Walentynki, walentynki...
Hermiona siedziała przy stole Gryffindoru i nuciła pod nosem to jedno słowo. Dzisiaj był ten magiczny dzień miłości, a Miona cieszyła się jak nie wiadomo co. Uśmiechała się szeroko nawet do Ślizgonów, przez co wpadali na ściany, lub na innych uczniów.
Właśnie delektowała się smakiem babeczki, polanej różowym lukrem, kiedy nagle ktoś zasłonił jej oczy. Dotknęła lekko palcami czyiś rąk. Były zimne.
-Blaise?-zapytała.-Byłeś na dworze?
-Aż taki brzydki jak Diabeł to ja nie jestem...-mruknął tak dobrze znany jej głos.
-Draco!-krzyknęła i odwróciła się do niego z wielkim bananem na twarzy.
-Hej.-powiedział i uśmiechnął się lekko.-Ale tu różowo, ohyda...-mruknął rozglądając się po sali.
Rzeczywiście. Magiczne niebo przybrało barwę zachodzącego słońca, na ścianach wisiały różowe szarfy i girlandy kwiatów. Różowe obrusy i wazony z piórami ozdabiały stoły, a na dodatek z góry sypały się różowe serduszka-konfetti.
-No, aż mdli od tej słodyczy...-przyznała mu rację.
-To czemu jesz tą obrzydliwie słodką babeczkę?-zapytał Diabeł, który zmaterializował się właśnie obok niej na ławce.
-Bo nie ma na tym stole nic mniej słodkiego!-krzyknęła, rozkładając ramiona na boki.
Usłyszała zduszony jęk i odwróciła się w stronę jego źródła. Okazało się, że przywaliła przez przypadek Draco ręką w nos.
-Przepraszam...-wybąkała i pocałowała go w policzek.
-Nienawidzę walentynek...-warknął.
-Czemu?-zapytali równocześnie Blaise z Herm.
-Zawsze mam wtedy pecha, a na dodatek przez cały dzień ściga mnie stado napalonych dziewczyn!-ostatnie słowa wykrzyczał.
-Stary... Ja tez tak mam...-powiedział Zabini, robiąc sobie zdjęcie z jakąś dziewczyną z Ravenclawu, z czwartego roku.
Diabeł był bardzo towarzyski i chętnie zgadzał się na pozowanie i autografy. Malfoy za to był zimny, chamski i ogółem niedostępny. Tylko przy Hermionie pokazywał swoje wnętrze. Właśnie podeszła do niego jakaś trzecioroczniaczka z Huffelpufu i zapytała, czy może zrobić sobie z nim zdjęcie.
-Spadaj na drzewo, smarkulo...-warknął i odwrócił się do Blaise'a.
-Nie przejmuj się. On zawsze jest takim zgredem.-powiedział Zabini do dziewczyny.
Ta uśmiechnęła się do niego i odeszła do swojego stołu. Nagle po całej sali poniósł się szum skrzydeł i przez wszystkie okna do środka wpadło tysiące sów. Hermiona spodziewała się tylko walentynki od Draco, więc była niezmiernie zdziwiona, kiedy na jej talerz spadł cały worek kartek. Otworzyła go i znalazła wyznania miłosne nawet ze Slytherinu. Rozejrzała się po sali. Przed każdym leżało po kilka walentynek.
-Au, au,auaaa!!!-usłyszała wrzask obok siebie.
Spojrzała tam i zobaczyła, jak deszcz kartek spada na Mlafoy'a. Ostre rogi kopert drapały go mocno. Po chwili wstał im rzucił się do wyjścia z sali, trzymając się za głowę. Sowy oczywiście poleciały za nim, zrzucając pakunki. Biegł tak ile sił w nogach, aż zderzył się z Blaise'em, który też uciekał przed ptakami. Na obydwóch spadła po chwili cała masa listów.
-Jak ja nienawidzę walentynek...-do uszu uczniów dobiegły dwa warknięcia, dochodzące spod sterty kartek.
Zaraz potem do Wielkiej Sali wpadła zdyszana Ginny.
-Ale zaspałam!-krzyknęła i ruszyła z uśmiechem w stronę Hermiony.
Byłą w połowie drogi, kiedy pod nogami przebiegł jej jakiś pierwszoroczniak. Biedna ruda potknęła się i wpadła prosto w stertę walentynek Dracona i Blaise'a. Rozległy się wrzaski trzech osób, które znajdowały się pod listami.
-Matko, kto tu jest?!
-Diable, nie kop mnie!
-Draco, ratuj!!!
Kartki rozsypywały się po podłodze przy każdym ruchu uwięzionych pod nimi uczniów. W końcu jednak tak się rozpierzchły po posadzce, że ukazały rudą, Zabiniego i Draco, siedzących na podłodze i kłócących się.
-Ginny?!
-Ginny?!
-Blaise?! Malfoy?!
Rozległy się zdziwione krzyki.
-Co to jest?!-zawołała ruda, zataczając ręką krąg nad leżącymi dookoła kopertami.
-Nasze walentynki...-mruknął ze zrezygnowaniem Smok.
Dracon usłyszał nagle perlisty śmiech. Odwrócił głowę i zobaczył, że to jego Miona tak się chichra.
-O rzesz ty...-wymruczał i ruszył w jej stronę.
Kiedy podszedł do Gryfonki, ta spojrzała mu w oczy, przyciągnęła go za koszulę i pocałowała. Draco oddał pocałunek, a kiedy się od siebie oderwali, powiedział:
-Jednak lubię walentynki.
Jak słodko!! (Nie umiem się rozpisywać...)
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział ;)
Pozdrawiam
L. A.
Jejku! Czekam na następny rozdzial, pisz jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :**
To już koniec?!
OdpowiedzUsuńAle całkiem fajna ta miniaturka. Lekka, słodka, przyjemna - taka, jakie bardzo lubię. :)
Stosy walentynek od fanek najlepsze. :D
Czekam na następne mini dzieło!
~Markalka
Przezabawna i przesłodka miniaturka, podobała mi się bardzo :))
OdpowiedzUsuńCharlotte
Normalnie bylo tak słodko że nabawilam sie cukrzycy
OdpowiedzUsuńDraMione