Ten rozdział dedykuję mojej niezastąpionej Rabelle Qere (przepraszam Cię, ale nie mam na klawiaturze "e" z kreseczką na górze). Ona jako jedyna pisze nawet po kilka komentarzy pod każdym postem. Dziękuję Ci za to Rabelle!!! Dziękuję też za wszystkie inne komentarze i za to, że tu wciąż jesteście!
Następny rozdział pokaże się pewnie za dwa tygodnie, ponieważ mam przez najbliższe dni nawał konkursów. Tak czy siak... ZAPRASZAM NA ROZDZIAŁ!!!
Hermiona patrzyła z uniesioną brwią na Malfoy'a, który szczerzył się jak idiota. Wzrok wlepiał w krzaki przed sobą i wyglądał jakby się zaciął. Dobrze, że nikt oprócz niej tego nie widział, bo od razu wysłano by go do wariatkowa. Przekrzywiła zabawnie głowę, przyglądając mu się uważnie, ale nie drgnął nawet o milimetr.Z wahaniem wyciągnęła rękę, by pomachać mu nią przed oczami, ale nagle wybudził się z transu i potrząsnął głową. Hermiona odskoczyła do tyłu, przestraszona reakcją chłopaka i popatrzyła na niego, marszcząc brwi. Draco ponownie spojrzał w ten niewidoczny dla Herm punkt i wrzasnął odkrywczo, jakby właśnie wymyślił sposób na podróż w czasie:
-SZMATA!!!
Malfoy wypadł z krzaków jak torpeda, potykając się po drodze i popędził przed siebie, machając rekami jak opętany. Dobiegł do zarośli i zaczął w nich grzebać. Herm wywróciła oczami i ruszyła za Ślizgonem. Było tylko jedno wyjaśnienie jego zachowania... Zwariował!!! Najpierw wlepia się w krzaczyska przed sobą, a potem leci w ich stronę jak wariat, krzycząc: szmata!!!
-Granger, zobacz!-usłyszała ożywiony głos wyżej wspomnianego szaleńca.
Spojrzała na niego i tylko westchnęła z rezygnacją. Draco szczerzył się do niej, jakby dostał pod choinkę tonę cukierków i trzymał w wyciągniętej do góry ręce kawał brudnego materiału.
-No i po co ci ten łach?-zapytała, patrząc z irytacją na szeroki uśmiech chłopaka.
-Jak to po co?-zapytał oburzony jej nastawieniem.
Sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął z niej buteleczkę z ciemnego szkła, w której był jakiś płyn. Dziewczyna popatrzyła na naczynie, a potem na szczerzącego się od ucha do ucha Dracona i uniosła brew. Ślizgon załamał ręce i aż jęknął z irytacji. A niby Granger jest taka mądra i domyślna!
-Kobieto!-krzyknął.-To jest eter! Wiesz co to jest eter?!
-Wiem, ale nie wiem po co ci on teraz, skoro kilkanaście metrów stąd jest wielka sklątka.-odparła.
Smok westchnął ciężko i pokręcił głową z rezygnacją.
-A jak myślisz... Po co mi ta szmata?-spytał, unosząc wyżej materiał.
-Żeby mieć w co się ubrać?
-Nie! Nasączę szmatę eterem!
-No i po co?
-Ty jesteś taka głupia czy tylko udajesz?!-wykrzyknął, czerwieniejąc na twarzy i zaciskając pięści ze złości.-Eter to silny środek odurzający! Jeśli chwilę będę trzymać tę tkaninę przy... przy tym, czym ten potwór oddycha, to on zaśnie! Straci przytomność!-zaczął machać rękami, wrzeszcząc na całą puszczę.
-No dobra! Rozumiem! Tylko skąd ty wytrzasnąłeś ten eter?!
-Buchnąłem siostrze. Ona ma w domu zamiast pokoju bazę pancerną! Diabeł ma na nią zły wpływ...
