Strony

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 7 - Mecz

Cała szkoła szła powoli na boisko Quidditcha. Wszędzie panował gwar rozmów. Uczniowie obstawiali zakłady, kłócili się, plotkowali... Hermiona i Ginny poszły najpierw do szatni Gryffindoru. Harry i cała jego drużyna ledwo trzymali się na nogach i ściskali skronie. Zapewniły ich, że wygrają i poszły na trybuny.
W końcu rozległ się głos informatora-Deana Thomasa.
-"Witamy na pierwszym tegorocznym meczu Quidditcha! Jest piękna pogoda, więc będzie się dobrze grało! A oto i dwie rywalizujące drużyny: Gryffindor i Slytherin!"
Obydwie grupy zawodników wyszły z dwóch stron boiska, słaniając się na nogach. Podeszli na środek, gdzie Draco i Harry popatrzyli po sobie nieobecnym wzrokiem i uścisnęli sobie ręce. A raczej tylko pacnęli nimi o siebie, bo żaden z nich nie miał siły zacisnąć dłoni.
-"Coś nie bardzo dziś wyglądają.-mówił dalej Dean.-Może w powietrzu się ożywią?"
Niestety marne były na to szanse, bo kiedy wszyscy wsiedli na miotły, dwóch Ślizgonów i jeden Gryfon ledwo wzbili się w powietrze i od razu padli na twarz. Po kilku minutach każdy już był w powietrzu. Nikt nie miał siły na skomplikowane manewry, więc ścigający po prostu podawali sobie kafla, a szukający krążyli nad boiskiem, wypatrując Złotego Znicza. Wśród nich był jednak jeden malutki wyjątek w czerwonej szacie z białym warkoczem. Severia przejęła piłkę i leciała prosto na zdziwionego bramkarza Slytherinu. Rzuciła kafla do środkowej bramki i zdobyła punkty dla Gryffindoru.
-"Jednak ktoś na tym boisku jest trzeźwy! Co za szczęście!"-krzyknął komentator.
Severia zrobiła triumfalną rundę wokół boiska i poleciała dalej grać. W tym czasie Harry i Draco latali ciągle w kółko. Powieki same im opadały, a usta rozchylały bezwiednie. Nie mieli siły nawet uchylać się przed tłuczkami. W pewnej chwili jeden z pałkarzy odbił piłkę w stronę Harrego, który akurat przysypiał na miotle. Tłuczek minął jego głowę o włos, a chłopak zachwiał się niebezpiecznie i prawie spadł. Za to Draco widząc to zaczął rechotać jak opentany. Przy tym leciał z niemałą prędkością na trybuny swojego domu. Zapomniał, że znajduje się na miotle. Puścił rączkę, łapiąc się za brzuch i śmiejąc. Rozległ się huk i wszyscy mogli podziwiać Draco, siedzącego na swojej błyskawicy, która do połowy była wbita w trybuny Slytherinu. Ślizgoni patrzyli się na niego w przerażeniu. Sam poszkodowany też spoglądał na nich w osłupieniu. Jego przerażenie wzrosło, kiedy stojąca najbliżej Astoria Greengras, postanowiła skorzystać z sytuacji i go pocałować. Draco skrzywił się z obrzydzeniem i odepchnął dziewczynę. Wskoczył na trybuny, wyszarpnął miotłę, wsiadł na nią i poleciał dalej grać. Kiedy obejrzał się przez ramię zobaczył, że Astoria patrzy na niego z mieszaniną smutku i zawodu w oczach. Wzruszył ramionami i skierował miotłę w stronę Harrego, któremu musiał w tym czasie przywalić kolejny tłuczek, bo miał wielką śliwę wokół oka. Ku niezadowoleniu Ślizgona, siniak bladł z każdą sekundą, pod wpływem eliksiru.
-Czemu gapisz się na Pottera? Zakochałeś się?-krzyknęła do niego siostra przelatując obok z kaflem, a za nią pchało się wszystkich trzech szukających Slytherinu. Smok rzucił jej nienawistne spojrzenie. Miał ochotę pokazać jej język, ale się powstrzymał. Nie będzie się przecierz dziecinnie zachowywał! To działka Wesley'a. Uśmiechnął się wrednie pod nosem i wzbił do góry. Rzucił okiem na trzonek Błyskawicy i uniósł brew ze zdziwienia. Nie było na nim nawet rysy. "Nieźle się trzyma."-pomyślał.