobec niej w obecności Ślizgonów, bo by stracił od razu chyba ze sto punktów popularności. Ale w sumie... </div>
<div style="text-align: left;">
Po co on ma się starać, skoro ona go olewa, wyśmiewa i kupuje różowe garnitury? Koniec! Koniec z tym! Od teraz znowu będzie wredny, ironiczny, sarkastyczny i egoistyczny. Czyli będzie typowym Ślizgonem modelu o nazwie Malfoy. Uśmiechnął się pod nosem ironicznie.</div>
<div style="text-align: left;">
Nagle usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i do pomieszczenia wparowała roześmiana Miona. Jednak kiedy go zobaczyła stanęła jak wryta na środku pokoju, a uśmiech zszedł jej z twarzy. Draco przeleciał po niej szybko wzrokiem i stwierdził, że wygląda znośnie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Co ty tutaj robisz?-warknęła Herm, kierując się w stronę fotela, na którym po chwili usiadła. </div>
<div style="text-align: left;">
-Siedzę.-odparł beznamiętnie.-A ty masz zamiar iść na ten bal z taką szopą na głowie?</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie.-odpowiedziała i wyciągnęła różdżkę.</div>
<div style="text-align: left;">
Jednym ruchem nadgarstka stworzyła sobie na głowie skomplikowany kok, z którego wyślizgiwały się pojedyncze loki, opadając jej na twarz. Smok tylko spojrzał na nią przelotnie i uniósł pytająco brwi, co ona zignorowała. Marszcząc gniewnie brwi odwróciła się w stronę lustra, by zobaczyć jak to wszystko razem na niej wygląda. Co chwila jednak zerkała na Draco, który najwidoczniej miał cały świat w głębokim poważaniu, ponieważ oglądał swoje paznokcie co chwila ziewając. Herm w końcu nie wytrzymała w tej ciszy i fuknęła gniewnie:</div>
<div style="text-align: left;">
-Może byś cokolwiek powiedział?!</div>
<div style="text-align: left;">
Malfoy spojrzał na nią równie lekceważąco co na bardzo irytującą muchę i spytał leniwie:</div>
<div style="text-align: left;">
-Po co?</div>
<div style="text-align: left;">
-Ponieważ...-Miona wzięła głęboki wdech.-Ja się staram wyglądać jak najlepiej, bo dla mnie ten bal jest czymś wyjątkowym, a jaśnie panu arystokracie nawet się nie chce ocenić jak ja w ogóle się prezentuję i czy nie będę przypadkiem przyćmiewać czystokrwistego blasku, bijącego od tych platynowych kłaków!-z Miony aż kipiało ironią i sarkazmem. Nigdy nie była tak zirytowana.</div>
<div style="text-align: left;">
Smok jedynie uniósł brwi i popatrzył na nią z góry mimo, że siedział, a raczej leżał pośród puszystych poduszek na łóżku Gryfonki. Zjechał ją wzrokiem z góry na dół i podsumował:</div>
<div style="text-align: left;">
-Da się patrzeć.-po czym wrócił do oglądania swoich idealnie równych paznokci.</div>
<div style="text-align: left;">
-Grrrrrr...-Miona warknęła z bezsilnej złości. Spojrzała jeszcze raz na blondyna i rzuciła ironicznie.-Weź się uczesz, bo ci jeden kosmyk na czubku odstaje.</div>
<div style="text-align: left;">
-Co?!-Draco zerwał się na równe nogi i podbiegł do lustra.Rzeczywiście! Spomiędzy starannie ułożonych włosów wystawało kilka niewymodelowanych.-Masz gdzieś tutaj grzebień?-spytał w panice.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie używam grzebienia, ale jakiś jeden powinien być w pierwszej szufladzie biurka.</div>
<div style="text-align: left;">
Smok prawie podleciał do mebla i zaczął przewalać jego zawartość, śpiewając pod nosem: Kiedyś cię znajdę...</div>
<div style="text-align: left;">
Słysząc te słowa, kierowane najpewniej do grzebienia, Miona nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jest!-usłyszała zwycięski okrzyk.</div>
<div style="text-align: left;">
Draco chyba zebrało się na wokalny koncert, bo zaczął cicho podśpiewywać: You are not alone I am stay with you...*</div>
<div style="text-align: left;">
Herm ze śmiechu już prawie leżała na podłodze. Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Popatrzyli po sobie ze zdziwieniem. Żadne z nich przecież nikogo nie zapraszało. Zanim zdążyli powiedziec chociażby "proszę" do środka wmaszerowała Severia. Jednak zatrzymała się w pół kroku ze zgłupiałą miną, kiedy zauważyła swojego brata, a raczej to w co był ubrany. Po chwili ciszy, która wydaje się, że trwała kilka lat zwróciła swoje wielkie ze zdziwienia oczy na Herm i wskazując na Draco palcem zapytała z niedowierzaniem:</div>
<div style="text-align: left;">
-On to z własnej woli włożył?-Miona tylko pokiwała twierdząco głową. Sevii szczęka opadła chyba do podłogi i tylko wyjęczała bezsilnie:-Salazarze dopomóż...</div>
<div style="text-align: left;">
Uniosła wzrok do nieba i powoli wyszła, a raczej wypełzła.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy zamknęły się za nią drzwi Malfoy i Gryfonka ponownie popatrzyli po sobie. Hermiona z rozbawieniem, a Draco z wyrzutem. Spokój jednak nie trwał długo, bo po chwili do pokoju z powrotem wleciała jak mała torpeda Severka. W jednej sekundzie wyrwała niczego niespodziewającemu się Smokowi grzebień z ręki i pomknęła na korytarz, wrzeszcząc: Mnie nie dogonią, mnie nie dogonią!</div>
<div style="text-align: left;">
-WRACAJ TU Z TYM GRZEBIENIEM!!!-wrzasnął Ślizgon na cały Hogwart i nie zastanawiając się pognał za siostrą.</div>
<div style="text-align: left;">
Hermiona pokręciła ze zrezygnowaniem głową. Jak dzieci... Jej wzrok padł na stojącą obok jej łóżka parę trampek, która z pewnością nie należała do niej i zaśmiała się pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Harry szedł korytarzem w stronę lochów po Pansy. Za piętnaście minut miał się rozpocząć bal, więc korytarze były całkowicie puste, co bardzo mu odpowiadało ze względu na jego strój. Był to bardzo niewygodny frak czy coś takiego rodem z XVIII wieku. To coś co miał na sobie było koloru czerwonego wina i miało złote wykończenia i guziki z czego się akurat cieszył, bo Parkinson mogła mu kupić zielono-srebrny strój. Na nogach miał bufiaste, kremowe spodnie do kolan i białe podkolanówki z podwiązkami, których nie powstydziłaby się żadna panna młoda. To wszystko odbierało mu naprawdę dużo męskości. Na topach za to miał tego samego koloru... lakierki. Na szczęście nie posiadały kokardek (co bardzo go cieszyło). Ale za to miały wielkie, ciężkie złote klamry. Nie dość jeszcze, że wierzchnia część ubioru była okropna, to pod tym płaszczem czy czymś tam miał białą koszulę z bufiatymi rękawami, a na niej ciasną kamizelkę, haftowaną w jakieś zawijasy złotą nitką. Całego nieszczęścia dopełniał jakiś śliniak czy szmatka pod szyją z przyczepionym do niej jakimś czerwonym, błyszczącym kamieniem, która irytująco latała na wszystkie strony. Jednym słowem Koszmar przez wielkie "K".<br />
Idąc jak na ścięcie do Parkinson usłyszał jakieś wrzaski i tupot stóp, który dobiegał z drugiego końca szerokiego korytarza. Zatrzymał się nasłuchując, a po chwili zobaczył siostrę Malfoy'a wybiegającą zza zakrętu. Dostrzegł, że trzyma coś w ręce, ale nie mógł rozpoznać z tej odległości co to.<br />
-Ratunku!!!-wrzasnęła Severia na całe gardło.-Różowy pedał mnie goni!!!<br />
Harry wytrzeszczył oczy i zrobił zdziwioną minę. "Jaki pedał? O co chodzi?"-pomyślał.-"Może ona wrzeszczy o mnie?". Spojrzał po sobie, ale nie zauważył nic różowego i tym bardziej wykrzywił twarz w niezrozumieniu. Po chwili jednak odpowiedź na jego pytania wypadła zza zakrętu i po wykonaniu długiego poślizgu przyozdobionego piskiem i machaniem na oślep rękoma wylądowała z hukiem na tyłku jakieś pięć metrów przed nim. Platynowe włosy ofiary wyglądały jakby żyły własnym, dosyć buntowniczym życiem, a białe skarpetki były w zasadzie czarne. "Zaraz..."-do Wybrańca coś dotarło.-"A gdzie on ma buty?"<br />
-Malfoy?-zapytał niepewnie nie wiedząc, jak Książę Slytherinu na to zareaguje.<br />
Draco uniósł strzelający błyskawicami wzrok na Harrego i warknął:<br />
-Czego?!<br />
Potter zawahał się, ale w końcu natura Gryfona przezwyciężyła lekki strach przed wyjątkowo w tej chwili agresywnym Ślizgonem i spytał:<br />
-Gdzie ty masz buty?<br />
Malfoy spojrzał na swoje stopy, jakby widział je pierwszy raz w życiu i westchnął zirytowany. Przejechał sobie po twarzy dłonią w geście załamania i jęknął:<br />
-Na Salazara... Granger!<br />
Zwrócił jeszcze raz tym razem już spokojniejsze stalowe oczy na czarnowłosego i dopiero tera do niego dotarło, że Złote Dziecko nie wygląda tak jak zwykle.<br />
-Potter, co ty masz na sobie?-zapytał z niedowierzaniem, śmiejąc się.<br />
Harry lekko się zaczerwienił i skrzywił. "Malfoy'owi widocznie humor się poprawił..."-pomyślał z przekąsem i odpowiedział:<br />
-Mslisz, ze ja mam pojęcie co to jest? Pansy kupiła mi to na bal.-Teraz Harry przyjrzał się dokładniej tarzającemu się ze śmiechu po posadzce Draconowi i spytał:-A ty dobrowolnie to co masz na sobie włożyłeś?<br />
Malfoy momentalnie przestał się śmiać i zmarszczył brwi.<br />
-Cicho siedź.-warknął, wstał i odszedł, zabierając ze sobą swoją urażoną dumę i zdeptane na placek ego.<br />
Harry odprowadził zdezorientowanym wzrokiem Dracona do zakrętu, po czym wzruszył ramionami i ruszył do zapewne już wkurzonej jego nieobecnością Pansy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
-Malfoy! Gdzieś ty był?!-takim oto wrzaskiem przywitała Draco Hermiona w progu dormitorium.-Jak ty wyglądasz, człowieku?!</div>
<div style="text-align: left;">
Na te słowa Smok ni stąd, ni zowąd wybuchł niepohamowanym rechotem. Ocierając łzy rozbawienia wykrztusił w końcu:</div>
<div style="text-align: left;">
-Gdybyś ty widziała Pottera...-po czym znowu zaczął się śmiać.Miona tylko wywróciła oczami i sięgnęła po swoją różdżkę. Przy jej pomocy w jednej chwili doprowadziła Dracona do porządku. Przyjrzała mu się i stwierdziła, że wygląda jak... jak Malfoy w różowym garniturze. Nagle coś jej się przypomniało... Podeszła do swojego łóżka i wyciągnęła spod niego pudełko z butami. Z przebiegłym uśmieszkiem podała Ślizgonowi karton. On spojrzał na nią podejrzliwie i ostrożnie wziął do rąk opakowanie. Niepewnie uchylił wieko, a oczy wyszły mu z orbit. Wyjął ze środka obuwie, które okazało się błyszczącymi lakierkami koloru pudrowego różu. To już było la Draco tragedią, ale nie dość, ze buty były różowe to jeszcze miały kokardki tego koloru!</div>
<div style="text-align: left;">
-Ja mam to założyć?-wyjęczał jak kapryśny nastolatek, który musi iść wyrzucić śmieci.</div>
<div style="text-align: left;">
Po prostu nie miał już siły wrzeszczeć i się wykłócać o to co on ma nosić.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jeśli wolisz iść w skarpetkach to już twój problem.-odpowiedziała Herm, wzruszając ramionami.</div>
<div style="text-align: left;">
Malfoy chcąc, nie chcąc z głośnym, zrezygnowanym westchnieniem założył "to ohydztwo" na stopy. Dobijał go jeszcze fakt, że te trepy były diabelnie niewygodne! "To jest tylko sen. Ja się zaraz obudzę i ten koszmar się skończy. Na pewno."-zapewniał się w myślach. Zamknął oczy na chwilę, ale gdy je otworzył ciągle był w pokoju Granger, w tym cholernym, różowym garniturze. Prychnął zirytowany.</div>
<div style="text-align: left;">
-To co? Idziemy?-zapytała Miona.</div>
<div style="text-align: left;">
-Idziemy, idziemy...-mruknął raco i podał Gryfonce ramię. Gdy Herm je przyjęła ruszyli do Wielkiej Sali.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Severia i Blaise stali przed wejściem do Wielkiej Sali, czekając na Hermionę i Dracona. Sevia wyciągała co chwila szyję, by zobaczyć cokolwiek nad ramionami i głowami innych uczniów, ale nie wiele jej to dawało. Spojrzała na swojego partnera, który wystawał pomiędzy wszystkimi jak jakiś równie chudy co tępy słup na pustkowiu<br />
Zabini zamiast wypatrywać przyjaciół wbijał nienawistne spojrzenie w Notta który towarzyszył Ginny i trochę za bardzo się angażował.<br />
-Blaise!-syknęła Sevka.<br />
Diabeł wybudził się z transu i spojrzał na nią rozbieganymi oczami.<br />
-Co?-zapytał.<br />
-Weź zobacz z łaski swojej czy mój kochany braciszek i Miona nie idą.<br />
Ślizgon wychylił się ponad tłum, lustrując każdego wzrokiem i szukając przyjaciela. Po chwili z niewiadomego powodu zaczął się nagle dusić ze śmiechu. Sevia spojrzała na niego dziwnie i zapytała:<br />
-Co jet? Znalazłeś ich?<br />
-Nie...-wykrztusił Zabini, ciągle się śmiejąc.<br />
-To o co chodzi?-blondynka zaczynała się powoli niecierpliwić.<br />
-Zobaczyłem Pottera.-powiedział z trudem i ponownie wybuchł śmiechem.<br />
Severia wywróciła oczami i syknęła:<br />
-Szukaj ich, a nie rżysz!<br />
Mulat ponownie wyciągnął szyję i chwilę później znowu zaczął rechotać jak opętany.<br />
-O co chodzi tym razem?-zirytowała się Malfoy'ówna.<br />
-Znalazłem ich... Hahaha!!!<br />
Po krótkiej chwili z tłumu przed nimi wyłonili się Draco i Hermiona.<br />
Kiedy Sevka zobaczyła brata również nie mogła się powstrzymać i wybuchnęła śmiechem. Podczas, gdy Diabeł z Sevką naśmiewali się z Draco Hermiona przyjrzała się uważnie strojowi Severii.<br />
Była to czarna sukienka sięgająca ponad kolana. Jej spódnica składała się z jednej części spodniej, którą u dołu przyozdabiały kokardy i falbanki, a na to jakby narzucone było coś, co przypominało krótki płaszczyk. Był on zszyty z sukienką i miał krótkie, bufiaste rękawy z kokardkami i koronką. Spod krótkich rękawków wychodziły drugie z długą falbaną na końcu i kokardami. Wszystkiego dopełniał gorset i haftowany kołnierzyk. Cała sukienka była sztywna dzięki znajdującej się pod nią konstrukcji z drutów. Oprócz swojej kreacji Sevia miała na sobie czarne lakierki i mroczny makijaż, który połączony z jej wręcz białą cerą dawał powalając efekt.<br />
-Ślicznie wyglądasz.-powiedziała z uśmiechem do blondynki.<br />
-Dzięki.-odparła, uspokajając się.-Ty też.<br />
-Ej, Granger!-Miona usłyszała jęczący głos Dracona i spytała zirytowana:<br />
-Tak, Malfoy?<br />
-Czemu Diabeł ma normalny garnitur, a ja nie?-zapytał z wyrzutem.-Też chcę taki...<br />
Gryfonka zauważyła dopiero teraz, że rzeczywiście Zabini miał na sobie najzwyklejszy, ciemnozielony garnitur z białą koszulę z żabotem pod spodem.Spojrzała na fochniętego Dracona i syknęła do niego:<br />
-Ty się ciesz, że nie kazałam ci tu nago przyjść.<br />
Draco otworzył usta w niemym szoku i spojrzał na nią ni to z wyrzutem, ni to z niedowierzaniem.<br />
-Nie zrobiłabyś tego...-wyszeptał.<br />
-Jesteś pewny?-spytała Herm, rozbawiona reakcją blondyna.<br />
-Ale on...-zaczęła Severia, lecz już nie dokończyła, bo podbiegł do nich Malcolm Baddock i wysapał:<br />
-Organizatorzy są... proszeni... na scenę...<br />
Po tych słowach oparł ręce o kolana i przymknął na chwilę oczy.<br />
Cała grupa równocześnie uniosła brwi i ruszyła przez zatłoczoną salę do podwyższenia. Draco i Severia zostali na dole, a Blaise i Miona wspięli się po trzech stopniach na górę. Hermiona, kiedy zobaczyła DJ'a, który siedział za stołem mikserskim była w niemałym szoku. Przecież ona o niczym nie wiedziała!<br />
-Diable!-szturchnęła Mulata łokciem w żebra.-Skąd tu ten DJ?<br />
Zabini zaśmiał się cichutko i szepnął w odpowiedzi:<br />
-Ma się te znajomości...-puścił do niej oczko, po czym wyciągnął różdżkę i przytknął ją sobie do<br />
szyi.<br />
Wymruczał odpowiednie zaklęcie i zwrócił się do zebranych uczniów o wiele donośniejszym głosem.<br />
-Witajcie wszyscy na pierwszym w tym roku szkolnym balu!-dalej Herm już nie słuchała, bo była zajęta obserwacją DJ'a.<br />
Był to na oko dwudziestotrzyletni chłopak z czarnymi jak noc, cieniowanymi włosami do ramion i hipnotyzującymi, złotymi oczami, które się nienaturalnie świeciły. Jego twarz bardzo się Gryfonce spodobała. Miał mocno zarysowaną szczękę, pełne usta i prosty nos, chociaż nie aż tak idealny jak arystokratyczny narząd węchu Malfoy'a czy jego siostry, którzy stali obok siebie przed sceną. DJ był opalony, chociaż nie aż tak mocno. Jego skóra miała taką barwę, że w porównaniu do Blaise'a był bladym jak ściana trupem, a przy Draconie wydawał się wręcz murzynem. Ubrany był w czarne jeansy rurki, czerwone trampki i czarny T-shirt z wyszytym na nim wielkim, czerwonym smokiem. Według niej był szalenie przystojny i tajemniczy.<br />
Z letargu brutalnie wybudziła ją burza oklasków. Zdezorientowana spojrzała na uśmiechniętego od ucha do ucha Blaise'a, który kierował się do zejścia z podestu. Miona czym prędzej podążyła za nim i już po chwili znalazła się na dole koło rodzeństwa Malfoy'ów.<br />
-Zamierzam wygrać ten konkurs.-mruknął jej do ucha Draco.<br />
Herm spojrzała na niego zdziwiona. "O co mu chodzi?"-zastanawiała się w myślach.<br />
-Jaki konkurs?-zapytała na głos.<br />
Smok spojrzał na nią jak na niedorozwiniętą umysłowo i odparł z lekkim wahaniem:<br />
-No przecież Diabeł przed chwilą mówił o tym.<br />
-Serio?<br />
-Tak, ale ty byłaś zajęta robieniem maślanych oczu do tego chuderlawego DJ'a.- Malfoy skrzywił się i posłał czarnowłosemu chłopakowi nienawistne spojrzenie.<br />
"Nie no, nie wierzę..."-pomyślała z niedowierzaniem Gryonka.-"Malfoy jest zazdrosny. Nie, to na pewno sen. To wszystko na pewno mi się tylko śni."<br />
-Eee... To... Co Blaise mówił o ty konkursie?-zapytała niepewnie.<br />
-A no tak!-Ślizgon zwrócił na nią swoje stalowe oczy i zaczął wszystko wyjaśniać.-Diabeł ogłosił, że para, która najpiękniej dziś zatańczy dostanie całodniową przepustkę do Londynu, na Pokątną. Ty jesteś prefektem naczelnym, więc wystarczy, że zrobisz maślane oczka do McGonagall i możesz szlajać się gdzie chcesz, a że ja nie mam takiego przywileju wygramy ten konkurs.<br />
Herm spojrzała na niego jak na idiotę, którym z resztą był.<br />
-Ty tak na serio?-zapytała z powątpiewaniem.<br />
-No, a co?-spytał.<br />
-No nie wiem czy przypadkiem przy tym nie pobrudzisz się niepotrzebnie szlamem.-mruknęła ironicznie.<br />
-Raz mogę się poświęcić...-wzruszył ramionami<br />
-Dzięki łaskawco...-syknęła ze złością.<br />
Chciała odejść w stronę stolika, przy którym siedzieli Zabini i Severia, ale Malfoy uniemożliwił jej to, chwytając za ramię.<br />
-Czekaj!-krzyknął.-Gdzie leziesz!<br />
-Jak najdalej od ciebie!-warknęła gniewnie.<br />
-Granger...-jęknął z bezsilności blondyn.-Nie chcesz mieć więcej korzyści z tego konkursu?<br />
-W jakim sensie?-spojrzała na niego podejrzliwie.<br />
-Przy okazji założymy się z Diabłem.<br />
-I co to da?-Miona była coraz bardziej zirytowana, ale musiała przyznać, że zaciekawiło ją to, co mówił ten platynowy głąb.<br />
-Chwila, daj wytłumaczyć...-mruknął Draco, nachylając się do jej ucha i odgarniając kasztanowe włosy, opadające jej na policzek, przez co Hermiona wzdrygnęła się lekko, ale nie ze wstrętu. Uśmiechnął się pod nosem widząc, jak na niego reaguje i zaczął cicho szeptać:-Zrobimy to tak...<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
*** </div>
<div style="text-align: left;">
Severia, Blaise, Harry i Pansy siedzieli na kanapach przy stoliku, obserwując bawiących się uczniów. Tak właściwie to Zabini świdrował wzrokiem Theodora, który opowiadał coś jego Wiewióreczce trzy stoliki dalej, Severka wypatrywała swojego brata, który najwyraźniej został z Mioną pod sceną, a Parkinson w sumie nie patrzyła na to co się działo dookoła, bo była zajęta swoimi długimi, pomalowanymi na czarno paznokciami. Jedynie Złote Dziecko co chwila parskało śmiechem na widok bardzo różnorodnych i wymyślnych strojów wszystkich zebranych. chyba najbardziej rozśmieszyły go stroje Crabbe'a i Astorii.<br />
