Strony

piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 5 - Blondyn czy blondynka?

Hermiona wychodziła po obiedzie z Wielkiej Sali z Severią obok siebie. Sevia kurczowo ściskała zieloną, ozdobna torebkę w której grzechotało jakieś pudełko. Draco właśnie ich minął, a Severia podbiegła do niego i pociągnęła za skraj jego szaty. Smok odwrócił się ze zmarszczonymi brwiami, a siostra coś do niego powiedziała i wręczyła mu torebkę. Draco zajrzał do środka, a uśmiech wypłynął na jego twarz.
Hermiona, obserwująca to wszystko z boku zdziwiła się bardzo, gdy Malfoy złapał siostrę w ramiona, ucałował w oba policzki i zakręcił się z nią w kółko. Na chwilę spoważniał i postawił ją na podłodze. Coś do niej mruknął i odwrócił się w stronę lochów. Severia podbiegła w podskokach do Hermiony, której szczęka ciągle wylegiwała się na podłodze. Sevia musiała poczekać kilka chwil, aż pani prefekt doprowadziła się do porządku i zapytała:
- Co ty mu dałaś, że tak się ucieszył?
- Draco powiedział mi, bym nikomu nie mówiła - odparła.
Hermiona pokiwała głową na znak, że rozumie, po czym zostawiła Severię i poszła do swojego dormitorium. Weszła do swojej sypialni i od razu ze zmęczenia poszła spać.

***
Hermiona obudziła się w środku nocy i usłyszała trzask tłuczonego szkła i głośne przekleństwo. Wymacała no szafce nocnej różdżkę i powoli wstała. Cichutko podeszła do drzwi i delikatnie nacisnęła klamkę. Salon był obleczony ciemnością. Drzwi na korytarz były uchylone i wpadała przez nie smużka światła lamp. Dziewczyna wyjrzała na schody i uśmiechnęła się pod nosem. Na samym dole spał sobie pijany Blaise. Hermiona zeszła po schodach do nieprzytomnego chłopaka i próbowała go obudzić, lecz na marne. Westchnęła i wyjęła różdżkę. Już po chwili szła do sypialni Zabiniego, lewitując go przed sobą. Niezbyt delikatnie opuściła Ślizgona na łóżko i wróciła do swojego pokoju.

***
- Hermiona! Granger! Obudź się! - Ktoś potrząsał panią prefekt i wydzierał się w niebogłosy.
Herm wymruczała coś niezrozumiale, odwróciła głowę i otworzyła oczy. Nad nią pochylał się Theodor Nott i coś krzyczał.
- ...na żyrandolu! - Dosłyszała tylko końcówkę zdania.
- Co? Kto? Jak? Gdzie? - zaczęła nieprzytomnie zadawać pytania.
- Spałem sobie spokojnie, gdy nagle obudziły mnie wrzaski Dracona. Uchyliłem powieki i zobaczyłem go zaplątanego we własne włosy, które były strasznie długie. Wił się i krzyczał powieszony na żyrandolu! - wyjaśnił gorączkowo Nott.
- Taa... Fajnie, obudź mnie za godzinę... - spławiła go.
- Na Merlina! Chyba muszę wziąć sprawy we własne ręce - stwierdził Theodor.
Hermiona poczuła jak ktoś łapie ją w pół i przerzuca sobie przez ramię.
- Puszczaj, ty wypierdku gnoma! - wykłócała się.
- Nie wierzgaj - mruknął Nott.
Schodzili po schodach do lochów, a potem do wspólnego dormitorium Theodora i Dracona. Theo otworzył drzwi do pokoju i postawił Granger na planecie. Hermiona odwróciła się tyłem do drzwi, rozejrzała i nie uwierzyła własnym oczom. Podczepiony pod żyrandol własnymi włosami, które strasznie urosły i go zakneblowały, wisiał Draco. Herm stała przez chwilę w szoku, patrząc na miotającego się pod sufitem Malfoy'a, a potem ni stąd ni zowąd wybuchnęła szczerym, perlistym śmiechem. Draco przestał się wić i popatrzył na nią z wyrzutem w oczach, Nott znieruchomiał z otwartymi ustami, a Herm śmiała się ocierając łzy.
- Wiesz kto to zrobił i jak cofnąć zaklęcie? - zapytał zniecierpliwiony Theodor.
- Aleś ty głupi - powiedziała Hermiona.
Wzięła do ręki poduszką i przetransmutowała ją w drabinę. Wspięła się na nią i obcięła włosy Malfoy'a, znalezionymi na jednym z biurek nożyczkami. Blondyn spadł na podłogę bezradnie machając kończynami i padł na plecy, a włosy do kolan rozsypały się wokół niego.
- Severia... - To pierwsze co powiedział Draco, kiedy był już na ziemi, a potem od razu wybiegł z pokoju potykając się o włosy.
- Hej, może najpierw zapleć sobie warkocz, co? - zawołał za nim Nott, ale Dracon był już daleko.