-"Jednak sprzedawca nie wciskał mi kitu z tą gwarancją." Nie zauważył, że jego miotła zwalnia coraz bardziej. Ziewnął tak, że czołg mógłby mu w ustach zaparkować i nagle poczuł ostry ból w tylnej części czaszki. Otworzył szeroko oczy i jedyne co zobaczył to zbliżająca się w zastraszającym tempie rączka jego pojazdu. Wyrżnął zębami o drewno, a w głowie zaczęły mu fruwać Złote Znicze. Próbował je złapać. Przecierz musi wygrać! Machał na oślep rękoma. Ludzie obserwujący mecz strasznie się zdziwili. Przed chwilą jeden z pałkarzy Gryffindoru przywalił Malfoyowi w czerep, zamiast w tłuczek i ofiara wypadku uderzyła mocno w trzonek miotły. Teraz Draco nieprzytomnie wymachiwał dłońmi,kiwając się gwałtownie. Nagle przestał rzucać się w powietrzu. Otworzył oczy i potoczył po widowni zdziwionym wzrokiem. Popatrzył na swoją dłoń, w której spodziewał się zobaczyć złotą piłeczkę. Spuścił głowę i zrobił minę smutnego spaniela. Uczniowie wybuchnęli śmiechem. Z wyrazu twarzy Smoka nawet Snape by się uśmiał. A właśnie ten profesor spadł właśnie z ławki, wyjąc ze śmiechu.
Po jakimś czasie nieprzytomnej gry, Dean krzyknął:
-"Szukający zobaczyli znicza!"
Wszyscy zaczęli się rozglądać za Harrym i Draco. Rzeczywiście obaj nurkowali w dół za złotą smugą. Łeb w łeb.
-"Malfoy wysuwa się na prowadzenie, już są bardzo blisko!"
Tłum na trybunach wstrzymał oddech.
-"Draco wyciąga rękę i..."
Nagle rozległ się trzask.
-"Ouuu... To musiało boleć... Co za kretyni?! Jak oni mogli to tak zepsuć?! Przepraszam profesor McGonagalll... Niestety na tę chwilę żadna z drużyn nie ma Złotego Znicza!"
Hermiona wychyliła się, by lepiej widzieć i aż pisnęła ze zgrozy. Zobaczyła bowiem bardzo dziwny, a zarazem przerażający widok: Na środku boiska były wbite dwa badyle z przylepionymi do nich postaciami. Harry i Draco nie zauważyli, że znicz tuż nad ziemią wzbił się gwałtownie do góry i siłą rozpędu wbili swoje miotły w ziemię. W tym momencie wpatrywali się wielkimi oczami w podłoże, kilka centymetrów przed swoimi nosami, zawieszeni głową w dół na pojazdach, stojących pionowo, witkami do góry.
-O, matko...-jęknął Harry.
-Właśnie Potter: o, matko...-dopowiedział Draco i obaj odpadli od mioteł, spadając plecami na ziemię. Leżeli tak i leżeli obok Błyskawic wbitych w grunt. Niedaleko wylądowała reszta drużyn. Severia od razu podbiegła do brata ze łzami w oczach.
-Draco, Draco nic ci nie jest? Odezwij się proszę...-szepnęła i zalała się łzami. Malfoy otworzył stalowe oczy i wpatrzył się nimi tępo w niebo nad sobą.
-To tylko szok.-powiedział dalej patrząc niewidzącym wzrokiem w chmury. Potrząsną głową jak wyrwany z transu. Popatrzył na zebrane wokół osoby, odwrócił szybko głowę w stronę siostry i wytrzeszczył na nią oczy.
-Severia? A co ty tu robisz?-zapytał głupio.
-Siedzę.-warknęła przez łzy.
-Nie płacz, nic się nie stało.-wyprostował nogi i posadził ją sobie na kolanach.-Wciąż żyję i dalej możesz na mnie wypróbowywać zaklęcia.-wywrócił oczami.
-Czy ty musisz zawsze być taki?!-zapytała, uderzając drobnymi piąstkami w klatę Dracona.
-Jestem Malfoy'em! To normalne!-zaśmiał się. Jeszcze raz popatrzył po zebranych i jego wzrok zatrzymał się na Harrym.
-O, a oto Chłopiec, Który Przeżył Aby Robić Z Siebie Pośmiewisko...-mruknął uśmiechając się cynicznie.
-Z drogi! Zróbcie przejście!-usłyszał głos dochodzący spomiędzy tłumu i po chwili pochylała się nad nim McGonagall.
-Coś panu dolega panie Malfoy?-zapytała.
-Nie...
-To dobrze... O, matko! Harry! Co ci jest?!
Harry miał zamknięte oczy i był blady na twarzy.
-Zabierzcie go do skrzydła szpitalnego!-zażądała Minewra.-Newille, nie potrząsaj nim! Przecierz widzisz, że zemdlał! Panie Thomas, proszę ogłosić przesunięcie meczu na inny termin!
-Chodź Draco...-powiedziała cicho Severia. Wstała i podała rękę bratu. Przedarli się przez przez tłumi ruszyli do zamku. Severka przodem, trzymając Dracona za dłoń.
-Dobrze mu tak.-powiedział Ron do Hermiony.
-Ronaldzie! Jak możesz?! Oni nie są tacy źli! Na przykład Blaise jest miły!-oburzyła się dziewczyna.
-I ty uwierzysz w jego maskę?
-To nie maska!
-Może jeszcze zamieszkasz w Slytherinie, a najlepiej z Malfoy'em w pokoju, co?-Ron dalej szydził z Miony.-Zobaczysz, kiedyś cię zostawią!
-To chyba właśnie ty w tym momencie mnie zostawiłeś! Nie jesteś już moim przyjacielem! To koniec!-krzyknęła i odeszła.

