-Miona, wstawaj!
-Diaaable...-mruknęła z niezadowoleniem.
-Słucham?-nachylił się ku niej z uśmiechem.
-Ooodwaal się...-wyjęczała, odpychając dłonią jego twarz.
Zabini parsknął krótkim śmiechem.
-Ja wiem, że ty nie chcesz wstać.-przysiadł na brzegu łóżka.-Ale nie chcę cię martwić...
-Czego ty jeszcze chcesz?!-warknęła zirytowana spod kołdry.
-...śniadanie zaczęło się dziesięć minut temu.
-Co?!-krzyknęła i wyskoczyła z łóżka.
Blaise zaśmiał się głośno i rozwalił na jej posłaniu, obserwując krzątającą się nerwowo dziewczynę. Herm była teraz w samej szarej, luźnej koszulce na ramiączkach i króciutkich, czarnych szortach, więc Diabeł mógł napatrzeć się na zwykle ukryte pod workowatymi ubraniami, kształty Gryfonki. Jednak po chwili znikła mu z oczu, wchodząc do łazienki. Po kilku minutach weszła do sypialni, ubrana w szkolny mundurek i narzuciła szkolną szatę.
-Chodź!-krzyknęła i wybiegła na korytarz.
Zabini podniósł się i popędził za nią.
***
Gnali przez puste korytarze, a echo ich kroków odbijało się od ścian zamku. Już z daleka widzieli wrota Wielkiej Sali. Dobiegli do nich i zatrzymali się gwałtownie. Z sali wyszła profesor McGonagall i spojrzała na nich ze stoickim spokojem.
-Jak to dobrze, że jesteście. Mam do was prośbę.-powiedziała i podeszła do nich bliżej.
-Słuchamy.-odpowiedziała Hermiona.
-Jak wiecie, zbliża się Halloween.-zaczęła, przerzucając różdżkę z ręki do ręki.-Chciałabym, byście zajęli się przygotowaniem imprezy z tej okazji.
-W sensie dyskoteki?-zapytał ożywiony Diabeł i mrugnął porozumiewawczo do Miony.
-Można to tak ująć, panie Zabini.-odparła zimno, nie zaszczycając go spojrzeniem i odwróciła się z zamiarem odejścia.
-Są jakieś wymagania specjalne, czy coś?-spytała Herm.
-Macie wolną rękę i wszystkie środki dozwolone. Tylko to ma być na Halloween, a nie na Boże Narodzenie.-rzuciła przez ramię.-A, i bez alkoholu.
Ślizgon i Gryfonka spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się szeroko. Już oni się postarają, by ten bal był wyjątkowy.
-Sami nie damy rady wszystkiego zrobić na czas.-stwierdziła Hermiona.
-Poproszę Smoka i Sevkę. Na pewno się zgodzą.
-A ja zapytam Harrego!-Miona podchwyciła zapał chłopaka.-I może jeszcze Ginny!
Z takimi postanowieniami ruszyli na lekcje, ponieważ śniadanie już dawno się skończyło.
-Jak to dobrze, że jesteście. Mam do was prośbę.-powiedziała i podeszła do nich bliżej.
-Słuchamy.-odpowiedziała Hermiona.
-Jak wiecie, zbliża się Halloween.-zaczęła, przerzucając różdżkę z ręki do ręki.-Chciałabym, byście zajęli się przygotowaniem imprezy z tej okazji.
-W sensie dyskoteki?-zapytał ożywiony Diabeł i mrugnął porozumiewawczo do Miony.
-Można to tak ująć, panie Zabini.-odparła zimno, nie zaszczycając go spojrzeniem i odwróciła się z zamiarem odejścia.
-Są jakieś wymagania specjalne, czy coś?-spytała Herm.
-Macie wolną rękę i wszystkie środki dozwolone. Tylko to ma być na Halloween, a nie na Boże Narodzenie.-rzuciła przez ramię.-A, i bez alkoholu.
Ślizgon i Gryfonka spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się szeroko. Już oni się postarają, by ten bal był wyjątkowy.
-Sami nie damy rady wszystkiego zrobić na czas.-stwierdziła Hermiona.
-Poproszę Smoka i Sevkę. Na pewno się zgodzą.
-A ja zapytam Harrego!-Miona podchwyciła zapał chłopaka.-I może jeszcze Ginny!
Z takimi postanowieniami ruszyli na lekcje, ponieważ śniadanie już dawno się skończyło.
