-Czysta krew.-spróbowała, ale nic to nie dało.
Z braku lepszego pomysłu, zaczęła walić pięściami w ścianę. Po kilku minutach usłyszała za nią dźwięk szurania butów. Chwilę potem drzwi się otworzyły, a w przejściu stanął Malcolm Baddock. Wytrzeszczył na nią oczy i zapytał głupawo:
-Granger?!
-Tak Granger.-odpowiedziała.-Gdzie Malfoy?!
-Dormitoria chłopców, pokój szósty.-powiedział automatycznie, a Herm odepchnęła go na bok i pobiegła we wskazanym kierunku, zostawiając za sobą zdziwionego Malcolma, który patrzył na nią z poziomu podłogi, na który go zepchnęła.
Wbiegła do jednego z dwóch korytarzy i wpadła z impetem do pokoju numer sześć. Nott, który leżał na łóżku i czytał książkę, spojrzał na nią niepomiernie zdumiony, a ona zapytała prosto z mostu:
-Gdzie jest Malfoy?!
w odpowiedzi Theodor wskazał jakieś większe, pochrapujące wzniesienie na posłaniu obok. Mionę dosłownie krew zalała. To ona sama ma odrabiać szlaban, a ten arystokrata od siedmiu boleści sobie śpi?! Niedoczekanie! Podeszła do łóżka i ściągnęła ze śpiącego Draco kołdrę. Potrząsnęła nim, ale w odpowiedzi tylko wymruczał: "Odwal się Potter...". Westchnęła zirytowana i nabrała dużo powietrza w płuca.
-Malfoy, bałwanie! Obudź się!!!-wrzasnęła, a Dracon gwałtownie uniósł powieki i spadł z łóżka.
Popatrzył na nią z wyrzutem w stalowych oczach.
-Granger?! A co ty tu robisz i po jaką cholerę mnie budzisz?!
-Mamy szlaban pacanie!!!
-Co?-zapytał nieprzytomnie.
-Mam ci to przeliterować?!
-No dobra, już idę...-westchnął Smok i spojrzał krzywo na śmiejącego się z nich Nott'a.
Podszedł do szafy i wyjął z niej czarne jeansy i ciemnozieloną bluzkę z długim rękawem. Wszedł do łazienki, by po chwili z niej wyjść w pełnym stroju.. Podciągnął rękawy bluzki do łokci i na to wszystko narzucił szatę. Uśmiechnął się krzywo do Herm i zapytał:
-To co? Gotowa na czyszczenie nocników, czy co tam McSztywna wymyśli?
-Ja tak.
-A ja nie...
-Trudno! Idziemy!-zakomenderowała i wypchnęła Draco na korytarz.
-Chodź!-powiedziała, przechodząc obok niego.
-Się robi...-mruknął i wyszli z lochów.
***
Szli korytarzem na pierwszym piętrze do gabinetu McGonagall, kiedy nagle zza zakrętu wyłoniła się Severia z wiadrami i mopami w rękach.
-Hej, siostra!-zawołał Draco.-Idziesz na szlaban?
-Właśnie skończyłam.-wyjaśniła z szyderczym uśmiechem.
-Ależ ja ci zazdroszczę...-mruknął Smok, wsadzając ręce do kieszeni i doganiając Hermionę.
W końcu stanęli pod drzwiami pokoju nauczycielki transmutacji. Zapukali i weszli do środka. Ku ich wielkiemu zdumieniu, w pomieszczeniu znajdowała się nie tylko profesorka. Przed biurkiem stała jakaś drugoroczna Gryfonka i tłumaczyła coś nauczycielce, szlochając. Na dźwięk otwieranych drzwi popatrzyła na nich zaczerwienionymi od płaczu oczami.
-To ten chłopak pani profesor.-dziewczynak wskazał palcem na Draco i pociągnęła nosem.
Hermiona i McGonagall popatrzyły ze złością na Dracona. Smok zrobił niewinna minkę i włożył rece do kieszeni czarnych jeansów.