Vincent miał na sobie fioletową, brokatową marynarkę, czarne sponie od garnituru, rażąco różowe pantofle i zwykłą, białą koszulę, która wyglądała jakby przy trochę głębszym wdechu miała pęknąć w szwach. Gdyby tak rzeczywiście się stało to kilka stojących najbliżej osób oberwałoby guzikiem po twarzy.<br />
Astoria chodziła ciągle naburmuszona, co nie było czymś nadzwyczajnym, ale tym razem powodem jej nastroju było to, co miała na sobie. A był to... habit zakonnicy. Widocznie Goyle, który był jej partnerem w tej sytuacji nie okazał się aż takim bezmózgiem. Dzięki niemu Greengras chociaż przez tą noc nie będzie się przechwalać swoim ubiorem i naturalnym pięknem, który niby posiadała. Tego wieczoru Harry po raz pierwszy i ostatni raz w życiu spojrzał na Gregorego z jako takim uznaniem.<br />
Rozmyślania Wybrańca przerwało przybycie Dracona Lucjusz Malfoy'a alias Tlenionej Fretki i Hermiony. Kiedy obydwoje rozsiedli się wygodnie na jednej z kanap Blaise zapytał z ożywieniem:<br />
-To kto bierze udział w konkursie?-spojrzał zachęcająco na Severię, ale ta jedynie lekko się skrzywiła i wyjęczała:<br />
-Ale ja jestem za niska...<br />
-A co to przeszkadza?-zdziwił się Zabini.-przecież nikt nie będzie na to zwracał uwagi.<br />
-Tak...-syknęła sarkastycznie Severia.-Zwłaszcza, że ja ci nawet do ramion nie dosięgam!<br />
-No, ale liczy się taniec! Czym ty się przejmujesz!?-Zabini mimo, że był cierpliwy mógł w jednej chwili stać się bardzo niemiłym Ślizgonem.<br />
-Wiesz co...!-Severce już brakowało słów, dlatego tylko mierzyła się z Diabłem rozwścieczonymi spojrzeniami.-Niech już lepiej Draco i Miona zatańczą!<br />
Na te słowa Blaise wybuchnął głośnym śmiechem. Blondynka popatrzyła na niego zdezorientowana. Czy ona powiedziała coś śmiesznego? Po chwili zauważyła, że po ustach Harrego i Pansy również błąka się uśmiech. Teraz to już całkowicie zgłupiała. O co im chodzi? W końcu jednak Zabini uspokoił się nieco i ocierając łzy rozbawienia wyjąkał:<br />
-Prędzej ja bym świadomie pocałował Snape'a niż oni by razem zatańczyli...<br />
Draco od razu żywo zainteresował się tym, co powiedział jego przyjaciel.<br />
-Serio?-zapytał z uniesioną brwią i posłał Herm porozumiewawcze spojrzenie.<br />
-No pewnie!-krzyknął pewny siebie i lekko urażony tym, że Smok mu nie wierzy Zabini.<br />
-To co powiesz na taki zakład... Jeśli ja i Granger zdobędziemy pierwsze miejsce to ty na lekcji eliksirów pocałujesz starego nietoperza w usta, a jak z jakiegoś powodu nie uda nam się to...-nie dokończył, bo przerwał mu Blaise:<br />
-...to wy na cały dzień zamienicie się ciałami!-wykrzyknął podekscytowany, a Malfoy popatrzył na niego z politowaniem.<br />
-A skąd ty idioto wytrzaśniesz tak długo działający eliksir wielosokowy?-spytał, unosząc brwi.<br />
-Zakosi się Snape'owi!-odparł niezrażony pesymistycznym nastawianiem do życia kolegi.-Na pewno ma w składziku coś takiego.<br />
-Hej, a ja co będę z tego miała?-zapytała zirytowana Severka.<br />
-Nic.-odpowiedział usłużnie Diabeł, co wywołało u Sevii groźną minę, która nie zapowiadała niczego dobrego.<br />
-Wiesz...-zaczęła niewinnie, ale Draco już wiedział, że za tą maską słodkości i uległości kryją się najgorsze rzeczy.-Jeszcze nie pokazałam ci co potrafi ten garnitur, który masz na sobie...<br />
-A co mi może zrobić głupi garniak?<br />
-Więcej niż ci się wydaje.-wysyczała przez zęby Sevia i pociągnęła za zwisający z jego kołnierzyka sznureczek.<br />
W jednej chwili wszystkie falbany i falbanki żabotu wystrzeliły do góry i otoczyły głowę zdezorientowanego Diabła tak, że nic nie widział. Jedynie słyszał jak wszyscy zebrani przy stoliku równocześnie wybuchają głośnym śmiechem. Jemu jednak wcale nie było wesoło...<br />
-Ty mała żmijo!-wrzasnął, ale materiał szybko stłumił jego przepełniony wyrzutem głos.<br />
-Co Diabełku?-zapytała słodko Sevria.-Nie słyszę cię...<br />
"Ja ją kiedyś uduszę..."-pomyślał wkurzony Ślizgon.-"Draco miał rację... To jest diabeł wcielony... Zaraz... To ja jestem Diabłem!"<br />
-Blaise, słyszysz mnie?-zawołał blondyn, a kiedy nieszczęsna ofiara pokiwała lekko głową kontynuował.-To jak z tym zakładem? Zgadzasz się?-ponowne potwierdzenie.<br />
Wychowankowie Salazara uścisnęli sobie dłonie i Malfoy wstał.<br />
-A ty gdzie?-zapytała ze zdziwieniem Herm.<br />
-Jak to gdzie? Zapisać nas na listę!</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
*Tłumaczenie: Nie jesteś sam, jestem przy tobie...</div>
</div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-55339117008852413462015-06-14T20:42:00.003+02:002015-07-05T13:05:05.585+02:00Rozdział 22 - Co z nimi?<div dir="ltr">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Witajcie! Oto pierwszy rozdział po przerwie, który dedykuję mojej koleżance Marcie, która była moją główną inspiracją do tego rozdziału. Dziękuję Ci! Zapraszam Was do odwiedzenia strony "Kącik muzyczny" są tam wszystkie piosenki które są albo moją inspiracją, albo przy nich piszę. Są one ułożone w kolejności przypadkowej. Dziękuję wszystkim za prawie 11 000 wyświetleń i mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście. Tak czy siak zapraszam na kolejny rozdział:</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Pozdrawiam</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">E.L.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">TRACH!!!<br />
Hermiona otworzyła gwałtownie oczy i usiadła szybko na łóżku, pośród rozkopanej pościeli. Potoczyła zaspanym wzrokiem po pokoju w poszukiwaniu źródła hałasu, który wyrwał ją ze snu. Nie zauważając niczego podejrzanego ziewnęła przeciągle, podrapała się po jeszcze większej szopie skołtunionych loków niż zwykle i ułożyła głowę z powrotem na poduszce, zamykając oczy. Już była na granicy rzeczywistości i snu kiedy...<br />
ŁUP! HAHAHAHAHA!!!<br />
Zacisnęła szczęki ze złości i zmarszczyła brwi. Z rządzą mordu w czekoladowych oczach wyskoczyła z łóżka w samej, różowej piżamie w białe serduszka i chwyciła różdżkę, leżącą na szafce nocnej obok budzika (który, tak na marginesie, wskazywał czwartą nad ranem). Wkurzona na maksa ruszyła do drzwi. Z gniazdem na głowie wyglądała jak prawdziwa czarownica... i to taka niezbyt dobra.<br />
Chwyciła za klamkę i otworzyła je, prawie nie rozwalając ściany. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić, powiedzieć lub chociaż zorientować się w sytuacji coś rozbiło się z hukiem, połączonym z plaśnięciem na ścianę tuż obok niej. Po chwili stała w progu cała mokra od stóp do czubka głowy.<br />
-Ups...-usłyszała cichy, rozbawiony głos.<br />
Teraz ogarnęła ją prawdziwa furia. Zazgrzytała zębami i powoli podniosła powieki. To co ujrzała przeszło jej najśmielsze wyobrażenia. Cały salon wyglądał jakby przeszedł przez niego huragan, tornado i tsunami w jednym. Meble były poprzewracane, a dookoła walały się kawałki rozbitych wazonów oraz fragmenty kwiatów, które na dodatek były tak rozdeptane, że nie można było odróżnić co jeszcze niedawno było łodygą, a co płatkami. Egzemplarze "Proroka Codziennego" zaścielały chyba wszystko, włączając w to biedną sorbet, która wyglądała jak zmokły szczur. Jednak nie to wszystko przeraziło ją najbardziej. Na środku tego całego bajzlu stali... tak... jak zwykle... Blaise i Severia...<br />
Byli cali mokrzy, a na twarze mieli przyklejone głupkowate uśmiechy. Byli zziajani, a Zabini w jednej ręce trzymał balon z wodą. Wszystko jasne... Ci wariaci urządzili sobie w dormitorium bitwę wodną. Westchnęła z rezygnacją i podeszła do przerażonej Sorbet, która kuliła się pod gazetą. Wzięła ją ostrożnie na ręce i przytuliła do siebie. Z kamiennym wyrazem twarzy odwróciła się do przyjaciół i... nie powiedziała nic, bo po prostu ręce jej opadały na ich widok. Ruszyła w stronę swojego pokoju, ale zanim zamknęła drzwi, rzuciła:<br />
-Tylko macie tu posprzątać...<br />
Na moje słowa równocześnie wywrócili oczami i spojrzeli na nią wzrokiem mówiącym: "Chyba cię coś boli..." po czym od nowa zaczęli obrzucać się balonami.<br />
Pokręciła ze zrezygnowaniem głową i zostawiła ich samych. <br />
Idąc w stronę łóżka uśmiechnęła się pod nosem. Oni zawsze będą jak takie upierdliwe dzieci, które włażą wszystkim pod nogi i mają w nosie co się do nich mówi. Nigdy się nie zmienią...<br />
Odstawiła Sorbet na miękką pościel i wysuszyła jej futerko oraz siebie jednym machnięciem różdżki. Usiadła na posłaniu i zerknęła na zegarek. Wskazywał w pół do piątej rano. Pomyślała, że i tak już nie zaśnie, więc podniosła się i skierowała swoje kroki w stronę biurka, zawalonego różnego rodzaju podręcznikami i książkami prawie pod sam sufit. Mijając zawieszony na drzwiach szafy pokrowiec z garniturem dla Malfoy'a uśmiechnęła się szyderczo. Nie mogła się doczekać jego miny, jak zobaczy to w czym ma spędzić cały dzisiejszy wieczór i noc.</span></span></div>
<div dir="ltr">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Siedziała przy biurku z lekkim uśmiechem na twarzy, czytając już chyba po raz setny "Historię Hogwartu". Mimo, że znała ją już praktycznie na pamięć, ciągle znajdowała coraz to nowsze i ciekawsze szczegóły. Z wypiekami na twarzy śledziła losy założycieli szkoły magii. Tak była zaczytana, że nie zauważyła nawet, jak ktoś po cichutku wślizgnął się do jej pokoju. Po chwili poczuła jakieś zimne dłonie, które delikatnie zakryły jej oczy. Uśmiechnęła się szerze i zapytała:<br />
-Kto to?-odpowiedział jej cichy śmiech i nienaturalnie piskliwy głos:<br />
-Zgadnij.<br />
-Severia?-spytała niepewnie.<br />
-Jeszcze czego...<br />
-To może... Blaise?-spróbowała ponownie.<br />
-Slytherinie! Co to za pomysł?! Oczywiście, że nie!-usłyszała, że tajemniczy ktosiek strasznie się oburzył na jej słowa i już wiedziała kto stoi za jej plecami. Jednak to o dziwo nie zepsuło jej humoru...<br />
-Malfoy...<br />
-No nareszcie!-ręce blondyna zniknęły sprzed jej narządu wzrok, a ona odwróciła się w jego stronę. <br />Stał przed nią ubrany w szkolne szaty, a na ramieniu miał wypełnioną książkami, czarną torbę z małymi inicjałami: D.L.M. wyszywanymi srebrną nitką. Jego włosy były w totalnym nieładzie, co mu się nigdy nie zdarzało. Był perfekcjonistą, jeśli chodzi o swój wygląd. Oczy błyszczały mu jak dwie stalowe gwiazdy, a na ustach gościł, o dziwo, szczery, szeroki uśmiech. Nie, to nie był zwykły uśmiech... Draco stojąc tak przed Mioną szczerzył się jak głupi od ucha do ucha i gapił się na nią jakby była co najmniej... nie umiała tego określić. Po krótkiej chwili milczenia Smok zapytał:</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Pokażesz mi ten garnitur czy cokolwiek to jest?</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Herm pokręciła przecząco głową i powiedziała:</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Zobaczysz go dopiero wieczorem, przed balem.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Ale dlaczego?-zrobił minę skrzywdzonego szczeniaka, który tylko poobgryzał dla zabawy czubki butów domowników.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Bo to ma być niespodzianka!-udała, że jest zdenerwowana.-A teraz wynocha!</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-No co to za maniery...-zacmokał z niezadowoleniem.-Ja tu specjalnie się fatyguję, by zabrać jaśnie pannę na śniadanie, a ty mnie wypędzasz! To już szczyt wszystkiego!-zrobił obrażoną minę wkurzonego pięciolatka, któremu zabrano samochodzik i splótł ręce na piersi.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Ż-że co? Ty przyszedłeś, by zabrać mnie na śniadanie?-Hermiona była tak zszokowana, że nie wiedziała co mówiła, co mówi i co ma powiedzieć. </span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Zacięłaś się? Haloo...-dopiero po chwili zorientowała się, że wgapia się od kilku minut w jeden punkt przed sobą jak sroka w gnat, a Malfoy z lekkim, rozbawionym uśmiechem machał jej przed oczami ręką.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Co jest?-zapytała nieprzytomnie.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Zakochałaś się czy co? No ja wiem, że jestem przystojny, ale nie wiedziałem, że aż tak na mnie reagujesz... To idziesz w końcu na to śniadanie?-zapytał te śmiechem i wesołymi iskierkami w oczach.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Ja?-zapytała głupawo i od razu trzasnęła się z całej siły dłonią w czoło.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Nie, ściana za tobą...-zironizował Draco.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-No to poczekaj chwilę, to się przebiorę.-powiedziała, zdając sobie sprawę, że ciągle jest w samej piżamie.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej swój szkolny mundurek. Chwyciła rogi góry od piżamy, by ją ściągnąć, ale nagle znieruchomiała. Puściła koszulkę i odwróciła się w stronę Smoka, który rozsiadł się (a raczej rozwalił) na jej łóżku i przyglądał się jej poczynaniom z ożywionym zaciekawieniem w oczach. Herm chrząknęła znacząco, na co on rzucił jej pytające spojrzenie. Westchnęła ciężko. Do tego człowieka nic nie dociera...</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Mówiąc "poczekaj" miałam na myśli to, żebyś poczekał za drzwiami...</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Ale mi tu dobrze...-wyjęczał, patrząc na nią błagalnym wzrokiem.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Ale mnie to nie obchodzi! Wynocha!-wskazała ręką drzwi i tupnęła w przypływie irytacji nogą.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Nie chcę..-mruknął, kładąc się na pościeli.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Przecież nie będziesz się patrzył, jak się przebieram!-Mionę wyprowadziło z równowagi jego zachowanie, ale kiedy już otwierała usta, by się na niego wydrzeć, Draco z westchnieniem podniósł się z łóżka i po prostu wyszedł. Herm stała jak wryta i patrzyła się na drzwi, jak krowa na malowane wrota. Malfoy wykonał jej prośbę, a raczej rozkaz z własnej, nieprzymuszonej woli? Nie, to jest zbyt piękne, by było prawdziwe... A jednak... Dzisiaj w ogóle jest taki dziwny, taki... miły. Może porwali go kosmici z marsa i podstawili na jego miejsce ulepszoną wersję?</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Jak w transie ubrała się w szkolne szaty i chwyciła torbę, która wręcz pękała w szwach od książek. Podeszła do misek Sorbet i nałożyła jej jedzenie do nich, po czym pogłaskała kotkę po głowie i wyszła z dormitorium, delikatnie zamykając drzwi.</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">***</span></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Hermiona schodziła po schodach do lochów na ostatnią tego dnia i najmniej lubianą lekcję... eliksiry. Stary nietoperz pewnie znowu odejmie jej punkty za nic. Przyzwyczaiła się do tego, że jak coś robi dobrze, bez żadnego błędu to on automatycznie kipi ze złości. No ale musi być na tym świecie równowaga. Skoro wszyscy nauczyciele (nie wliczając w to tej świrniętej Trelavney) uwielbiają ją i podziwiają jej zdolności to oczywiście musi być taki jeden stary zgred, który robi wszystko by miała jak najniższe stopnie. Zresztą Snape jest tak naprawdę taki dla wszystkich Gryfonów. Na przykład jak ostatnio Seamus się zapomniał i położył nogi na ławce to od razu oberwał minusowymi punktami, których wcale nie otrzymał tak mało, bo aż trzydzieści. Za to Malfoy wszystkie lekcje siedzi, a raczej leży rozwalony jak jakiś król na krześle z tymi swoimi krzywymi, dolnymi kończynami wywalonymi w całej okazałości na stół i mistrz eliksirów nawet na niego nie spojrzy. I gdzie tutaj jest sprawiedliwość? No tak... równość w karaniu Ślizgonów i Gryfonów w wykonaniu przerośniętego nietoperza już daaaawno temu uciekła z wrzaskiem.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Zastanawiając się tak nie zauważyła, że doszła pod klasę. Nagle poczuła jak gwałtownie na kogoś wpada, co wyrwało ją z zamyślenia. Na szczęście nie upadła, bo byłaby przez tydzień pośmiewiskiem Slytherinu, którego uczniowie stali pod salą, podpierając ściany. Jedynie niebezpiecznie się zachwiała. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Uważaj jak leziesz, szlamo!-usłyszała zimny, ostry jak brzytwa głos.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Podniosła głowę i ujrzała twarz Malfoy'a, wykrzywioną w grymasie pogardy i wstrętu. Kiedy zajrzała w jego oczy zobaczyła w nich tylko lód i wielką obrazę majestatu. Dracon prychnął z pogardą i odszedł dumnym krokiem. "Co mu się stało?"-pomyślała zdziwiona Herm.-"Przecież rano był taki miły...". Nie wiedziała o co chodzi. Czemu tak nagle zmienił nastawienie do niej, a potem na powrót stał się aroganckim dupkiem? Nagle ją olśniło... Weszła do klasy, mając w głowie jedną myśl: "Nie chce sobie głupek zepsuć reputacji..."</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">***</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Wyszła z sali wściekła jak osa. Ten stary... bałwan znowu odjął jej dziesięć punktów, a to tylko dlatego, że chciała opowiedzieć o eliksirze wielosokowym! Jak można być tak wrednym?! Ona tego po prostu nie ogarniała! </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Już była przy wyjściu z lochów, kiedy poczuła jak ktoś ją łapie za ramię i krzyczy:</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Miona!</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Odwróciła się z zamiarem wygarnięcia temu komuś co sądzi o wrzeszczeniu do ucha, ale zmieniła zdanie, gdy zobaczyła Pansy.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-O co chodzi?-zapytała spokojnie.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Dzisiaj po kolacji przyjdź do mojego dormitorium.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Po co?-Mionę zdziwiło to co powiedziała czarnowłosa.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-No jak to po co? Muszę cię zrobić na bóstwo przed dzisiejszym balem!-wykrzyknęła uradowana.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Wiesz...-westchnęła Herm.-Ja chyba nie pójdę...</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Cooo?! Musisz iść! Jesteś współorganizatorką!-oburzyła się Parkinon.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Ale ja nie chcę całą noc użerać się z Malfoy'em...-jęknęła z rozpaczą.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Nie martw się. Ja cię obronię!-powiedziała dumnie, unosząc podbródek.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-No nie wiem...-Miona dalej nie była zbytnio przekonana.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Na Salazara!-Pansy się chyba trochę zirytowała.-Co ty jesteś zegar z wahadłem, że się tak ciągle wahasz?! Masz być u mnie od razu po kolacji z suknią i nie da się tego odwołać!</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Ale Malfoy ma mój strój...-wyjęczała z bezsilnością.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Mnie to nie obchodzi!-krzyknęła przez ramię Ślizgonka, odchodząc.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Świetnie... Teraz będzie musiała zniżyć się do poziomu odezwania się do tego barana...</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">***</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Draco stał, oparty o barierkę na wierzy astronomicznej i patrzył na mieniące się w słońcu wody Hogwarckiego jeziora. To tutaj był świadkiem śmierci Dumbledora. Pamiętał to tak dobrze, jakby wydarzyło się wczoraj... "Muszę cię zabić! Inaczej on zabije mnie...", Snape, "Avada Kedavra!", zielony błysk, ciało profesora spadające na dziedziniec, okropny rechot Bellatriks...