***
-Ginny! Harry!-Hermiona przepychała się na korytarzu między uczniami, by jak najszybciej dotrzeć do celu.
-Miona, co się stało?-zapytał Wybraniec.
Mam do was prośbę, a raczej pewną propozycję... Chociaż to może jednak prośba?-Herm była tak podekscytowana, że sama nie wiedziała co mówi.
-Hermi, o co chodzi?-spytała w końcu Ginny.-Wysłów się wreszcie!
-Pomożecie mi przygotować Wielką Salę na imprezę Halloweenową?-wypaliła.
Złoty Chłopiec i ruda stali przez chwilę nieruchomo, ale zaraz potem uśmiechy wpłynęły na ich twarze.
-Super!
-Wchodzimy w to!
-Kiedy zaczynamy?
-Macie już jakiś plan?
Zaczęli się nawzajem przekrzykiwać.
-Spokojnie. Zaczniemy pojutrze. Zarezerwuję Wielką Salę. Najpierw musimy tam wszystko przygotować i przynieść pudła z ozdobami od Filcha. W dodatku trzeba jeszcze zaczarować kościotrupy...
-Nom, pełno roboty...-przyznał Harry.
-To o której możecie? Tak dokładnie?
-Pojutrze jest sobota, tak?-zapytała Ginny.
-Tak.
-Okej, ja mogę. Ale może zacznijmy już od rana? Może o dwunastej?-zaproponowała.
-A co z obiadem?-zapytał Chłopiec, Który Przeżył, By Zadawać Głupie Pytania.
-Poprosi się McGonagall, by odbył się w innej sali.-wyjaśniła Hermiona.
-Fajnie!-krzyknęła ruda.-To w sobotę o dwunastej przed Wielką Salą!
Ginny wzięła za rękę Wybrańca i pociągnęła go wśród uczniów.
-Hej!-odwróciła się w stronę wołającego ją Blaise'a.
-O co chodzi Diable?-podeszła do niego.
-Kiedy i o której będziemy dekorować tę salę?-zapytał.
-Pojutrze spotykamy się o dwunastej, przed Wielką Salą.
-Aha, okej...-mruknął.-To ja idę im powiedzieć!
-A zgodzili się?
-Taa... Jeszcze muszę dać coś w zamian Severii, ale Smok chętnie się zgodził, więc może coś jej zafunduje...
-To powodzenia!
-Myhm...-westchnął-Przyda mi się...
-Miona, co się stało?-zapytał Wybraniec.
Mam do was prośbę, a raczej pewną propozycję... Chociaż to może jednak prośba?-Herm była tak podekscytowana, że sama nie wiedziała co mówi.
-Hermi, o co chodzi?-spytała w końcu Ginny.-Wysłów się wreszcie!
-Pomożecie mi przygotować Wielką Salę na imprezę Halloweenową?-wypaliła.
Złoty Chłopiec i ruda stali przez chwilę nieruchomo, ale zaraz potem uśmiechy wpłynęły na ich twarze.
-Super!
-Wchodzimy w to!
-Kiedy zaczynamy?
-Macie już jakiś plan?
Zaczęli się nawzajem przekrzykiwać.
-Spokojnie. Zaczniemy pojutrze. Zarezerwuję Wielką Salę. Najpierw musimy tam wszystko przygotować i przynieść pudła z ozdobami od Filcha. W dodatku trzeba jeszcze zaczarować kościotrupy...
-Nom, pełno roboty...-przyznał Harry.
-To o której możecie? Tak dokładnie?
-Pojutrze jest sobota, tak?-zapytała Ginny.
-Tak.
-Okej, ja mogę. Ale może zacznijmy już od rana? Może o dwunastej?-zaproponowała.
-A co z obiadem?-zapytał Chłopiec, Który Przeżył, By Zadawać Głupie Pytania.
-Poprosi się McGonagall, by odbył się w innej sali.-wyjaśniła Hermiona.
-Fajnie!-krzyknęła ruda.-To w sobotę o dwunastej przed Wielką Salą!
Ginny wzięła za rękę Wybrańca i pociągnęła go wśród uczniów.
-Hej!-odwróciła się w stronę wołającego ją Blaise'a.
-O co chodzi Diable?-podeszła do niego.
-Kiedy i o której będziemy dekorować tę salę?-zapytał.
-Pojutrze spotykamy się o dwunastej, przed Wielką Salą.
-Aha, okej...-mruknął.-To ja idę im powiedzieć!
-A zgodzili się?