-Okej... To jak ten swój "genialny" plany wprowadzisz w życie, geniuszu?
-Wlezę na drzewo i zeskoczę na grzbiet tego obrzydlistwa!-uniósł dumnie podbródek.
-A jak to tu zwabisz?-uniosła pytająco brew.
-Do tego właśnie ty mi będziesz potrzebna...-uśmiechnął się do niej krzywo, zacierając ręce.
Miona spojrzała na niego z niezrozumieniem, które chwilę później zamieniło się w przerażenie.
-O nie! Nie zrobię tego! Nie ma mowy!-krzyknęła.
-A właśnie, że zrobisz!-odparł Draco, wspinając się na rosnące obok drzewo.
Ale ja nie chcę!-jęknęła, patrząc za nim w górę.
-I tak nie masz wyboru!-dobiegła ją odpowiedź siedzącego pośród gałęzi Smoka.
-Jak ja cię nienawidzę...-warknęła przez zaciśnięte zęby i ruszyła na poszukiwanie wielkiej sklątki tylnowybuchowej.
***
Dlaczego to akurat ona ma robić za przynętę?! Niech sobie sam zwabia ta bestię!!! Jego plan, jego problem! Że niby ona musi się poświęcać, bo szanowny pan arystokrata nie chce narażać swojego świętego tyłka! Niedoczekanie!
Szła szybko przed siebie, w myślach wyzywając Malfoy'a od najgorszych. Nawet nie patrzyła w którą stronę zmierza było jej wszystko jedno. Nagle coś złapało ją za nogę i straciła równowagę. Upadła akurat w wielką kałużę, mocząc sobie wszystko. Zerknęła na swoją kostkę i warknęła zirytowana.
-Niech cię szlag Malfoy...-wysyczała przez zęby, spoglądając na kolczaste pnącze, które owinęło się wokół jej nogi. Usiadła i odplątała roślinę, przy okazji ją rozrywając. Spojrzała na swoją poszkodowaną kończynę i zmarszczyła brwi. To zielsko zostawiło na jej skórze małe, ale głębokie rany.Z niektórych sączyła się wolno krew, plamiąc jej skarpetkę. Poczuła czyjąś obecność za plecami i westchnęła z irytacją.
-Co Malfoy? Przyszedłeś patrzeć na moje nieszczęście, zamiast siedzieć na tym drzewie?-spytała, odwracając głowę.
To co zobaczyła sprawiło, że wytrzeszczyła oczy i otworzyła usta, z których wydobył się histeryczny wrzask. Nie był to zwykły krzyk, ale pisk naprawdę przerażonej dziewczyny. Czemu ona musi mieć takiego pecha?!
Nad nią stałą wielka, obrzydliwa sklątka.
Hermionie zachciało się płakać. Przez głupiego Malfoy'a teraz leży pod ogromnym robalem i ryczy ze strachu.
Nagle kątem oka zauważyła coś dziwnego. Ta sklątka kulała! Biedna bestyjka miała złamana nogę! Herm spojrzała na potwora i uśmiechnęła się do niego. Wyciągnęła ostrożnie rękę i delikatnie dotknęła grubego pancerza kończyny stworzenia. Nie zareagowało. Nie odsunęło się ani nie zaatakowało. Powoli podniosła się z ziemi, podpierając się rekami. Może ta bestia nie była bestią? Kiedy stanęła na nogach, sklątka ciągle trwała w tej samej pozycji. Po chwili zrobiła coś, co kompletnie ją zaskoczyło. Potwór zgiął tylne nogi jakby chciał, by go dosiadła. Najpierw się wahała, zastanawiając się, czy to bezpieczne, ale w końcu po dłuższej chwili niepewnie przerzuciła jedną nogę przez ciało sklątki. Ostrożnie usiadła na jej grzbiecie, a ona się wyprostowała. Miona uczepiła się mocno pleców stworzenia, a ono powoli ruszyło. Po kilku krokach jednak wystrzeliło do przodu. Siła z jaką poleciały w przód sprawiła, że Herm prawie spadła ze swojego "wierzchowca". Za nim się obejrzała były już na miejscu, z którego wyruszyła.
