Witajcie! Tak wiem, ze długo mnie nie było... Strzelcie mnie Avadą czy czym tam chcecie.
Nie miałam za bardzo czasu na pisanie, bo przez pierwsze ponad dwa tygodnie wakacji byłam na koloniach. No ale w końcu udało mi się dokończyć ten rozdział i publikuję go wam tu dzisiaj.
Dedykuję go ponownie mojej koleżance Marcie, która znowu była główną inspiracją i Aries XD za to, że ze mną wytrzymała. Ponieważ zauważyłam, że mało osób wchodzi zakładkę "Kącik Muzyczny", więc postanowiłam dodawać również przy rozdziale piosenki lub piosenkę przy której go pisałam, jednak zacznę od następnego rozdziału, ponieważ komputer mi się zacina.
Nie przedłużając zapraszam do czytania!
-I jak?-zapytała Pansy, podając Hermionie lustro, by mogła obejrzeć swoją twarz ze świeżo wykonanym makijażem.
Miona z lekkim strachem przed tym co zaraz zobaczy sięgnęła niepewnie po podawany jej przedmiot. Ostrożnie spojrzała na swoje odbicie i... odetchnęła z ulgą. Ślizgonka naprawdę się postarała i nie zrobiła z niej tapeciary. To naprawdę wielki postęp!
Herm miała cienką warstwę różu na policzkach, a usta pomalowane czerwoną jak krew szminką. Jej przepiękne, błyszczące się, czekoladowe oczy przyozdabiał wachlarz długich, czarnych rzęs, pociągniętych tuszem, a powieki przyozdabiał lekko iskrzący się, grafitowy cień.
Miona spojrzała na puszącą się z dumy Pansy i z wielkim uśmiechem na twarzy rzuciła się jej na szyję, ale nie po to, by wyssać z niej krew tylko, żeby ją przytulić.
-Dziękuję! Dziękuję!-krzyczała na całe gardło.
-Miona!-Parkinson złapała Gryfonkę za ramiona.-Opanuj się, bo wszystko rozmażesz!
-Okej...-Hermiona uśmiechnęła się lekko zawstydzona i wyrwała się przyjaciółce, biegnąc do drzwi.
-Tylko się nie zabij w tej sukience! Draco z trupem raczej nie będzie chciał iść na bal!-krzyknęła za nią czarnowłosa widząc, jak spódnica kreacji plącze się jej przyjaciółce pod nogami.
-Spokojnie!-odparła Herm ze śmiechem.-Nic mi się nie sta...
Pansy usłyszała głośny huk i po chwili zauważyła, że Miona leży jak długa na podłodze ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.
-Właśnie widzę...-mruknęła ironicznie.-Idź już, bo nie zdążysz. Została niecała godzina.
Nie miałam za bardzo czasu na pisanie, bo przez pierwsze ponad dwa tygodnie wakacji byłam na koloniach. No ale w końcu udało mi się dokończyć ten rozdział i publikuję go wam tu dzisiaj.
Dedykuję go ponownie mojej koleżance Marcie, która znowu była główną inspiracją i Aries XD za to, że ze mną wytrzymała. Ponieważ zauważyłam, że mało osób wchodzi zakładkę "Kącik Muzyczny", więc postanowiłam dodawać również przy rozdziale piosenki lub piosenkę przy której go pisałam, jednak zacznę od następnego rozdziału, ponieważ komputer mi się zacina.
Nie przedłużając zapraszam do czytania!
Miona z lekkim strachem przed tym co zaraz zobaczy sięgnęła niepewnie po podawany jej przedmiot. Ostrożnie spojrzała na swoje odbicie i... odetchnęła z ulgą. Ślizgonka naprawdę się postarała i nie zrobiła z niej tapeciary. To naprawdę wielki postęp!
Herm miała cienką warstwę różu na policzkach, a usta pomalowane czerwoną jak krew szminką. Jej przepiękne, błyszczące się, czekoladowe oczy przyozdabiał wachlarz długich, czarnych rzęs, pociągniętych tuszem, a powieki przyozdabiał lekko iskrzący się, grafitowy cień.
Miona spojrzała na puszącą się z dumy Pansy i z wielkim uśmiechem na twarzy rzuciła się jej na szyję, ale nie po to, by wyssać z niej krew tylko, żeby ją przytulić.
-Dziękuję! Dziękuję!-krzyczała na całe gardło.
-Miona!-Parkinson złapała Gryfonkę za ramiona.-Opanuj się, bo wszystko rozmażesz!
-Okej...-Hermiona uśmiechnęła się lekko zawstydzona i wyrwała się przyjaciółce, biegnąc do drzwi.
-Tylko się nie zabij w tej sukience! Draco z trupem raczej nie będzie chciał iść na bal!-krzyknęła za nią czarnowłosa widząc, jak spódnica kreacji plącze się jej przyjaciółce pod nogami.
-Spokojnie!-odparła Herm ze śmiechem.-Nic mi się nie sta...
Pansy usłyszała głośny huk i po chwili zauważyła, że Miona leży jak długa na podłodze ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.
-Właśnie widzę...-mruknęła ironicznie.-Idź już, bo nie zdążysz. Została niecała godzina.
***
Draco siedział na łóżku Hermiony w jej dormitorium, czekając na nią.
Podczas jej nieobecności zdążył już przeszukać wszystkie szuflady i zakamarki, nie pomijając oczywiście szafy, z której wyjął jeden z jej staników i paradował w nim przez dobre pół godziny, śpiewając na całe gardło sto lat. Jednym słowem nie nudził się. Nawet zdążył się przebrać w ten okropnie różowiutki garnitur... Fuj!
Za co Granger go tak ukarała? Przecież kupił jej przepiękną sukienkę i był nawet miły, co było już właściwie niewykonalne szczególnie, jeśli chodzi o jego stosunki z Gryfonką. Dzisiaj tylko raz na korytarzu przed salą do eliksirów nazwał ją szlamą, ale przecież nie mógł sobie pozwolić na życzliwość wobec niej w obecności Ślizgonów, bo by stracił od razu chyba ze sto punktów popularności. Ale w sumie...
Po co on ma się starać, skoro ona go olewa, wyśmiewa i kupuje różowe garnitury? Koniec! Koniec z tym! Od teraz znowu będzie wredny, ironiczny, sarkastyczny i egoistyczny. Czyli będzie typowym Ślizgonem modelu o nazwie Malfoy. Uśmiechnął się pod nosem ironicznie.