</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">W pewnej chwili usłyszał łopot skrzydeł i obok niego na poręczy usiadła sowa z przyczepioną do nóżki wiadomością. Zmarszczył brwi i odwiązał karteczkę, a ptak od razu odleciał. Patrzył przez chwilę za nim, a potem spuścił wzrok na list, który trzymał w ręce. Rozwinął go i zobaczył piękne, równiukie pismo:</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><i>Przyjdź do mojego dormitorium z sukienką.</i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><i>Teraz!</i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><i>H.G.</i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Westchnął ciężko i chcąc, nie chcąc zaczął schodzić po schodach, kierując się do lochów. Wolał nie narażać się Granger. Nie to, że jej się bał, nic z tych rzeczy... Ona nic by mu nie mogła zrobić, bo jest za słaba. Po prostu nie chciało mu się słuchać jej marudzenia, jęków i wyrzutów, które miał tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><i> </i></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><i>***</i></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Wszedł do pokoju Hermiony z pokrowcem na suknię, przewieszonym przez ramię. Przywitał ją karcący wzrok Miony i jej słowa:</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-A pukać to cię w domu nie uczyli?!</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Nie.-mruknął i rozwalił się na jej łóżku.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Dziewczyna jedynie spojrzała na niego krzywo i zdjęła z drzwi szafy szary worek. Rzuciła nim w Ślizgona, a sama zabrała swoją kreację.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Smok na razie nie patrzył na swój strój, tylko obserwował reakcję Gryfonki. Herm powoli rozpięła suwak i wytrzeszczyła oczy. Otworzyła usta i szepnęła cichutko, delikatnie gładząc materiał sukienki:</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><i>-</i>Merlinie...-zerknęła na Dracona, który szczerzył się do niej. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Malfoy był dziwnie szczęśliwy, widząc niemy zachwyt w jej oczach, kiedy patrzyła na swoją kreację. Zwykle był usatysfakcjonowany jak kogoś torturował, a teraz czuł się uszczęśliwiony nie dlatego, że ktoś cierpiał, tylko właśnie się cieszył. "Co się ze mną dzieje?"-pomyślał.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Herm spojrzała na Draco i powiedziała:</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Dziękuję... Jest piękna...-chłopak spojrzał na nią jak na jakąś kosmitkę.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">"Granger mi dziękuje? Nie, to na pewno jest sen..."-przez głowę przeszła mu pełna niedowierzania myśl.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Malfoy! Teraz ty obejrzyj swój strój!-usłyszał ożywiony głos, połączony z chichotem.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Oprzytomniał i spojrzał na nią podejrzliwie, mrużąc oczy. Co ta mała szczota kombinuje? Wolno sięgnął po swój pokrowiec i otworzył go. Kiedy ujrzał to co było w środku wydał z siebie przeraźliwy wrzask:</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-CO TO JEST?!</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Hermiona nie mogła już wytrzymać i wybuchnęła głośnym, niekontrolowanym rechotem, który było słychać w całym Hogwarcie. Malfoy wyglądał komicznie, trzymając w ręce wieszak ze swoim garniturem, który był w całości koloru pudrowego różu. Dołączona była do niego była do niego biała koszula i różowa mucha z wyszywanymi na niej srebrną nitką kwiatuszkami. Draco miał minę, która wyrażała ogromne zdziwienie, irytację, niedowierzanie, wściekłość i trochę rozbawienia. Wydawało się, że jego gałki oczne zaraz potoczą się po podłodze, prosto pod stopy Gryfonki, a szczęka wypadnie z zawiasów. Jednym słowem wyglądał jak zdziwione zombie. Dosłownie!</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Ja mam to założyć?!-zapytał, a raczej wydarł się Smok.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Tak.-odparła, krztusząc się ze śmiechu. </span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Po tych słowach zabrała swoją kreację i wyszła z pokoju, zostawiają osłupiałego Dracona samemu sobie. A nie... Zostawiła go z różowiutkim garniturem.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">***</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Serio? Na serio Malfoy kupił ci to cudo? Z własnej woli?-Pansy zachwycała się suknią już od piętnastu minut, a Miona ciągle odpowiadała tak samo na wszystkie pytania:</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Tak.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Naprawdę?-Ślizgonka dalej nie dowierzała.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Tak, ale teraz ty pokaż mi swoją kreację.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Okej.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Czarnowłosa podeszła do szafy wyjęła z niej przepiękną, czarną suknię. Jej dolna część była utrzymywana w całości na drucianej konstrukcji, a u góry był gorset z delikatnymi koronkami. Kreacja nie miała ramiączek i była wręcz boska. Miona zauważyła jeszcze, że z tyłu była zawiązana wielka kokarda, obszyta srebrną tasiemką.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Wow...-wydusiła w końcu.-Harry się postarał...</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-No... To prawda...-westchnęła Pansy.-Wiesz, nie wiedziałam, że on jest taki fajny. Na pierwszy rzut oka to taka trochę z niego ciapa, ale jak się spojrzy głębiej...</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Tylko mi się tu nie zakochaj.-przerwała jej ze śmiechem Gryfonka.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Chciałabyś...</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Dobra, ja już nic nie mówię... Może w końcu zaczniesz robić ze mnie bóstwo, chociaż wątpię, by ci się udało...</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-A tak, oczywiście!-ożywiła się Ślizgonka i poprowadziła Mionę do krzesła.</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Tylko nie zrób ze mnie...</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">-Tak, tak wiem... Tylko lekki makijaż...</span></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: small;">Herm szczerze trochę bała się efektów pracy czarnowłosej, ale jak już się zgodziła to tego nie odwoła, bo zrobi jej przykrość. Wzięła głęboki wdech i zamknęła oczy. Cienie do oczu, szminki, pudry, podkłady przybywajcie!</span></span></div>
</div>
</div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-53887671102231788302015-05-08T20:47:00.000+02:002015-05-08T20:47:39.496+02:00Zawieszam bloga!Nawet nie wiecie jak trudno było mi napisać te dwa słowa...<br />
Wcale Was nie opuszczam, tylko po prostu nie mogę pogodzić bloga z egzaminami. Nie rozstajemy się na długo (według mnie). Po pierwszym czerwca powinnam już mieć spokój i czas na pisanie. Wtedy wezmę się ostro do roboty. Ale, ale... Wy pewnie jesteście zdezorientowanie trochę, no bo jakie egzaminy są o tej porze? Przecież test szóstoklasisty i gimnazjalny był już dawno, a matury się kończą, lub skończyły (nie mam pojęcia). Otóż ja chodzę jeszcze do szkoły muzycznej. Gram na skrzypcach i od tego roku zaczęłam dodatkowy fortepian. Te przyszłe trzy tygodnie to będą prawie codziennie egzaminy, bo mam dwa instrumenty, test ze śpiewania, historia muzyki i teoria muzyki. Strasznie tego dużo, a ja mam czas do przygotowania się tylko w weekendy i późnymi wieczorami w tygodniu.<br />
Przepraszam Was bardzo za to, że będziecie musieli tyle czekać. Po pierwszym czerwca (Wtedy mam egzamin ze skrzypiec.Po prostu cudownie! W Dzień Dziecka!) na pewno (w końcu) ukaże się ta nieszczęsna Miniaturka 3, która swoją drogą zajęła drugie miejsce w konkursie <a href="http://katalog-granger.blogspot.com/">Katalogu Granger</a>, w edycji z... marca? Nie pamiętam już... W każdym razie ukaże się wtedy ta miniaturka i jeszcze Libster Blog Award. Teraz nie będę miała czasu, żeby to wszystko napisać.<br />
Na koniec chciałabym zachęcić do zaglądania do zakładki "Kącik muzyczny".<br />
Więc do zobaczenia prawdopodobnie KILKA DNI PO PIERWSZYM CZERWCA!!!<br />
Mam nadzieję, że wybaczycie i to, ale ja po prostu nie mogę inaczej.<br />
<br />
Pozdrawiam<br />
E.L.MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-2425596325092831732015-05-03T19:13:00.001+02:002015-05-03T19:13:55.698+02:00Rozdział 21 - Pozory myląWitajcie! Przepraszam za taką długa przerwę, ale wena nie spada z nieba, a mnie ostatnio jakoś opuściła. Chciałabym przede wszystkim zaznaczyć, że jeśli nie ma żadnej notki, żadnego rozdziału przez dwa tygodnie, miesiąc to nie znaczy, że was opuściłam. To znaczy, że powoli piszę rozdział, ale nie mam za dużo czasu lub weny. Jakbym miała zawiesić bloga, to bym Was poinformowała. Piszę to tylko tak na wszelki wypadek. Ten rozdział obfituje w wiele przemyśleń jednej takiej dziewczyny. Nie dziwcie się, że jej będą może nawet zbyt wygórowane, ale tak się dzieje, kiedy przez 1/4 rozdziału słucha się <a href="https://www.youtube.com/watch?v=hLQl3WQQoQ0">Adele-Someone Like</a><a href="https://www.blogger.com/null"> You</a>, a przez całą resztę <a href="https://www.youtube.com/watch?v=pAyKJAtDNCw">Michael Jackson-You Are Not Alone</a>. No dobra, obiecuję, że przez następny rozdział będę słuchać czegoś weselszego np: <a href="https://www.youtube.com/watch?v=oRdxUFDoQe0">Michael Jackson-Beat It</a>.<br />
No dobra... Już Was nie zanudzam, bo pewnie już chcecie zacząć czytać rozdział.<br />
Miłej lektury!!!<br />
<br />
PS-W najbliższym czasie postaram się wstawić tę nieszczęsną Miniaturkę 3 i druga nominację do Libster Blog Award.<br />
<br />
PS-Jak pisałam ten rozdział to wpadłam na pomysł, by zrobić stronę "Kącik muzyczny". Umieszczałabym tam piosenki przy których pisałam i piszę. Co o tym myślicie?<br />
<br />
<br />
Sekundę potem został brutalnie przygnieciony przez coś ciężkiego i
dyszącego. Po chwili poczuł na szyi mocny uścisk, a napastnik usiadł na
nim okrakiem. Jego przerażenie wzrosło, kiedy ta postać zaczęła go
całować po całej twarzy! Próbował oderwać od siebie napastnika, ale jego ramiona były jakby przyszyte do jego szyi. Czuł na swoim ciele ciężar czegoś... ciężkiego, ale drobnego. Krzywił się za każdym razem, kiedy czuł tego kogoś usta na policzkach, czole, nosie, a nawet wargach! Jęknął głośno, kiedy uścisk na jego gardle się wzmocnił. Czuł, że powoli zaczyna mu brakować powietrza, a to nie zwiastowało niczego dobrego. Robił się coraz bardziej siny, a przed oczami zaczęły mu latać czarne plamy. Podniósł rękę, ostatkiem sił odepchnął twarz oprawcy i wystękał z trudem:<br />
-Duszę... się...<br />
Od razu został uwolniony i usłyszał rozhisteryzowany, kobiecy głos:<br />
-Na Merlina! Kochanie, nic ci nie jest? Przepraszam! Nie chciałam!<br />
Draco pomasował sobie obolałą krtań i westchnął z ulgą. Podniósł się na łokciach i zmrużył oczy, próbując dostrzec w tych kompletnych ciemnościach dziewczynę. Po omacku sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyjął z niej różdżkę. Wciągnął ją przed siebie i szepnął cicho:<br />
-Lumos...<br />
Na końcu magicznego patyka zaświeciło się światełko, oświetlając małe, zagracone pomieszczenie. Kiedy ujrzał postać wyłaniającą się powoli z ciemności pisnął głośno i zaczął na czworaka cofać się do tyłu. Niestety ucieczkę uniemożliwiło mu zderzenie plecami ze stertą pudeł, ze środkami czystości. Jak by tego było mało z samego szczytu spadło mu na głowę wiadro. Jęknął głośno z rezygnacją i poddał się temu co ma być. Po chwili kubeł został zdjęty z jego arystokratycznej, platynowej łepetyny. Jednak on, zamiast się z tego ucieszyć jęknął ponownie.<br />
-Nic ci się nie stało, skarbie?-usłyszał ten znienawidzony, irytująco wysoki głos. Jak ona może sama ze sobą wytrzymać z takim gło... Nie. To nie był głos. To był przeraźliwy pisk.<br />
-Odwal się ode mnie Parkinson! Nie podobasz mi się!-warknął i stał z podłogi, otrzepując spodnie z kurzu.<br />
-Ależ kotku...<br />
-Nie jestem twoim kotkiem! Nie interesujesz mnie! Nie kocham cię! Tak trudno to zrozumieć?!-krzyknął na całe gardło.<br />
-Pansy od razu zrzedła mina i spojrzała na niego wzrokiem zbitego psa, który nic nie zrobił. Po sekundzie powiedziała łamiącym się od płaczu głosem:<br />
-To pójście ze mną na bal w czwartej klasie nic nie znaczyło?-spytała przez łzy.<br />
-Nie!<br />
-Ale to mnie wybrałeś na partnerkę!<br />
-Bo byłaś pierwszą, lepszą, naiwną idiotką, która nawinęła się pod rękę!!!-wrzasnął i wyszedł na korytarz, trzaskając drzwiami.<br />
Pannie Parkinson zatrzęsła się broda. Czuła się odrzucona jak nigdy wcześniej. Nikt jej nigdy tak nie zranił. Tyle lat znosiła jego humory i obelgi, a on jak się odwdzięcza? Krzykiem i niemiłymi słowami! Ona przecież też ma uczucia! Nie jest lalką, którą można się pobawić i porzucić!<br />
W tej chwili całkowicie się rozkleiła. Z cichym, zrozpaczonym jękiem osunęła się na podłogę i zgięła nogi w kolanach. Objęła je ramionami i schowała między nimi głowę. Po chwili jej barkami wstrząsnął szloch, a jej czarne włosy błyszczały w świetle lamp, wpadającym przez uchylone drzwi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Hermiona szła korytarzem z wyszczerzonymi do świata zębami. Była tak szczęśliwa, że aż ją to przerażało. W sumie to nawet nie wiedziała z czego się tak cieszy, ale uznała, że to nic nie znaczący szczegół.<br />
Skończyli wieszać wszystkie dekoracje nawet przed czasem mimo, że Malfoy całkowicie ich olał i gdzieś sobie polazł. Miała teraz jeszcze trzy godziny do obiadu i nie wiedziała co robić, więc spacerowała po korytarzach Howartu. Nie miała żadnego towarzystwa, bo Harry i Ginny poszli na trening Quidditcha, Severia była na tyle dobra, że Wybraniec odpuścił jej ćwiczenia, więc pobiegła do dormitorium Miony pobawić się z Sorbet, a Blaise... Nie miała bladego pojęcia gdzie jest i co teraz robi. Zapewne poleciał do lochów ucałować z tęsknoty swój barek i teraz gdzieś się szlaja. Westchnęła ciężko i pokręciła z rezygnacją głową. Z kim ona żyje?<br />
W pewnej chwili, przechodząc obok otwartych drzwi jednego z setek w tej szkole schowka, usłyszała jakieś dziwne odgłosy. Jakby ktoś... płakał? Zdziwiona zatrzymała się w pół kroku i cofnęła do źródła dźwięków. Ostrożnie, nie wiedząc czego się spodziewać zajrzała do środka. Po chwili jednak szybko schowała się za ścianą. Nie wierzyła własnym oczom! Była w głębokim szoku i tylko wytrzeszczała oczy. Po jakimś czasie postanowiła coś zrobić, bo nawet wiszące na przeciw obrazy zaczęły się jej podejrzliwie przyglądać. Przełknęła głośno ślinę i przymknęła na chwilę powieki po czym... weszła pewnym krokiem do środka. Stanęła w lekkim rozkroku nad trzęsącą się na podłodze Pansy. Ślizgonka podniosła na nią wzrok czerwonych od płaczu oczu i warknęła niemiło:<br />
-Idź stąd Granger...<br />
Hermiona już miała się posłuchać i zawrócić, ale w ostatniej chwili się rozmyśliła. "Co mi szkodzi?"-pomyślała optymistycznie i podeszła do Pansy. Usiadła obok niej na podłodze i popatrzyła na nią z zaciekawieniem w oczach. W pewnej chwili dotarło do niej, że Parkinson nie jest taka brzydka, tylko zawsze nosiła czarne, obcisłe ciuchy i metr gładzi szpachlowej na twarzy. Gdyby tak ubrać ją w jakąś kolorową sukienkę i zrobić jedynie ledwo zauważalny makijaż, to by była o wiele ładniejsza i wyglądała by bardziej przyjazna z wyglądu. Nawet nie zauważyła, że obiekt jej rozmyślań od jakiegoś czasu gromi ją wściekłym spojrzeniem spod zmarszczonych brwi.<br />
-Mówiłam, żebyś sobie poszła!-próbowała udawać groźną, ale pod koniec zdania głos jej się załamał i nowe łzy spłynęły jej po policzkach.<br />
Herm jednak ciągle siedziała i nie wyglądała na kogoś, kto ma zamiar ruszyć się z miejsca w najbliższym czasie. Wręcz przeciwnie. Wyglądała jakby sobie przysięgła, że nie pójdzie nigdzie, dopóki nie dowie się o co chodzi.<br />
Kiedy Ślizgonka miała trzeci raz na nią nawrzeszczeć szybko powiedziała:<br />
-Nie jestem tu z litości.<br />
-To po co?!-krzyknęła czarnowłosa.<br />
-Bo jestem ciekawa co takiego doprowadziło twardą, niezniszczalną Pansy Parkinson do płaczu.-odpowiedziała spokojnie. Wiedziała, że dotrze do tej dziewczyny tylko i wyłącznie przez opanowanie.<br />
-A co cię to obchodzi?! Nie powiem ci nic, bo od razu polecisz do tych swoich Gryfiaczków i wszystko im wypaplasz! Wiem jaka jesteś!!!-wydarła się przez łzy.<br />
Miona przyjrzała się jej uważnie, przekrzywiając głowę. Pansy wyglądała co najmniej jakby jakiś chłopak ją rzucił. W dodatku przerażała ściekającą po całej twarzy, a przede wszystkim po policzkach tapetą.<br />
-Jeśli uważasz, że bym takie rzeczy komuś wygadała, to nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.-powiedziała.<br />
-To po co tu jesteś?-wyszeptała zdezorientowana Ślizgonka.<br />
Nie rozumiała już kompletnie nic. Przychodzi do niej Granger nie wiadomo po co i... No właśnie... No i co? No i nic! Nie miała pojęcia o co jej chodzi! Wkurzona zmarszczyła brwi, a w tym czasie Hermiona odpowiedziała na jej pytanie:<br />
-Chcę ci pomóc...<br />
-Nie pomożesz mi! Mi nic nie pomoże! Tego się nie da naprawić!-Wybuchnęła, po czym zaczęła na nowo ze zdwojoną siłą płakać.<br />
Herm nie zastanawiała się długo, tylko od razu objęła ją delikatnie. Pansy bardzo się tym zdziwiła. Nikt jej nigdy nie przytulał. Ba! Jej nawet nigdy nikt nie okazał miłości czy chociaż zainteresowania jej osobą. Po chwili, kiedy ochłonęła z lekkiego szoku gwałtownie wtuliła się w Gryfonkę, w swojego największego wroga. Teraz to Hermione zamurowało. Jak to się stało, że siedzi na podłodze w schowku na miotły z przylepioną do jej ciała Pansy Parkinson, która coraz bardziej moczy jej ubranie swoimi łzami? Życie jest naprawdę dziwne...<br />
Po kilku minutach czarnowłosa uspokoiła się trochę i odsunęła lekko od Miony. Spojrzała na jej koszulkę i wyszeptała cicho:<br />
-Przepraszam za bluzkę...<br />
-Nic się nie stało.-uśmiechnęła się Herm.-To teraz może powiesz mi co się stało?-zapytała przyjaźnie.<br />
-No dobrze...-westchnęła cichutko Pansy i założyła kosmyk czarnych jak noc włosów za ucho.<br />
Za nim się obejrzała, opowiedziała Hermionie całą historię swojej nieszczęśliwej miłości. Mówiła o każdej obeldze, każdym zawodzie, a Herm słuchała uważnie, co jakiś czas kiwając lekko głową.<br />
-...no i dalej już wiesz co się działo.-zakończyła Ślizgonka i otarła łzę z policzka.<br />
-Może dasz sobie z nim po prostu spokój?-zapytała nieśmiało Gryfonka, a Pansy odwróciła się do niej z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.<br />
Przez chwilę Miona myślała, że dziewczyna na nią nawrzeszczy i wybiegnie na korytarz, ale tak się nie stało.<br />
Czarnowłosa popatrzyła na nią swoimi dużymi oczami i szepnęła ledwo dosłyszalnie:<br />
-Wiesz... Chyba masz rację... Powinnam przestać się za nim uganiać jak jakaś idiotka i znaleźć w końcu chociaż jedną przyjaciółkę.<br />
-Jak chcesz, to ja mogę być twoją przyjaciółką.-uśmiechnęła się zachęcająco Herm.<br />
Pansy otworzyła ze zdziwienia usta.<br />
-Naprawdę?-zapytała z niedowierzaniem.-Bo wiesz... Ja nigdy nie miałam przyjaciółki...<br />
-W takim razie najwyższy czas to zmienić!-zawołała wesoło Herm i przytuliła Ślizgonkę.<br />