-Malfoy!-zawołała, wypatrując pośród liści platynowej czupryny chłopaka.
Nagle coś ciężkiego spadło na nią z góry i zaczęło ją dusić. Szarpała się, próbując zrzucić napastnika, jednak nic to nie dawało. Po kilku sekundach walki uścisk na jej szyi się rozluźnił i usłyszała zdumiony do granic możliwości głos:
-Granger?!
-Tak! Granger, baranie!-zawołała z irytacją w głosie.
-Na czym ty do cholery siedzisz?!-Draco zadał najgłupsze pytanie z możliwych.
-Na sklątce tylnowybuchowej.-odparła przesłodzonym głosem, patrząc na niego przez ramię.
-Że co?!-wydarł się.
-Ty jesteś głuchy czy jak?!
-Nie głuchy, tylko zszokowany!
-Dobra.-skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy to możemy wracać.-uśmiechnęła się do niego chytrze przez ramię.
-Zaraz, zaraz... Ty chcesz wracać na tym czymś?!-wytrzeszczył na nią oczy.
-Oczywiście. Wiesz jaki to ma odrzut?
-Coś mi się wydaje, że zaraz poleci do przodu ten nasz "pojazd".-wyjąkał, czując jak sklątka przygotowuje się do odpalenia.
-Połóż ręce na mojej talii.-powiedziała, a widząc minę chłopaka dodała.-No już! Zrób to!
Draco objął Gryfonkę i przylgnął do jej pleców jak bluszcz.
-Malfoy! nie przylepiaj się tak!-usłyszał rozzłoszczony głos dziewczyny, ale nie zdążył powiedzieć, bo już po chwili leciał z prędkością rakiety pomiędzy drzewami. Ten robal miał naprawdę niezły odpał!
Po kilku wybuchach i cienkich piskach Dracona byli już na skraju lasu, przed chatką Hagrida.
Smok zszedł z ich nietypowego środku transportu na drżących jak galareta nogach. Po kilku krokach nogi się pod nim ugięły i padł na trawę.
-Nigdy więcej...-wysapał.
Obrócił głowę na bok, by zobaczyć jeszcze jak Hermiona zeskakuje z tego diabła wcielonego z uśmiechem na twarzy i pędzi w stronę czekającego na nich gajowego. Wypuścił ze świstem powietrze z płuc. Spojrzał na niebo i zmarszczył brwi. Czyżby byli w tym zakichanym lesie całą noc? Kolory chmur i słońca świadczyły o tym, że zbliża się świt. A skoro jest już ranek to...
-Granger! śniadanie!-krzyknął, zrywając się na nogi.
Hermiona spojrzała na niego i również oprzytomniałą. Równocześnie rzucili się w stronę szkoły.
Szła szybko przed siebie, w myślach wyzywając Malfoy'a od najgorszych. Nawet nie patrzyła w którą stronę zmierza było jej wszystko jedno. Nagle coś złapało ją za nogę i straciła równowagę. Upadła akurat w wielką kałużę, mocząc sobie wszystko. Zerknęła na swoją kostkę i warknęła zirytowana.
-Niech cię szlag Malfoy...-wysyczała przez zęby, spoglądając na kolczaste pnącze, które owinęło się wokół jej nogi. Usiadła i odplątała roślinę, przy okazji ją rozrywając. Spojrzała na swoją poszkodowaną kończynę i zmarszczyła brwi. To zielsko zostawiło na jej skórze małe, ale głębokie rany.Z niektórych sączyła się wolno krew, plamiąc jej skarpetkę. Poczuła czyjąś obecność za plecami i westchnęła z irytacją.