***
Smok pędził ile sił w nogach do dormitorium Gryfonów. Wypadł zza zakrętu i zderzył się z jakąś przeszkodą. Przez siłę zatrzymania włosy poleciały do przodu i zasłoniły mu twarz.
- Przepraszam panienkę... - rozległ się głos McGonagall.
Draco rozchylił kurtynę włosów i spojrzał na nią z furią w oczach.
- Pan Malfoy?! - krzyknęła profesor. - Co się panu stało?!
- Siostra - odpowiedział lakonicznie i popędził dalej, zostawiając znieruchomiałą profesor transmutacji na środku korytarza.
Kiedy dotarł do obrazu grubej damy, był już cały czerwony ze zmęczenia.
- Czekoladowa żaba - wydyszał.
Kazał siostrze podać hasło tak, jakby coś się stało, a to na sto procent był nagły wypadek.
W salonie siedział Potter i uczył się eliksirów. Podniósł wzrok znad książki, kiedy usłyszał, że ktoś wchodzi i oczy rozszerzyły mu się ze zdziwienia.
- A ty gdzie? - zapytał, wstając z miejsca.
- Do siostry - odpowiedział Draco i ruszył na górę schodami, przeskakując po dwa stopnie, zostawiając w tyle nie ogarniającego świata Harry'ego.
Walnął trzy razy pięścią w drzwi i nie czekając na odpowiedź wparował do środka. Jakaś pulchna dziewczynka zapiszczała na jego widok, a dwie inne patrzyły się z szokiem w oczach.
- Cicho siedź - warknął na piszczącą.
- Draco, jak możesz? - dobiegł go głos swojej siostry.
Odwrócił się w tamta stronę i spojrzał prosto w oczy Severii.
- To twoja sprawka! - wrzasnął rozwścieczony. - Popatrz co ja teraz mam na głowie!
- Śliczne, długie włosy. Mogę ci je zapleść w warkocz jak chcesz - odpowiedziała spokojnie, uśmiechając się niewinnie.
- Wyobraź sobie, że nie chcę! Za to chcę, żeby nie były takie długie!
- A po co je skracać? Ładnie ci w nich.
- Może ty tak uważasz - mruknął z niezadowoleniem, wydymając usta w akcie buntu.
- Oj, przestań. Czasem naprawdę jesteś wkurzający, dlatego ci to zrobiłam.
- To teraz to cofnij!
- Takie zaklęcie da się cofnąć dopiero po tygodniu, a włosy można obciąć tylko do połowy uda. Sorry, braciszku. - Uśmiechnęła się do niego szyderczo.
- Nie!!! - krzyknął Draco.
Chwycił dzban z woda stojący na stoliku i cisnął nim o ścianę. Wybiegł z pokoju, powiewając włosami i pobiegł do dormitorium Hermiony, by mu zaplotła ten głupi warkocz.