Nagle usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i do pomieszczenia wparowała roześmiana Miona. Jednak kiedy go zobaczyła stanęła jak wryta na środku pokoju, a uśmiech zszedł jej z twarzy. Draco przeleciał po niej szybko wzrokiem i stwierdził, że wygląda znośnie.
-Co ty tutaj robisz?-warknęła Herm, kierując się w stronę fotela, na którym po chwili usiadła.
-Siedzę.-odparł beznamiętnie.-A ty masz zamiar iść na ten bal z taką szopą na głowie?
-Nie.-odpowiedziała i wyciągnęła różdżkę.
Jednym ruchem nadgarstka stworzyła sobie na głowie skomplikowany kok, z którego wyślizgiwały się pojedyncze loki, opadając jej na twarz. Smok tylko spojrzał na nią przelotnie i uniósł pytająco brwi, co ona zignorowała. Marszcząc gniewnie brwi odwróciła się w stronę lustra, by zobaczyć jak to wszystko razem na niej wygląda. Co chwila jednak zerkała na Draco, który najwidoczniej miał cały świat w głębokim poważaniu, ponieważ oglądał swoje paznokcie co chwila ziewając. Herm w końcu nie wytrzymała w tej ciszy i fuknęła gniewnie:
-Może byś cokolwiek powiedział?!
Malfoy spojrzał na nią równie lekceważąco co na bardzo irytującą muchę i spytał leniwie:
-Po co?
-Ponieważ...-Miona wzięła głęboki wdech.-Ja się staram wyglądać jak najlepiej, bo dla mnie ten bal jest czymś wyjątkowym, a jaśnie panu arystokracie nawet się nie chce ocenić jak ja w ogóle się prezentuję i czy nie będę przypadkiem przyćmiewać czystokrwistego blasku, bijącego od tych platynowych kłaków!-z Miony aż kipiało ironią i sarkazmem. Nigdy nie była tak zirytowana.
Smok jedynie uniósł brwi i popatrzył na nią z góry mimo, że siedział, a raczej leżał pośród puszystych poduszek na łóżku Gryfonki. Zjechał ją wzrokiem z góry na dół i podsumował:
-Da się patrzeć.-po czym wrócił do oglądania swoich idealnie równych paznokci.
-Grrrrrr...-Miona warknęła z bezsilnej złości. Spojrzała jeszcze raz na blondyna i rzuciła ironicznie.-Weź się uczesz, bo ci jeden kosmyk na czubku odstaje.
-Co?!-Draco zerwał się na równe nogi i podbiegł do lustra.Rzeczywiście! Spomiędzy starannie ułożonych włosów wystawało kilka niewymodelowanych.-Masz gdzieś tutaj grzebień?-spytał w panice.
-Nie używam grzebienia, ale jakiś jeden powinien być w pierwszej szufladzie biurka.
Smok prawie podleciał do mebla i zaczął przewalać jego zawartość, śpiewając pod nosem: Kiedyś cię znajdę...
Słysząc te słowa, kierowane najpewniej do grzebienia, Miona nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
-Jest!-usłyszała zwycięski okrzyk.
Draco chyba zebrało się na wokalny koncert, bo zaczął cicho podśpiewywać: You are not alone I am stay with you...*
Herm ze śmiechu już prawie leżała na podłodze. Nagle usłyszeli pukanie do drzwi. Popatrzyli po sobie ze zdziwieniem. Żadne z nich przecież nikogo nie zapraszało. Zanim zdążyli powiedziec chociażby "proszę" do środka wmaszerowała Severia. Jednak zatrzymała się w pół kroku ze zgłupiałą miną, kiedy zauważyła swojego brata, a raczej to w co był ubrany. Po chwili ciszy, która wydaje się, że trwała kilka lat zwróciła swoje wielkie ze zdziwienia oczy na Herm i wskazując na Draco palcem zapytała z niedowierzaniem:
-On to z własnej woli włożył?-Miona tylko pokiwała twierdząco głową. Sevii szczęka opadła chyba do podłogi i tylko wyjęczała bezsilnie:-Salazarze dopomóż...
Uniosła wzrok do nieba i powoli wyszła, a raczej wypełzła.
Kiedy zamknęły się za nią drzwi Malfoy i Gryfonka ponownie popatrzyli po sobie. Hermiona z rozbawieniem, a Draco z wyrzutem. Spokój jednak nie trwał długo, bo po chwili do pokoju z powrotem wleciała jak mała torpeda Severka. W jednej sekundzie wyrwała niczego niespodziewającemu się Smokowi grzebień z ręki i pomknęła na korytarz, wrzeszcząc: Mnie nie dogonią, mnie nie dogonią!
-WRACAJ TU Z TYM GRZEBIENIEM!!!-wrzasnął Ślizgon na cały Hogwart i nie zastanawiając się pognał za siostrą.
Hermiona pokręciła ze zrezygnowaniem głową. Jak dzieci... Jej wzrok padł na stojącą obok jej łóżka parę trampek, która z pewnością nie należała do niej i zaśmiała się pod nosem.
***
Harry szedł korytarzem w stronę lochów po Pansy. Za piętnaście minut miał się rozpocząć bal, więc korytarze były całkowicie puste, co bardzo mu odpowiadało ze względu na jego strój. Był to bardzo niewygodny frak czy coś takiego rodem z XVIII wieku. To coś co miał na sobie było koloru czerwonego wina i miało złote wykończenia i guziki z czego się akurat cieszył, bo Parkinson mogła mu kupić zielono-srebrny strój. Na nogach miał bufiaste, kremowe spodnie do kolan i białe podkolanówki z podwiązkami, których nie powstydziłaby się żadna panna młoda. To wszystko odbierało mu naprawdę dużo męskości. Na topach za to miał tego samego koloru... lakierki. Na szczęście nie posiadały kokardek (co bardzo go cieszyło). Ale za to miały wielkie, ciężkie złote klamry. Nie dość jeszcze, że wierzchnia część ubioru była okropna, to pod tym płaszczem czy czymś tam miał białą koszulę z bufiatymi rękawami, a na niej ciasną kamizelkę, haftowaną w jakieś zawijasy złotą nitką. Całego nieszczęścia dopełniał jakiś śliniak czy szmatka pod szyją z przyczepionym do niej jakimś czerwonym, błyszczącym kamieniem, która irytująco latała na wszystkie strony. Jednym słowem Koszmar przez wielkie "K".