-Co Malfoy? Przyszedłeś patrzeć na moje nieszczęście, zamiast siedzieć na tym drzewie?-spytała, odwracając głowę.
To co zobaczyła sprawiło, że wytrzeszczyła oczy i otworzyła usta, z których wydobył się histeryczny wrzask. Nie był to zwykły krzyk, ale pisk naprawdę przerażonej dziewczyny. Czemu ona musi mieć takiego pecha?!
Nad nią stałą wielka, obrzydliwa sklątka.
Hermionie zachciało się płakać. Przez głupiego Malfoy'a teraz leży pod ogromnym robalem i ryczy ze strachu.
Nagle kątem oka zauważyła coś dziwnego. Ta sklątka kulała! Biedna bestyjka miała złamana nogę! Herm spojrzała na potwora i uśmiechnęła się do niego. Wyciągnęła ostrożnie rękę i delikatnie dotknęła grubego pancerza kończyny stworzenia. Nie zareagowało. Nie odsunęło się ani nie zaatakowało. Powoli podniosła się z ziemi, podpierając się rekami. Może ta bestia nie była bestią? Kiedy stanęła na nogach, sklątka ciągle trwała w tej samej pozycji. Po chwili zrobiła coś, co kompletnie ją zaskoczyło. Potwór zgiął tylne nogi jakby chciał, by go dosiadła. Najpierw się wahała, zastanawiając się, czy to bezpieczne, ale w końcu po dłuższej chwili niepewnie przerzuciła jedną nogę przez ciało sklątki. Ostrożnie usiadła na jej grzbiecie, a ona się wyprostowała. Miona uczepiła się mocno pleców stworzenia, a ono powoli ruszyło. Po kilku krokach jednak wystrzeliło do przodu. Siła z jaką poleciały w przód sprawiła, że Herm prawie spadła ze swojego "wierzchowca". Za nim się obejrzała były już na miejscu, z którego wyruszyła.
-Malfoy!-zawołała, wypatrując pośród liści platynowej czupryny chłopaka.
Nagle coś ciężkiego spadło na nią z góry i zaczęło ją dusić. Szarpała się, próbując zrzucić napastnika, jednak nic to nie dawało. Po kilku sekundach walki uścisk na jej szyi się rozluźnił i usłyszała zdumiony do granic możliwości głos:
-Granger?!
-Tak! Granger, baranie!-zawołała z irytacją w głosie.
-Na czym ty do cholery siedzisz?!-Draco zadał najgłupsze pytanie z możliwych.
-Na sklątce tylnowybuchowej.-odparła przesłodzonym głosem, patrząc na niego przez ramię.
-Że co?!-wydarł się.
-Ty jesteś głuchy czy jak?!
-Nie głuchy, tylko zszokowany!
-Dobra.-skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy to możemy wracać.-uśmiechnęła się do niego chytrze przez ramię.
-Zaraz, zaraz... Ty chcesz wracać na tym czymś?!-wytrzeszczył na nią oczy.
-Oczywiście. Wiesz jaki to ma odrzut?
-Coś mi się wydaje, że zaraz poleci do przodu ten nasz "pojazd".-wyjąkał, czując jak sklątka przygotowuje się do odpalenia.
-Połóż ręce na mojej talii.-powiedziała, a widząc minę chłopaka dodała.-No już! Zrób to!
Draco objął Gryfonkę i przylgnął do jej pleców jak bluszcz.
-Malfoy! nie przylepiaj się tak!-usłyszał rozzłoszczony głos dziewczyny, ale nie zdążył powiedzieć, bo już po chwili leciał z prędkością rakiety pomiędzy drzewami. Ten robal miał naprawdę niezły odpał!
Po kilku wybuchach i cienkich piskach Dracona byli już na skraju lasu, przed chatką Hagrida.
Smok zszedł z ich nietypowego środku transportu na drżących jak galareta nogach. Po kilku krokach nogi się pod nim ugięły i padł na trawę.
