poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 8 - Rozczarowanie

Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Był to pełen żaru pocałunek, a nie zwykły buziak. Hermiona miała szeroko otwarte oczy ze zdziwienia, ale po chwili zaczęła nieśmiało oddawać pocałunki. Kiedy Draco to poczuł, przytulił ją jeszcze mocniej tak, że już prawie na nim leżała. Severia patrzyła na tę scenę z szeroko otwartą buzią i oczami wielkimi jak spodki. Nagle Smok oderwał się od Gryfonki i zmarszczył brwi, jakby coś sobie przypomniał. Miona spojrzała na niego nierozumiejącym wzrokiem.
-Matko! Co ja robię! To przecież Gryfonka, a na dodatek Granger!-krzyknął i odepchnął Herm od siebie, tak mocno że upadła na podłogę dwa metry dalej. Nie wiedział czemu tak właściwie tak postąpił. "To jest szlama."-podszepnął mu jakiś zły głosik. "Ale za to jaka piękna."-dodał drugi. Draco walczył ze sobą w swoim wnętrzu, podczas gdy jego siostra podbiegła do Hermiony i pomogła jej się podnieść. W oczach prefekt naczelnej błyszczały łzy żalu, goryczy i rozczarowania. Sevia wyprowadziła ja z sali. Tuż za drzwiami Herm opadła bez sił na podłogę pod ścianą i rozpłakała się. Severia usiadła bok niej i przytuliła szlochającą dziewczynę.
-Jak on mógł?-wychlipała.
-Też go czasem nie rozumiem.-pocieszała ją młodsza.-W końcu zmądrzeje i zobaczy ile jesteś warta.
Hermiona płakała dalej, rozpaczając nad czymś, czego nigdy nie miała. Nie miała też pojęcia, dlaczego to ją tak wyprowadziło z równowagi. Przecierz to tylko wredny Ślizgon. Nic nie warty, pompatyczny dupek.
-Nie!-powiedziała stanowczo.-Nie! Nie będzie mną kierował! Nie będzie mi zmieniał życia! To jego problem i jego chorej, pozbawionej życia, żałosnej egzystencji!-krzyczała coraz głośniej. Sevia patrzyła na nią z podziwem w oczach. Hermiona wstała, otrzepała się, podniosła dumnie głowę i odeszła. Przysięgła sobie, że od tej chwili będzie traktować Malfoy'a jak powietrze. Nie będzie zwracać na niego uwagi, nawet jakby jej zagroził Avadą. Nigdy więcej! Szła hardo przez pusty korytarz, ale pod powiekami ciągle czaiły się niechciane łzy. Jedna z nich spłynęła cienką strużką po policzku, ale Miona od razu ją otarła. Doszła do dormitorium i skierowała się do barku, który wymusił ostatnio Blaise na Snape'ie. Zabini w tym momencie leżał rozwalony na kanapie i obserwował Gryfonkę, która podeszła by się napić. Otworzyła szklane drzwiczki i wyciągnęła butelkę trunku. Diabłu oczy rozszerzyły się do rozmiarów talerzy, bo Herm zamiast bawić się w szukanie szklanki, przechyliła szklane naczynie i wypiła pół litrowej butelki na raz.
-Coś musi cię dręczyć.-stwierdził Blaise,ale Hermiona przeszła obok niego bez słowa odpowiedzi i weszła do swojej sypialni, trzaskając drzwiami w akcie złości.
-O, matko... Będzie ciężko. Wściekła Miona to nie przelewki. Założę się, że to przez Draco.-mruknął Diabeł.