-No co?-zapytał, wytrzeszczając na wszystkich oczy.
-Panie Malfoy...-westchnęła nauczycielka.-Ja już nie mam do pana siły... Niech pan idzie do profesora Snape'a... Ty Hermiono też. Niech Severus da wam ten szlaban... Tobie Katie, tez już dziękuję.
Siódmoroczni wyszli na korytarz, a za nimi mała Gryfonka. Katie jednak, zamiast iść do wieży Gryffindoru, ruszyła za starszymi uczniami, podsłuchując rozmowę:
-Co ty zrobiłeś tej małej?-zapytała z oburzeniem Herm.
-Pokazałem gdzie jej miejsce.
-Coś chyba niezbyt delikatnie...
-Słuchaj Granger!-Draconowi puściły nerwy.-Do siebie nie klei się tysiące dziewczyn, jedna głupsza od drugiej! Lubię być w centrum uwagi, ale uczennice drugiego roku, to już przesada!
-No dobrze... Może i dobrze zrobiłeś...-przyznała cicho.
Kątem oka zauważył jakąś postać, idąca za nimi. Odwróciła się i zobaczyła blondwłosą Katie.
-O ty...-nie dokończyła, bo Draco zatkał jej usta dłonią.
-Ja to załatwię...-mruknął.-Gdybyś zaczęła wrzeszczeć, to by się tu połowa zamku zleciała.
Odsłonił jej twarz i skierował lodowaty wzrok na Katie.-Hej, siostra!-zawołał Draco.-Idziesz na szlaban?
-Właśnie skończyłam.-wyjaśniła z szyderczym uśmiechem.
-Ależ ja ci zazdroszczę...-mruknął Smok, wsadzając ręce do kieszeni i doganiając Hermionę.
W końcu stanęli pod drzwiami pokoju nauczycielki transmutacji. Zapukali i weszli do środka. Ku ich wielkiemu zdumieniu, w pomieszczeniu znajdowała się nie tylko profesorka. Przed biurkiem stała jakaś drugoroczna Gryfonka i tłumaczyła coś nauczycielce, szlochając. Na dźwięk otwieranych drzwi popatrzyła na nich zaczerwienionymi od płaczu oczami.
-To ten chłopak pani profesor.-dziewczynak wskazał palcem na Draco i pociągnęła nosem.
Hermiona i McGonagall popatrzyły ze złością na Dracona. Smok zrobił niewinna minkę i włożył rece do kieszeni czarnych jeansów.
-No co?-zapytał, wytrzeszczając na wszystkich oczy.
-Panie Malfoy...-westchnęła nauczycielka.-Ja już nie mam do pana siły... Niech pan idzie do profesora Snape'a... Ty Hermiono też. Niech Severus da wam ten szlaban... Tobie Katie, tez już dziękuję.
Siódmoroczni wyszli na korytarz, a za nimi mała Gryfonka. Katie jednak, zamiast iść do wieży Gryffindoru, ruszyła za starszymi uczniami, podsłuchując rozmowę:
-Co ty zrobiłeś tej małej?-zapytała z oburzeniem Herm.
-Pokazałem gdzie jej miejsce.
-Coś chyba niezbyt delikatnie...
-Słuchaj Granger!-Draconowi puściły nerwy.-Do siebie nie klei się tysiące dziewczyn, jedna głupsza od drugiej! Lubię być w centrum uwagi, ale uczennice drugiego roku, to już przesada!
-No dobrze... Może i dobrze zrobiłeś...-przyznała cicho.
Kątem oka zauważył jakąś postać, idąca za nimi. Odwróciła się i zobaczyła blondwłosą Katie.
-O ty...-nie dokończyła, bo Draco zatkał jej usta dłonią.
-Ja to załatwię...-mruknął.-Gdybyś zaczęła wrzeszczeć, to by się tu połowa zamku zleciała.
-Ładnie to tak podsłuchiwać?-zapytał prawie nie poruszając ustami i nie okazując żadnych emocji.
Dziewczynka dumnie uniosła głowę i spojrzała w puste oczy Smoka.