-Taa... Jeszcze muszę dać coś w zamian Severii, ale Smok chętnie się zgodził, więc może coś jej zafunduje...
-To powodzenia!
-Myhm...-westchnął-Przyda mi się...
***
-I co mi dasz w zamian?-Severia naskoczyła na Zabiniego, od razu jak wszedł do pokoju Draco.
-Siostra, daj mu święty spokój.-mruknął, leżący na łółżku Malfoy.
-Nie ciebie się pytam!-Sevka założyła ręce na piersi i wydęła usta.
-Sevia...-westchnął ze zrezygnowaniem Zabini.-Jesteś gorsza od Dracona, kiedy ma okres...
Severia wybuchnęła głośnym śmiechem i aż opadła na łóżko Natt'a, trzymając się za brzuch. Malfoy'a zatkało. Siedził z otwartymi ustami i wpatrywał się w przestrzeń przed sobą.
-Ale ja nigdy nie miałem okresu...-wymamrotał cicho, na co odpowiedziały mu jeszcze głośniejsze salwy śmiechu.
-O matko...-mruknął Blaise, ocierając łzy rozbawienia.-Twoja mina była bezcenna!
-Prawda!-przytaknęła Severia.-Ale przejdźmy do konkretów. Już wiem, czego chcę.
-No czego?
-Skoro to będzie impreza dla szóstego i siódmego roku, to załatwcie mi na nią przepustkę!-dokończyła, dumnie unosząc podbródek..
Smok i Diabeł zastanawiali się chwilę, ale w końcu skinęli lekko głowami.
-Okej.
-Spoko. I tak nie będzie alkoholu, bo McSztywna nie pozwoliła. Tylko, że ogłosimy cię jako gościa honorowego.-Blaise mówił jak najęty, wyjaśniając wszystkie szczegóły.
-Tylko z kim ja pójdę?-Severka zmartwiła się tą myślą.
-Spokojnie.-powiedział Zabini.-Hermiona na ostatniej przerwie wymyśliła sposób, by rozwiązać ten problem. Jutro po śniadaniu odbędzie się losowanie partnerów, ale to nie wszystko! Chociaż... Nie, nie będę wam mówił. Dowiecie się w swoim czasie!-z tymi słowami wyszedł z dormitorium, trzaskając drzwiami.
Rodzeństwo Malfoy'ów popatrzyło po sobie i równocześnie uniosło lewą brew. Parsknęli krótkim śmiechem i ponownie spojrzeli sobie w oczy. Severia rozłożyła ręce i powiedziała:
-Chodź, przytul mnie braciszku...-uśmiechnęła się czarująco.
Draco zachichotał cicho. Tak umieją się uśmiechać tylko Malfoy'owie. Niewinnie, a zarazem uwodzicielsko. Podniósł się i podszedł do siostry. Kiedy był na wyciągnięcie ręki, pstryknęła go mocno w nos. Smok zamrugał kilka razy, a kiedy zorientował się w sytuacji, Sevia była już pod drzwiami.
-Jak ja cię nienawidzę...-wymruczał.
-Nie martw się. Ja ciebie też!-odkrzyknęła i już jej nie było.
-Skoro to będzie impreza dla szóstego i siódmego roku, to załatwcie mi na nią przepustkę!-dokończyła, dumnie unosząc podbródek..
Smok i Diabeł zastanawiali się chwilę, ale w końcu skinęli lekko głowami.
-Okej.
-Spoko. I tak nie będzie alkoholu, bo McSztywna nie pozwoliła. Tylko, że ogłosimy cię jako gościa honorowego.-Blaise mówił jak najęty, wyjaśniając wszystkie szczegóły.
-Tylko z kim ja pójdę?-Severka zmartwiła się tą myślą.
-Spokojnie.-powiedział Zabini.-Hermiona na ostatniej przerwie wymyśliła sposób, by rozwiązać ten problem. Jutro po śniadaniu odbędzie się losowanie partnerów, ale to nie wszystko! Chociaż... Nie, nie będę wam mówił. Dowiecie się w swoim czasie!-z tymi słowami wyszedł z dormitorium, trzaskając drzwiami.
Rodzeństwo Malfoy'ów popatrzyło po sobie i równocześnie uniosło lewą brew. Parsknęli krótkim śmiechem i ponownie spojrzeli sobie w oczy. Severia rozłożyła ręce i powiedziała:
-Chodź, przytul mnie braciszku...-uśmiechnęła się czarująco.