Ta od razu odwzajemniła uścisk. Uśmiechnęły się do siebie promiennie i wstały z zimnej posadzki. Chwyciły się za ręce i prawie w podskokach wyszły ze schowka. Pansy nie mogła uwierzyć w to, co się teraz działo. Jeszcze godzinę temu nienawidziła Hermiony z całego serca, a teraz są przyjaciółkami!<br />
Od tej chwili zaczynała nowe życie, a poprzednie lata odkreśliła od reszty grubą linią.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Obudził się i od razu oślepiło go jasne światło. "Znowu nie zasłoniłem okna na noc..."-pomyślał i jęknął głośno. Zasłonił sobie ręką oczy i nagle coś do niego dotarło... Oni przecież w lochach nie mają okien! Gwałtownie otworzył oczy i usiadł na łóżku. Usłyszał bardzo rozbawiony chichot i już wiedział co to za dziwne światło i głos...</div>
<div style="text-align: left;">
-Nott!-wrzasnął.-Po kiego grzyba ci ta latarka?!</div>
<div style="text-align: left;">
W odpowiedzi usłyszał głośny wybuch niekontrolowanego śmiechu. Zmarszczył brwi i skrzywił się przeraźliwie, kiedy blask trafił prosto w jego biedne źrenice. </div>
<div style="text-align: left;">
-Wyłącz to cholerstwo1-krzyknął.-W ogóle, to po co ty to robisz?!</div>
<div style="text-align: left;">
Theodor zaśmiał się cicho i zgasił latarkę.</div>
<div style="text-align: left;">
-Chciałem zobaczyć twoją reakcję!-zachichotał.</div>
<div style="text-align: left;">
-No to zobaczyłeś!-warknął.-Która godzina?</div>
<div style="text-align: left;">
-W pół do jedenastej. Za pół godziny idziemy po stroje na bal do Hogsmeade.</div>
<div style="text-align: left;">
-Aha... Okej...-mruknął i nakrył się kołdrą po sam czubek głowy.</div>
<div style="text-align: left;">
-Smoku... Ty też idziesz... Musisz wybrać Hermionie sukienkę...-westchnął Theo</div>
<div style="text-align: left;">
-Cicho siedź! Nie wymawiaj przy mnie tego imienia! Niech sobie sama tę kieckę wybierze!-spod kołdry wydobył się zirytowany głos.</div>
<div style="text-align: left;">
-Wstawaj! I tak już zaspałeś na śniadanie! Dosyć tego!-warknął Nott i ściągnął kołdrę z przyjaciela.-Jazda do łazienki!</div>
<div style="text-align: left;">
-Dobrze mamo...-mruknął sarkastycznie Draco</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Dochodził powoli do grupy uczniów, która czekała przed bramą do Hogwartu. Jak mu się nie chciało łazić po sklepach z tą kujonką! Dobrze, że chociaż Diabeł i Severia będą w pobliżu, inaczej po pięciu minutach pewnie by wykitował...</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy był już pośród rozgadanych nastolatków rzuciła mu się jedna z małych grupek. W jej skład wchodził Blaise, Severia, Hermiona, Potter i... Pansy?! A co ona tam robiła?!</div>
<div style="text-align: left;">
Stanął jak wryty, nie wiedząc co robić. Od kiedy to Parkinson obejmuje Granger ramieniem i śmieje się z żartów Pottera? Przetarł oczy myśląc, że ma halucynacje. Jednak jego nadzieje po chwili prysły. To się działo naprawdę! Świat zwariował!</div>
<div style="text-align: left;">
Podszedł bliżej i usłyszał strzępek rozmowy, a raczej wyznanie Pansy:</div>
<div style="text-align: left;">
-Wiesz Potter... Nie jesteś taki za jakiego cię miałam.</div>
<div style="text-align: left;">
W tej chwili myślał, że dostanie palpitacji serca i będą musieli go zabrać do Munga.</div>
<div style="text-align: left;">
-O, Smok! Chodź tutaj!-w tym czasie Zabin i go zauważył i zawołał.</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnął ciężko i ruszył w ich stronę. Gdy Pansy go zobaczyła, wzięła pod ramię (ku jego wielkiemu zdumieniu) Harrego i ruszyła w stronę Hogsmeade. Dopiero teraz zobaczył, że wszyscy oprócz ich grupy już poszli. Po chwili on również zmierzał w stronę niezliczonej ilości sklepów, wraz z Diabłem, Severią i Hermioną.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
-Dobra!-zakomenderowała Severia.-To ja i Blaise idziemy do sklepu z sukniami, a ty Miona zabierz mojego brata na poszukiwanie garnituru.</div>
<div style="text-align: left;">
-Za jakie grzechy...-jęknął Smok.</div>
<div style="text-align: left;">
-Mi tam pasuje!-uśmiechnął się Zabini.</div>
<div style="text-align: left;">
-Bo ty nie jesteś normalny!-krzyknął Draco.</div>
<div style="text-align: left;">
-Spokojnie.-powiedziała Herm.-Malfoy! Chodź do tego sklepu!</div>
<div style="text-align: left;">
Dracon wywrócił oczami i powlókł się za Hermioną do najbliższego salonu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
-Przymierz jeszcze ten!-powiedziała Herm, podając Smokowi kolejny wieszak.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale ja nie chcę...-Draco marudził jak małe dziecko.-To już piętnasty!</div>
<div style="text-align: left;">
-Dobra! Skoro tak jęczysz, to sama ci kupię garnitur, a ty idź do tego sklepu po drugiej stronie ulicy po suknię dla mnie!-Herm wkurzyła się na maksa.</div>
<div style="text-align: left;">
Od trzydziestu minut ględził jej nad uchem, że ten garnitur ma brzydki kolor, ten za ciasny, tutaj coś odstaje... Myślała, że krew ją zaleje, kiedy pokazała mu bardzo fajną koszulę, a on nawet na nią nie patrząc stwierdził, że mu się nie podoba.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy w końcu drzwi się za nim zatrzasnęły odetchnęła głęboko z ulgą. Sama mu coś wybierze.</div>
<div style="text-align: left;">
Rozejrzała się dookoła. Ile tu było ciuchów! Jej wzrok zatrzymał się na białym komplecie z niebieską koszulą, który wyglądał jak żywcem wyjęty z teledysku Smooth Criminal mugolskiego piosenkarza Michaela Jacksona. Uśmiechnęła się na widok dołączonego do stroju nieodłącznego kapelusza. Jednak nie zdecydowała się na kupno tego kostiumu mimo, że zachwycał. Uważała, że w biały ubraniu Malfoy ze swoimi platynowymi włosami i bladą skórą wyglądałby co najmniej jak trup, ostatecznie zombie. Westchnęła ciężko. Czarnego garnituru też mu nie weźmie, bo to nie będzie przecież pogrzeb. Nagle zauważyła coś kątem oka. Odwróciła się w stronę interesującego ją obiektu i wielki uśmiech wypłynął jej na twarz. Tak! Miała już strój dla Malfoy'a!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Draco błądził pomiędzy stojakami z sukniami. Nie miał pojęcia co wybrać. Żadna z tych kreacji nie była według niego odpowiednia. Dopiero od piętnastu minut był w tym sklepie, a już mu się odechciewało. W dodatku wszędzie, gdzie nie spojrzał było pełno dziewczyn ze swoimi partnerami, które piszczały i rozpływały się nad każdą z tych kiecek. Przecież to tylko kawałki materiału! Nigdy żaden facet nie zrozumie kobiet...</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnął ciężko i zaczął przeglądać jak mu się zdawało chyba już setny stojak ze strojami. W pewnej chwili natrafił na coś, co przykuło jego uwagę. Spomiędzy ciężkich, balowych sukni wyciągnął lekką, czarną sukienkę. Była wyjątkowa. W niczym nie przypominała tych wszystkich kreacji, które w życiu widział, a widział ich naprawdę dużo. Na pierwszy rzut oka była bardzo prosta, ale miała to coś.</div>
<div style="text-align: left;">
Miała jakby dwie części. Pierwsza to była zwykła, czarna sukienka bez ramiączek, sięgająca do połowy uda. Za to spod niej jakby wypływała druga część. Była zrobiona z pół przezroczystego,czarnego materiału. Sięgała do samej ziemi i była leciutko rozkloszowana. Jednak nie to go w niej urzekło. Zachwycił go jeden szczegół. Pół przezroczysta część sukni była plisowana na całej długości.</div>
<div style="text-align: left;">
Musiał ją kupić! Musiał ją mieć! Gdyby jej nie wziął nigdy by sobie tego nie wybaczył!</div>
</div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-67236358673336212722015-04-13T19:09:00.001+02:002015-04-13T19:09:23.760+02:00Rozdział 20 - Nienawidzę cię Granger... Witam! Przynoszę Wam tutaj kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Dedykuję go Avadce! Jest ona ze mną od prawie od samego początku i w pierwszym swoim komentarzu mianowała się fanką numer jeden. Oczywiście wszyscy komentujący i czytający są moimi numerami jeden! Dzięki Wam ma już koło sześciu tysięcy wyświetleń i prawie dwieście komentarzy! Dziękuję! Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzedni rozdziałem i mam nadzieję na jeszcze więcej pod tym. Ocenę oczywiście pozostawiam Wam. Mam nadzieję, że będziecie mieli wenę na komentowanie. Kocham Was wszystkich bez wyjątku i życzę z całego serca miłej lektury!<br />
PS-przepraszam za spóźnienie. Kolejne rozdziały będą się ukazywały... Nie wiem kiedy, ale pewnie w odstępach dwutygodniowych w weekendy, ale nic nie obiecuję.<br />
PS2-Z góry przepraszam za wszystkie błędy te, które są i te, których (chyba) nie ma :-D<br />
<br />
Przed oczami miał białą mgłę, wśród której poruszały się tanecznym krokiem jakieś postacie. Wytężył wzrok, ale nie mógł nim przebić otaczających go oparów.Zaczął machać rekami, ale i to nie pomogło. Zmarszczył brwi i popatrzył na mgłę w głębokim zamyśleniu. Naprawdę był ciekawy co się znajduje po drugiej stronie tej dziwnej zasłony. Ciekawość po prostu zżerała go od środka. Westchnął ze zrezygnowaniem i pokręcił głową. Nagle coś przykuło jego uwagę. Pod wpływem jego oddechu mgła się rozmywała! Uniósł brwi i zaczął dmuchać na opary. Po chwili nie było po niech śladu, a on stał na środku (jak się okazało) Wielkiej Sali z otwartymi ustami i wytrzeszczonymi oczami. To w ogóle nie przypominało miejsca, w którym zwykle jadał posiłki! Ściany i sufit były przyozdobione girlandami z dyń i szarfami, a dookoła latały duchy, co jakiś czas przenikając przez kogoś.Wokół niego pary uczniów w odświętnych strojach wirowały na parkiecie, a z niewidocznych głośników płynęły nuty walca. Rozejrzał się jeszcze raz po całej sali i zauważył, że wszyscy mają maski na twarzach. Przyglądał się każdemu z osobna, ale nikogo nie potrafił rozpoznać. Nagle poczuł uściska na ramieniu. Nie był mocny, ale stanowczy. Zanim się obejrzał już tańczył na środku pomieszczenia z piękną nieznajomą. Miała na twarzy czarną, haftowaną maskę z koronką na obwodzie, a jej włosy tworzyły misternego koka na czubku głowy, z którego wysunęło się kilka loków. Jej skóra była mlecznobiała i gładka, a usta pełne i zapewne miękkie. Jej szczupłą talię opinała ciasno czarna suknia z gorsetem. Draco patrzył na nią jak zaczarowany, wirując na parkiecie. W pewnej chwili dziewczyna uniosła rękę do twarzy i jednym, płynnym, szybkim ruchem ściągnęła maskę. Malfoy'owi szczęka spadła z hukiem na posadzkę i zamrugał kilka razy ze zdziwienia, po czym wrzasnął na całe gardło:<br />
-GRANGER?!<br />
Hermiona uśmiechnęła się do niego słodko i puściła figlarnie oczko. Zanim zdążył pozbierać szczękę z podłogi albo jakkolwiek zareagować dziewczyna rozmyła się w powietrzu, a razem z nią zniknęła reszta otoczenia.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
-Draco! Draco! Obudź się!-usłyszał zirytowany głos i poczuł jak ktoś nim potrząsa. </div>
<div style="text-align: left;">
Jęknął przeciągle i otworzył oczy. W tylnej części czaszki czuł potworny ból. Jakby ktoś wiercił mu tam dziurę młotem pneumatycznym i to bez znieczulenia. Dopiero teraz zauważył wiszących nad nim Theodora i Blaise'a. Obaj mieli zmarszczone brwi i ogólnie dziwne miny. Przyglądali mu się uważnie, przez co czuł się jakby obudził się w czasie operacji i widział pochylonych nad nim w skupieniu dwóch chirurgów.</div>
<div style="text-align: left;">
-Stary!-odezwał się w końcu Zabini.-Co z tobą?! Wrzasnąłeś na całe gardło"Granger!" i zwaliłeś się na podłogę! Aż dziwne, że Snape tu nie przyleciał!!!</div>
<div style="text-align: left;">
Smok dopiero teraz uświadomił sobie, że nie leży na łóżku, ale obok niego. Pozostało jeszcze jedno ważne pytanie...</div>
<div style="text-align: left;">
-Gdzie ja jestem?-spytał, patrząc nieprzytomnie na kolegów.</div>
<div style="text-align: left;">
-W swoim dormitorium.-odpowiedział Nott, kładąc z powrotem na posłanie kołdrę, którą Draco zrzucił podczas spadania..</div>
<div style="text-align: left;">
-A ty Zabini? Co tu robisz?-Dracon odwrócił głowę w stronę Diabła.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ktoś cię musiał przenieść z Wielkiej Sali do lochów, bałwanie...-warknął poirytowany Blaise.</div>
<div style="text-align: left;">
-Aa... Okej...-mruknął Malfoy i powoli wstał, podpierając się na łokciach.-Która jest godzina?</div>
<div style="text-align: left;">
-Przespałeś cały dzień i całą noc.-powiedział Theodor.</div>
<div style="text-align: left;">
-Serio?-zdziwił się Smok.-To co jeszcze tu robi Diabeł?</div>
<div style="text-align: left;">
-Wrócił wieczorem, by zobaczyć co z tobą, ale dorwał się przy okazji do barku i usnął na moim łóżku.-wyjaśnił Nott. </div>
<div style="text-align: left;">
-Aha... Czyli teraz idziemy na śniadanie?</div>
<div style="text-align: left;">
-Smoku... Przespałeś śniadanie...</div>
<div style="text-align: left;">
-Co?</div>
<div style="text-align: left;">
-Spokojnie masz tu kanapki.-Blaise machnął ręką na talerz, leżący na biurku.</div>
<div style="text-align: left;">
Malfoy'owi nie trzeba było dwa razy tego powtarzać. Jednym susem doskoczył do jedzenia i zaczął pałaszować. Ależ on był głodny! Po kilku minutach na biurku n ie było kompletnie NIC.</div>
<div style="text-align: left;">
-Hej!-zawołał Theo.-Talerz tez zżarłeś?!</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie, odesłałem do kuchni.-odpowiedział Draco.-To która jest w końcu godzina?</div>
<div style="text-align: left;">
-Za dwadzieścia minut dwunasta.</div>
<div style="text-align: left;">
-Czemu w nie jesteście na lekcjach?!-Smok zmierzył ich groźnym spojrzeniem.</div>
<div style="text-align: left;">
-A co my jesteśmy? Gryfoni?-oburzył się Zabini.</div>
<div style="text-align: left;">
-Dobra...-westchnął Draco i przeczesał sobie włosy. Nagle znieruchomiał w połowie ruchu i popatrzył na kolegów przerażonymi oczami.-Na gacie Merlina!!!</div>
<div style="text-align: left;">
Wrzasnął na cały Slytherin i rzucił się w stronę drzwi. Wpadł na nie całym ciałem i odbił się od nich, ponieważ były zamknięte. Szybko się podniósł, chociaż tyłek bolał go niemiłosiernie i nacisnął klamkę.<br />
-Zabini chodź!-krzyknął przez ramię i już go nie było.<br />
Diabeł i Theodor popatrzyli po sobie i unieśli brwi. Coś ostatnio Draco wydawał się być niezbyt zdrowy psychicznie. Chcąc, nie chcąc Blaise westchnął i pobiegł za przyjacielem.<br />
Kiedy wpadł do pokoju wspólnego wszystkie spojrzenia spoczęły na nim. Rozejrzał się dookoła, ale nigdzie nie zauważył blond czupryny arystokraty. Zmarszczył brwi, zastanawiając się gdzie ten baran mógł tak pędzić. Nagle spłynęło na niego olśnienie... Trzasnął się w czoło, co wywołało u obserwujących go dziwny wyraz twarzy i ruszył do Wielkiej Sali. Przecież dzisiaj wieszają dekoracje na bal!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Otworzył z hukiem wielkie wrota i wleciał jak torpeda do sali. Wyhamował z piskiem podeszw na środku pomieszczenia i rozejrzał się dookoła. Pierwsze co zauważył to pełno ozdób walających się wszędzie, a potem jego wzrok padł na Ginny i Harrego, próbujących wyplątać się z czarnego materiału. </div>
<div style="text-align: left;">
-Potter!-krzyknął, machając ręką do Wybrańca..-Gdzie Draco?</div>
<div style="text-align: left;">
-Hermiona wygłasza mu kazanie!-odpowiedziało Złote Dziecko.</div>
<div style="text-align: left;">
Diabeł zmarszczył brwi. Popatrzył dookoła jeszcze raz i zauważył w końcu dwójkę wrogów.Miona miała jak zwykle wielką szopę na głowie, a jej twarz wskazywała na to, że nie jest w najmniejszym stopniu zadowolona. Za to Smok miał minę zbitego psa i zezował na przytknięty do jego nosa wskazujący palec Gryfonki. Na twarz Zabiniego wypłynął szeroki, lekko zadziorny uśmiech. Westchnął i podszedł do kłócących się. Kiedy był kilka metrów od nich, usłyszał:</div>
<div style="text-align: left;">
-Jak ja cię nienawidzę!!!</div>
<div style="text-align: left;">
-Nawzajem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jeszcze mi tu pyskujesz?!</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale czemu się drzesz?! Przyszedłem tutaj nawet przed czasem!</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale to ja musiałam wyciągać cię z bagna!</div>
<div style="text-align: left;">
-I co z tego?</div>
<div style="text-align: left;">
-Mam ciebie dość!-wrzasnęła Herm.-Idź do Hagrida po dynię!-pokazała palcem drzwi.-Obiecał, że ją na dzisiaj wydrąży...</div>
<div style="text-align: left;">
Malfoy pokiwał pojednawczo głową i uciekł z Wielkiej Sali. Blaise powiódł za nim wzrokiem i zwrócił głowę w stronę Hermiony.</div>
<div style="text-align: left;">
-Hej, Mionka! Co to za krzyki?-zawołał wesoło, za co został spiorunowany wzrokiem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Diable... Weź ty lepiej znajdź Severię, bo gdzieś się zawieruszyła i nie skacz mi tutaj.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale ja nie skaczę...-Zabini zamyślił się głęboko nad jej słowami.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie rżnij głupa, tylko znajdź Severię!-wrzasnęła wyprowadzona z równowagi.</div>
<div style="text-align: left;">
-Dobrze... Już lecę...-powiedział i tak jak Draco kilka minut temu dosłownie zwiał z sali, zostawiając na środku pomieszczenia pannę Granger, która najwidoczniej wstała lewą nogą.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Dracon szedł przez wysokie trawy na błoniach w stronę chatki gajowego. Granger akurat teraz musiała go wysłać po tę głupią dynię! W ogóle nie zauważyła, że leje jak z cebra i nie widać nic oprócz czubka swojego nosa. Na szczęście Hagrid miał zapalone lampy w swoim domu, więc było widać chociaż jakiś jasny punkt. Smok wyglądał gorzej niż mokry pies. Włosy kleiły mu się do twarzy i co chwila musiał je odgarniać, bo wpadały mu do oczu. Całe ubranie miał przemoknięte, a w butach mu chlupało. Na dodatek wiał mocny wiatr, który smagał mu twarz kroplami deszczu jak biczem. Draco nie wyglądał jak mokry pies. On wyglądał stary, mokry mop.</div>
<div style="text-align: left;">
W myślach przeklinał swoją głupotę, bo nie chciało mu się nawet schodzić do lochów po płaszcz. Objął się ramionami i tak brnął przez tą ulewę. Pochylił głowę, by ochronić twarz przed wodą i zaczął szczękać zębami z zimna. Skulił się jak najbardziej i przyspieszył. Nagle poczuł jak jego głowa zderza się z czymś twardym. Jęknął i pomasował się po obolałym miejscu. Podniósł lekko poszkodowaną część ciała i rozchylił zaciśnięte powieki. Przed nosem miał drzwi do chaty gajowego. Uniósł rękę i mocno zapukał. Po chwili z domku wyszedł Hagrid i zapytał:</div>
<div style="text-align: left;">
-Czego chcesz?</div>
<div style="text-align: left;">
-Przyszedłem po dynię.-odpowiedział.</div>
<div style="text-align: left;">
Półolbrzym pokiwał głową, odwrócił się i przeszedł na drugi koniec izby. Po chwili wrócił z wielką, wydrążoną dynią. Draco wytrzeszczył oczy, ale niepewnie wyciągnął ręce i przejął ciężar ozdoby. Kolana się pod nim ugięły, ale dzielnie to wytrzymał i tylko wystękał:</div>
<div style="text-align: left;">