***
Hermiona siedziała na śniadaniu w Wielkiej Sali i plotkowała z Severią o wczorajszym wypadku Smoka. Draco jeszcze nie siedział przy stole Slytherinu i wszyscy się zastanawiali gdzie jest. Może dostał głębokiej depresji i nie wyjdzie z pokoju, dopóki zaklęcie nie przestanie działać? Albo coś go zjadło po drodze na śniadanie, chyba połowa ludzkości byłaby za to bardzo wdzięczna...
Każdy powoli zapominał o nieobecności Smoka, kiedy nagle drzwi otworzyły się na oścież i stanął w nich... nie kto inny tylko Draco. Włosy miał zaplecione w długi warkocz z wielką, zielona kokardą na końcu, na nogach spoczywały mu czarne jeansy i białą koszulkę z napisem: 'KOCHAM SZLAMY I GRYFONÓW!!!'
- Chodźcie tu moje kochane Gryfki!-wrzasnął na całą salę i ruszył w stronę Harrego, który na ten widok zakrztusił się sokiem dyniowym.
Porwał go w ramiona i krzyknął mu do ucha:
- Kocham cię Pottuś!!!
Harry nie wiedział co się dzieje i stał jak spetryfikowany. Draco rozluźnił uściski i ruszył do Rona, a Złoty Chłopiec stracił równowagę i padł na twarz. Malfoy objął Rona i ścisnął go tak mocno, że mu oczy wyszły z orbit. Puścił go i podbiegł do Severii.
- A oto moja jedna z dwóch ulubionych Gryfonek! - krzyknął.
Zarzucił warkocz na szyję Sevii i pociągną ją w swoją stronę. Mała Malfoy'ówna rzuciła się na szyję brata, a on zakręcił się z nią w kółko.
- O, a tu jest moja druga najulubieńsza Gyfka! - wrzasnął i ruszył do Hermiony, która wpatrywała się w niego z przerażeniem w brązowych oczach.
Draco nie przejął się tym, podniósł ją jak szmacianą lalkę i przytulił. Cała Wielka Sala, oprócz ofiar wybryku Malfoy'a, śmiała się, spadała pod stół albo zbierała szczęki z podłogi. Smok, ku niezmiernemu zdziwieniu innych, pochylił się i pocałował ją w oba policzki. Hermiona otarła je wierzchem dłoni z wyrazem obrzydzenia na twarzy i mruknęła:
- Bedę musiała się po tym odkazić.
- Taa... Też cię kocham... - powiedział Draco na tyle głośno, by reszta uczniów go usłyszała. Herm posłała mu spojrzenie, którego nie powstydziłby się nawet Snape.
- Kocham was!!! - wrzasnął na cały regulator.
Hermiona zauważyła, że wszyscy nauczyciele śmieją się pod nosem. Wszyscy oprócz Snape'a, który wyglądał jakby napojono go octem i McGonagall, która ukryła twarz w dłoniach. Draco odwrócił się w stronę stołu Slytherinu, zamiatając warkoczem podłogę i poszedł przytulać Ślizgonów.
- Nawet ja bym tak nie potrafił! Moja krew! - krzyknął Blaise ocierając łzy wzruszenia, jak ojciec podziwiający swą dorastającą pociechę.
- Oby to nie było prawdą. To by było straszne, gdybym miał w sobie twoje geny! - Smok wykrzywił twarz z obrzydzeniem.
W końcu wszyscy usiedli, ale i tak nie zaległa cisza, bo powietrze co chwila przeszywał śmiech Ślizgonów.

***
Przez cały dzień Draco grał swoją rolę. Na lekcji transmutacji co chwila uśmiechał się słodko do profesor McGonagall, albo puszczał jaj oczko. Minewrę doszczętnie wyprowadzało to z równowagi i zamiast zamienić pióro w kota, zamieniła je w słonia, który nadepnął jej na nogę i resztę dnia spędziła w skrzydle szpitalnym.
Przed obiadem Hermiona zauważyła, jak stoi pod ścianą, rozmawia z Blaise'em i kręci z boku końcówką warkocza, przez co wszyscy przechodzący obok dostawali kokardą po twarzy.
Natomiast między zielarstwem, a eliksirami chodził po korytarzu jak pijany i śpiewał piosenkę walentynkową, którą kiedyś wymyśliła kiedyś Ginny dla Harrego:

Ma oczy zielone jak pikle z ropuchy.
Jego włosy są czarne jak tablica.
Och, gdyby został bohaterem mych snów.
Służyłabym mu jak diablica.