-Nigdy więcej...-wysapał.
Obrócił głowę na bok, by zobaczyć jeszcze jak Hermiona zeskakuje z tego diabła wcielonego z uśmiechem na twarzy i pędzi w stronę czekającego na nich gajowego. Wypuścił ze świstem powietrze z płuc. Spojrzał na niebo i zmarszczył brwi. Czyżby byli w tym zakichanym lesie całą noc? Kolory chmur i słońca świadczyły o tym, że zbliża się świt. A skoro jest już ranek to...
-Granger! śniadanie!-krzyknął, zrywając się na nogi.
Hermiona spojrzała na niego i również oprzytomniałą. Równocześnie rzucili się w stronę szkoły.
***
Wpadli przez drzwi do holu i podparli się rękami o kolana. Oddychali ciężko, włosy mieli zlepione od potu, a nogi bolały ich niemiłosiernie. Byli zdyszani jak nie wiadomo co, ponieważ jak głupi pędzili przez całe błonia, nie zwalniając nawet na chwilę. Popatrzyli po sobie i parsknęli krótkim śmiechem, po którym nastąpił długi atak kaszlu. Kiedy się w końcu uspokoili, ruszyli zgodnie do Wielkiej Sali, nie zważając kompletnie na swój wygląd.
Wlekli się jak ślimaki, co chwila wpadając na ściany, albo co gorsze na siebie. Takim zderzeniom towarzyszyły warknięcia: "Uważaj Malfoy!" albo "Jak leziesz Granger?!". Po dłuższym czasie jednak doszli, a raczej doczołgali się do wrót docelowej sali i otworzyli je z wielkim trudem na oścież. Kiedy wkroczyli do środka wszystkie spojrzenia zwróciły się na nich. Zapadła cisza, którą przerwał jedynie dźwięk tłukącego się szkła. Nikt się nie odzywał, tylko wszyscy wpatrywali się jak zahipnotyzowani w dwie postacie stojące w progu Wielkiej Sali. Niezręczne milczenie przerwała McGonagall, która podeszła szybkim krokiem do dwóch ofiar losu.
-Malfoy! Granger! Jak wy wyglądacie?!
-Jakbyśmy się pół nocy szlajali po Zakazanym Lesie, zwiedzając wszystkie napotkane kałuże, co chwila się wywalając i wpadając do bagna.-odparł usłużnie Draco.
-Proszę mi tu takich bzdur nie opowiadać, panie Malfoy!-profesor od transmutacji zmarszczyła brwi.
-Ale on mówi prawdę...-wychrypiała Hermiona, podpierając się na barku Dracona.
Malfoy schylił się lekko i zdjął jeden z butów.
--Mamy nawet trochę tego mokradła na dowód...-powiedział, chytrze się uśmiechając i wylał zawartość swojego obuwia na posadzkę.
-Dobrze... Wierzę panu, panie Malfoy...-westchnęła ciężko McGonagall i oczyściła ich ubrania zaklęciem.-Proszę siadać. Za chwilę odbędzie się losowanie.
Ślizgon i Gryfonka zgodnie jęknęli i skierowali się do swoich stołów.
-Miona!
Herm zobaczyła machającą do niej Ginny i po chwili już siedziała koło niej.
-Gdzie ty byłaś?-zapytała ruda, podczas gdy Hermiona ładowała sobie na talerz wszystko, co było w zasięgu jej ręki.
-Na szlabanie z Malfoy'em.-wymruczała z pełnymi ustami.
-Co?!
-Czemu się dziwisz? Nie poszłam z tym durniem do Zakazanego Lasu tylko dlatego, że mi się nudziło!-spojrzała na przyjaciółkę jak na wariatkę.
-Uwaga!-po sali rozniósł się głos Blaise'a.-Zaczynamy losowanie! Proszę o podejście tutaj Draco Malfoy'a i Hermionę Granger!