Idąc jak na ścięcie do Parkinson usłyszał jakieś wrzaski i tupot stóp, który dobiegał z drugiego końca szerokiego korytarza. Zatrzymał się nasłuchując, a po chwili zobaczył siostrę Malfoy'a wybiegającą zza zakrętu. Dostrzegł, że trzyma coś w ręce, ale nie mógł rozpoznać z tej odległości co to.
-Ratunku!!!-wrzasnęła Severia na całe gardło.-Różowy pedał mnie goni!!!
Harry wytrzeszczył oczy i zrobił zdziwioną minę. "Jaki pedał? O co chodzi?"-pomyślał.-"Może ona wrzeszczy o mnie?". Spojrzał po sobie, ale nie zauważył nic różowego i tym bardziej wykrzywił twarz w niezrozumieniu. Po chwili jednak odpowiedź na jego pytania wypadła zza zakrętu i po wykonaniu długiego poślizgu przyozdobionego piskiem i machaniem na oślep rękoma wylądowała z hukiem na tyłku jakieś pięć metrów przed nim. Platynowe włosy ofiary wyglądały jakby żyły własnym, dosyć buntowniczym życiem, a białe skarpetki były w zasadzie czarne. "Zaraz..."-do Wybrańca coś dotarło.-"A gdzie on ma buty?"
-Malfoy?-zapytał niepewnie nie wiedząc, jak Książę Slytherinu na to zareaguje.
Draco uniósł strzelający błyskawicami wzrok na Harrego i warknął:
-Czego?!
Potter zawahał się, ale w końcu natura Gryfona przezwyciężyła lekki strach przed wyjątkowo w tej chwili agresywnym Ślizgonem i spytał:
-Gdzie ty masz buty?
Malfoy spojrzał na swoje stopy, jakby widział je pierwszy raz w życiu i westchnął zirytowany. Przejechał sobie po twarzy dłonią w geście załamania i jęknął:
-Na Salazara... Granger!
Zwrócił jeszcze raz tym razem już spokojniejsze stalowe oczy na czarnowłosego i dopiero tera do niego dotarło, że Złote Dziecko nie wygląda tak jak zwykle.
-Potter, co ty masz na sobie?-zapytał z niedowierzaniem, śmiejąc się.
Harry lekko się zaczerwienił i skrzywił. "Malfoy'owi widocznie humor się poprawił..."-pomyślał z przekąsem i odpowiedział:
-Mslisz, ze ja mam pojęcie co to jest? Pansy kupiła mi to na bal.-Teraz Harry przyjrzał się dokładniej tarzającemu się ze śmiechu po posadzce Draconowi i spytał:-A ty dobrowolnie to co masz na sobie włożyłeś?
Malfoy momentalnie przestał się śmiać i zmarszczył brwi.
-Cicho siedź.-warknął, wstał i odszedł, zabierając ze sobą swoją urażoną dumę i zdeptane na placek ego.
Harry odprowadził zdezorientowanym wzrokiem Dracona do zakrętu, po czym wzruszył ramionami i ruszył do zapewne już wkurzonej jego nieobecnością Pansy.
Idąc jak na ścięcie do Parkinson usłyszał jakieś wrzaski i tupot stóp, który dobiegał z drugiego końca szerokiego korytarza. Zatrzymał się nasłuchując, a po chwili zobaczył siostrę Malfoy'a wybiegającą zza zakrętu. Dostrzegł, że trzyma coś w ręce, ale nie mógł rozpoznać z tej odległości co to.
-Ratunku!!!-wrzasnęła Severia na całe gardło.-Różowy pedał mnie goni!!!
Harry wytrzeszczył oczy i zrobił zdziwioną minę. "Jaki pedał? O co chodzi?"-pomyślał.-"Może ona wrzeszczy o mnie?". Spojrzał po sobie, ale nie zauważył nic różowego i tym bardziej wykrzywił twarz w niezrozumieniu. Po chwili jednak odpowiedź na jego pytania wypadła zza zakrętu i po wykonaniu długiego poślizgu przyozdobionego piskiem i machaniem na oślep rękoma wylądowała z hukiem na tyłku jakieś pięć metrów przed nim. Platynowe włosy ofiary wyglądały jakby żyły własnym, dosyć buntowniczym życiem, a białe skarpetki były w zasadzie czarne. "Zaraz..."-do Wybrańca coś dotarło.-"A gdzie on ma buty?"
-Malfoy?-zapytał niepewnie nie wiedząc, jak Książę Slytherinu na to zareaguje.
Draco uniósł strzelający błyskawicami wzrok na Harrego i warknął:
-Czego?!
Potter zawahał się, ale w końcu natura Gryfona przezwyciężyła lekki strach przed wyjątkowo w tej chwili agresywnym Ślizgonem i spytał:
-Gdzie ty masz buty?
Malfoy spojrzał na swoje stopy, jakby widział je pierwszy raz w życiu i westchnął zirytowany. Przejechał sobie po twarzy dłonią w geście załamania i jęknął:
-Na Salazara... Granger!
Zwrócił jeszcze raz tym razem już spokojniejsze stalowe oczy na czarnowłosego i dopiero tera do niego dotarło, że Złote Dziecko nie wygląda tak jak zwykle.
-Potter, co ty masz na sobie?-zapytał z niedowierzaniem, śmiejąc się.
Harry lekko się zaczerwienił i skrzywił. "Malfoy'owi widocznie humor się poprawił..."-pomyślał z przekąsem i odpowiedział:
-Mslisz, ze ja mam pojęcie co to jest? Pansy kupiła mi to na bal.-Teraz Harry przyjrzał się dokładniej tarzającemu się ze śmiechu po posadzce Draconowi i spytał:-A ty dobrowolnie to co masz na sobie włożyłeś?
Malfoy momentalnie przestał się śmiać i zmarszczył brwi.
-Cicho siedź.-warknął, wstał i odszedł, zabierając ze sobą swoją urażoną dumę i zdeptane na placek ego.
Harry odprowadził zdezorientowanym wzrokiem Dracona do zakrętu, po czym wzruszył ramionami i ruszył do zapewne już wkurzonej jego nieobecnością Pansy.
