-O, patrzcie! Idzie nasza kochana psychofanka książek! - Po czym przytulił do piersi księgę do zielarstwa i z błogim wyrazem twarzy zaczął się z nią powoli obracać.
Hermiona minęła ich z wysoko uniesioną głową i przeszła na peron 9 i 3/4. Czerwono-czarna lokomotywa już wypuszczała w powietrze kłęby białego dymu, czekając na pasażerów.
Chwyciła swój kufer i weszła do przedziału dla prefektów. Było tam o wiele więcej miejsca niż w innych przedziałach oraz stolik na środku. Pod sufitem kołysał się kryształowy żyrandol, a fotele były obite brązową skórą ze złotymi wykończeniami. Herm nie wiedziała jeszcze kto jest drugim prefektem naczelnym. Wkładała właśnie kufer na półkę nad siedzeniem, gdy nagle zza jej ramienia wyłoniły się dwie ciemne, silne ręce, które pomogły jej unieść bagaż. Zdziwiona dziewczyna odwróciła się gwałtownie i ujrzała Blaise'a Zabiniego, który szczerzył do niej swoje białe zęby w szerokim uśmiechu.
- Co ty tu robisz? - zapytała zdezorientowana.
- Stoję, Granger - odparł czarnoskóry.
- Nie o to mi chodzi... - mruknęła.
- Jestem drugim prefektem naczelnym.
- Co? - Hermiona wytrzeszczyła oczy i z rezygnacją opadła na fotel, a Zabini usiadł obok niej.
- Nie załamuj się. Nie jesteś taka okropna, wytrzymam... - zapewnił ją z chytrym uśmiechem, za co został storpedowany spojrzeniem.
Nagle powietrze w pociągu rozdarł krzyk:
- DIABLEEEEE!!!
- Widocznie Draco już się zorientował, że podmieniłem mu czekoladowe żaby, na prawdziwe, pomalowane na brązowo - mruknął Zabini i wstał niechętnie. - Idę zmierzyć się ze Smokiem.
Wyszedł, a po kilku sekundach Hermiona usłyszała wrzask:
- Jak mogłeś!? - darł się Draco.
- Ale o co ci chodzi? - Diabeł udawał, że o niczym nie wie.
- Podmieniłeś mi żaby!
- To nie ja - odpowiedział spokojnie Zabini.
- Wiem, że to ty! Bo kto inny miałby taki głupi pomysł?!
- Goyle.
- Przecież on nawet nie wie, którą ręką się trzyma widelec, idioto! - pieklił się dalej Malfoy. - To na pewno ty!
- A gdzie masz te żaby? - zapytał Diabeł.
- Pływają w kiblu.
- No to problem z głowy. - Blaise odwrócił się by odejść, ale Smok go zatrzymał.
- Czekaj, wiesz już kto jest drugim prefektem? - zapytał
- Granger.
- Można się było domyślić... W takim razie życzę powodzenia, będzie ci z nią potrzebne.
Blaise ruszył z powrotem do swojego przedziału z uśmiechem na twarzy. Widać, że Draco interesuje się kujonicą. Kiedy wszedł do przedziału zastał Hermionę tarzającą się po siedzeniach, ze śmiechu.
- I z czego się śmiejesz? - zapytał uśmiechając się pod nosem.
- Z was - odpowiedziała naśladując sytuację w bibliotece.
- Ale w sumie to dzięki Draco mam posadkę prefekta - zmienił temat, zajmując miejsce na przeciwko niej.
- Jak to? - zapytała Hermiona uspokajając się.
- To on miał być prefektem naczelnym, ale zrezygnował na rzecz bycia kapitanem drużyny Quidditcha.
- Nie wyobrażam sobie mieszkania z tą tlenioną fretką...
Blaise roześmiał się. Nic dziwnego, że się nie lubią.
- On wcale nie jest taki zły - powiedział.
- Uważaj, bo ci uwierzę... - mruknęła Herm.
Blaise znów parsknął śmiechem, a Hermiona mu zawtórowała.
Tak spędzili całą podróż do szkoły. Czuli się w swoim towarzystwie swobodnie i wywiązała się między nimi nikła więź dobrego koleżeństwa. Nie wiedzieli jednak, że dwa przedziały dalej siedział pewien blondyn, którego zżerała zazdrość na każdy głośniejszy wybuch śmiechu.
***
Koła pociągu zaskrzypiały i obraz za oknem znieruchomiał. Uczniowie wysypali się na peron w Hogsmeade. Blaise i Hermiona wyszli z pociągu ostatni, bo musieli się jeszcze przejść po przedziałach, by sprawdzić czy ktoś nie został. Szli ramię w ramię w stronę zamku, kiedy przyłączył się do nich Malfoy.
- Hej Granger - powiedział.
- Wal się, fretko - mruknęła Hermiona.
- No wiesz? Tak przy wszystkich?
Herm wywróciła oczami i nic nie odpowiedziała. Draco i Blaise zaczęli w tym czasie rozmawiać o nowej miotle blondyna - Błyskawicy. Miona szła obok nich w milczeniu aż do drzwi i tam się rozdzielili, by osobno pójść do Wielkiej Sali. Jakby zobaczono ich razem, to by byli tematem plotek przez następne dwa miesiące.