Obydwoje uczniów jęknęło z niezadowoleniem. Nawet nie zdążyli się najeść! Ruszyli powoli w stronę podwyższenia, a Zabini mówił dalej:
-Może najpierw wyjaśnię resztę zasad... Otóż losowanie odbędzie się w następujący sposób: nasza niezastąpiona Miona będzie losować imię dziewczyny, a zawodowy zrzęda roku, czyli Smok jej...
-Ja ci dam zrzędę...-warknął Draco.
-Też cię kocham.-mruknął Blaise-Kontynuując. Smoczek będzie losował imię partnera danej niewiasty. Każda para będzie musiała iść w niedzielę do Hogsmeade i kupić sobie nawzajem kreację na zabawę. Stroju nie będzie można zdjąć do końca imprezy! Jeśli ktoś jednak w czasie balu zdejmie swój ubiór to zostanie wywalony z sali bez prawa powrotu! Podczas wybierania partnerowi kreacji wszystkie chwyty są dozwolone! I jeszcze jedno! Trzeba podczas zabawy trzymać się razem z partnerem! No dobrze... Już dosyć tych regułek. Czas zacząć losowanie!
Jego przemówienie spotkało się z wielkim entuzjazmem ze strony uczniów. Słychać było wszędzie gwar ożywionych rozmów i krzyków.
Draco i Hermiona stanęli przy dwóch kartonach, wypełnionych karteczkami. Herm obok różowego, a Malfoy niebieskiego.
Wszyscy ucichli, kiedy Herm zanurzyła rękę w pudełku. Wyciągnęła jeden świstek papieru i rozłożyła go. Każdy śledził jej nawet najdrobniejszy ruch.
-Millicenta Buldstore!-krzyknęła po chwili.
Teraz Draco wyciągnął karteczkę i odczytał imię chłopaka:
-Graham Montegue!
Wylosowani popatrzyli na siebie i uśmiechnęli się.
-Tracey Davis!
-Dean Thomas!
Obydwoje zmierzyli się wzrokiem i skrzywili się.
-Pansy Parkinson!
Pansy wytężyła słuch. Może będzie w parze z Draconem?
-Harry Potter!
Na twarz mopsicy wypłynął wyraz zawiedzenia i odrazy.
-Astoria Greengrass!
-Vincent Crabbe!
Teraz nawet Malfoy popatrzył na Astorię ze współczuciem.
-Ginny Wesley!
-Theodor Nott!
Theo popatrzył na ruda i mrugnął do niej zalotnie, przez co został spiorunowany wzrokiem przez Diabła.
-Luna Lovegood!
-Adrian Pucey!
Ślizgon tylko zrobił zbolałą minę i zaczął walić głową o stół.
-Hanna Abott!
-Ron Wesley!
Tu padły z ust rudego słowa, które nie nadają się do druku.
-Penelopa Clearwater!
-Gregory Goyle!
Smok i Miona spojrzeli po sobie i unieśli brwi. Kolejna poszkodowana dziewczyna...
-Severia Malfoy!
Draco tym razem dłuższy czas grzebał w pudełku. Chciał, by jego siostra miała godnego jej partnera. Dobrze, że Crabbe i Goyle już są zajęci. W końcu wyciągnął z kartonu kawałek pergaminu.
-Blaise Zabini!-odczytał, z szczęka spadła mu z hukiem na podłogę.
-Levander Brown!-Herm się tą sytuacją w ogóle nie przejęła. Przecież Zabini zajmie się dobrze Sevką.
Malfoy w końcu otrząsnął się z szoku i wyczytał kolejne nazwisko:
-Ernie MacMillan!
I tak pop kolei każdy dostawał swojego partnera. Były różne reakcje: niektórzy się cieszyli, inni wykrzywiali twarze, a jeszcze inni nie wiedzieli jak zareagować.