Draco zachichotał cicho. Tak umieją się uśmiechać tylko Malfoy'owie. Niewinnie, a zarazem uwodzicielsko. Podniósł się i podszedł do siostry. Kiedy był na wyciągnięcie ręki, pstryknęła go mocno w nos. Smok zamrugał kilka razy, a kiedy zorientował się w sytuacji, Sevia była już pod drzwiami.
-Jak ja cię nienawidzę...-wymruczał.
-Nie martw się. Ja ciebie też!-odkrzyknęła i już jej nie było.
***
-Mionuś...
-Czego?
-Mioneczko...
-Co?!
-Mionusiusiu...
-Czego ty chcesz?! O co ci chodzi?!
-Nic, tylko chciałem sprawdzić twoją reakcję.-uśmiechnął się wrednie.
-Merlinie, dodaj mi siły, bym go nie zamordowała...-jęknęła z rezygnacją.
-Ale ja jestem Blaise Zabini, a nie Merlin.-powiedział cicho Diabeł.
-A co to za różnica?!-Miona była już naprawdę zirytowana.-Lepiej wymyśl, co zrobić z tym głupim wejściem do Wielkiej Sali!
Siedzieli już drugą godzinę na kanapie w ich salonie, obmyślając rozmieszczenie ozdób na sali. Na razie wyglądało to tak:
Zostaną usunięte wszystkie wielkie stoły, żeby było miejsce na parkiet. Pod ścianami wyczaruje się kanapy, poustawiane wokół małych stoliczków. Pod sufitem będą latać duchy, na tle nocnego nieba, a na ścianach będą wisieć tysiące girland z wydrążonych dyń, świecących od środka. Przy ścianie na przeciwko drzwi będzie mała scena, z podestem dla DJ'a. Niestety nie udało im się załatwić na tę okazję zespołu "Fatalne Jędze", co bardzo zmartwiło Hermionę. Miał być tam jeszcze barek, ale tylko z sokami i lodem, oraz babeczkami z lukrową pajęczyną. Blaise wpadł na pomysł, by kościotrupy obsługiwały uczniów. Herm podobała się ta myśl, bo przynajmniej na tym zaoszczędzą. Nie trzeba by wynajmować kelnerek, a Zabini pewnie by nie chciał byle jakich. Podsumowując, musieli tylko wytrzasnąć skądś DJ'a. Na szczęście Diabeł miał kontakty z różnymi osobistościami.
Teraz jedynie zostało im wymyślić coś na przystrojenie wejścia.
-Wiem!-Hermiona wykrzyknęła to słowo tak głośno i gwałtownie, że Blaise ze strachu spadł za kanapę.
-Kobieto!-Wrzasnął z wyrzutem.-Chcesz, żebym tu zszedł na zawał?!
Złapał się za serce i odegrał scenkę śmierci, padając na plecy. Niestety udawał trochę zbyt realnie i obił sobie tył głowy o podłogę. Miona wywróciła oczami, zza sofy dobiegło ją zduszone "Auu...".
-Kontynuując.-mówiła dalej.-Można zrobić nad drzwiami wielki napis "Halloween". Tyle, że on nie będzie zwykły, tylko odblaskowy.
-Co to znaczy odblaskowy?
-To znaczy, że świeci w ciemności.
-Super...-zza kanapy wyłonił się uniesiony w górę kciuk.-A jak to zrobimy?
-Mamy różdżki baranie...-westchnęła i pokręciła głową z rezygnacją.
-A, no tak...
-Nie jęcz już, tylko chodź na kolację, bo nie zdążymy.
Zabini w jednej sekundzie poderwał się z miejsca i rzucił do drzwi, przeskakując kanapę. Nie, chwila! Wróć! Otóż Blaise chciał przeskoczyć mebel, ale noga mu się zawinęła o oparcie i runął jak długi.
-Diabełku, ty to masz szczęście...-Herm uśmiechnęła się sztucznie słodko.
-Wcale, że nie...-zaprotestował słabo.
-Wcale, że tak!-odpowiedziała stanowczo.
-Dobra...-westchnął.-Nie kłóćmy się, tylko chodźmy na tą kolację. Mógłbym zjeść hipogryfa z dziobem i pazurami.
-Wiem!-Hermiona wykrzyknęła to słowo tak głośno i gwałtownie, że Blaise ze strachu spadł za kanapę.
-Kobieto!-Wrzasnął z wyrzutem.-Chcesz, żebym tu zszedł na zawał?!