***
-Malfoy! Gdzieś ty był?!-takim oto wrzaskiem przywitała Draco Hermiona w progu dormitorium.-Jak ty wyglądasz, człowieku?!
Na te słowa Smok ni stąd, ni zowąd wybuchł niepohamowanym rechotem. Ocierając łzy rozbawienia wykrztusił w końcu:
-Gdybyś ty widziała Pottera...-po czym znowu zaczął się śmiać.Miona tylko wywróciła oczami i sięgnęła po swoją różdżkę. Przy jej pomocy w jednej chwili doprowadziła Dracona do porządku. Przyjrzała mu się i stwierdziła, że wygląda jak... jak Malfoy w różowym garniturze. Nagle coś jej się przypomniało... Podeszła do swojego łóżka i wyciągnęła spod niego pudełko z butami. Z przebiegłym uśmieszkiem podała Ślizgonowi karton. On spojrzał na nią podejrzliwie i ostrożnie wziął do rąk opakowanie. Niepewnie uchylił wieko, a oczy wyszły mu z orbit. Wyjął ze środka obuwie, które okazało się błyszczącymi lakierkami koloru pudrowego różu. To już było la Draco tragedią, ale nie dość, ze buty były różowe to jeszcze miały kokardki tego koloru!
-Ja mam to założyć?-wyjęczał jak kapryśny nastolatek, który musi iść wyrzucić śmieci.
Po prostu nie miał już siły wrzeszczeć i się wykłócać o to co on ma nosić.
-Jeśli wolisz iść w skarpetkach to już twój problem.-odpowiedziała Herm, wzruszając ramionami.
Malfoy chcąc, nie chcąc z głośnym, zrezygnowanym westchnieniem założył "to ohydztwo" na stopy. Dobijał go jeszcze fakt, że te trepy były diabelnie niewygodne! "To jest tylko sen. Ja się zaraz obudzę i ten koszmar się skończy. Na pewno."-zapewniał się w myślach. Zamknął oczy na chwilę, ale gdy je otworzył ciągle był w pokoju Granger, w tym cholernym, różowym garniturze. Prychnął zirytowany.
-To co? Idziemy?-zapytała Miona.
-Idziemy, idziemy...-mruknął raco i podał Gryfonce ramię. Gdy Herm je przyjęła ruszyli do Wielkiej Sali.
***
Severia i Blaise stali przed wejściem do Wielkiej Sali, czekając na Hermionę i Dracona. Sevia wyciągała co chwila szyję, by zobaczyć cokolwiek nad ramionami i głowami innych uczniów, ale nie wiele jej to dawało. Spojrzała na swojego partnera, który wystawał pomiędzy wszystkimi jak jakiś równie chudy co tępy słup na pustkowiu
Zabini zamiast wypatrywać przyjaciół wbijał nienawistne spojrzenie w Notta który towarzyszył Ginny i trochę za bardzo się angażował.
-Blaise!-syknęła Sevka.
Diabeł wybudził się z transu i spojrzał na nią rozbieganymi oczami.
-Co?-zapytał.
-Weź zobacz z łaski swojej czy mój kochany braciszek i Miona nie idą.
Ślizgon wychylił się ponad tłum, lustrując każdego wzrokiem i szukając przyjaciela. Po chwili z niewiadomego powodu zaczął się nagle dusić ze śmiechu. Sevia spojrzała na niego dziwnie i zapytała:
-Co jet? Znalazłeś ich?
-Nie...-wykrztusił Zabini, ciągle się śmiejąc.
-To o co chodzi?-blondynka zaczynała się powoli niecierpliwić.
-Zobaczyłem Pottera.-powiedział z trudem i ponownie wybuchł śmiechem.
Severia wywróciła oczami i syknęła:
-Szukaj ich, a nie rżysz!
Mulat ponownie wyciągnął szyję i chwilę później znowu zaczął rechotać jak opętany.
-O co chodzi tym razem?-zirytowała się Malfoy'ówna.
-Znalazłem ich... Hahaha!!!
Po krótkiej chwili z tłumu przed nimi wyłonili się Draco i Hermiona.
Kiedy Sevka zobaczyła brata również nie mogła się powstrzymać i wybuchnęła śmiechem. Podczas, gdy Diabeł z Sevką naśmiewali się z Draco Hermiona przyjrzała się uważnie strojowi Severii.
Była to czarna sukienka sięgająca ponad kolana. Jej spódnica składała się z jednej części spodniej, którą u dołu przyozdabiały kokardy i falbanki, a na to jakby narzucone było coś, co przypominało krótki płaszczyk. Był on zszyty z sukienką i miał krótkie, bufiaste rękawy z kokardkami i koronką. Spod krótkich rękawków wychodziły drugie z długą falbaną na końcu i kokardami. Wszystkiego dopełniał gorset i haftowany kołnierzyk. Cała sukienka była sztywna dzięki znajdującej się pod nią konstrukcji z drutów. Oprócz swojej kreacji Sevia miała na sobie czarne lakierki i mroczny makijaż, który połączony z jej wręcz białą cerą dawał powalając efekt.
-Ślicznie wyglądasz.-powiedziała z uśmiechem do blondynki.
-Dzięki.-odparła, uspokajając się.-Ty też.
-Ej, Granger!-Miona usłyszała jęczący głos Dracona i spytała zirytowana:
-Tak, Malfoy?
-Czemu Diabeł ma normalny garnitur, a ja nie?-zapytał z wyrzutem.-Też chcę taki...
Gryfonka zauważyła dopiero teraz, że rzeczywiście Zabini miał na sobie najzwyklejszy, ciemnozielony garnitur z białą koszulę z żabotem pod spodem.Spojrzała na fochniętego Dracona i syknęła do niego:
-Ty się ciesz, że nie kazałam ci tu nago przyjść.
Draco otworzył usta w niemym szoku i spojrzał na nią ni to z wyrzutem, ni to z niedowierzaniem.
-Nie zrobiłabyś tego...-wyszeptał.
-Jesteś pewny?-spytała Herm, rozbawiona reakcją blondyna.
-Ale on...-zaczęła Severia, lecz już nie dokończyła, bo podbiegł do nich Malcolm Baddock i wysapał:
-Organizatorzy są... proszeni... na scenę...