-Na Salazara... Jakie... To... Ciężkie...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Draco odstawił dynię na podłogę w holu i odetchnął z ulgą. Jakie to było ciężkie! Aż dziwne, że mu kręgosłup w połowie drogi nie strzelił! Potrząsnął głową, próbując pozbyć się nadmiaru wody z włosów. Westchnął ciężko i popatrzył na ozdobę, która szczerzyła do niego szczerbate zęby, wycięte w skórce. Prychnął głośno i podniósł ją z posadzki. Z trudem powoli ruszył do Wielkiej Sali. Największym wyzwaniem były dla niego schody mimo, że musiał pokonać tylko jedną kondygnację. Dynia całkowicie zasłaniała mu widok, więc nieraz prawie się wywalił. Kiedy w końcu doszedł do Wielkiej Sali ręce go strasznie olały, a nogi kompletnie odmawiały posłuszeństwa. Niestety na jego nieszczęście drzwi były zamknięte. Próbował przełożyć dynię do jednej ręki, ale po kilku nieudanych próbach zrezygnował. Zmarszczył brwi i warknął zirytowany. Jak on nie znosił takich sytuacji! Ze złości kopnął przeszkodę, zagradzającą mu przejście. Ku jego zdziwieniu wrota po chwili się uchyliły, a przez szparę wyjrzała najpierw szopa poplątanych loków, a dopiero potem twarz jej właścicielki. </div>
<div style="text-align: left;">
-Malfoy właź!-warknęła Hermiona i otworzyła szerzej wrota.</div>
<div style="text-align: left;">
Draco wszedł, a raczej wgramolił się do środka i postawił dynię na podłodze. </div>
<div style="text-align: left;">
-Potter! Nie wierć się!-spojrzał w stronę, z której dobiegał mocno zirytowany głos.</div>
<div style="text-align: left;">
Pod ścianą stała wysoka drabina, którą podtrzymywały Ginny i Severia. Obydwie zaciskały mocno ręce na metalu i patrzyły w górę. Na szczycie wyżej wspomnianego przedmiotu stał Blaise, który miał niezbyt zadowoloną minę i co chwila zerkał w górę spod brwi. Jednak nie to zamurowało Dracona. Na barkach Zabiniego siedział Potter i wyciągał się, by zawiesić czarny materiał na wystającym ze ściany gwoździu. </div>
<div style="text-align: left;">
-Tak!!! Udało się!-krzyknął Harry, kiedy udało mu się umieścić tkaninę w docelowym miejscu.</div>
<div style="text-align: left;">
Z radości zaczął machać rękami i wiercić się na ramionach Diabła.</div>
<div style="text-align: left;">
-Potter... Złaź!-wystękał Blaise,próbując utrzymać równowagę.</div>
<div style="text-align: left;">
Przecież zaraz przez tego bliznowatego idiotę spadną!<br />
Smok podszedł pod samą drabinę i tak jak dziewczyny zadarł głowę do góry. Jego usta wygięły się w lekkim uśmiechu. Niecodziennie widzi się Zabiniego przepychającego się z Potterem na szczycie chwiejącej się drabiny. Jednak ten głupawy wyraz zszedł mu z twarzy, kiedy Harry za mocno wychylił się do tyłu i stracił równowagę. Oczy Dracon rozszerzyły się do rozmiarów talerzy, ponieważ Wybraniec leciał prosto na niego. Kierowany jakimś dziwnym impulsem wyciągnął przed siebie ręce i po chwili poczuł na nich ciężar Złotego Dziecka. Stęknął głośno, bo Potter mało nie ważył. Harry spojrzał na niego jak na kosmitę. Po chwili jednak otrząsnął się z szoku i uśmiechnął się do osłupiałego Smoka. Po krótkim zastanowieniu (a raczej jego braku) zarzucił mu ręce na szyje i powiedział zmysłowym głosem:<br />
-Dziękuję za uratowanie mi życia... Mój ty bohaterze...-puścił do niego flirciarsko oczko.<br />
Malfoy patrzył na niego przez chwilę z dziwnym wyrazem twarzy, jakby trzymał coś obrzydliwego, a potem ni stąd, ni zowąd po prostu go puścił. Harry z cienkim piskiem i głośnym hukiem spadł na twardą posadzkę, a Draco mruknął:<br />
-Mogłem cię nie łapać...<br />
Odwrócił się i odszedł, a Wybraniec patrzył za nim ze smutną miną zawiedzionej dziewczyny.<br />
-A ja cię tak kochałem...-szepnął.<br />
Jego melancholię przerwał gromki wybuch śmiechu, dochodzący z góry. Potter zacisnął szczęki i spojrzał na Blaise'a, który umierał na szczycie drabiny ze śmiechu.<br />
-Zamknij się! Ja tu opłakuję nasz związek!-warknął.<br />
Odpowiedział mu jedynie jeszcze głośniejszy rechot.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Draco wsunął ręce do kieszeni i minął dynię, którą kilka minut temu postawił na podłodze. Po co on łapał Pottera? Mógł spaść i byłoby po kłopocie, a tak musi się dalej z nim użerać. Pokręcił głową i parsknął krótkim śmiechem. Jaki on jest głupi...<br />
Nagle zauważył kawałek białego futra, znikającego za uchylonymi drzwiami. Zmarszczył brwi. Od kiedy futerka tak po prostu sobie chodzą? Podążył za puchatym "cosiem" i już po chwili znalazł się na korytażu. Nie było tu nic oprócz białej kotki ze stalowymi oczami.<br />
-Sorbet? Co ty tu robisz kłaku?!-zapytał Smok, podchodząc do zwierzęcia.<br />
Po chwili trzasnął się z całej siły dłonią w czoło.<br />
-Co ja robię?!-spytał sam siebie.-Czemu ja gadam z kotem?! Niedługo oszaleję...<br />
Nawet nie zauważył kiedy kotka podeszła do niego i zaczęła ostrzyć sobie pazurki o jego nowe spodnie. Spojrzał na nią ze złością i obrzydzeniem.<br />
-O nie sierściuchu! To markowe jeansy!-pogroził jej palcem.<br />
Pochylił się i podniósł ją z podłogi. Jaka ona była ciężka! Granger karmi ją sterydami, czy jak?!<br />
Nie zwracając uwagi na nizadowolone miauknięcie ruszył do dormitorium prefektów.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Odsunął na bok ciężki gobelin i popatrzył na niezliczoną ilość schodków, prowadzących do salonu. Jęknął w duchu. "Czemu wszędzie, gdzie jest jakiś Gryfon automatycznie musi też być pełno stopni?!"-pomyślał z rezygnacją, pomieszaną z głęboką irytacją.</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnął ciężko i zaczął wspinać się do góry. Po kilku przekleństwach i jękach dotarł do uchylonych drzwi głównego pokoju. Otworzył je szerzej i bezceremonialnie wepchnął Sorbet do środka w akompaniamencie jej miauknięcia. Nie patrząc na nią zatrzasnął z hukiem drzwi i skrzywił się. "Czemu Granger nie może pilnować tego kołtuna?! Tylko on musiał latać za tą imitacją kota, bo tej szczocie nie chciało się zamknąć drzwi!"-krzyczał w myślach. </div>
<div style="text-align: left;">
Ani się obejrzał, a już był dwa korytarze od dormitorium prefektów. Nagle znieruchomiał w połowie kroku, a było to spowodowane zachrypniętym głosem należącym do osoby, która nie była tutaj mile widziana zwłaszcza w tym momencie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Stój!</div>
<div style="text-align: left;">
Odwrócił się, a na jego twarzy wymalował się wyraz przerażenia. Kompletnie zapomniał, że ma obłocone buty i mokre ubranie! Wynikiem tego były błotniste ślady na posadzce za nim. Jednak to nie było najgorsze... Najstraszniejszy był Filch, pędzący w jego stronę i wymachujący miotłą. Malfoy nie zastanawiał się w ogóle, tylko rzucił się do ucieczki. Jeśli woźny go złapie to zarobi tygodniowy szlaban!</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie uciekaj!</div>
<div style="text-align: left;">
Słysząc to jeszcze bardziej przyspieszył. Ledwo wyhamował na zakręcie, ale pędził dalej. Byleby tylko nie zostać złapanym! Skręcił jeszcze raz i wskoczył do pierwszego od prawej schowka na miotły. Słyszał, że Filch coraz bardziej się zbliża, a on przecież zostawił mokre ślady na podłodze! Szybko wskoczył za jakieś pudła i przykrył się stara szmatą. Usłyszał jak woźny naciska klamkę i wchodzi do środka. Wstrzymał oddech, czekając na kolejne wydarzenia. Przez chwilę panowała cisza, a potem rozległ się niezadowolony głos woźnego:</div>
<div style="text-align: left;">
-Niech to szlag... Do diabła z tym szczeniakiem...</div>
<div style="text-align: left;">
Po tych słowach drzwi trzasnęły, a on został sam w schowku. Odrzucił na bok szmatę i usiadł wśród kartonów. Odetchnął z ulgą. Jednak jego spokój nie trwał długo...</div>
<div style="text-align: left;">
Nagle poczuł jak coś koło niego się poruszyło spojrzał przestraszony w tamtą stronę, ale nic nie zobaczył oprócz ciemności. Sekundę potem został brutalnie przygnieciony przez coś ciężkiego i dyszącego. Po chwili poczuł na szyi mocny uścisk, a napastnik usiadł na nim okrakiem. Jego przerażenie wzrosło, kiedy ta postać zaczęła go całować po całej twarzy!</div>
</div>
</div>
</div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-19666462972395157672015-04-07T21:15:00.002+02:002015-04-07T21:15:31.263+02:00Brak czasu...Przepraszam wszystkich razem i każdego z osobna, ale nie mam po prostu czasu na pisanie, a w tamtym tygodniu w ogóle nie miałam weny, więc kolejny rozdział to na razie ruina. Mam na dzieję, że mi to wybaczycie i napiszecie pod kolejną notką duuuużo komentarzy. Możecie mnie strzelić Avadą, ale po prostu nie pstryknę palcami i samo się napisze. Obiecuję za to, że ten rozdział będzie dłuższy niż poprzednie, ale ukaże się dopiero w sobotę lub niedzielę. No ja wiem, że już czekacie prawie trzy tygodnie. Wiem też, że jestem okropna, ale i tak mnie kochacie.<br />
Postaram się nie zawieść was.<br />
<br />
Wasza Essentia Lepore.MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-46967295692496064192015-03-23T17:27:00.000+01:002015-08-10T16:52:26.362+02:00Rozdział 19 - PechWitajcie!!! Na początek chciałaby zaznaczyć, że jak napisaliście pod kilkoma postami komentarz, to nie znaczy, że potem już nie musicie pisać. Oczywiście rozumiem, że macie swoje zajęcia. Jednak ogłaszam to tak na jakby co. A teraz przejdźmy do konkretów.<br />
Ten rozdział dedykuję mojej niezastąpionej Rabelle Qere (przepraszam Cię, ale nie mam na klawiaturze "e" z kreseczką na górze). Ona jako jedyna pisze nawet po kilka komentarzy pod każdym postem. Dziękuję Ci za to Rabelle!!! Dziękuję też za wszystkie inne komentarze i za to, że tu wciąż jesteście!<br />
Następny rozdział pokaże się pewnie za dwa tygodnie, ponieważ mam przez najbliższe dni nawał konkursów. Tak czy siak... ZAPRASZAM NA ROZDZIAŁ!!!<br />
<br />
Hermiona patrzyła z uniesioną brwią na Malfoy'a, który szczerzył się jak idiota. Wzrok wlepiał w krzaki przed sobą i wyglądał jakby się zaciął. Dobrze, że nikt oprócz niej tego nie widział, bo od razu wysłano by go do wariatkowa. Przekrzywiła zabawnie głowę, przyglądając mu się uważnie, ale nie drgnął nawet o milimetr.Z wahaniem wyciągnęła rękę, by pomachać mu nią przed oczami, ale nagle wybudził się z transu i potrząsnął głową. Hermiona odskoczyła do tyłu, przestraszona reakcją chłopaka i popatrzyła na niego, marszcząc brwi. Draco ponownie spojrzał w ten niewidoczny dla Herm punkt i wrzasnął odkrywczo, jakby właśnie wymyślił sposób na podróż w czasie:<br />
-SZMATA!!!<br />
Malfoy wypadł z krzaków jak torpeda, potykając się po drodze i popędził przed siebie, machając rekami jak opętany. Dobiegł do zarośli i zaczął w nich grzebać. Herm wywróciła oczami i ruszyła za Ślizgonem. Było tylko jedno wyjaśnienie jego zachowania... Zwariował!!! Najpierw wlepia się w krzaczyska przed sobą, a potem leci w ich stronę jak wariat, krzycząc: szmata!!!<br />
-Granger, zobacz!-usłyszała ożywiony głos wyżej wspomnianego szaleńca.<br />
Spojrzała na niego i tylko westchnęła z rezygnacją. Draco szczerzył się do niej, jakby dostał pod choinkę tonę cukierków i trzymał w wyciągniętej do góry ręce kawał brudnego materiału.<br />
-No i po co ci ten łach?-zapytała, patrząc z irytacją na szeroki uśmiech chłopaka.<br />
-Jak to po co?-zapytał oburzony jej nastawieniem.<br />
Sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął z niej buteleczkę z ciemnego szkła, w której był jakiś płyn. Dziewczyna popatrzyła na naczynie, a potem na szczerzącego się od ucha do ucha Dracona i uniosła brew. Ślizgon załamał ręce i aż jęknął z irytacji. A niby Granger jest taka mądra i domyślna!<br />
-Kobieto!-krzyknął.-To jest eter! Wiesz co to jest eter?!<br />
-Wiem, ale nie wiem po co ci on teraz, skoro kilkanaście metrów stąd jest wielka sklątka.-odparła.<br />
Smok westchnął ciężko i pokręcił głową z rezygnacją.<br />
-A jak myślisz... Po co mi ta szmata?-spytał, unosząc wyżej materiał.<br />
-Żeby mieć w co się ubrać?<br />
-Nie! Nasączę szmatę eterem!<br />
-No i po co?<br />
-Ty jesteś taka głupia czy tylko udajesz?!-wykrzyknął, czerwieniejąc na twarzy i zaciskając pięści ze złości.-Eter to silny środek odurzający! Jeśli chwilę będę trzymać tę tkaninę przy... przy tym, czym ten potwór oddycha, to on zaśnie! Straci przytomność!-zaczął machać rękami, wrzeszcząc na całą puszczę.<br />
-No dobra! Rozumiem! Tylko skąd ty wytrzasnąłeś ten eter?!<br />
-Buchnąłem siostrze. Ona ma w domu zamiast pokoju bazę pancerną! Diabeł ma na nią zły wpływ...<br />
-Okej... To jak ten swój "genialny" plany wprowadzisz w życie, geniuszu?<br />
-Wlezę na drzewo i zeskoczę na grzbiet tego obrzydlistwa!-uniósł dumnie podbródek.<br />
-A jak to tu zwabisz?-uniosła pytająco brew.<br />
-Do tego właśnie ty mi będziesz potrzebna...-uśmiechnął się do niej krzywo, zacierając ręce.<br />
Miona spojrzała na niego z niezrozumieniem, które chwilę później zamieniło się w przerażenie.<br />
-O nie! Nie zrobię tego! Nie ma mowy!-krzyknęła.<br />
-A właśnie, że zrobisz!-odparł Draco, wspinając się na rosnące obok drzewo.<br />
Ale ja nie chcę!-jęknęła, patrząc za nim w górę.<br />
-I tak nie masz wyboru!-dobiegła ją odpowiedź siedzącego pośród gałęzi Smoka.<br />
-Jak ja cię nienawidzę...-warknęła przez zaciśnięte zęby i ruszyła na poszukiwanie wielkiej sklątki tylnowybuchowej.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Dlaczego to akurat ona ma robić za przynętę?! Niech sobie sam zwabia ta bestię!!! Jego plan, jego problem! Że niby ona musi się poświęcać, bo szanowny pan arystokrata nie chce narażać swojego świętego tyłka! Niedoczekanie!<br />
Szła szybko przed siebie, w myślach wyzywając Malfoy'a od najgorszych. Nawet nie patrzyła w którą stronę zmierza było jej wszystko jedno. Nagle coś złapało ją za nogę i straciła równowagę. Upadła akurat w wielką kałużę, mocząc sobie wszystko. Zerknęła na swoją kostkę i warknęła zirytowana.<br />
-Niech cię szlag Malfoy...-wysyczała przez zęby, spoglądając na kolczaste pnącze, które owinęło się wokół jej nogi. Usiadła i odplątała roślinę, przy okazji ją rozrywając. Spojrzała na swoją poszkodowaną kończynę i zmarszczyła brwi. To zielsko zostawiło na jej skórze małe, ale głębokie rany.Z niektórych sączyła się wolno krew, plamiąc jej skarpetkę. Poczuła czyjąś obecność za plecami i westchnęła z irytacją.<br />
-Co Malfoy? Przyszedłeś patrzeć na moje nieszczęście, zamiast siedzieć na tym drzewie?-spytała, odwracając głowę.<br />
To co zobaczyła sprawiło, że wytrzeszczyła oczy i otworzyła usta, z których wydobył się histeryczny wrzask. Nie był to zwykły krzyk, ale pisk naprawdę przerażonej dziewczyny. Czemu ona musi mieć takiego pecha?!<br />
Nad nią stałą wielka, obrzydliwa sklątka.<br />
Hermionie zachciało się płakać. Przez głupiego Malfoy'a teraz leży pod ogromnym robalem i ryczy ze strachu.<br />
Nagle kątem oka zauważyła coś dziwnego. Ta sklątka kulała! Biedna bestyjka miała złamana nogę! Herm spojrzała na potwora i uśmiechnęła się do niego. Wyciągnęła ostrożnie rękę i delikatnie dotknęła grubego pancerza kończyny stworzenia. Nie zareagowało. Nie odsunęło się ani nie zaatakowało. Powoli podniosła się z ziemi, podpierając się rekami. Może ta bestia nie była bestią? Kiedy stanęła na nogach, sklątka ciągle trwała w tej samej pozycji. Po chwili zrobiła coś, co kompletnie ją zaskoczyło. Potwór zgiął tylne nogi jakby chciał, by go dosiadła. Najpierw się wahała, zastanawiając się, czy to bezpieczne, ale w końcu po dłuższej chwili niepewnie przerzuciła jedną nogę przez ciało sklątki. Ostrożnie usiadła na jej grzbiecie, a ona się wyprostowała. Miona uczepiła się mocno pleców stworzenia, a ono powoli ruszyło. Po kilku krokach jednak wystrzeliło do przodu. Siła z jaką poleciały w przód sprawiła, że Herm prawie spadła ze swojego "wierzchowca". Za nim się obejrzała były już na miejscu, z którego wyruszyła.<br />
-Malfoy!-zawołała, wypatrując pośród liści platynowej czupryny chłopaka.<br />
Nagle coś ciężkiego spadło na nią z góry i zaczęło ją dusić. Szarpała się, próbując zrzucić napastnika, jednak nic to nie dawało. Po kilku sekundach walki uścisk na jej szyi się rozluźnił i usłyszała zdumiony do granic możliwości głos:<br />
-Granger?!<br />
-Tak! Granger, baranie!-zawołała z irytacją w głosie.<br />
-Na czym ty do cholery siedzisz?!-Draco zadał najgłupsze pytanie z możliwych.<br />
-Na sklątce tylnowybuchowej.-odparła przesłodzonym głosem, patrząc na niego przez ramię.<br />
-Że co?!-wydarł się.<br />
-Ty jesteś głuchy czy jak?!<br />
-Nie głuchy, tylko zszokowany!<br />
-Dobra.-skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy to możemy wracać.-uśmiechnęła się do niego chytrze przez ramię.<br />
-Zaraz, zaraz... Ty chcesz wracać na tym czymś?!-wytrzeszczył na nią oczy.<br />
-Oczywiście. Wiesz jaki to ma odrzut?<br />
-Coś mi się wydaje, że zaraz poleci do przodu ten nasz "pojazd".-wyjąkał, czując jak sklątka przygotowuje się do odpalenia.<br />
-Połóż ręce na mojej talii.-powiedziała, a widząc minę chłopaka dodała.-No już! Zrób to!<br />
Draco objął Gryfonkę i przylgnął do jej pleców jak bluszcz.<br />
-Malfoy! nie przylepiaj się tak!-usłyszał rozzłoszczony głos dziewczyny, ale nie zdążył powiedzieć, bo już po chwili leciał z prędkością rakiety pomiędzy drzewami. Ten robal miał naprawdę niezły odpał!<br />
Po kilku wybuchach i cienkich piskach Dracona byli już na skraju lasu, przed chatką Hagrida.<br />
Smok zszedł z ich nietypowego środku transportu na drżących jak galareta nogach. Po kilku krokach nogi się pod nim ugięły i padł na trawę.<br />
-Nigdy więcej...-wysapał.<br />
Obrócił głowę na bok, by zobaczyć jeszcze jak Hermiona zeskakuje z tego diabła wcielonego z uśmiechem na twarzy i pędzi w stronę czekającego na nich gajowego. Wypuścił ze świstem powietrze z płuc. Spojrzał na niebo i zmarszczył brwi. Czyżby byli w tym zakichanym lesie całą noc? Kolory chmur i słońca świadczyły o tym, że zbliża się świt. A skoro jest już ranek to...<br />
-Granger! śniadanie!-krzyknął, zrywając się na nogi.<br />
Hermiona spojrzała na niego i również oprzytomniałą. Równocześnie rzucili się w stronę szkoły.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Wpadli przez drzwi do holu i podparli się rękami o kolana. Oddychali ciężko, włosy mieli zlepione od potu, a nogi bolały ich niemiłosiernie. Byli zdyszani jak nie wiadomo co, ponieważ jak głupi pędzili przez całe błonia, nie zwalniając nawet na chwilę. Popatrzyli po sobie i parsknęli krótkim śmiechem, po którym nastąpił długi atak kaszlu. Kiedy się w końcu uspokoili, ruszyli zgodnie do Wielkiej Sali, nie zważając kompletnie na swój wygląd.</div>
<div style="text-align: left;">
Wlekli się jak ślimaki, co chwila wpadając na ściany, albo co gorsze na siebie. Takim zderzeniom towarzyszyły warknięcia: "Uważaj Malfoy!" albo "Jak leziesz Granger?!". Po dłuższym czasie jednak doszli, a raczej doczołgali się do wrót docelowej sali i otworzyli je z wielkim trudem na oścież. Kiedy wkroczyli do środka wszystkie spojrzenia zwróciły się na nich. Zapadła cisza, którą przerwał jedynie dźwięk tłukącego się szkła. Nikt się nie odzywał, tylko wszyscy wpatrywali się jak zahipnotyzowani w dwie postacie stojące w progu Wielkiej Sali. Niezręczne milczenie przerwała McGonagall, która podeszła szybkim krokiem do dwóch ofiar losu.</div>
<div style="text-align: left;">
-Malfoy! Granger! Jak wy wyglądacie?!</div>
<div style="text-align: left;">
-Jakbyśmy się pół nocy szlajali po Zakazanym Lesie, zwiedzając wszystkie napotkane kałuże, co chwila się wywalając i wpadając do bagna.-odparł usłużnie Draco.</div>
<div style="text-align: left;">
-Proszę mi tu takich bzdur nie opowiadać, panie Malfoy!-profesor od transmutacji zmarszczyła brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale on mówi prawdę...-wychrypiała Hermiona, podpierając się na barku Dracona.</div>
<div style="text-align: left;">
Malfoy schylił się lekko i zdjął jeden z butów.</div>
<div style="text-align: left;">
--Mamy nawet trochę tego mokradła na dowód...-powiedział, chytrze się uśmiechając i wylał zawartość swojego obuwia na posadzkę.</div>