***
Hermiona szła przez błonia z założonymi na piersi rękami. Zastanawiała się, jak Ron mógł ją tak potraktować?! To było niedopuszczalne! Tyle lat się przyjaźnili, a teraz nagle ma do niej pretensje. Łza spłynęła jej po policzku. Nie! Nie będzie płakać! Nie da sobą pomiatać! Musi być silna!
Z takim postanowieniem poszła do zamku, by się pouczyć! Kiedy przechodziła przez hol, zauważyła Draco i Severię, idących do Skrzydła Szpitalnego. Smok trzymał się za głowę, a twarz miał wykrzywioną w grymasie bólu. Herm podbiegła do nich i zapytała Severię:
-Co się stało? Czemu on łapie się za głowę!-ale zamiast niej, odpowiedział Dracon:
-No, a jak myślisz co się stało?! Ten idiota Irytek zwalił na mnie ze ściany cały obraz! Jeszcze mnie uszy bolą od wrzasku jakiejś baby z tego portretu!
-Cicho siedź, Draco!-fuknęła Severia.-Chodź z nami.-zwróciła się do Hermiony.
-A po co to coś ma z nami iść?!
-Oj, braciszku... Ty się chyba troszkę za mocno w główkę walnąłeś...-westchnęła Sevia.
-O, wypraszam to sobie! To ona bardziej nadaje się na oddział zamknięty w Mungu!-awanturował się Draco.
-Pomóż mi zaciągnąć go do pani Pomfrey.-poprosiła błagalnie Severka.
-Ej, ej, ej... JA nie potrzebuję lekarza, tylko ten chory na głowę polterghoist!
-Ale ja nie jestem duchem...-mruknął Herm.
-Nie ty! IRYTEK!!!
-Nie wydzieraj się! I tak już cię boli głowa.-warknęła Sevia.
-I co z tego?
-To, że zemdlejesz zanim dowleczemy się do Skrzydła Szpitalnego!-powiedziała zirytowana Miona, a Severia popatrzyła na nią z wdzięcznością.
-Ale...-zaczął.
-Cicho!-krzyknęły obydwie na raz.
Resztę drogi przeszli wydzierając się na siebie nawzajem i drocząc się. W końcu doszli do pielęgniarki. Pani Pomfrey od razu do nich podbiegła i zajęła się Draco.
-Co ci się stało dziubasku?-zapytała
-Nic, stara jędzo...-warknął.
-O, matko! Czemu on taki agresywny?! Co mu jest?!
-Irytek zwalił mu na głowę obraz i się wkurzył.
-Zaprowadźcie go na wolne łózko, a ja zaraz przyjdę.
Severka i Hermiona podprowadziły wyrywającego się Smoka do wolnego miejsca na sali.
-Jestem normalny! Nic miii niiieee jeeest...-wrzeszczał na całe gardło ale powoli wydłużał sylaby, jakby w zwolnionym tępie. W ostatniej chili rzuciły go na posłanie. Kiedy już leżał na łóżku, rozległo się donośne chrapanie. Dziewczyny spojrzały po sobie ze zdziwieniem i odwróciły się do stojącej za nimi Pomponii, ze strzykawką z eliksirem słodkiego snu w dłoni.
-Myślałam, że będzie gorzej.-powiedziała i odeszła.
Sevia podeszła do brzegu łóżka i usiadła na krześle stojącym obok.
-Tak mnie ciekawi...-zaczęła Herm siadając na posłaniu Malfoy'a.
-Co?
-Co dałaś mu wtedy przed wielką salą?