Po tych słowach oparł ręce o kolana i przymknął na chwilę oczy.
Cała grupa równocześnie uniosła brwi i ruszyła przez zatłoczoną salę do podwyższenia. Draco i Severia zostali na dole, a Blaise i Miona wspięli się po trzech stopniach na górę. Hermiona, kiedy zobaczyła DJ'a, który siedział za stołem mikserskim była w niemałym szoku. Przecież ona o niczym nie wiedziała!
-Diable!-szturchnęła Mulata łokciem w żebra.-Skąd tu ten DJ?
Zabini zaśmiał się cichutko i szepnął w odpowiedzi:
-Ma się te znajomości...-puścił do niej oczko, po czym wyciągnął różdżkę i przytknął ją sobie do
szyi.
Wymruczał odpowiednie zaklęcie i zwrócił się do zebranych uczniów o wiele donośniejszym głosem.
-Witajcie wszyscy na pierwszym w tym roku szkolnym balu!-dalej Herm już nie słuchała, bo była zajęta obserwacją DJ'a.
Był to na oko dwudziestotrzyletni chłopak z czarnymi jak noc, cieniowanymi włosami do ramion i hipnotyzującymi, złotymi oczami, które się nienaturalnie świeciły. Jego twarz bardzo się Gryfonce spodobała. Miał mocno zarysowaną szczękę, pełne usta i prosty nos, chociaż nie aż tak idealny jak arystokratyczny narząd węchu Malfoy'a czy jego siostry, którzy stali obok siebie przed sceną. DJ był opalony, chociaż nie aż tak mocno. Jego skóra miała taką barwę, że w porównaniu do Blaise'a był bladym jak ściana trupem, a przy Draconie wydawał się wręcz murzynem. Ubrany był w czarne jeansy rurki, czerwone trampki i czarny T-shirt z wyszytym na nim wielkim, czerwonym smokiem. Według niej był szalenie przystojny i tajemniczy.
Z letargu brutalnie wybudziła ją burza oklasków. Zdezorientowana spojrzała na uśmiechniętego od ucha do ucha Blaise'a, który kierował się do zejścia z podestu. Miona czym prędzej podążyła za nim i już po chwili znalazła się na dole koło rodzeństwa Malfoy'ów.
-Zamierzam wygrać ten konkurs.-mruknął jej do ucha Draco.
Herm spojrzała na niego zdziwiona. "O co mu chodzi?"-zastanawiała się w myślach.
-Jaki konkurs?-zapytała na głos.
Smok spojrzał na nią jak na niedorozwiniętą umysłowo i odparł z lekkim wahaniem:
-No przecież Diabeł przed chwilą mówił o tym.
-Serio?
-Tak, ale ty byłaś zajęta robieniem maślanych oczu do tego chuderlawego DJ'a.- Malfoy skrzywił się i posłał czarnowłosemu chłopakowi nienawistne spojrzenie.
"Nie no, nie wierzę..."-pomyślała z niedowierzaniem Gryonka.-"Malfoy jest zazdrosny. Nie, to na pewno sen. To wszystko na pewno mi się tylko śni."
-Eee... To... Co Blaise mówił o ty konkursie?-zapytała niepewnie.
-A no tak!-Ślizgon zwrócił na nią swoje stalowe oczy i zaczął wszystko wyjaśniać.-Diabeł ogłosił, że para, która najpiękniej dziś zatańczy dostanie całodniową przepustkę do Londynu, na Pokątną. Ty jesteś prefektem naczelnym, więc wystarczy, że zrobisz maślane oczka do McGonagall i możesz szlajać się gdzie chcesz, a że ja nie mam takiego przywileju wygramy ten konkurs.
Herm spojrzała na niego jak na idiotę, którym z resztą był.
-Ty tak na serio?-zapytała z powątpiewaniem.
-No, a co?-spytał.
-No nie wiem czy przypadkiem przy tym nie pobrudzisz się niepotrzebnie szlamem.-mruknęła ironicznie.
-Raz mogę się poświęcić...-wzruszył ramionami
-Dzięki łaskawco...-syknęła ze złością.
Chciała odejść w stronę stolika, przy którym siedzieli Zabini i Severia, ale Malfoy uniemożliwił jej to, chwytając za ramię.
-Czekaj!-krzyknął.-Gdzie leziesz!
-Jak najdalej od ciebie!-warknęła gniewnie.
-Granger...-jęknął z bezsilności blondyn.-Nie chcesz mieć więcej korzyści z tego konkursu?
-W jakim sensie?-spojrzała na niego podejrzliwie.
-Przy okazji założymy się z Diabłem.
-I co to da?-Miona była coraz bardziej zirytowana, ale musiała przyznać, że zaciekawiło ją to, co mówił ten platynowy głąb.
-Chwila, daj wytłumaczyć...-mruknął Draco, nachylając się do jej ucha i odgarniając kasztanowe włosy, opadające jej na policzek, przez co Hermiona wzdrygnęła się lekko, ale nie ze wstrętu. Uśmiechnął się pod nosem widząc, jak na niego reaguje i zaczął cicho szeptać:-Zrobimy to tak...
***
Zabini zamiast wypatrywać przyjaciół wbijał nienawistne spojrzenie w Notta który towarzyszył Ginny i trochę za bardzo się angażował.
-Blaise!-syknęła Sevka.
Diabeł wybudził się z transu i spojrzał na nią rozbieganymi oczami.
-Co?-zapytał.
-Weź zobacz z łaski swojej czy mój kochany braciszek i Miona nie idą.
Ślizgon wychylił się ponad tłum, lustrując każdego wzrokiem i szukając przyjaciela. Po chwili z niewiadomego powodu zaczął się nagle dusić ze śmiechu. Sevia spojrzała na niego dziwnie i zapytała:
-Co jet? Znalazłeś ich?
-Nie...-wykrztusił Zabini, ciągle się śmiejąc.
-To o co chodzi?-blondynka zaczynała się powoli niecierpliwić.
-Zobaczyłem Pottera.-powiedział z trudem i ponownie wybuchł śmiechem.
Severia wywróciła oczami i syknęła:
-Szukaj ich, a nie rżysz!
Mulat ponownie wyciągnął szyję i chwilę później znowu zaczął rechotać jak opętany.
-O co chodzi tym razem?-zirytowała się Malfoy'ówna.