<div style="text-align: left;">
-Dobrze... Wierzę panu, panie Malfoy...-westchnęła ciężko McGonagall i oczyściła ich ubrania zaklęciem.-Proszę siadać. Za chwilę odbędzie się losowanie.</div>
<div style="text-align: left;">
Ślizgon i Gryfonka zgodnie jęknęli i skierowali się do swoich stołów.</div>
<div style="text-align: left;">
-Miona!</div>
<div style="text-align: left;">
Herm zobaczyła machającą do niej Ginny i po chwili już siedziała koło niej.</div>
<div style="text-align: left;">
-Gdzie ty byłaś?-zapytała ruda, podczas gdy Hermiona ładowała sobie na talerz wszystko, co było w zasięgu jej ręki.</div>
<div style="text-align: left;">
-Na szlabanie z Malfoy'em.-wymruczała z pełnymi ustami.</div>
<div style="text-align: left;">
-Co?!</div>
<div style="text-align: left;">
-Czemu się dziwisz? Nie poszłam z tym durniem do Zakazanego Lasu tylko dlatego, że mi się nudziło!-spojrzała na przyjaciółkę jak na wariatkę.</div>
<div style="text-align: left;">
-Uwaga!-po sali rozniósł się głos Blaise'a.-Zaczynamy losowanie! Proszę o podejście tutaj Draco Malfoy'a i Hermionę Granger!</div>
<div style="text-align: left;">
Obydwoje uczniów jęknęło z niezadowoleniem. Nawet nie zdążyli się najeść! Ruszyli powoli w stronę podwyższenia, a Zabini mówił dalej:</div>
<div style="text-align: left;">
-Może najpierw wyjaśnię resztę zasad... Otóż losowanie odbędzie się w następujący sposób: nasza niezastąpiona Miona będzie losować imię dziewczyny, a zawodowy zrzęda roku, czyli Smok jej...</div>
<div style="text-align: left;">
-Ja ci dam zrzędę...-warknął Draco.</div>
<div style="text-align: left;">
-Też cię kocham.-mruknął Blaise-Kontynuując. Smoczek będzie losował imię partnera danej niewiasty. Każda para będzie musiała iść w niedzielę do Hogsmeade i kupić sobie nawzajem kreację na zabawę. Stroju nie będzie można zdjąć do końca imprezy! Jeśli ktoś jednak w czasie balu zdejmie swój ubiór to zostanie wywalony z sali bez prawa powrotu! Podczas wybierania partnerowi kreacji wszystkie chwyty są dozwolone! I jeszcze jedno! Trzeba podczas zabawy trzymać się razem z partnerem! No dobrze... Już dosyć tych regułek. Czas zacząć losowanie!</div>
<div style="text-align: left;">
Jego przemówienie spotkało się z wielkim entuzjazmem ze strony uczniów. Słychać było wszędzie gwar ożywionych rozmów i krzyków. </div>
<div style="text-align: left;">
Draco i Hermiona stanęli przy dwóch kartonach, wypełnionych karteczkami. Herm obok różowego, a Malfoy niebieskiego.</div>
<div style="text-align: left;">
Wszyscy ucichli, kiedy Herm zanurzyła rękę w pudełku. Wyciągnęła jeden świstek papieru i rozłożyła go. Każdy śledził jej nawet najdrobniejszy ruch.</div>
<div style="text-align: left;">
-Millicenta Buldstore!-krzyknęła po chwili.</div>
<div style="text-align: left;">
Teraz Draco wyciągnął karteczkę i odczytał imię chłopaka:</div>
<div style="text-align: left;">
-Graham Montegue!</div>
<div style="text-align: left;">
Wylosowani popatrzyli na siebie i uśmiechnęli się.</div>
<div style="text-align: left;">
-Tracey Davis!</div>
<div style="text-align: left;">
-Dean Thomas!</div>
<div style="text-align: left;">
Obydwoje zmierzyli się wzrokiem i skrzywili się.</div>
<div style="text-align: left;">
-Pansy Parkinson!</div>
<div style="text-align: left;">
Pansy wytężyła słuch. Może będzie w parze z Draconem?</div>
<div style="text-align: left;">
-Harry Potter!</div>
<div style="text-align: left;">
Na twarz mopsicy wypłynął wyraz zawiedzenia i odrazy.</div>
<div style="text-align: left;">
-Astoria Greengrass!</div>
<div style="text-align: left;">
-Vincent Crabbe!</div>
<div style="text-align: left;">
Teraz nawet Malfoy popatrzył na Astorię ze współczuciem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ginny Wesley!</div>
<div style="text-align: left;">
-Theodor Nott!</div>
<div style="text-align: left;">
Theo popatrzył na ruda i mrugnął do niej zalotnie, przez co został spiorunowany wzrokiem przez Diabła.</div>
<div style="text-align: left;">
-Luna Lovegood!</div>
<div style="text-align: left;">
-Adrian Pucey!</div>
<div style="text-align: left;">
Ślizgon tylko zrobił zbolałą minę i zaczął walić głową o stół.</div>
<div style="text-align: left;">
-Hanna Abott!</div>
<div style="text-align: left;">
-Ron Wesley!</div>
<div style="text-align: left;">
Tu padły z ust rudego słowa, które nie nadają się do druku.</div>
<div style="text-align: left;">
-Penelopa Clearwater!</div>
<div style="text-align: left;">
-Gregory Goyle!</div>
<div style="text-align: left;">
Smok i Miona spojrzeli po sobie i unieśli brwi. Kolejna poszkodowana dziewczyna...</div>
<div style="text-align: left;">
-Severia Malfoy!</div>
<div style="text-align: left;">
Draco tym razem dłuższy czas grzebał w pudełku. Chciał, by jego siostra miała godnego jej partnera. Dobrze, że Crabbe i Goyle już są zajęci. W końcu wyciągnął z kartonu kawałek pergaminu.</div>
<div style="text-align: left;">
-Blaise Zabini!-odczytał, z szczęka spadła mu z hukiem na podłogę.</div>
<div style="text-align: left;">
-Levander Brown!-Herm się tą sytuacją w ogóle nie przejęła. Przecież Zabini zajmie się dobrze Sevką.</div>
<div style="text-align: left;">
Malfoy w końcu otrząsnął się z szoku i wyczytał kolejne nazwisko:</div>
<div style="text-align: left;">
-Ernie MacMillan!</div>
<div style="text-align: left;">
I tak pop kolei każdy dostawał swojego partnera. Były różne reakcje: niektórzy się cieszyli, inni wykrzywiali twarze, a jeszcze inni nie wiedzieli jak zareagować. </div>
<div style="text-align: left;">
Kilkanaście karteczek później Miona wyjęła z pudełka jeden naderwany świstek pergaminu i odczytała:</div>
<div style="text-align: left;">
-Hermiona Granger! O, to ja!</div>
<div style="text-align: left;">
-No brawo Granger!-powiedział złośliwie Smok.</div>
<div style="text-align: left;">
On również sięgnął po kolejny los.</div>
<div style="text-align: left;">
-Draco Malfoy!</div>
<div style="text-align: left;">
Przez chwilę wpatrywał się w kawałek pergaminu z otwartymi ustami. Spojrzał na Hermionę, która również była w głębokim szoku. Przeniósł wzrok na oniemiałego Blaise'a, a potem na resztę uczniów, jakby szukając ratunku. Poczuł, że robi mu się słabo. Złapał się za czoło i przymknął oczy. Świat wokół niego zawirował i po chwili rozległ się huk ciała uderzającego o podłogę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<br /></div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-24744129109146555442015-03-21T23:01:00.000+01:002015-03-21T23:03:20.294+01:00Miniaturka 2 - Pustka<div dir="ltr">
Witajcie! Oto moja druga mini twórczość. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Piasałam ją słuchając Adele-Someone like you. Jest trochę smutna, ale to dlatego, że... że taki miałam kaprys. Nie wiem czy rozdział ukaże się w ten weekend, ale przygotujcie się na być może duże spóźnienie, bo nie mam czasu pisać. </div>
<div dir="ltr">
Miłego czytania!!!</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Siedziała na dużym głazie, patrząc w lśniącą taflę jeziora. Czuła dokładnie każdy milimetr chropowatej faktury kamienia na skórze. Jednak jej to nie obchodziło...<br />
Tępo wbijała wzrok w wodę, próbując przebić ją samym spojrzeniem. Miała w sobie tę złudną nadzieję, że wszystko się ułoży... Że wszystko będzie dobrze... Tak jak dawniej... Westchnęła cicho. Ale to nigdy nie wróci... Oparła twarz na dłoniach, patrząc nieobecnym wzrokiem w swoje kolana. Jak ma teraz żyć i normalnie funkcjonować?<br />
Odkąd ją zostawił nie jadła, bo jedzenie nie przechodziło jej przez gardło. Była chuda jak kościotrup i z każdym dniem bladła jak jakieś widmo. Po nocach płakała w poduszkę zamiast spać. W jego poduszkę. Ciągle był na niej jego zapach, chociaż on już odszedł. Pokręciła przecząco głową. To nie mogło być prawdą! To nie mogło się tak szybko i tragicznie skończyć! Tak krótko byli razem... Po połowie roku, która po brzegi była wypełniona miłością nie zostało nic... Chociaż nie... Wszystko było na swoim miejscu, ale doszła dławiąca tęsknota i łzy, a odeszła osoba bez której nic nie mogło mieć wzajemności...<br />
Z jej gardła wydobył się krótki, urywany szloch. Po policzku spłynęła jej jedna kryształowa kropla, a po niej po jej gładkiej skórze potoczyło się ich tysiące. Moczyły jej czarną suknię do ziemi, ale nie zważała na to. Nie liczyło się już nic... Nic już nie miało sensu...<br />
<br />
<br /></div>
<div dir="ltr">
"<i>Stała na środku placu. Wokoło było pełno martwych ciał uczniów, nauczycieli i jej przyjaciół, ale także Śmierciożerców. Mury zamku waliły się jak domki z kart, a wielkie kamienie spadały na dziedziniec, nieraz miażdżąc ludzi.</i><br />
<i>Nie wierzyła, że to nadeszło tak szybko.</i><br />
<i>-Hermiona!!!</i><br />
<i>Usłyszała krzyk i odwróciła się. Przed nią stał Śmierciożerca w czarnym, długim płaszczu i mierzył do niej różdżką. Stała jak spetryfikowana, czekając na najgorsze. Nie drgnęła nawet wtedy, kiedy poplecznik Czarnego Pana wypowiedział zdecydowanym głosem te dwa śmiercionośne słowa. Jedyne co zobaczyła to wskakującego między nią, a przeciwnika swojego ukochanego. Zanim zdążyła zareagować, zaklęcie trafiło w jego klatkę piersiową, a chłopak padł bez życia na zimny bruk. </i><br />
<i>-NIE!!!</i><br />
<i>Krzyknęła histerycznie i rzuciła się na kolana obok miłości swojego życia. Jego platynowe włosy rozsypały się dookoła głowy jak aureola, a skóra wydawała się być jeszcze bledsza niż zazwyczaj. Usta miał sine, a ciało zimne jak lód. Najgorsze były jednak oczy. Były puste jak szklane gałki oczne lalki i otworzone szeroko wpatrywały się w przestrzeń. Stalowe tęczówki zamarły na wieki i już nigdy miały się nie błysnąć szczęściem. </i><br />
<i>Nigdy... Co za okropne słowo...</i><br />
<i>Podniosła wzrok na stojącego kilka metrów dalej Śmierciożercę, który śmiał sięszyderczo z jej nieszczęścia. Wstała z ziemi z determinacją w czekoladowych oczach. Uniosła różdżkę i bez wachania rzuciła śmiertelne zaklęcie. Ciało wroga spadło głucho na dziedziniec. Nogi się pod nią ugięły i opadła z powrotem na kolana. Zagryzła wargę aby nie płakać, jednak nic to nie dało. Po chwili miała mokre od łez całe policzki. Nie ocierała ich... Nie miała nawet siły by podnieść rękę. Bezwiednie opadła na ukochanego, przytulając się do jego nieżywego ciała. On już nigdy się nie poruszy. Nie zaśmieje się, nawet szyderczo. Pozostała po nim tylko pustka w jej sercu.."</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i></div>
<div dir="ltr">
Załkała cicho. Tak za nim tęskniła... Na pogrzebie musiano ją powstrzymywać siłą, by nie rozokopała grobu i nie wyciągnęła z trumny ciała chłopaka. Wydawało się, że już nie ma nawet czym płakać, ale z jej oczu ciągle leciało coraz więcej nowych łez. <br />
Westchnęła cichutko i wyciągnęła różdżkę z kieszeni czarnego płaszczyka. Obróciła ją w palcach, badając dokładnie jej kształt. Zamknęła oczy i przytknęła ją sobie do skroni i ostatni raz odetchnęła świerzym powietrzem. <br />
-Avada Kedavra.<br />
Błysnęło zielone światło, a martwe ciało dziewczyny bezgłośnie opało na wilotną trawę. <br />
Wyruszyła na poszukiwanie...<br />
Poszukiwanie swojej miłości po drugiej stronie...</div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-84657110920028412512015-03-20T21:03:00.001+01:002015-04-18T14:41:18.744+02:00Nominacja do Libster Blog Award!!! - Rabelle QereDziękuuuuję za nominację do Libster Award!!! Nominowała mnie Rabellé Qèré z bloga: zatrzymanaprzezciebie.blogspot.com<br />
To jest ogółem dla mnie wielki szok, bo gdyby ktoś mi powiedział jak zaczynałam pisać opowiadanie, że będę nominowana to najpierw zdzieliłabym go patelnią przez łeb, a następnie wysłała do najbliższego domku bez klamek.<br />
Ale, ale... Pewnie niektórzy z Was nie wiedzą co to za nagroda to Libster Blog Award!<br />
Otóż jest to nagroda, którą przyznaje się osobie, która bardzo starannie, ciekawie i ogółem najlepiej prowadzi swojego bloga. Ten, kto został nominowany musi odpowiedzieć na 11 pytań, które zadaje nominujący. Odpowiada się na te pytania na swoim blogu. Potem nominowany może nominować kolejne 11 osób i zadać im 11 pytań.<br />
Taak... Wiem, wyszło masło maślane...<br />
<br />
<br />
Odpowiedzi:<br />
1. <b>Od kiedy zaczęłaś pisać bloga?</b><br />
-Tak to 6 grudnia pojawił się na moim blogu pierwszy post pt. "Witam!". Wtedy miałam tysiąc jeden pomysłów na śmieszne momenty, jednak brakowało mi ludzi, którzy by moją pracę przeczytali i ocenili.<br />
<br />
<b>2. Czym się inspirujesz przy pisaniu?</b><br />
To rozległy temat, więc też rozlegle go opiszę...<br />
Moją główną inpiracją są moje koleżanki ze szkoły. One mi dają pomysły na niektóre śmieszne momenty w rozdziałach. Wystarczy, że powiedzą jakieś dowolne słowo, a ja już je z czymś kojarzę i kolejna zabawna scena rodzi mi się w głowie. Na przykład w kolejnym rozdziale większość tekstu będzie opisanych na podstawie wszystkich moich skojarzeń ze słowem: SZMATA. Tak, wiem, że jesem walnięta... Czasem też inspiracją są piosenki, albo mój humor. Ogółem różne rzeczy mają na to wpływ. W znacznej większości różne dziwne rzeczy.<br />
Wracając do moich koleżanek i wiążącej się z nimi weny... Jedna z nich (Marta Sz.) nie lubi Malfoy'a i ciągle wymyśla mu jakieś zwykle przesadzone, bolesne sytuacje. Dzięki niej pojawił się pomysł na Draco z długim warkoczem. Marta też ma małą obsesję na punkcie ładunków wybuchowych w opowiadaniu. To dzięki niej w torbie Severii zagościła nitrogliceryna i... a to już w kolejnym rozdziale...<br />
<br />
<b>3. Co wolałabyś: życie samotnie czy śmierć w samotności?</b><br />
Moim zdaniem lepsze jest życie w samotności, bo to znaczy, (wnioskuję z pytania) że ktoś jednak będzie przy mnie podczas śmierci. Życie w samotności nie byłoby takie złe, gdybym miała przy sobie psa i Bloggera na komputerze.<br />
<br />
<b>4. Skąd wziął się ponysł na opowianie?</b><br />
Musiałabum streścić tutaj pół roku...<br />
Moja przygoda ze światem Harrego Potera zaczęł się pod koniec września 2014 roku. Wedy musiałam przeczytać pierwszą część na jakiśtam konkurs. I przeczytałam oraz obejrzałam film. Tak mi się spodobało, że zabrałam się za oglądnie reszty serii. Oczywiście strasznie mi się spdobał Draco i zaczęłam szukać jego zdjęć w galerii google. Okazało się, że jedno z nich prowadzi do bloga dramione. Z ciekawości zaczęłam go czytać i tak to się zaczęło. Około dwa miesiące później postanowiłam założyć bloga i pokazać moje fantazje i wymysły światu. Jest to jedną z najlepszych decyzji jakie podjęłam i teraz obecnie mam czytelników na prawie całym świecie.<br />
<br />
<b>5. Twój ulubiony kolor?</b><br />
Zależy czy chodzi o kolor ubrań, obrazów, samochodów czy kojarzący mi się z czymś. Ale wymienię wszystkie kategorie.<br />
Czarny-ubrania<br />
Granatowy lub błękitny-obrazy<br />
Mlecznobiały-samochody<br />
Ciemny zielony-kojarzący się ze Slytherin'em<br />
<br />
<b>6. Zdarzyło ci się myśleć o usunięciu bloga?</b><br />
Nie no, broń Boże! Wszystko, cała praca poszłaby na marne!!!<br />
<br />
<b>7. Jakie książki czytasz?</b><br />
Hmm... Naprawdę różne... Jestem typowym molem książkowym...<br />
Ostatnio mam fazę na książki Macieja Frączyka (Niekrytego Krytyka)-"Zeznnia Niekrytego Krytyka", "Nigdy nie przejdziemy do historii" i "Na południe od nieba".<br />
Zakochałam się też w serii Coleen Houck pt. "Klątwa tygrysa".<br />
Ubóstwiam też książki Katarzyny Bereniki Miszczuk- trylogię: "Ja diablica", "Ja anielica" i "Ja potępiona" oraz dwie części opowieści o wilkołakach: "Wilk" i "Wilczyca".<br />
<br />
<b>8. Wierzysz w prawdziwą miłość?</b><br />
Oczywiście! Świat nie mógłby istnieć bez prawdziwej miłości!<br />
<br />
<b>9. Twoja ulubiona piosenka?</b><br />
Trochę tego jest...<br />
Szaleję za zespołem Imagine Dragons, a zwłaszcza za ich piosenkami: "Demons", "Gold" i "Radioactive". Lubię też Hozier-"Take me to church".<br />
<br />
<b>10. Masz rodzeństwo lub zwierzaka?</b><br />
Nie nam rodzeństwa. Jestem jedynaczką. Ale za to mam psa, trzy rybki welonki i dwa koty. Pies nazywa się Czarodziejka, jest pręgowana i rasy Dog Niemiecki. Koty to Lord-Meincune, (nie wiem czy dobrze nazwę napisałam) rudy, długowłosy. I Tiger, który jest szarym dachowcem w czarne prążki na ciemnoszarym tle.<br />
<br />
<b>11. Co sądzisz o moim opowiadaniu?</b><br />
Sądzę, że jest naaaprawdę dobre, tylko musisz się trochę rokręcić. Mi rozkręcenie się zajęło 17 rozdziałów.<br />
<br />
<br />
Blogi nominownie przeze mnie:<br />
<br />
1. dramione-story.blogspot.com<br />
2. dramione-legendarna-nienawisc.blogspot.com<br />
3. wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com<br />
4. dramione-wymiana.blogspot.com<br />
5. dracohermionaundomyheart.blogspot.com<br />
6. dramione-dzis-jutro-na-zawsze.blogspot.com<br />
7. milosny-skandal.blogspot.com<br />
8. szlak-bez-granic.blogspot.com<br />
9. bezdefinicji.blogspot.com<br />
10. dramione-dwa-swiaty.blogspot.com<br />
11. drk-family.blogspot.com<br />
<br />
<br />
Pytania dla nominownych:<br />
1. Kogo najbariej lubisz ze świata Harrego Pottera i dlaczego?<br />
2. Co Cię inspiruje do pisania?<br />
3. Jak się zaczęła Twoja przygoda z Dramione?<br />
4. Jaki lubisz kolor?<br />
5. Jakie filmy oglądasz?<br />
6. Wzorujesz się na kimś, pisząc bloga?<br />
7. Jak swoim zdaniem oceniasz swoje opowiaanie/opowiadnia?<br />
8. Zawsze masz nowe pomysły w głowie czy wszystko wymyślasz spontanicznie?<br />
9. Myślałaś o wydaniu książki?<br />
10. Wolałabyś żyć w świecie któregoś opowiadania Dramione, czy w tym wykreowanym przez J.K. Rowling?<br />
11. Co sądzisz o moim blogu?<br />
<br />
To tyle. Jeszcze raz dziękuję za nominację!<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b><br /></b>MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-62304538484289206302015-03-15T15:37:00.002+01:002015-03-15T22:46:29.083+01:00Rozdział 18 - Uważaj na każdym kroku...Stali z Hagridem na skraju Zakazanego Lasu. Malfoy miał nietęgą minę i co chwila nerwowo spoglądał na kępę krzaków, w których co chwila coś szeleściło. Za to Hermiona miała spokojną twarz i z uwagą słuchała poleceń półolbrzyma.<br>
-A teraz posłuchajcie mnie uważnie, bo to będzie wasze zadanie.<br>
Herm nadstawiła uszu, a Draco niechętnie oderwał wzrok od niepokojących zarośli i wywrócił oczami.<br>
-Otóż musicie znaleźć moją maleńką sklątkę tylnowybuchową. Ona jest tam taka zagubiona w tej puszczy... Taka bezbronna...<br>
Smok wzniósł oczy ku niebu, a z jego gardła wydobył się przeciągły jęk. Pociągnął za rękaw Mionę, która już otwierała usta, by pocieszyć Hagrida.<br>
-Dobraa...-westchnął Dracon.-Znajdziemy tego twojego robala... O ile to "maleństwo" wcześniej tyłków na nie spali...<br>
-Malfoy!<br>
-Granger, ty sie nie rozczulaj, tylko chodź!<br>
Chwycił ją za ramię i wbiegł do ciemnego lasu. Nie zwracał uwagi na wrzaski dziewczyny, tylko pędził przed siebie na oślep. Po kilku minutach szaleńczego biegu zatrzymał się i oparł o pień drzewa, dysząc ze zmęczenia. Hermiona usiadła na ziemi, by odpocząć, ale zaraz się z niej zerwała, uświadamiając sobie ile robactwa jet między zgniłymi liśćmi.<br>
-Oszalałeś?!-wydarła się.<br>
-Słuchaj, gdybym ci pozwolił pocieszać tego olbrzyma, to byśmy za trzy miesiące dopiero weszli do tej puszczy!<br>
-On potrzebował wsparcia!-krzyknęła tupiąc nogą ze złością.<br>
-Niby dlaczego?! Bo zgubił obrzydliwą sklątkę?! Powaliło cię?!!!-Dracon był już naprawdę zirytowany.<br>