-Nie mogę powiedzieć...
-Przecierz nikomu nie zdradzę. Możesz mi zaufać.
-No dobra....
-To co mu dałaś?
-Wodę perfumowaną jego najulubieńszej marki, a ucieszył się tak, bo nie zauważył drugiego podarunku, pod tym pierwszym. To była ta koszulka z napisem "Kocham szlamy i Gryfonów!!!"
-Ty świadomie dałaś mu coś na wydłużenie tych włosów?
-Tak, do puszki z farba do włosów dolałam eliksir szybkiego wzrostu.
-Świetny żart!
-A tak w ogóle, to co robiliście wczoraj na tej imprezie?
-A nic takiego... Trochę potańczyliśmy...
-Słyszałam, że była mała awantura...
-Taak... Blaise zaproponował konkurs na picie i w połowie zemdlał. Ale to nie wszystko!-Hermiona rozochociła się i zaczęła śmielej mówić.-Wygrałam ten konkurs!
-Pokonałaś nawet tego ciołka, który chrapie obok?
-Tak! Ale to dlatego, że pod koniec zgiął się w pół i zwymiotował mi na buty...
-Ughh... To obrzydliwe...
-Nie musiałam się tym długo zachwycać, bo straciłam przytomność.
-Ktoś cię złapał?
-Eee... Nie...
-Oj, no to współczuje...
Herm wstała i podeszła do okna. Splotła ręce za plecami i wpatrzyła się w trawy na błoniach. Nieświadomie zaczęła nucić piosenkę, przy której tańczyła z blondynem. Przypomniał jej się zapach jego perfum i akasamitne, lśniące, platynowe włosy. Rozmarzyła się zupełnie i nagle poczuła, jak ktoś klepie ją w ramię.
-Hermiona... Hermiona!-Severia próbowała wybudzić przyjaciółkę z otępienia.
-Co?
-O czym myślałaś?
-O... O niczym ważnym...-zarumieniła się.
-Miona... Nie kłam...
-Będziesz się śmiać...
-Nie będę.-powiedziała Sevia z naciskiem.
-Bo ja... Draco... My na imprezie...-jąkała się Herm, coraz bardziej się czerwieniąc.
-Całowaliście się?-zapytała siostra Malfoy'a z niedowierzaniem.
-Nie...
-No to co się tam takiego wydarzyło?
-Ja... No... Draco poprosił mnie do tańca.
-I to wszystko?
-Ale kiedy dochodziliśmy na wolne miejsce na parkiecie, piosenka się zmieniła i w końcu zatańczyliśmy wolnego.
Severka oniemiała. Hermiona spuściła wzrok, zawstydzona swoimi słowami. Nagle usłyszały głos:
-Miona...
Dziewczyny odwróciły się w stronę łóżka Draco. Smok rzucał się po całym posłaniu jak opętany.
-Nie!-krzyknął.
Podbiegły do niego i zaczęły nim potrząsać, żeby się obudził.
-Hermiona!-wrzasnął na całą salę.
-Draco, obudź się!-Sevia szarpała śpiącego Malfoy'a. Nagle ten otworzył oczy i potoczył oszalałym wzrokiem po pomieszczeniu. Jego spojrzenie zatrzymało się na Hermionie.
-Jesteś... Żyjesz...-wysapał.
Cały był mokry od potu i dyszał, jakby właśnie przebiegł bardzo długi maraton. W następnej chwili zrobił coś niespodziewanego. Ciągle patrząc jej w oczy, stal w brąz, chwycił jej głowę i pocałował.