***
Podczas gdy Hermiona i Severia szły do swoich dormitoriów, Draco leżał na szpitalnym łóżku i patrzył w sufit. Starał się przekonać samego siebie, że wcale mu nie zależy na tej dziewczynie. Wmawiał sobie, że przecierz nienawidzi wszystkich uczniów domu Lwa. Nienawidził Granger. Ale to się zmieniło... Nie! Nie wolno mu tak myśleć, nigdy! Koniec! Nie patrz na nią! Koniec! To koniec! Za bardzo się do niej zbliżył! Ale co mu stoi na przeszkodzie? Ojciec po upadku Voldemorta nawrócił się i postanowił więcej czasu spędzać z rodziną. Nie zwracał już takiej wielkiej uwagi na czystość krwi. Za to matka od początku nie przejmowała się nawet tym, że jest arystokratką. Kochała dzieci i pewnie najchętniej zostałaby przedszkolanką. Uśmiechnął się na myśl o rodzicach. A Severia? Ona to był demon wcielony. Wszędzie jej było pełno, a w dodatku była wredna jak nie wiem co. Nagle przed oczami Dracona pojawił się obraz Hermiony. Chciał go odgonić, ale to było jak przesuwanie wielkiego głazu bez pomocy magii. Poczuł ukłucie w sercu, jakby ktoś mu tam wbił sztylet z lodu. Co on narobił? Zaraz, zaraz... Przecierz to szlama! Nie to nie szlama... Ale jest mugolaczką! To prawda, ale jest piękna i wyjątkowa. Racja... Co? O czym ty myślisz, idioto? O pięknej Granger... Ona nic dla ciebie nie znaczy! Wręcz przeciwnie. Dużo, naprawdę dużo dla ciebie znaczy.
W głowie Draco odbywała się prawdziwa bitwa między dobrym, a złym Malfoy'em. W ostatecznym rozrachunku ogłoszono remis, więc Smok postanowił nie zwracać uwagi na Hermionę. To najlepsze rozwiązanie. Koniec, kropka. Z tą myślą zasnął, a przed oczami miał piękną dziewczynę o czekoladowych oczach i malinowych ustach, wygiętych w delikatnym uśmiechu.

***
Przez następny tydzień, zarówno Draco jak i Hermiona, byli tylko cieniami ludzi. Snuli się bez celu po korytarzach, od czasu do czasu obijając o ścianę. Herm nie dotrzymała danej sobie obietnicy i dalej rozpamiętywała wydarzenia, które miały miejsce w skrzydle szpitalnym. Dracon nie umiał ignorować Gryfonki mimo, że ciągle mówił sobie, że to szlama nie warta jednej myśli.
Pod koniec drugiego tygodnia tej milczącej żałoby, Severia i Blaise mieli tego wszystkiego po dziurki w nosie. Postanowili, że każdy z nich zajmie się jedną z tych ofiar losu i spróbują wrócić im jakoś życie.
Severka poprosiła Zabiniego, żeby podał jej hasło do salonu Slytherinu. Poszła odkopywać spod sterty trosk i przygnębienia biednego Malfoy'a. Doszła do ukrytych drzwi i wypowiedziała hasło: "Ave Draco Malfoy". Mówiąc to wywróciła oczami. Trudno się domyślić, kto je ustanawiał. Że też jeszcze go nie zmienili, albo nie zabili Malfoy'a. Tak się zastanawiając przeszła przez salon, świecący o tej porze pustkami i skierowała swe kroki do dormitorium brata. Uchyliła cichutko drzwi i weszła do środka. Zastała tam Draco, śpiącego w łóżku i Theodora, który uśmiechnął się do niej znad wypracowania z transmutacji. Odwzajemniła przyjazny gest i podeszła na palcach do posłania Dracona. Smok pochrapywał cicho i mruczał coś sobie pod nosem. Severia pochyliła się nad nim tak, że jej włosy muskały jego twarz. Nagle Draco błyskawicznie wyjął ręce spod kołdry, złapał siostrę za ramiona i przyciągnął do siebie. Sevia została przygnieciona do klatki piersiowej brata, który nadal spał i nie wyglądał, jakby miał ją zaraz puścić. Spróbowała wysunąć się delikatnie, ale tylko wzmocnił uścisk. Westchnęła zirytowana.
-Theodor!-syknęła cicho.
-Nott!-powtórzyła trochę głośniej.
Dracon wymamrotał coś na kształt "Hermiona...". Theo nie wyglądał na kogoś, kto usłyszał wołanie, więc postanowiła działać sama.
-Draco... -szepnęła.-Przyjechała babcia Elżbieta...
-Ale... Ona nie żyje... -wymamrotał przez sen.
-To nie prawda... -szeptała dalej z przebiegłą miną.-Żyje i ma dla ciebie pyszną niespodziankę.
-Niespodziankę... -powtórzył Draco, a z kącika jego ust zaczęła spływać strużka śliny. "Muszę to przyspieszyć, bo mi rękę uświni."-pomyślała w panice Severia.