-Ty w ogóle nie masz uczuć! To przecież żywe stworzenie!-Herm miała łzy w oczach, ale i tak wrzeszczała na całe gardło.<br>
-I co z tego?! Znajdźmy to coś jak najszybciej i wracajmy!-powiedział i ruszył między drzewa. Herm wzniosła oczy ku niebu i powlekła się za nim.<br>
<br>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Szedł dziarsko przez las, chociaż w środku cały trząsł się ze strachu. Jak on nienawidził ciemnych puszczy! Co chwila spoglądał na mijane krzaki w obawie1, że zaraz zza jednego z nich wyskoczy jakiś hipogryf. Hermiona nic nie mówiąc podążała za nim. Była bardzo niezadowolona z karygodnego zachowania Dracona. Jak on w ogóle mógł tak mówić o Hagridzie?!</div>
<div style="text-align: left;">
Rozglądała się co jakiś czas i za każdym zerknięciem widziała coraz więcej drzew i zarośli. </div>
<div style="text-align: left;">
-Eee... Malfoy?-zapytała w końcu, by przerwać jakoś tę dziwną ciszę.</div>
<div style="text-align: left;">
-Hm?</div>
<div style="text-align: left;">
-Czy ty wiesz gdzie idziesz?</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie.-odpowiedział Smok zgodnie z prawdą.</div>
<div style="text-align: left;">
Miona przejechała sobie dłonią po twarzy i westchnęła z rezygnacją. Co za kretyn!</div>
<div style="text-align: left;">
-To może ja poprowadzę?</div>
<div style="text-align: left;">
Draco odwrócił w jej stronę głowę i dalej szedł przed siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
-A po co?</div>
<div style="text-align: left;">
-Bo ty nie wiesz gdzie iść.-wyjaśniła, jakby to było dla niego coś oczywistego.</div>
<div style="text-align: left;">
-A ty wiesz?-zapytał z chytrym uśmieszkiem.</div>
<div style="text-align: left;">
Herm momentalnie pokryła się szkarłatnym rumieńcem i zaczęła się bawić swoimi palcami ze zdenerwowania. Dobrze, że było ciemno...</div>
<div style="text-align: left;">
-Noo... Nie.</div>
<div style="text-align: left;">
-No widzisz? I tak to obrzydlistwo może być wszędzie, więc co za różnica?</div>
<div style="text-align: left;">
Draco było niewygodnie patrzeć przez ramię na dziewczynę, więc zmienił pozycję i szedł teraz przodem do niej, a tyłem do kierunku w którym zmierzali.</div>
<div style="text-align: left;">
-Lepiej nie idź tak, bo jeszcze na coś wpadniesz...-powiedziała Herm.</div>
<div style="text-align: left;">
-Od kiedy ty się tak o mnie troszczysz?-zapytał, unosząc brew i szczerząc zęby w ironicznym uśmiechu.</div>
<div style="text-align: left;">
-Odkąd wlazłeś po kolana w bagno...</div>
<div style="text-align: left;">
-CO???!!!</div>
<div style="text-align: left;">
Malfoy spojrzał pod nogi i pisnął przeraźliwie głośno. Rzeczywiście! Połowa jego nóg była zanurzona w mokradle, a w butach mu aż chlupotało. Zaczął panicznie wrzeszczeć i podskakiwać, przez co pogrążał się jeszcze bardziej. </div>
<div style="text-align: left;">
-Granger! Ratuj!</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie.-odpowiedziała, patrząc z rozbawieniem na jego bezskuteczne próby wydostania się.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ratunku!!! Pomocy!!!</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie drzyj się tak, bo zwierzęta spłoszysz!</div>
<div style="text-align: left;">
-Niech ktoś mi pomoże!!!</div>
<div style="text-align: left;">
-Zamknij się wreszcie!!!</div>
<div style="text-align: left;">
-RATUNKU!!!</div>
<div style="text-align: left;">
Hermiona wywróciła oczami. "No dobra... Już mu pomogę..."-pomyślała z niezadowoleniem i zaczęła się rozglądać za jakąś grubszą gałęzią. Nie zważając na wrzaski Dracona odeszła kilka kroków na poszukiwanie wielkiego badyla.</div>
<div style="text-align: left;">
-Granger, nie zostawiaj mnie!-usłyszała zrozpaczony krzyk.</div>
<div style="text-align: left;">
-No przecież nigdzie nie idę!</div>
<div style="text-align: left;">
Zauważyła w krzakach długi kij i podeszła do niego. Chwyciła za koniec i jednym szybkim ruchem wyciągnęła go z zarośli. Był obłocony i niestety w połowie lekko nadłamany. Wyrzuciła go czym prędzej i szukała dalej.</div>
<div style="text-align: left;">
-Granger!</div>
<div style="text-align: left;">
-Czego ty ode mnie chcesz?!</div>
<div style="text-align: left;">
-Długi kij leży przy brzegu, mądralo!</div>
<div style="text-align: left;">
-Ooo... Serio?-zapytała szczerze zdziwiona.</div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciła się w stronę brzegu i zauważyła wielką gałąź. Podeszła do niej i wyciągnęła z mułu, z głuchym mlaśnięciem. Następnie podała jeden koniec Draconowi, który był już zanurzony ponad pas. Smok chwycił się go kurczowo, a Miona zaczęła ciągnąć. Na początku nie miała oparcia na śliskim podłożu, ale już po chwili Draco zaczął powolutku wychodzić z mokradła. Kilka minut i jęków później stał już cały i zdrowy a brzegu. Połowę ciała miał obłoconą, przez co wyglądał, jakby miał na sobie za wysoko podciągnięte, zielono-brązowe spodnie. Smok popatrzył po sobie i warknął:</div>
<div style="text-align: left;">
-To wszystko twoja wina...</div>
<div style="text-align: left;">
-Moja wina?! To ty szedłeś tyłem!</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale to ty zadawałaś mi idiotyczne pytania!!!-Malfoy zacisnął zęby i pięści ze złości. </div>
<div style="text-align: left;">
-A co?! Nie mogę?!-Miona była naprawdę zirytowana.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie dość, że sam przez swoją nieuwagę wlazł w to bagno, to jeszcze zwala na nią! To szczyt bezczelności! Co za palant!</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie, nie możesz!-krzyknął głosem, który wręcz ociekał ironią.</div>
<div style="text-align: left;">
-Słuchaj fretko!-Miona wyciągnęła wskazujący palec i przytknęła go do nosa Malfoy'a, który patrząc na niego musiał zezować.-Nie będziesz zwalał na mnie winy, skoro sam wlazłeś do tego mokradła! W dodatku jeszcze cię uratowałam, a ty mi tu masz jeszcze fochy! Teraz byś pewnie już gnił na dnie tego trzęsawiska, gdyby nie ja! Nie możesz chociaż trochę wdzięczności okazać?!</div>
<div style="text-align: left;">
Popatrzyła na niego z goryczą w czekoladowych oczach i odwróciła się na pięcie. Nie oglądając się za siebie ruszyła w las, zostawiając za sobą oblepionego błotem Malfoy'a.</div>
<div style="text-align: left;">
Draco w końcu zamknął usta i otrząsnął się z szoku. "Ale Granger ma gadane."-pomyślał i chcąc, nie chcąc podążył za nią.</div>
<div style="text-align: left;">
Zastanawiał się czy powinien ją przeprosić. Może jednak nie miał racji? Nie! Stop! Chyba już w ogóle zwariował! To tylko szlama, a zdanie szlam się nie liczy! Powinien zastosować zasadę czystokrwistych, arystokratycznych rodów na Granger: "Szlamy i ryby głosu nie mają". Ale ona i tak by pewnie olała to z góry na dół i dalej się wymądrzała. Za jakie grzechy utknął z ta walnięta kujonką w ciemnym lesie, pełnym dziwnych, niebezpiecznych stworzeń i tych głupich bagien?! Po prostu świetnie! Wręcz cudownie!</div>
<div style="text-align: left;">
Pokręcił głową ze zrezygnowaniem i dalej wlókł się za Gryfonką w las, narzekając na swój nędzny żywot. </div>
<div style="text-align: left;">
Szedł i szedł, ale nigdzie nie widział Hermiony. Chyba ją zgubił w tej przeklętej puszczy... Dookoła były tylko drzewa i krzaki, które co jakiś czas złowieszczo szeleściły. Jeszcze ten mrok... Jak on bał się ciemności!</div>
<div style="text-align: left;">
-Granger...-wyjąkał niepewnie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Granger?-powtórzył trochę głośniej.</div>
<div style="text-align: left;">
-Malfoy!</div>
<div style="text-align: left;">
Odwrócił się gwałtownie łapiąc się za serce, w stronę krzewów, z których wyłoniła się Hermiona. Kiedy zobaczył, że to tylko ona odetchnął z ulgą.</div>
<div style="text-align: left;">
-Granger! Chcesz żebym tu zawału dostał?! Jak mogłaś mnie tak zostawić?! Ja się boję ciemności!!!</div>
<div style="text-align: left;">
W tej chwili szybko przycisnął sobie dłoń do ust. Popatrzył na Herm oczami, w których kryła się panika. Za bardzo się rozpędził i wyznał jej swój sekret. Katastrofa!</div>
<div style="text-align: left;">
-Serio?-zapytała, unosząc brwi.-Naprawdę boisz się ciemności?</div>
<div style="text-align: left;">
-Uznajmy, że nic nie słyszałaś, bo jak komuś to powiesz, to wyczyszczę ci pamięć.-warknął.</div>
<div style="text-align: left;">
-A właśnie!-twarz Miony w jednej sekundzie się rozjaśniła.-Chodź, to ci coś pokażę!</div>
<div style="text-align: left;">
Powiedziała i zniknęła mu z oczu.</div>
<div style="text-align: left;">
-Granger, zaczekaj!-krzyknął i ruszył za nią.</div>
<div style="text-align: left;">
-No chodź!-usłyszał jej głos i przyspieszył.</div>
<div style="text-align: left;">
Po kilku minutach przedzierania się przez krzaczyska i zdzierania sobie gardła, podczas wywrzaskiwania najróżniejszych przekleństw skierowanych do roślinności lasu, Malfoy zatrzymał się obok Hermiony i wytrzeszczył oczy.</div>
<div style="text-align: left;">
-Granger, co to jest?!-wydarł się, wskazując palcem na stojące przed nimi zwierzę.</div>
<div style="text-align: left;">
-Testral.-odpowiedziała, przyglądając się z zachwytem mrocznemu, wychudzonemu koniowi, bez źrenic i tęczówek, który właśnie wypuścił w powietrze przez nozdrza obłoczek pary.</div>
<div style="text-align: left;">
Za to Draco patrzył na to z jawnym obrzydzeniem.</div>
<div style="text-align: left;">
-Zachwycasz się ta kreaturą?!-zapytał z niedowierzaniem.</div><div style="text-align: left;">-Nie kreaturą, tylko pięknym, nadzwyczajnym stworzeniem!-zganiła go dziewczyna.</div><div style="text-align: left;">Nagle Testral zastrzygł uszami i zaczął niespokojnie przebierać kopytami w miejscu. Wyglądał na zaniepokojonego, co takim zwierzętom się rzadko przydarza. </div><div style="text-align: left;">-Granger, co mu je...-Draco zaczął, ale nie dokończył, bo zwierzę stanęło dęba, prawie kopiąc go w twarz i pogalopowało ukryć się w zaroślach. </div><div style="text-align: left;">-No widzisz co narobiłeś?! Uciekł przez ciebie!-Miona spojrzała na niego z wyrzutem i skrzyżowała ręce na piersi, wydymając usta.</div><div style="text-align: left;">-To n-nie przeze m-mnie...-powiedział drżącym głosem chłopak i wyciągnął przed siebie wskazujący palec.-T-tylko przez t-to!</div><div style="text-align: left;">Herm spojrzała na to "coś", na co wskazywał Draco i oczy jej wyzszły z orbit. Była tak przestraszona, że zapomniała jak się oddycha. Stała tak nieruchomo wpatrzona w poruszający się w ciemności kształt, który coraz bardziej się do nich zbliżał. W mroku kilka metrów przed nimi stała ogromna sklątka. Miała chyba półtora metra długości! Pełzła powoli w ich stronę, a oni cofali się krok po kroku do tyłu. </div><div style="text-align: left;">-M-Malfoy, c-co to jest?-spytała cichutko Miona.</div><div style="text-align: left;">-Zdaje się, że to jest ten "maleńki" pupilek naszego kochanego olbrzyma...-odparł półgębkiem.-No naprawdę... I że niby ten potwór jest tutaj taki bezbronny i zagubiony...</div><div style="text-align: left;">-Hagrid casem troszkę przesadza...-wyjąkała Herm.</div><div style="text-align: left;">-Troszkę?!-Draco spojrzał na nią jak na idiotkę.</div><div style="text-align: left;">Usłyszeli bardzo dziwny i niepokojący dźwięk. Momentalnie odwrócili się w stronę sklątki, która potrząsnęła tylną częścią ciała.</div><div style="text-align: left;">-Uważaj! Będzie strzelać!-Smok wrzasnął przeraźliwie i rzucił się w najbliższe krzaki, ciągnąc za sobą zdezorientowaną Herm.</div><div style="text-align: left;">Wpadli z impetem między drapiące zarośla, którch kolce zostawiły na ich skórze krwawe zadrapania. Dracon upadł n plecy, a na niego spadła dziewczyna. Chłopak jęknął, bo Gryfonka prawie mu zmiażdżyła klatkę piersiową. Miona też stęknęła krótko, bo twarde lądowanie wycisnęło z jej płuc powietrze. Podparła się na łokciach i popatrzyła ze złością i wdzięcznością w jednym w stalowe oczy blondyna, a on uniósł lewą brew. Usłyszeli świst przelatującej obok z prędkością torpedy sklątki, którą wyrzuciło do przodu podczas wybuchu.</div><div style="text-align: left;">-Malfoy...-Smok usłyszał zrozpaczony głos dziewczyny.-Jak my ją złapiemy i w dodatku przytargamy do Hagrida? Skonfiskowali nam przecież różdżki!</div><div style="text-align: left;">-Nie mam pojęcia, Granger...-westchnął ze zrezygnowniem Draco i wyjrzał ostrożnie zza krzaka.</div><div style="text-align: left;">Nagle dostrzegł coś, co wywołało uśmiech na jego twarzy. Tak, teraz na pewno im się uda!</div><div style="text-align: left;">-Granger, mam pomysł...-oznajmił z przebiegłym uśmieszkiem, a Herm już wiedziała co ta mina oznacza...</div><div style="text-align: left;"><br></div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-13877199518535106222015-03-10T21:03:00.000+01:002015-03-10T21:03:13.032+01:00Rozdział 17 - Brat<div>
Ten rozdział to taka mała odskocznia od planu. Trochę wspomnień itd... Poprzednia notka była łącznikim akcji i okazło się, że jednak potzebuję takie dwa. Ten rozdział jest krótki, bo za bardzo czasu nie miałam, ale obiecuję, że natępny będzie o wiele dłuższy. Nie jestem z niego tak o końca zadowolona, ale ocenę zostawiam Wam. Mam nadzieję, że będzie tu więcej komentary niż pod ostatnim. Kolejnej notki spodziewajcie się 14 lub 15 marca, czyli w następną sobotę lub niedzielę. A i jeszcze jedno: MIŁEJ LEKTURY!!!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
Severia dogoniła ją dopiero w połowie korytarza.<br />
-Hej!-krzyknęła.-Rozumiem twoje zirytowanie tymi dziewczynami. Zbyt dużo sobie wyobrażają.<br />
-To jest jakaś chora obsesja!-wybuchła Herm.<br />
-Ty to i tak masz dobrze...-mruknęła Severka.<br />
-Jak to?-zdziwiona Gryfonka odwróciła się do przyjaciółki z wyrazem wielkiego zaskoczenia na twarzy.<br />
-Wiesz jaki jest Draco...-westchnęła.-On nie miał dobrego dzieciństwa, o ile w ogóle je miał. Byłam jego jedyną podporą. Gdyby nie ja, skończyłby ze sobą już dawno...<br />
Zatrzymały się i usiadły pod ścianą, a mała Malfoy'ówna mówiła dalej:<br />
-Ojciec nie był taki jak teraz... Miły, opiekuńczy, zabawny. Był Śmierciożercą. Nie znał litości, nawet dla żony i dzieci. Nawet ja, mając cztery lata dostałam od niego Cruciatusem. To było straszne. Niewyobrażalny ból, który rozrywa od środka. Draco bardzo to przeżywał, zwłaszcza, że po tym wydarzeniu na trzy dni straciłam przytomność. Od tamtej pory zrobił się cyniczny i wredny. Zamknął się w sobie i nie dopuszczał do siebie nikogo oprócz mnie.-Westchnęła ciężko, a w jej oczach stanęły łzy.<br />
-Nie musisz mi o tym opowiadać.-powiedziała cichutko Hermiona.<br />
-Ale ja chcę! Muszę! Muszę wyrzucić to z siebie!<br />
-W takim razie słucham...<br />
-Draco w wieku szesnastu lat zaczął spraszać do siebie panienki i się z nimi zabawiać. Nawet nie wiesz jak mi się serce rwało na strzępy za każdym razem, kiedy przyprowadzał którąś do domu, a ja musiałam słuchać ich jęków zza ściany. Wtedy wiedziałam, że nawet jak się nawróci, to nie będzie już ten sam człowiek. To nie będzie ten sam blondasek bez górnych jedynek, który codziennie swojej małej siostrzyczce przynosił kwiatka, lub podwędzoną z kuchni czekoladkę.-głos jej zadrżał, a jedna z kryształowych łez spadła z rzęs dziewczynki i roztrzaskała się bezgłośnie na zimnej posadzce.-Hermiono... Ja już dawno temu straciłam mojego kochanego braciszka...<br />
W tym momencie otwarcie wybuchnęła głośnym płaczem. Miona troskliwie objęła ramionami jej wątłe, trzęsące się od szlochu ciałko. Severia łkała w koszulę prefekt naczelnej i moczyła ją coraz to nowymi łzami. Wyglądała teraz jak małe, zagubione dziecko. Razem ze łzami, po policzkach spływały jej wszystkie niewypowiedziane troski i zmartwienia. Gniotła swoimi drobnymi rączkami materiał szaty starszej dziewczyny.W tym czasie Herm nawet nie próbowała sobie wyobrazić bólu, jaki przetrzymywała w sobie Sevia przez te wszystkie lata.<br />
-Severia?-Miona usłyszała zdumiony głos nad swoją głową.-Co się stało?<br />
Spojrzała w górę i zobaczyła zatroskaną twarz Draco Malfoy'a. Smok ukucnął przed nimi i uniósł lekko brodę siostry.<br />
-Co ci jest? Czemu płaczesz?-zapytał tak łagodnie, że Hermiona znieruchomiała z wrażenia.<br />
Sevia podniosła na niego zaczerwienione od łez oczy i po chwili rzuciła mu się na szyję, wybuchając na nowo histerycznym szlochem. Draco objął ją opiekuńczo ramionami i zanurzył twarz w jej włosach. Uniósł na Herm swoje stalowe tęczówki i wyszeptał bezgłośnie: "Dziękuję". Hermiona skamieniała jeszcze bardziej, o ile to było możliwe. W tym czasie Malfoy podniósł się z podłogi i ruszył korytarzem, trzymając siostrę, która oplotła nogami jego biodra, a rękami szyję. Miona patrzyła za nimi, dopóki nie zniknęli w ciemnościach na końcu korytarza.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Szedł korytarzem do wieży Gryffindoru. Na rękach ciążył mu ciężar szlochającej siostry. Zastanawiał się, co się jej stało? Czemu tak płacze?<br />
Przygarnął ją bliżej do siebie i pokonał ostatnie schodki. Stanął przed portretem Grubej Damy i wypowiedział hasło.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy wszedł do salonu, wszystkie spojrzenia spoczęły na nim. Przecież niecodziennie widzi się wielkieo Dracona Malfoy'a, tulącego czule siostrę której ramiona trzęsą się od płaczu. Lucy Finigann od razu do nich podbiegła i zaczęła się dopytywać, co się stało. Smoka to strasznie irytowało i narażało jego nerwy i psychikę na szwank. A to dlatego, że ta dziewczynka miała okropnie wkurzający, piskliwy głos.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie twoja sprawa.-warknął na nią i skierował się w stronę schodów.</div>
<div style="text-align: left;">
-Malfoy!</div>
<div style="text-align: left;">
-Czego chcez, Wieprzlej?!-zirytowany Dracon odwrócił się, wywracając oczami.</div>
<div style="text-align: left;">
-Jakim prawem wchodzisz tak po prostu do naszego pokoju wspólnego?!-Ron był ze złości czerwony jak burak.</div>
<div style="text-align: left;">
-Wesley, ja rozumiem, że jak nie masz własnego domu, to nieumiejętnie próbujesz bronić tej Gryfońskiej dziury, ale to już lekka przesada.-Darco był już bardzo wkurzony zachowaniem rudego, ale nie krzyczał, tylko lekko podniósł głos.</div>
<div style="text-align: left;">
-Słuchaj ty śmieciu...-rudzielec nie zdąrzył dokończyć, bo przerwał mu Harry.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie kłóćcie się tutaj!-krzyknął-Ron, nie widzisz co się dzieje z Severią?! Daj Malfoy'owi dojść do jej dormitorium!</div>
<div style="text-align: left;">
-Od kiedy ty jej tak bronisz?!-wrzasnął Wesley.</div>
<div style="text-align: left;">
-Od kiedy stała się Gryfonką!!!</div>
<div style="text-align: left;">
-Ona jest przecież córką Śmierciożercy i tego oślizgłego, kłamliwego Ślizgona!</div>
<div style="text-align: left;">
Wybraniec nie powiedział już nic, tylo zamachnął się i przywalił przyacielowi pięścią w twarz. Siła uderzenia zwaliła chłopaka na podłogę.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ona jest jedną z nas.-wysyczał Harry, a Ron spojrzał na nieo z furią w oczach, przyciskając rękę do ociekającego krwią nosa.</div>
<div style="text-align: left;">
Złoty Chłopiec popatrzył na Smok, który uspokajał cicho siostrę i powiedział:</div>
<div style="text-align: left;">
-Zabierz ją do dormitorium.</div>
<div style="text-align: left;">