-Znalazłem ich... Hahaha!!!
Po krótkiej chwili z tłumu przed nimi wyłonili się Draco i Hermiona.
Kiedy Sevka zobaczyła brata również nie mogła się powstrzymać i wybuchnęła śmiechem. Podczas, gdy Diabeł z Sevką naśmiewali się z Draco Hermiona przyjrzała się uważnie strojowi Severii.
Była to czarna sukienka sięgająca ponad kolana. Jej spódnica składała się z jednej części spodniej, którą u dołu przyozdabiały kokardy i falbanki, a na to jakby narzucone było coś, co przypominało krótki płaszczyk. Był on zszyty z sukienką i miał krótkie, bufiaste rękawy z kokardkami i koronką. Spod krótkich rękawków wychodziły drugie z długą falbaną na końcu i kokardami. Wszystkiego dopełniał gorset i haftowany kołnierzyk. Cała sukienka była sztywna dzięki znajdującej się pod nią konstrukcji z drutów. Oprócz swojej kreacji Sevia miała na sobie czarne lakierki i mroczny makijaż, który połączony z jej wręcz białą cerą dawał powalając efekt.
-Ślicznie wyglądasz.-powiedziała z uśmiechem do blondynki.
-Dzięki.-odparła, uspokajając się.-Ty też.
-Ej, Granger!-Miona usłyszała jęczący głos Dracona i spytała zirytowana:
-Tak, Malfoy?
-Czemu Diabeł ma normalny garnitur, a ja nie?-zapytał z wyrzutem.-Też chcę taki...
Gryfonka zauważyła dopiero teraz, że rzeczywiście Zabini miał na sobie najzwyklejszy, ciemnozielony garnitur z białą koszulę z żabotem pod spodem.Spojrzała na fochniętego Dracona i syknęła do niego:
-Ty się ciesz, że nie kazałam ci tu nago przyjść.
Draco otworzył usta w niemym szoku i spojrzał na nią ni to z wyrzutem, ni to z niedowierzaniem.
-Nie zrobiłabyś tego...-wyszeptał.
-Jesteś pewny?-spytała Herm, rozbawiona reakcją blondyna.
-Ale on...-zaczęła Severia, lecz już nie dokończyła, bo podbiegł do nich Malcolm Baddock i wysapał:
-Organizatorzy są... proszeni... na scenę...
Po tych słowach oparł ręce o kolana i przymknął na chwilę oczy.
Cała grupa równocześnie uniosła brwi i ruszyła przez zatłoczoną salę do podwyższenia. Draco i Severia zostali na dole, a Blaise i Miona wspięli się po trzech stopniach na górę. Hermiona, kiedy zobaczyła DJ'a, który siedział za stołem mikserskim była w niemałym szoku. Przecież ona o niczym nie wiedziała!
-Diable!-szturchnęła Mulata łokciem w żebra.-Skąd tu ten DJ?
Zabini zaśmiał się cichutko i szepnął w odpowiedzi:
-Ma się te znajomości...-puścił do niej oczko, po czym wyciągnął różdżkę i przytknął ją sobie do
szyi.
Wymruczał odpowiednie zaklęcie i zwrócił się do zebranych uczniów o wiele donośniejszym głosem.
-Witajcie wszyscy na pierwszym w tym roku szkolnym balu!-dalej Herm już nie słuchała, bo była zajęta obserwacją DJ'a.
Był to na oko dwudziestotrzyletni chłopak z czarnymi jak noc, cieniowanymi włosami do ramion i hipnotyzującymi, złotymi oczami, które się nienaturalnie świeciły. Jego twarz bardzo się Gryfonce spodobała. Miał mocno zarysowaną szczękę, pełne usta i prosty nos, chociaż nie aż tak idealny jak arystokratyczny narząd węchu Malfoy'a czy jego siostry, którzy stali obok siebie przed sceną. DJ był opalony, chociaż nie aż tak mocno. Jego skóra miała taką barwę, że w porównaniu do Blaise'a był bladym jak ściana trupem, a przy Draconie wydawał się wręcz murzynem. Ubrany był w czarne jeansy rurki, czerwone trampki i czarny T-shirt z wyszytym na nim wielkim, czerwonym smokiem. Według niej był szalenie przystojny i tajemniczy.
Z letargu brutalnie wybudziła ją burza oklasków. Zdezorientowana spojrzała na uśmiechniętego od ucha do ucha Blaise'a, który kierował się do zejścia z podestu. Miona czym prędzej podążyła za nim i już po chwili znalazła się na dole koło rodzeństwa Malfoy'ów.
-Zamierzam wygrać ten konkurs.-mruknął jej do ucha Draco.
Herm spojrzała na niego zdziwiona. "O co mu chodzi?"-zastanawiała się w myślach.
-Jaki konkurs?-zapytała na głos.
Smok spojrzał na nią jak na niedorozwiniętą umysłowo i odparł z lekkim wahaniem:
-No przecież Diabeł przed chwilą mówił o tym.
-Serio?
-Tak, ale ty byłaś zajęta robieniem maślanych oczu do tego chuderlawego DJ'a.- Malfoy skrzywił się i posłał czarnowłosemu chłopakowi nienawistne spojrzenie.
"Nie no, nie wierzę..."-pomyślała z niedowierzaniem Gryonka.-"Malfoy jest zazdrosny. Nie, to na pewno sen. To wszystko na pewno mi się tylko śni."
-Eee... To... Co Blaise mówił o ty konkursie?-zapytała niepewnie.
-A no tak!-Ślizgon zwrócił na nią swoje stalowe oczy i zaczął wszystko wyjaśniać.-Diabeł ogłosił, że para, która najpiękniej dziś zatańczy dostanie całodniową przepustkę do Londynu, na Pokątną. Ty jesteś prefektem naczelnym, więc wystarczy, że zrobisz maślane oczka do McGonagall i możesz szlajać się gdzie chcesz, a że ja nie mam takiego przywileju wygramy ten konkurs.
Herm spojrzała na niego jak na idiotę, którym z resztą był.
-Ty tak na serio?-zapytała z powątpiewaniem.
-No, a co?-spytał.
-No nie wiem czy przypadkiem przy tym nie pobrudzisz się niepotrzebnie szlamem.-mruknęła ironicznie.
-Raz mogę się poświęcić...-wzruszył ramionami
-Dzięki łaskawco...-syknęła ze złością.