-Nie.-odpowiedziała hardo.
-To dlaczego to robisz?-zapytał beznamiętnie i zaczął się powoli zbliżać do blondynki, a ona się cofała.
W końcu natrafiła na ścianę i rozpłaszczyła na niej plecy. Draco pochylił się nad nią.
-Oj, nieładnie...-mówił spokojnie.-I co ja mam z tobą zrobić? Torturować, nastraszyć hmm... A może zabić?
Mała wzdrygnęła się, ale i tak duma wzięła górę. Spojrzała chłopakowi w oczy i prychnęła pogardliwie.
-Nie umiałbyś zabić. Jesteś na to za słaby!-powiedziała ostro.
-Jesteś pewna?-szepnął i popatrzył na biegającą obok mysz.
Katie tez na nią popatrzyła. Malfoy wyciągnął różdżkę i wycelował ją w zwierzątko.
-Avada Kedavra.-po korytarzu rozniósł się zimny, pozbawiony emocji głos.
Miona spojrzała na podłogę i zobaczyła jedynie martwego gryzonia. Katie patrzyła przerażona na martwe ciałko. Zwróciła błękitnie oczy na Dracona, który uśmiechał się ironicznie.
-Nie mów o tym nikomu.
-A jeśli jednak powiem?
-To powinno cie powstrzymać.-mruknął i podciągnął rękaw szaty do łokcia na lewej ręce.
Gryfonka spojrzała na odsłoniętą część ciała i aż pisnęła ze strachu. Na bladej skórze blondyna wił sie mroczny znak. Pamiątka po byciu Śmierciożercą.
-To ja zabiłem Dumbledora.-powiedział uśmiechając się krzywo na widok przerażonej miny dziewczynki.-Życzę miłej nocy...
Odwrócił się w stronę Hermiony i ruszył przez pusty korytarz.
-Granger, idziesz?-zapytał, przystając.
-Tak.-odpowiedziała i poszła za Ślizgonem.
Draco był szczerze zdziwiony, że Herm prawie w ogóle nie zareagowała na jego przedstawienie. Doszli w milczeniu pod drzwi Snape'a. Zapukali i weszli. Mistrz eliksirów podniósł głowę i zmarszczył brwi na widok swojego ulubieńca i Gryfonki.
-Czego?-warknął.
-McGonagall kazała nam tu przyjść, żebyś dał nam szlaban, bo ona nie ma czasu.-wymruczał Malfoy, wywracając oczami.
-Dobra, chodźcie.-Snape ociężale wstał z fotela i skierował się do drzawi, a uczniowie posłusznie podążyli za nim.
***
Szli przez mroczne korytarze lochów. Draco i Hermiona zastanawiali się, gdzie mistrz eliksirów ich prowadzi? Na pewno nie będą czyścic nocników, bo by poszli do Skrzydła Szpitalnego. Nie będą też myć pucharów, bo udaliby się na górę. W końcu doszli do celu. Snape otworzył przed nimi drzwi do zwykłej sali od eliksirów. Popatrzyli na niego zdziwieni, a Severus w odpowiedzi wepchnął ich do klasy.
-O pierwszej w nocy przyjdę tu i wszystko ma błyszczeć!-rzucił i zatrzasnął z hukiem drzwi, zamykając je na klucz.
-Podłoga i ściany też?!-krzyknął jeszcze Draco.
-Oczywiście!-odkrzyknął Snape zza drzwi.
Miona i Smok westchnęli równocześnie i popatrzyli na siebie ze złością.
-Co się gapisz, Granger?!
-Co się gapisz, Malfoy?!
Prychnęli w tym samym czasie, odwracając głowy w dwie przeciwne strony. Popatrzyli na podłogę, a przed nim i zmaterializowały się wiadra, mopy, szczotki i ścierki. Draco wywrócił oczami, a Herm powiedziała:
-Ty czyścisz kociołki.
-Czemu ja?!
-Bo ja będę myć ściany i podłogę.
-Ale te gary są strasznie osmalone!-wyjęczał Smok.