7 komentarzy:

  1. Pierwsza jej!! Do rzeczy... super rozdział, końcówka mnie rozwaliła ;D.
    Nie mogę doczekać się kolejnego!!
    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza! Super rozdział, końcówką mnie zaskoczyłaś. Sytuacja z Astorią, jak Draco popatrzył na nią, wywołała uśmiech na mojej twarzy. Końcówka mnie rozwaliła ;D. Nie mogę się doczekać kolejnego.
    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza! Super rozdział, końcówką mnie zaskoczyłaś. Sytuacja z Astorią. Jak Draco popatrzył na nią, wywołała u mnie uśmiech. Podsumowując wspaniały rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego.
    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. *.* pocałował ją! Lecę czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) jak mam być szczera to jest sporo błędów nie tylko interpunkcyjnych, ale również ortograficznych. Ale poza tym wszystko ok :) Severia rządzi w twoim opowiadaniu, cudowny następca bliźniaków, mimo iż dokucza tylko Draco :)
    Pozdrawiam,
    Rosenatorka

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale wcześniej w ogóle nie miałam czasu. :/

    Wohohoho! Ale się dzieje!
    Severia w drużynie Gryfonów? Dracon niech uważa, bo ma konkurencję... (szczerze mówiąc, jeśli chodzi o Quidditch, zawsze jestem za Gryfonami). Biedny Draco i biedny Harry - nieźle się poturbowali.
    Hermiona pokłócona z Ronem... Ma rację, nie można dać sobie dmuchać w kaszę. Mam nadzieję, że Ron zrozumie swój błąd i przeprosi.
    Wyobrażam sobie Malfoy'a z obrazem na głowie i namalowaną kobietą wrzeszczącą na niego... Hahahaha! :D "Dziubasek" trafił do Skrzydła Szpitalnego.
    Biedak, ma koszmary związane z Hermioną...
    Akcje z pocałunkami świetne! Jak czytałam o smutku i zawodzie w oczach Astorii to naprawdę przez chwilę zrobiło mi się jej żal.
    I pozostała najważniejsza kwestia: pocałunek z Herm. Ciekawe, jak zareaguje Severia, i oczywiście Miona.

    Błędów niewiele, a z rozdziału na rozdział jesteś coraz lepsza! Bardziej rozwijasz akcję, jest ona dłuższa, i tak dalej, a to bardzo mi się podoba! :)

    Lecę czytać i komentować dalej! :)
    ~Markalka

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawy wpis. Jestem pod wrażeniem !

    OdpowiedzUsuń