Chciała odejść w stronę stolika, przy którym siedzieli Zabini i Severia, ale Malfoy uniemożliwił jej to, chwytając za ramię.
-Czekaj!-krzyknął.-Gdzie leziesz!
-Jak najdalej od ciebie!-warknęła gniewnie.
-Granger...-jęknął z bezsilności blondyn.-Nie chcesz mieć więcej korzyści z tego konkursu?
-W jakim sensie?-spojrzała na niego podejrzliwie.
-Przy okazji założymy się z Diabłem.
-I co to da?-Miona była coraz bardziej zirytowana, ale musiała przyznać, że zaciekawiło ją to, co mówił ten platynowy głąb.
-Chwila, daj wytłumaczyć...-mruknął Draco, nachylając się do jej ucha i odgarniając kasztanowe włosy, opadające jej na policzek, przez co Hermiona wzdrygnęła się lekko, ale nie ze wstrętu. Uśmiechnął się pod nosem widząc, jak na niego reaguje i zaczął cicho szeptać:-Zrobimy to tak...
***
Severia, Blaise, Harry i Pansy siedzieli na kanapach przy stoliku, obserwując bawiących się uczniów. Tak właściwie to Zabini świdrował wzrokiem Theodora, który opowiadał coś jego Wiewióreczce trzy stoliki dalej, Severka wypatrywała swojego brata, który najwyraźniej został z Mioną pod sceną, a Parkinson w sumie nie patrzyła na to co się działo dookoła, bo była zajęta swoimi długimi, pomalowanymi na czarno paznokciami. Jedynie Złote Dziecko co chwila parskało śmiechem na widok bardzo różnorodnych i wymyślnych strojów wszystkich zebranych. chyba najbardziej rozśmieszyły go stroje Crabbe'a i Astorii.
Vincent miał na sobie fioletową, brokatową marynarkę, czarne sponie od garnituru, rażąco różowe pantofle i zwykłą, białą koszulę, która wyglądała jakby przy trochę głębszym wdechu miała pęknąć w szwach. Gdyby tak rzeczywiście się stało to kilka stojących najbliżej osób oberwałoby guzikiem po twarzy.
Astoria chodziła ciągle naburmuszona, co nie było czymś nadzwyczajnym, ale tym razem powodem jej nastroju było to, co miała na sobie. A był to... habit zakonnicy. Widocznie Goyle, który był jej partnerem w tej sytuacji nie okazał się aż takim bezmózgiem. Dzięki niemu Greengras chociaż przez tą noc nie będzie się przechwalać swoim ubiorem i naturalnym pięknem, który niby posiadała. Tego wieczoru Harry po raz pierwszy i ostatni raz w życiu spojrzał na Gregorego z jako takim uznaniem.
Rozmyślania Wybrańca przerwało przybycie Dracona Lucjusz Malfoy'a alias Tlenionej Fretki i Hermiony. Kiedy obydwoje rozsiedli się wygodnie na jednej z kanap Blaise zapytał z ożywieniem:
-To kto bierze udział w konkursie?-spojrzał zachęcająco na Severię, ale ta jedynie lekko się skrzywiła i wyjęczała:
-Ale ja jestem za niska...
-A co to przeszkadza?-zdziwił się Zabini.-przecież nikt nie będzie na to zwracał uwagi.
-Tak...-syknęła sarkastycznie Severia.-Zwłaszcza, że ja ci nawet do ramion nie dosięgam!
-No, ale liczy się taniec! Czym ty się przejmujesz!?-Zabini mimo, że był cierpliwy mógł w jednej chwili stać się bardzo niemiłym Ślizgonem.
-Wiesz co...!-Severce już brakowało słów, dlatego tylko mierzyła się z Diabłem rozwścieczonymi spojrzeniami.-Niech już lepiej Draco i Miona zatańczą!
Na te słowa Blaise wybuchnął głośnym śmiechem. Blondynka popatrzyła na niego zdezorientowana. Czy ona powiedziała coś śmiesznego? Po chwili zauważyła, że po ustach Harrego i Pansy również błąka się uśmiech. Teraz to już całkowicie zgłupiała. O co im chodzi? W końcu jednak Zabini uspokoił się nieco i ocierając łzy rozbawienia wyjąkał:
-Prędzej ja bym świadomie pocałował Snape'a niż oni by razem zatańczyli...
Draco od razu żywo zainteresował się tym, co powiedział jego przyjaciel.
-Serio?-zapytał z uniesioną brwią i posłał Herm porozumiewawcze spojrzenie.
-No pewnie!-krzyknął pewny siebie i lekko urażony tym, że Smok mu nie wierzy Zabini.
-To co powiesz na taki zakład... Jeśli ja i Granger zdobędziemy pierwsze miejsce to ty na lekcji eliksirów pocałujesz starego nietoperza w usta, a jak z jakiegoś powodu nie uda nam się to...-nie dokończył, bo przerwał mu Blaise:
-...to wy na cały dzień zamienicie się ciałami!-wykrzyknął podekscytowany, a Malfoy popatrzył na niego z politowaniem.
-A skąd ty idioto wytrzaśniesz tak długo działający eliksir wielosokowy?-spytał, unosząc brwi.
-Zakosi się Snape'owi!-odparł niezrażony pesymistycznym nastawianiem do życia kolegi.-Na pewno ma w składziku coś takiego.
-Hej, a ja co będę z tego miała?-zapytała zirytowana Severka.
-Nic.-odpowiedział usłużnie Diabeł, co wywołało u Sevii groźną minę, która nie zapowiadała niczego dobrego.
-Wiesz...-zaczęła niewinnie, ale Draco już wiedział, że za tą maską słodkości i uległości kryją się najgorsze rzeczy.-Jeszcze nie pokazałam ci co potrafi ten garnitur, który masz na sobie...
-A co mi może zrobić głupi garniak?
-Więcej niż ci się wydaje.-wysyczała przez zęby Sevia i pociągnęła za zwisający z jego kołnierzyka sznureczek.
W jednej chwili wszystkie falbany i falbanki żabotu wystrzeliły do góry i otoczyły głowę zdezorientowanego Diabła tak, że nic nie widział. Jedynie słyszał jak wszyscy zebrani przy stoliku równocześnie wybuchają głośnym śmiechem. Jemu jednak wcale nie było wesoło...