Złapał się za serce i odegrał scenkę śmierci, padając na plecy. Niestety udawał trochę zbyt realnie i obił sobie tył głowy o podłogę. Miona wywróciła oczami, zza sofy dobiegło ją zduszone "Auu...".
-Kontynuując.-mówiła dalej.-Można zrobić nad drzwiami wielki napis "Halloween". Tyle, że on nie będzie zwykły, tylko odblaskowy.
-Co to znaczy odblaskowy?
-To znaczy, że świeci w ciemności.
-Super...-zza kanapy wyłonił się uniesiony w górę kciuk.-A jak to zrobimy?
-Mamy różdżki baranie...-westchnęła i pokręciła głową z rezygnacją.
-A, no tak...
-Nie jęcz już, tylko chodź na kolację, bo nie zdążymy.
Zabini w jednej sekundzie poderwał się z miejsca i rzucił do drzwi, przeskakując kanapę. Nie, chwila! Wróć! Otóż Blaise chciał przeskoczyć mebel, ale noga mu się zawinęła o oparcie i runął jak długi.
-Diabełku, ty to masz szczęście...-Herm uśmiechnęła się sztucznie słodko.
-Wcale, że nie...-zaprotestował słabo.
-Wcale, że tak!-odpowiedziała stanowczo.
-Dobra...-westchnął.-Nie kłóćmy się, tylko chodźmy na tą kolację. Mógłbym zjeść hipogryfa z dziobem i pazurami.
***
Weszli do Wielkiej Sali i skierowali się do swoich stołów. Ledwo usiedli, a po pomieszczeniu poniósł się głos profesor McGonagall.
-Drodzy uczniowie.-przerwała na chwilę, by wszystkie rozmowy umilkły.-Mam dla was miłą wiadomość. W poniedziałek i wtorek nie będzie lekcji, ponieważ odbędzie się impreza Halloweenowa...-przerwały jej gwizdy i okrzyki entuzjazmu.- Dajcie mi dokończyć. To jest przyjęcie tylko dla szóstego i siódmego roku. Jutro po śniadaniu odbędzie sie losowanie partnerów na ten bal. Nie można ich pod żadnym pozorem zmieniać! Uważam też, że to będzie dobry sposób na zacieśnienie więzi między domami.-w tym momencie zmierzyła surowym spojrzeniem Gryffindor i Slytherin.
Nagle do nauczycielki podbiegł Draco i wyszeptał jej coś do ucha. McGonagall uśmiechnęła sie lekko i ponownie zwróciła do uczniów.
-Jest jednak jeden wyjątek, jeśli chodzi o pozwolenie przyjścia na bal. Pan Malfoy uzgodnił ze mną, że jego siostra Severia Malfoy przyjdziena tę zabawę. Zostałam powiadomiona, że pan Malfoy bierze za nią pełną odpowiedzialność. Jednak nikt inny z młodszych roczników nie może dostać przepustki.-pogroziła palcem kilku drugorocznym, którzy już po cichu zaczęli planować, jak się wkręcić na imprezę.-Severio!-zawołała.-Podejdź tu. Niech wszyscy wiedzą o kogo chodzi.
Sevia podniosła się z ławki i ruszyła stronę opiekunki swojego domu. Stanęła, dumnie wyprostowana obok brata, który położył jej rękę na ramieniu.
-Proszę nie dokuczać panience Malfoy z tego powodu.-powiedziała nauczycielka i dodała na koniec:-Resztę informacji podadzą wam jutro rano organizatorzy, czyli Blaise Zabini i Hemiona Granger. Dziękuję za uwagę i smacznego!
Hermiona zabrała się za jedzenie. Była bardzo głodna, bo przecież nie jadła śniadania. Nie zareagowała nawet, kiedy Severka usiadła koło niej. Jednak odechciało jej się jeść, kiedy przypadkowo usłyzała rozmowę siedzących nieopodal Levander Brown i Parvati Patil:
-Parvati, czyż to nie byłoby cudownie, gdyby Draco wylosował akurat mnie?
Miona aż opluła się z wrażenia sokiem dyniowym i zaczęła się krztusić. Z pomocą przyszła jej Sevia, która zaczęła uderzać ją w plecy. Kiedy szatynka usłyszała kolejne opisy marzeń tych przesłodzonyh idiotek, po prostu wstała i wyszła z Wielkiej Sali, odprowadzana ciekawskimi sojrzeniami. Sevka oczywiście podążyła za nią.