Podeszła do stołu Gryffindoru, a tam Harry i Ron rzucili się na nią z oskarżeniami.
Podeszła do stołu Gryffindoru, a tam Harry i Ron rzucili się na nią z oskarżeniami.
- Gdzieś ty była?! - darł się Ron.
- Martwiliśmy się o ciebie, myśleliśmy, że spóźniłaś się na pociąg! - krzyczał Harry.
- Spokojnie, już zapomnieliście, że jestem prefektem naczelnym? Prefekci mają oddzielne przedziały, no i musiałam jeszcze przejść po pociągu, by zobaczyć czy nikt nie został - wyjaśniła Hermiona.
- Aaaaa... - Olśniło Rona.
- Noo... eee... sorki Mionka - powiedział nadzwyczaj inteligentnie Harry.
- Nic się nie stało, ale na przyszłość pamiętajcie, że nie potrzebuję nianiek.
Otworzyły się drzwi i profesor McGonagall wprowadziła pierwszorocznych. Dzieci wyglądały na zagubione i nerwowo spoglądały na starszych uczniów. Kiedy profesor od transmutacji doszła do podium, przytknęła różdżkę do gardła, wymruczała zaklęcie i powiedziała o wiele mocniejszym głosem:
- Proszę tutaj prefektów naczelnych oraz po jednym z prefektów Ravenclavu i Hufelpuffu.
Hermiona wstała, podeszła do podestu i stanęła między Blaise'em, a Luną Lovegood. McGonagall zaczęła wyczytywać nazwiska pierwszoroczniaków, a oni podchodzili do stołka stojącego na środku i wkładali Tiarę Przydziału, która od razu opadała im aż na oczy. Tiara wykrzykiwała po kolei różne nazwy domów.
Do Ravenclavu trafiły już dwie uczennice, do Hufelpuffu trzech chłopców i jedna dziewczyna, a do Gryffindoru i Slytherinu jeszcze nikt. Nagle McGonagall krzyknęła:
Do Ravenclavu trafiły już dwie uczennice, do Hufelpuffu trzech chłopców i jedna dziewczyna, a do Gryffindoru i Slytherinu jeszcze nikt. Nagle McGonagall krzyknęła:
- Severia Malfoy!
Jak na zawołanie wszystkie twarze zwróciły się w stronę Draco, który tylko wzruszył ramionami i dalej przypatrywał się ceremonii. Mała Sevia wystąpiła z tłumu dzieci. Miała tak samo jak Malfoy białe włosy, bardzo jasne, niebieskie oczy, płaskie policzki, bladą, gładką skórę i lekko wystające kości policzkowe. Skrzywiła się iście po Malfoy'owsku do patrzących na nią ludzi i usiadła na stołku. Zapadła cisza. Wszyscy czekali na werdykt Tiary, gdy ta nagle krzyknęła ogłuszająco:
- GRYFFINDOR!!!
Smokowi szczęka opadła z łoskotem pod stół, a on sam wytrzeszczył oczy tak, że można było w każdej chwili spodziewać się widoku toczących się po stole gałek. Hermiona uśmiechnęła się do niego tym przesłodzonym uśmiechem i położyła rękę na ramieniu Severii, która stanęła obok niej. Potem jeszcze siedmiu ostatnich uczniów trafiło do Slytherinu i ceremonia się skończyła. Hermiona zaprowadziła Severię do stołu Gryffindoru i zaproponowała jej miejsce obok siebie. Dziewczynka chętnie usiadła obok pani prefekt.
- Jestem Hermiona, a ty? - przedstawiła się.
- Severia.
- Jesteś siostrą Draco Malfoy'a?
- No niestety. Zresztą, dobrym bratem to on nie jest. "Jak mogłaś wyrzucić mój żel do włosów przez okno?"- zaczęła parodiować Smoka.
Herm roześmiała się głośno i poczuła na sobie czyjeś palące gniewem spojrzenie. Odwróciła się i zobaczyła samego księcia Slytherinu. Nic sobie jednak z tego nie zrobiła i jak gdyby nigdy nic zaczęła jeść. Zauważyła jeszcze kątem oka, jak Severia pokazuje Malfoy'owi język i uśmiechnęła się na myśl o minie Dracona.
Herm roześmiała się głośno i poczuła na sobie czyjeś palące gniewem spojrzenie. Odwróciła się i zobaczyła samego księcia Slytherinu. Nic sobie jednak z tego nie zrobiła i jak gdyby nigdy nic zaczęła jeść. Zauważyła jeszcze kątem oka, jak Severia pokazuje Malfoy'owi język i uśmiechnęła się na myśl o minie Dracona.
Świetny. Masz we mnie kolejną czytelniczka ;)
OdpowiedzUsuńHehehe, już mi się podoba siostra Draco ;D / Oluś
OdpowiedzUsuńSuuper :)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej mi się podoba :D
OdpowiedzUsuń