-Ty mała żmijo!-wrzasnął, ale materiał szybko stłumił jego przepełniony wyrzutem głos.
-Co Diabełku?-zapytała słodko Sevria.-Nie słyszę cię...
"Ja ją kiedyś uduszę..."-pomyślał wkurzony Ślizgon.-"Draco miał rację... To jest diabeł wcielony... Zaraz... To ja jestem Diabłem!"
-Blaise, słyszysz mnie?-zawołał blondyn, a kiedy nieszczęsna ofiara pokiwała lekko głową kontynuował.-To jak z tym zakładem? Zgadzasz się?-ponowne potwierdzenie.
Wychowankowie Salazara uścisnęli sobie dłonie i Malfoy wstał.
-A ty gdzie?-zapytała ze zdziwieniem Herm.
-Jak to gdzie? Zapisać nas na listę!
Vincent miał na sobie fioletową, brokatową marynarkę, czarne sponie od garnituru, rażąco różowe pantofle i zwykłą, białą koszulę, która wyglądała jakby przy trochę głębszym wdechu miała pęknąć w szwach. Gdyby tak rzeczywiście się stało to kilka stojących najbliżej osób oberwałoby guzikiem po twarzy.
Astoria chodziła ciągle naburmuszona, co nie było czymś nadzwyczajnym, ale tym razem powodem jej nastroju było to, co miała na sobie. A był to... habit zakonnicy. Widocznie Goyle, który był jej partnerem w tej sytuacji nie okazał się aż takim bezmózgiem. Dzięki niemu Greengras chociaż przez tą noc nie będzie się przechwalać swoim ubiorem i naturalnym pięknem, który niby posiadała. Tego wieczoru Harry po raz pierwszy i ostatni raz w życiu spojrzał na Gregorego z jako takim uznaniem.
Rozmyślania Wybrańca przerwało przybycie Dracona Lucjusz Malfoy'a alias Tlenionej Fretki i Hermiony. Kiedy obydwoje rozsiedli się wygodnie na jednej z kanap Blaise zapytał z ożywieniem:
-To kto bierze udział w konkursie?-spojrzał zachęcająco na Severię, ale ta jedynie lekko się skrzywiła i wyjęczała:
-Ale ja jestem za niska...
-A co to przeszkadza?-zdziwił się Zabini.-przecież nikt nie będzie na to zwracał uwagi.
-Tak...-syknęła sarkastycznie Severia.-Zwłaszcza, że ja ci nawet do ramion nie dosięgam!
-No, ale liczy się taniec! Czym ty się przejmujesz!?-Zabini mimo, że był cierpliwy mógł w jednej chwili stać się bardzo niemiłym Ślizgonem.
-Wiesz co...!-Severce już brakowało słów, dlatego tylko mierzyła się z Diabłem rozwścieczonymi spojrzeniami.-Niech już lepiej Draco i Miona zatańczą!
Na te słowa Blaise wybuchnął głośnym śmiechem. Blondynka popatrzyła na niego zdezorientowana. Czy ona powiedziała coś śmiesznego? Po chwili zauważyła, że po ustach Harrego i Pansy również błąka się uśmiech. Teraz to już całkowicie zgłupiała. O co im chodzi? W końcu jednak Zabini uspokoił się nieco i ocierając łzy rozbawienia wyjąkał:
-Prędzej ja bym świadomie pocałował Snape'a niż oni by razem zatańczyli...
Draco od razu żywo zainteresował się tym, co powiedział jego przyjaciel.
-Serio?-zapytał z uniesioną brwią i posłał Herm porozumiewawcze spojrzenie.
-No pewnie!-krzyknął pewny siebie i lekko urażony tym, że Smok mu nie wierzy Zabini.
-To co powiesz na taki zakład... Jeśli ja i Granger zdobędziemy pierwsze miejsce to ty na lekcji eliksirów pocałujesz starego nietoperza w usta, a jak z jakiegoś powodu nie uda nam się to...-nie dokończył, bo przerwał mu Blaise:
-...to wy na cały dzień zamienicie się ciałami!-wykrzyknął podekscytowany, a Malfoy popatrzył na niego z politowaniem.
-A skąd ty idioto wytrzaśniesz tak długo działający eliksir wielosokowy?-spytał, unosząc brwi.
-Zakosi się Snape'owi!-odparł niezrażony pesymistycznym nastawianiem do życia kolegi.-Na pewno ma w składziku coś takiego.
-Hej, a ja co będę z tego miała?-zapytała zirytowana Severka.
-Nic.-odpowiedział usłużnie Diabeł, co wywołało u Sevii groźną minę, która nie zapowiadała niczego dobrego.
-Wiesz...-zaczęła niewinnie, ale Draco już wiedział, że za tą maską słodkości i uległości kryją się najgorsze rzeczy.-Jeszcze nie pokazałam ci co potrafi ten garnitur, który masz na sobie...
-A co mi może zrobić głupi garniak?
-Więcej niż ci się wydaje.-wysyczała przez zęby Sevia i pociągnęła za zwisający z jego kołnierzyka sznureczek.
W jednej chwili wszystkie falbany i falbanki żabotu wystrzeliły do góry i otoczyły głowę zdezorientowanego Diabła tak, że nic nie widział. Jedynie słyszał jak wszyscy zebrani przy stoliku równocześnie wybuchają głośnym śmiechem. Jemu jednak wcale nie było wesoło...
-Ty mała żmijo!-wrzasnął, ale materiał szybko stłumił jego przepełniony wyrzutem głos.
-Co Diabełku?-zapytała słodko Sevria.-Nie słyszę cię...
"Ja ją kiedyś uduszę..."-pomyślał wkurzony Ślizgon.-"Draco miał rację... To jest diabeł wcielony... Zaraz... To ja jestem Diabłem!"
-Blaise, słyszysz mnie?-zawołał blondyn, a kiedy nieszczęsna ofiara pokiwała lekko głową kontynuował.-To jak z tym zakładem? Zgadzasz się?-ponowne potwierdzenie.
Wychowankowie Salazara uścisnęli sobie dłonie i Malfoy wstał.
-A ty gdzie?-zapytała ze zdziwieniem Herm.
-Jak to gdzie? Zapisać nas na listę!
*Tłumaczenie: Nie jesteś sam, jestem przy tobie...