Co dziwne, sama Ginny chętnie się do niego przyłączyła i tak szli korytarzem wydzierając się na całe gardło. Jakby było tego mało, zatrzymywali się przy każdym Gryfonie i pytali gdzie jest Harry. Przez to, że jeszcze w bonusie całowali i przytulali każdego informatora, wszyscy omijali ich szerokim łukiem.

***
Następnego dnia Ginny przybiegła do Hermiony z płaczem.
- Co się stało? - zapytała zdezorientowana Miona.
- Zabini chce umówić się ze mną na randkę - wychlipała.
- No to się ciesz! Nie rozumiem czemu płaczesz.
- Bo ja nie mam w co się ubrać, a nie stać mnie na nic nowego, poza tym to jest przecież ŚLIZGON!
- Zobaczymy co da się zrobić, a o to, że jest ze Slytherinu to się nie martw. Mam wrażenie, że po Bitwie o Hogwart ten podział trochę się zamazał.
Hermiona wstała, podeszła do szafy i wyciągnęła z niej czerwoną sukienkę do kolan na grubych ramiączkach.
- Ta jest na mnie za ciasna, ale na taką drobną osóbkę jak ty będzie pasować jak ulał - oznajmiła z lekkim uśmiechem na ustach.
- Dziękuję! - Ginny rzuciła się jej na szyję i prawie ją udusiła.
- Nie ma za co... - wykaszlała Miona ze śmiechem.
- Jest, jest za co - powiedziała ruda i wybiegła z dormitorium w podskokach.

7 komentarzy:

  1. Proszę o komenterzyki! To nie dla ilości, tylko dla motywacji. Dzięki temu wiem, że jeszcze tu jesteście.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć,
    miałaś rację - nieźle się uśmiałam przy tym rozdziale! Malfoy ze złocistym warkoczem - tego jeszcze nie było! ;D
    Ciekawe, co za tajemniczą paczkę dała Draco Severia.
    I dlaczego nagle zaczął wielbić Gryfonów? Czyżby pierwszoroczna siostra blondyna miała coś z tym wspólnego? ;)
    Chciałabym zobaczyć miny uczniów Hogwartu, jak Draco wparował do Wielkiej Sali! XD

    Oryginalność fabuły, ciekawe postacie, dużo akcji i humoru - to ogromne plusy! Błędów nie wypatrzyłam, spróbuj wpleść do opowiadania więcej opisów.

    Czekam na następny rozdział! :)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    ~Markalka

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki! Następny rozdział będzie w Quiddith'owo- imprezowym stylu z zaskoczeniem. A w kolejnym po tym co będzie będzie opisów aż za dużo ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. To.vo.najbardziej Lubie Ginny i Blaise i randka ^^ już nie mogę się fkvxrksvkochana! A.Draco w tym rozdziale rozwala system ;D
    Przepraszam że dopiero teraz komentuje ale nie miałam na nic czasu przdzostatnie kilka dni..
    Ściskam Avadka ;*
    Milosny-skandal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne:*
    http://szlak-bez-granic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Right here is the perfect blog for anybody
    who wants to understand this topic. You realize so much its almost tough to argue with you (not that
    I really will need to…HaHa). You definitely put a brand new spin on a topic which has been written about for years.
    Wonderful stuff, just wonderful!

    OdpowiedzUsuń
  7. What's up mates, how is all, and what you want to say about
    this piece of writing, in my view its in fact awesome designed for me.

    OdpowiedzUsuń