-Dzięki, wybawco...-prychnął Malfoy i zaczął wspinać się o schodach do pokoju Sevii.</div>
<div style="text-align: left;">
Po chwili już otwierał właściwe drzwi i klął pod nosem na liczbę przemierzonych schodków. Kto to wymyślił, żeby mieć salon na jednym piętrze, a trzy wspinać się do własnego dormitorium?! To pewnie dlatego najczęściej Gryfoni spóźniają się na lekcje.</div>
<div style="text-align: left;">
Wszedł do pomieszczenia i rozejrzał się dookoła. Właśnie teraz sobie uświadomił, że nie wie które łóżko należy do Severii. Chciał ją zapytać, ale okazało się, że zasnęła w jego ramionach. Uśmiechnął się krzywo pod nosem i jeszcze raz przyjrzał kufrom stojącym obok posłań. W końcu zauważył na jednym z nich inicjały: S.N.M, czyli Severia Narcyza Malfoy. Podszedł do niego i położył siostrę na łóżku, przykrywając ją kołdrą. Pocałował ją w czoło i odgarnął kilka platynowyh kosmyków z twarzy. Przy ludziach, a nawet przy rodzicach nie zdobyłbh się na aż tak czuły gest. Westchął ciężko i popatrzył na jej spokojną twarz. Wyglądała tak niewinnie i słodko... Naprawdę kochał ją bardzo mocno i chciałby ją uszczęśliwić. Pamiętał, jak miał dziewięć lat, a ona trzy, to codziennie przynosił jej jakiegoś strasznie wymiętoszonego kwiatka lub w połowie rozpuszczoną czekoladkę. Szczerzyła wtedy te swoje ząbki i klaskała w małe dłonie, a on cieszył się, że widzi jej piękny uśmiech. Jednak pewnego dnia ojciec wrócił z pracy w bardzo złym humorze, ponieważ poszedł do szefa po podwyżkę, a niedość, że jej nie otrzymał, to jeszcze obniżono mu pensję. Miał wtedy dziesięć lat...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
"<i>Siedział na puszysty dywanie w salonie i bawił się zabawką różdżką. Przy jej pomocy budował wieżę z drewnianych klocków, które w sekrecie przed ojcem kupiła mu matka. Narcyza siedziała obok w fotelu i czytała książkę małej Severii, którą trzymała na kolanach. Wyglądali jak jedna, piękna, szczęśliwa rodzina. Jednak pozory mylą...</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Drzwi w holu trzasnęły głośno i usłyszeli siarczyste przekleństwo. Po chwili do pokoju wpadł rozwścieczony Lucjuz Malfoy z różdżkę w ręku. Potoczył po swojej rodzinie wzrokiem, w którym czaił się obłęd. Jego spojrzenie zatrzymało się na Severii, która patrzyła na niego wielkimi ze strachu oczami. Malfoy Senior uśmiechnął się do niej krzywo i w jednej chwili zabrał ją z kolan swojej żony, która chciała zaprotestować, ale rzucił jej mordercze spojrzenie i uspokoiła się. Ciągle jednak ledwo powstrzymywała się, by nie zacząć płakać. Mały Draco siedział na dywanie i nic nie rozumiał z tej całej sytuacji. Czemu tata zabrał mamie jego siostrę? Czemu mama nie chce mu jej dać? W tym czasie Lucjuz posadził Severię na podłodze i uniósł na nią różdżkę. Narcyza zerwała się z fotela i krzyknęła:</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>-Nie!!!</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Ale Malfoy Senior nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi i rzucił zaklęcie. Od razu Sevia zaczęła się wić na posadzce, a całe Malfoy Manor wypełnił jej rozdzierający, przeraźliwy wrzask. Pani Malfoy podbiegła do męża i wyrwała mu z ręki czarodziejski patyk.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>-Co ty wyprawiasz?! Przecież ona jest maleńka!!! Mogła nie przeżyć!!! </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>- Po co mi druga baba w domu?!</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Narcyza otworzyła usta w szoku. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>-Jak możesz tak mówić?!</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Lucjusz nic nie odpowiedział, tylko skrzywił się okropnie i teleportował się z cichym trzaskiem. </i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Pani Malfoy odetchnęła z ulgą i podbiegła do skulonej na podłodze córki. Draco poszedł za nią i ukucnął obok siostry. Na jej obojczyku pojawiła się głęboką szrama, a całe ciało trzęsło się z wycięczenia. Malfoy Junior nie wiedział, dlaczego jego ojciec tak postąpił.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Łzy pojawiły się w jego oczach i zanim się obejrzał, zaczęły wpływać cienkimi strumieniami po policzkach. Po chwili już otwarcie szlochał9, a Narcyza leczyła rany i usuwała blizny.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Jak jego ojciec mógł to zrobić?!</i>"</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
No właśnie... Jak mógł to zrobić?</div>
<div style="text-align: left;">
Draco siedział na łóżku siostry i wpatrywał się tępo w podłogę. Chciałby, żey ten dzień nigdy się nie wydarzył. Westchnął przeciągle i schował twarz w dłoniach. Jedna, jedyna łza spłynęła mu po policzku. Nawet nie wysilił się, by ją otrzeć.</div>
<div style="text-align: left;">
-Draco...</div>
<div style="text-align: left;">
Odwrócił głowę w stronę siedzącej na łóżku Severii.</div>
<div style="text-align: left;">
-...zaraz zacznie się twój szlaban.</div>
<div style="text-align: left;">
Smok zerwał się z łóżka Sevii i wybiegł z dormitorium. Pędził po schodach na złamanie karku. Na szczęście nikt nie odważył się stanąć u na drodze. Na najniższej kondygnacji potknął się o własne nogi i zleciał w przyspieszonym tępie, liniami "Malfoy 2" na sam dół.</div>
<div style="text-align: left;">
-Malfoy?! Co ty wyprawiasz?!-usłyszał zdumionym głos i od razu rozpoznał jego właściciela.</div>
<div style="text-align: left;">
-Leżę, Granger...</div>
<div style="text-align: left;">
-To akurat widzę... Wstawaj i chodź na ten szlaban!</div>
<div style="text-align: left;">
Wstał z podłogi z głośnym westchnieniem i otrzepał szatę z niewidzialnego kurzu. Spojrzał na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała Hemiona. Teraz już znikała za wrotami, prowadzącymi na błonia. Pokręcił ze zrezygnowaniem głową i ruszył za nią.</div>
<div style="text-align: left;">
To będzie ciężka noc...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-5154655978738720362.post-89869673896787626822015-02-25T21:28:00.001+01:002015-02-25T22:30:38.563+01:00Rozdział 16 - Plany i układObudził ją trzask gwałtownie otwieranych drzwi. Jęknęła przeciągle i zakryła sobie głowę poduszką. Czy ona już nawet wyspać się nie może?! Zawsze ktoś przylezie i jej przerwie. Najchętniej ukatrupiłaby teraz sprawcę nieprzyjemnej pobudki. Poczuła, jak jej puchowa osłona na uszy została brutalnie zerwana.<br>
-Miona, wstawaj!<br>
-Diaaable...-mruknęła z niezadowoleniem.<br>
-Słucham?-nachylił się ku niej z uśmiechem.<br>
-Ooodwaal się...-wyjęczała, odpychając dłonią jego twarz.<br>
Zabini parsknął krótkim śmiechem.<br>
-Ja wiem, że ty nie chcesz wstać.-przysiadł na brzegu łóżka.-Ale nie chcę cię martwić...<br>
-Czego ty jeszcze chcesz?!-warknęła zirytowana spod kołdry.<br>
-...śniadanie zaczęło się dziesięć minut temu.<br>
-Co?!-krzyknęła i wyskoczyła z łóżka.<br>
Blaise zaśmiał się głośno i rozwalił na jej posłaniu, obserwując krzątającą się nerwowo dziewczynę. Herm była teraz w samej szarej, luźnej koszulce na ramiączkach i króciutkich, czarnych szortach, więc Diabeł mógł napatrzeć się na zwykle ukryte pod workowatymi ubraniami, kształty Gryfonki. Jednak po chwili znikła mu z oczu, wchodząc do łazienki. Po kilku minutach weszła do sypialni, ubrana w szkolny mundurek i narzuciła szkolną szatę.<br>
-Chodź!-krzyknęła i wybiegła na korytarz.<br>
Zabini podniósł się i popędził za nią.<br>
<br>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Gnali przez puste korytarze, a echo ich kroków odbijało się od ścian zamku. Już z daleka widzieli wrota Wielkiej Sali. Dobiegli do nich i zatrzymali się gwałtownie. Z sali wyszła profesor McGonagall i spojrzała na nich ze stoickim spokojem.<br>
-Jak to dobrze, że jesteście. Mam do was prośbę.-powiedziała i podeszła do nich bliżej.<br>
-Słuchamy.-odpowiedziała Hermiona.<br>
-Jak wiecie, zbliża się Halloween.-zaczęła, przerzucając różdżkę z ręki do ręki.-Chciałabym, byście zajęli się przygotowaniem imprezy z tej okazji.<br>
-W sensie dyskoteki?-zapytał ożywiony Diabeł i mrugnął porozumiewawczo do Miony.<br>
-Można to tak ująć, panie Zabini.-odparła zimno, nie zaszczycając go spojrzeniem i odwróciła się z zamiarem odejścia.<br>
-Są jakieś wymagania specjalne, czy coś?-spytała Herm.<br>
-Macie wolną rękę i wszystkie środki dozwolone. Tylko to ma być na Halloween, a nie na Boże Narodzenie.-rzuciła przez ramię.-A, i bez alkoholu.<br>
Ślizgon i Gryfonka spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się szeroko. Już oni się postarają, by ten bal był wyjątkowy.<br>
-Sami nie damy rady wszystkiego zrobić na czas.-stwierdziła Hermiona.<br>
-Poproszę Smoka i Sevkę. Na pewno się zgodzą.<br>
-A ja zapytam Harrego!-Miona podchwyciła zapał chłopaka.-I może jeszcze Ginny!<br>
Z takimi postanowieniami ruszyli na lekcje, ponieważ śniadanie już dawno się skończyło.<br>
<br>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
-Ginny! Harry!-Hermiona przepychała się na korytarzu między uczniami, by jak najszybciej dotrzeć do celu.<br>
-Miona, co się stało?-zapytał Wybraniec.<br>
Mam do was prośbę, a raczej pewną propozycję... Chociaż to może jednak prośba?-Herm była tak podekscytowana, że sama nie wiedziała co mówi.<br>
-Hermi, o co chodzi?-spytała w końcu Ginny.-Wysłów się wreszcie!<br>
-Pomożecie mi przygotować Wielką Salę na imprezę Halloweenową?-wypaliła.<br>
Złoty Chłopiec i ruda stali przez chwilę nieruchomo, ale zaraz potem uśmiechy wpłynęły na ich twarze.<br>
-Super!<br>
-Wchodzimy w to!<br>
-Kiedy zaczynamy?<br>
-Macie już jakiś plan?<br>
Zaczęli się nawzajem przekrzykiwać.<br>
-Spokojnie. Zaczniemy pojutrze. Zarezerwuję Wielką Salę. Najpierw musimy tam wszystko przygotować i przynieść pudła z ozdobami od Filcha. W dodatku trzeba jeszcze zaczarować kościotrupy...<br>
-Nom, pełno roboty...-przyznał Harry.<br>
-To o której możecie? Tak dokładnie?<br>
-Pojutrze jest sobota, tak?-zapytała Ginny.<br>
-Tak.<br>
-Okej, ja mogę. Ale może zacznijmy już od rana? Może o dwunastej?-zaproponowała.<br>
-A co z obiadem?-zapytał Chłopiec, Który Przeżył, By Zadawać Głupie Pytania.<br>
-Poprosi się McGonagall, by odbył się w innej sali.-wyjaśniła Hermiona.<br>
-Fajnie!-krzyknęła ruda.-To w sobotę o dwunastej przed Wielką Salą!<br>
Ginny wzięła za rękę Wybrańca i pociągnęła go wśród uczniów.<br>
-Hej!-odwróciła się w stronę wołającego ją Blaise'a.<br>
-O co chodzi Diable?-podeszła do niego.<br>
-Kiedy i o której będziemy dekorować tę salę?-zapytał.<br>-Pojutrze spotykamy się o dwunastej, przed Wielką Salą.<br>
-Aha, okej...-mruknął.-To ja idę im powiedzieć!<br>
-A zgodzili się?<br>
-Taa... Jeszcze muszę dać coś w zamian Severii, ale Smok chętnie się zgodził, więc może coś jej zafunduje...<br>
-To powodzenia!<br>
-Myhm...-westchnął-Przyda mi się...<br>
<br>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
-I co mi dasz w zamian?-Severia naskoczyła na Zabiniego, od razu jak wszedł do pokoju Draco.</div>
<div style="text-align: left;">
-Siostra, daj mu święty spokój.-mruknął, leżący na łółżku Malfoy.</div>
<div style="text-align: left;">
-Nie ciebie się pytam!-Sevka założyła ręce na piersi i wydęła usta.</div>
<div style="text-align: left;">
-Sevia...-westchnął ze zrezygnowaniem Zabini.-Jesteś gorsza od Dracona, kiedy ma okres...</div>
<div style="text-align: left;">
Severia wybuchnęła głośnym śmiechem i aż opadła na łóżko Natt'a, trzymając się za brzuch. Malfoy'a zatkało. Siedził z otwartymi ustami i wpatrywał się w przestrzeń przed sobą.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale ja nigdy nie miałem okresu...-wymamrotał cicho, na co odpowiedziały mu jeszcze głośniejsze salwy śmiechu.</div>
<div style="text-align: left;">
-O matko...-mruknął Blaise, ocierając łzy rozbawienia.-Twoja mina była bezcenna!</div>
<div style="text-align: left;">
-Prawda!-przytaknęła Severia.-Ale przejdźmy do konkretów. Już wiem, czego chcę.</div>
<div style="text-align: left;">
-No czego?<br>
-Skoro to będzie impreza dla szóstego i siódmego roku, to załatwcie mi na nią przepustkę!-dokończyła, dumnie unosząc podbródek..<br>
Smok i Diabeł zastanawiali się chwilę, ale w końcu skinęli lekko głowami.<br>
-Okej.<br>
-Spoko. I tak nie będzie alkoholu, bo McSztywna nie pozwoliła. Tylko, że ogłosimy cię jako gościa honorowego.-Blaise mówił jak najęty, wyjaśniając wszystkie szczegóły.<br>
-Tylko z kim ja pójdę?-Severka zmartwiła się tą myślą.<br>
-Spokojnie.-powiedział Zabini.-Hermiona na ostatniej przerwie wymyśliła sposób, by rozwiązać ten problem. Jutro po śniadaniu odbędzie się losowanie partnerów, ale to nie wszystko! Chociaż... Nie, nie będę wam mówił. Dowiecie się w swoim czasie!-z tymi słowami wyszedł z dormitorium, trzaskając drzwiami.<br>
Rodzeństwo Malfoy'ów popatrzyło po sobie i równocześnie uniosło lewą brew. Parsknęli krótkim śmiechem i ponownie spojrzeli sobie w oczy. Severia rozłożyła ręce i powiedziała:<br>
-Chodź, przytul mnie braciszku...-uśmiechnęła się czarująco.<br>
Draco zachichotał cicho. Tak umieją się uśmiechać tylko Malfoy'owie. Niewinnie, a zarazem uwodzicielsko. Podniósł się i podszedł do siostry. Kiedy był na wyciągnięcie ręki, pstryknęła go mocno w nos. Smok zamrugał kilka razy, a kiedy zorientował się w sytuacji, Sevia była już pod drzwiami.<br>
-Jak ja cię nienawidzę...-wymruczał.<br>
-Nie martw się. Ja ciebie też!-odkrzyknęła i już jej nie było.<br>
<br>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
-Mionuś...</div>
<div style="text-align: left;">
-Czego?</div>
<div style="text-align: left;">
-Mioneczko...</div>
<div style="text-align: left;">
-Co?!</div>
<div style="text-align: left;">
-Mionusiusiu...</div>
<div style="text-align: left;">
-Czego ty chcesz?! O co ci chodzi?!</div>
<div style="text-align: left;">
-Nic, tylko chciałem sprawdzić twoją reakcję.-uśmiechnął się wrednie.</div>
<div style="text-align: left;">
-Merlinie, dodaj mi siły, bym go nie zamordowała...-jęknęła z rezygnacją.</div>
<div style="text-align: left;">
-Ale ja jestem Blaise Zabini, a nie Merlin.-powiedział cicho Diabeł.</div>
<div style="text-align: left;">
-A co to za różnica?!-Miona była już naprawdę zirytowana.-Lepiej wymyśl, co zrobić z tym głupim wejściem do Wielkiej Sali!</div>
<div style="text-align: left;">
Siedzieli już drugą godzinę na kanapie w ich salonie, obmyślając rozmieszczenie ozdób na sali. Na razie wyglądało to tak:</div>
<div style="text-align: left;">
Zostaną usunięte wszystkie wielkie stoły, żeby było miejsce na parkiet. Pod ścianami wyczaruje się kanapy, poustawiane wokół małych stoliczków. Pod sufitem będą latać duchy, na tle nocnego nieba, a na ścianach będą wisieć tysiące girland z wydrążonych dyń, świecących od środka. Przy ścianie na przeciwko drzwi będzie mała scena, z podestem dla DJ'a. Niestety nie udało im się załatwić na tę okazję zespołu "Fatalne Jędze", co bardzo zmartwiło Hermionę. Miał być tam jeszcze barek, ale tylko z sokami i lodem, oraz babeczkami z lukrową pajęczyną. Blaise wpadł na pomysł, by kościotrupy obsługiwały uczniów. Herm podobała się ta myśl, bo przynajmniej na tym zaoszczędzą. Nie trzeba by wynajmować kelnerek, a Zabini pewnie by nie chciał byle jakich. Podsumowując, musieli tylko wytrzasnąć skądś DJ'a. Na szczęście Diabeł miał kontakty z różnymi osobistościami.</div>
<div style="text-align: left;">
Teraz jedynie zostało im wymyślić coś na przystrojenie wejścia.<br>
-Wiem!-Hermiona wykrzyknęła to słowo tak głośno i gwałtownie, że Blaise ze strachu spadł za kanapę.<br>
-Kobieto!-Wrzasnął z wyrzutem.-Chcesz, żebym tu zszedł na zawał?!<br>
Złapał się za serce i odegrał scenkę śmierci, padając na plecy. Niestety udawał trochę zbyt realnie i obił sobie tył głowy o podłogę. Miona wywróciła oczami, zza sofy dobiegło ją zduszone "Auu...".<br>
-Kontynuując.-mówiła dalej.-Można zrobić nad drzwiami wielki napis "Halloween". Tyle, że on nie będzie zwykły, tylko odblaskowy.<br>
-Co to znaczy odblaskowy?<br>
-To znaczy, że świeci w ciemności.<br>
-Super...-zza kanapy wyłonił się uniesiony w górę kciuk.-A jak to zrobimy?<br>
-Mamy różdżki baranie...-westchnęła i pokręciła głową z rezygnacją.<br>
-A, no tak...<br>-Nie jęcz już, tylko chodź na kolację, bo nie zdążymy.<br>
Zabini w jednej sekundzie poderwał się z miejsca i rzucił do drzwi, przeskakując kanapę. Nie, chwila! Wróć! Otóż Blaise chciał przeskoczyć mebel, ale noga mu się zawinęła o oparcie i runął jak długi.<br>
-Diabełku, ty to masz szczęście...-Herm uśmiechnęła się sztucznie słodko.<br>
-Wcale, że nie...-zaprotestował słabo.<br>
-Wcale, że tak!-odpowiedziała stanowczo.<br>
-Dobra...-westchnął.-Nie kłóćmy się, tylko chodźmy na tą kolację. Mógłbym zjeść hipogryfa z dziobem i pazurami.<br>
<br>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Weszli do Wielkiej Sali i skierowali się do swoich stołów. Ledwo usiedli, a po pomieszczeniu poniósł się głos profesor McGonagall.</div>
<div style="text-align: left;">
-Drodzy uczniowie.-przerwała na chwilę, by wszystkie rozmowy umilkły.-Mam dla was miłą wiadomość. W poniedziałek i wtorek nie będzie lekcji, ponieważ odbędzie się impreza Halloweenowa...-przerwały jej gwizdy i okrzyki entuzjazmu.- Dajcie mi dokończyć. To jest przyjęcie tylko dla szóstego i siódmego roku. Jutro po śniadaniu odbędzie sie losowanie partnerów na ten bal. Nie można ich pod żadnym pozorem zmieniać! Uważam też, że to będzie dobry sposób na zacieśnienie więzi między domami.-w tym momencie zmierzyła surowym spojrzeniem Gryffindor i Slytherin.</div>
<div style="text-align: left;">
Nagle do nauczycielki podbiegł Draco i wyszeptał jej coś do ucha. McGonagall uśmiechnęła sie lekko i ponownie zwróciła do uczniów.</div><div style="text-align: left;">-Jest jednak jeden wyjątek, jeśli chodzi o pozwolenie przyjścia na bal. Pan Malfoy uzgodnił ze mną, że jego siostra Severia Malfoy przyjdziena tę zabawę. Zostałam powiadomiona, że pan Malfoy bierze za nią pełną odpowiedzialność. Jednak nikt inny z młodszych roczników nie może dostać przepustki.-pogroziła palcem kilku drugorocznym, którzy już po cichu zaczęli planować, jak się wkręcić na imprezę.-Severio!-zawołała.-Podejdź tu. Niech wszyscy wiedzą o kogo chodzi.</div><div style="text-align: left;">Sevia podniosła się z ławki i ruszyła stronę opiekunki swojego domu. Stanęła, dumnie wyprostowana obok brata, który położył jej rękę na ramieniu.</div><div style="text-align: left;">-Proszę nie dokuczać panience Malfoy z tego powodu.-powiedziała nauczycielka i dodała na koniec:-Resztę informacji podadzą wam jutro rano organizatorzy, czyli Blaise Zabini i Hemiona Granger. Dziękuję za uwagę i smacznego!</div><div style="text-align: left;">Hermiona zabrała się za jedzenie. Była bardzo głodna, bo przecież nie jadła śniadania. Nie zareagowała nawet, kiedy Severka usiadła koło niej. Jednak odechciało jej się jeść, kiedy przypadkowo usłyzała rozmowę siedzących nieopodal Levander Brown i Parvati Patil:</div><div style="text-align: left;">-Parvati, czyż to nie byłoby cudownie, gdyby Draco wylosował akurat mnie?</div><div style="text-align: left;">Miona aż opluła się z wrażenia sokiem dyniowym i zaczęła się krztusić. Z pomocą przyszła jej Sevia, która zaczęła uderzać ją w plecy. Kiedy szatynka usłyszała kolejne opisy marzeń tych przesłodzonyh idiotek, po prostu wstała i wyszła z Wielkiej Sali, odprowadzana ciekawskimi sojrzeniami. Sevka oczywiście podążyła za nią.</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
MarcelinaShttp://www.blogger.com/profile/18406083275838484182noreply@blogger.com7