-Chcesz wyganiać pająki z kątów?!-zapytała zirytowana.
-A duże są?-spytał głupawo.
Hermiona przejechała sobie dłonią po twarzy. Spojrzała na Dracona, który ciągle szczerzył jak głupi do sera.
-Tak ogromne!-zawołała, machając na oślep rękami.
-O, to ja już wolę kociołki...-powiedział i puścił do niej oko.
Miona zbaraniała. Draco Malfoy puścił jej oko! Koniec świata! Zerknęła w stronę Malfoy'a, który szedł w stronę sterty kociołków z wiadrem wody w ręku i szmatka, przerzuconą przez ramię. Uśmiechnęła się pod nosem i chwyciła mop. Zabrała drugie wiadro i zaczęła szorować podłogę.
-O pierwszej w nocy przyjdę tu i wszystko ma błyszczeć!-rzucił i zatrzasnął z hukiem drzwi, zamykając je na klucz.
-Podłoga i ściany też?!-krzyknął jeszcze Draco.
-Oczywiście!-odkrzyknął Snape zza drzwi.
Miona i Smok westchnęli równocześnie i popatrzyli na siebie ze złością.
-Co się gapisz, Granger?!
-Co się gapisz, Malfoy?!
Prychnęli w tym samym czasie, odwracając głowy w dwie przeciwne strony. Popatrzyli na podłogę, a przed nim i zmaterializowały się wiadra, mopy, szczotki i ścierki. Draco wywrócił oczami, a Herm powiedziała:
-Ty czyścisz kociołki.
-Czemu ja?!
-Bo ja będę myć ściany i podłogę.
-Ale te gary są strasznie osmalone!-wyjęczał Smok.
-Chcesz wyganiać pająki z kątów?!-zapytała zirytowana.
-A duże są?-spytał głupawo.
Hermiona przejechała sobie dłonią po twarzy. Spojrzała na Dracona, który ciągle szczerzył jak głupi do sera.
-Tak ogromne!-zawołała, machając na oślep rękami.
-O, to ja już wolę kociołki...-powiedział i puścił do niej oko.
Miona zbaraniała. Draco Malfoy puścił jej oko! Koniec świata! Zerknęła w stronę Malfoy'a, który szedł w stronę sterty kociołków z wiadrem wody w ręku i szmatka, przerzuconą przez ramię. Uśmiechnęła się pod nosem i chwyciła mop. Zabrała drugie wiadro i zaczęła szorować podłogę.
Jak zwykle świetny rozdział, zawsze czekam na nie z niecierpliwością. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~ Emilia W
Hahahaha Draco z mopem to dopiero coś ^^ widzę że miłość powoli kwitnie ^^ czekam zniecierpliwoscia na kolejny Rozdział ^^
OdpowiedzUsuńŚciskam Avadka ;* i przepraszam że dopiero teraz odpisuje ;)
Świetne, a końcówka najlepsza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ola
Cudo. Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
L. A.
Tytuł, po prostu kocham :))) A jeśli chodzi o treść: chciałabym zobaczyć Hermionę literującą Draco słowo szlaban, naprawdę :))
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten rozdział, tak jak poprzedni i jeszcze wcześniejsze :)
Czekam na kolejny z niecierpliwością
Pozdrawiam
Charlotte Petrova
PS
Wybacz, że tak krótko :)
PS 2
Zapraszam na rozdział 13
http://dramione-wymiana.blogspot.com/2015/02/rozdzia-13.html
Nareszcie szlaban :) tak długo na to czekałam :) rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńRosenatorka
Haha, furia Miony jest po prostu THE BEST! :)
OdpowiedzUsuńTa scena z grożeniem drugorocznej... Niby panna zawiniła, ale z drugiej strony... Napawa mnie to jakimś dziwnym uczuciem. Ale Draco to Draco i pewne rzeczy się nie zmieniają.
Życzę powodzenia w czyszczeniu klasy! XD
A ja lecę dalej nadrabiać zaległości. :)
~Markalka