Kilkanaście karteczek później Miona wyjęła z pudełka jeden naderwany świstek pergaminu i odczytała:
-Hermiona Granger! O, to ja!
-No brawo Granger!-powiedział złośliwie Smok.
On również sięgnął po kolejny los.
-Draco Malfoy!
Przez chwilę wpatrywał się w kawałek pergaminu z otwartymi ustami. Spojrzał na Hermionę, która również była w głębokim szoku. Przeniósł wzrok na oniemiałego Blaise'a, a potem na resztę uczniów, jakby szukając ratunku. Poczuł, że robi mu się słabo. Złapał się za czoło i przymknął oczy. Świat wokół niego zawirował i po chwili rozległ się huk ciała uderzającego o podłogę.
Hej!
OdpowiedzUsuńBardzo ci kochana dziękuję za dedyk! ;*
Rozdział boski! *-*
Wiedziałam, że Miona wylosuje Draco! *-*
Och i znowu trzymasz nas w napięciu!;)
Ja już chce nexta!!! ;)
Fanka Twojego opo,
Zuza
www.zatrzymanaprzezciebie.blogspot.com
Niby w jaki sposób trzymam w napięciu? Nie bój się rozpisywać. Im dłuższy komentarz tym więcej motywacji i weny!
OdpowiedzUsuńTo ostatnie zdanie trzyma nas w napięciu :)
Usuń~Zuza
Padłam^^ leżę i się śmieję :D cudownie to napisałaś. Losowanie boskie <3 jestem ciekawa, co z tego wyniknie :D końcówka epicka <3
OdpowiedzUsuńKochana... Niniejszym nominuję Cię do Libster Blog Award!!! Informacje szczegółowe na moim blogu :D
http://szlak-bez-granic.blogspot.com/
Swietne :-) reakcja Draco po wylosowaniu Hermiony genialna :-)
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział, najbardziej rozśmieszyła mnie sytuacja z losowaniem :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Pozdrawiam
L.A.
Nie wierzę... Chcę już next. Padłam jak przeczytałam reakcje Dracona. Biedny Smok pewnie nabył nowego guza :D Świetny rozdział, szlaban... brak słów. Juz widzę biednego, zrozpaczonego Hagrida po stracie sklątki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny i powodzenia na konkursach :)
Rosenatorka
Wiem że jestem okropna ale ostatnio kompletnie czasu na nic nie mam i nawet swojego bloga zaniedbuje ^^ mam nadzieję że mi wybaczysz ;) jak zwykle sprawisz że na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech podczas vzutania rozdziału. Jesteś niesamowita!! Jestem bardzo ciekawa jakie stroje dla siebie powybiera ^^ czekam na kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńŚciskam Avadka ;*
I zapraszam do siebie na http://milosny-skandal.blogspot.com
Hahaha to ryje banie! Malfoy szczerzy się do krzaków i krzyczy SZMATA. Wow... rozwalasz... Mmm nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Niech Malfoy walnie się mocno w głowkę! I niech mu się psychika popsuje!!! Niech ma zaburzenia psychiczne! Będzie moim pierwszym klientem w ,,Zapchanych Rurach''. W moim ośrodku na pewno będzie mu dobrze!!! XD Dobra kończe, bo mi na mózg pada. W każdym razie rozdzial świetny. :)
OdpowiedzUsuńNazwa twojego ośrodka zawsze mnie będzie rozwalała... Dziękuję, że pani wielka arystokratka wysiliła się, by napisać komentarz.
OdpowiedzUsuńNo i Malfoy zemdlał, w takim momencie, w Takim momencie, w TAKIM momencie! On jednak jest dziwny, ale za to go kocham! <3333333333333(...) To chyba wystarczająco wyraża moją miłość do Draco ^^
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę genialny! Kocham, lubię, uwielbiam! :D
Weny!
Charlotte Petrova
Ujdzie w tłumie
OdpowiedzUsuń