-Przywiozła ci twoje ulubione szparagi...-szepnęła i nagle wylądowała na podłodze. Smok wierzgał nogami nogami, rozkopując kołdrę i rzucała się po łóżku jak szalony.
-Nie!-krzyczał przez sen.-Tylko nie SZPARAGI!!!
Sevia uśmiechnęła się pod nosem. To zawsze działało.Nott nie zauważył całego zajścia, ponieważ jego głowa opadła na księgę i spał tak mocno, że nic nie słyszał. Severka poczekała, aż Draco się uspokoi, podeszła do niego i jednym płynnym ruchem zerwała jego okrycie.
-Aaaaa!-tym razem to ona krzyknęła.
-Co jest?!-zapytał nieprzytomnie przed chwilą obudzony Malfoy.
-Czemu śpisz nago?!-wrzasnęła jego siostra, zasłaniając histerycznie dłońmi oczy i trzęsąc się spazmatycznie.-To najgorsze co w życiu widziałam!
-Co? Moje ciałko jest ohydne? Już ja ci dam...
-Najpierw się ubierz.
-Wedle rozkazu.-rzucił sarkastycznie i ruszył do łazienki.
Po kilku  minutach wyszedł z niej już w ubraniu.
-No to idziemy.-zażądziła Severia i wstała z fotela, na którym siedziała.
-Gdzie?
-Na śniadanie.
-O, nie! Mowy nie ma!-powiedział.-Ja się nigdzie nie wybieram!
Mówiąc to położył się w łóżku i zakrył kołdrą po sam czubek głowy.
-Nie bądź dzieckiem...-mruknęła zniecierpliwiona Sevia.
-I kto tu jest dzieckiem.-usłyszała odpowiedź, dobiegającą spod koca.-Na pewno nie ja.
-Pod względem wieku może tak, ale inteligencją nie przebijesz trzylatka. Idziemy!
-Nie!
-No dobra. To ja sobie pójdę, ale zabiorę ze sobą twoją różdżkę. Pasuje?-zapytała.
-Tak. Co? Nie!
-No to chodź grzecznie na śniadanko Dracusiu.
-Idę. Tylko nie mów tak do mnie. Wystarczy mi jedna mopsotwarza Pansy na świecie.
-Dobrze Draconeczku.
-Co ja mówiłem?!

***
Blaise miał już ułożony plan co do Hermiony:
-Dzień doberek Gryfoneczko?-krzyknął, kiedy otwierając z rozmachem drzwi, prawie wyburzył jej ścianę pokoju.
-Blaise, błagam...-jęknęła i odwróciła się na drugi bok.
-Hej! Śpiąca królewno! Pora wstać!
-Niee...
Zabini podszedł do łóżka Hermiony i podniósł ją razem z kołdrą.
-No to idziemy.-oznajmił.-Aleś ty lekka....
Miona nie zareagowała, co bardzo zdziwiło Diabła. Podniósł rąbek okrycia dziewczyny i uśmiechnął się. Herm spała jak zabita uśmiechając się lekko. Blaise patrzył na nią z zachwytem w zielonych oczach.
-Co się gapisz?-z rozmarzenia wyrwał go głos wyżej wspomnianej Gryfonki.
-Co? Co?-zapytał nieprzytomnie.
-Patrzysz się już tak na mnie dziesięć minut.
-Ja... Eee... No... Sorka...
-A tak w ogóle, to co ja robię nad ziemią?
Zabini odzyskał rezon.
-Idziemy na śniadanie.-wyszczerzył się do niej.
-Nie!-krzyknęła panicznie.
-Czemu?-zapytał.
-Bo... Bo...
-Bo co?
-Bo tam... Bo tam nie ma dla mnie miejsca!
-Kłamiesz.-mruknął.
-Nie kłamię. A teraz postaw mnie na ziemi!
-Już się robi.
Diabeł opuścił ją delikatnie na podłogę.
-Dobra, a teraz mów.-zażądał.
-Nie.-założyła ręce na piersi.
-No to nie mów i tak pójdziemy.-oznajmił wesoło Blaise.
-Jeszcze czego.
-Miona...-jęknął.-Musisz coś zjeść. Jesteś chuda jak kościotrup. Niedługo wpadniesz w anoreksję.-Zabini omiótł ją wzrokiem.
Policzki miała zapadnięte, ręce i nogi jak cienkie patyki i wielkie, fioletowe wory pod oczami.
-Ech...-westchnęła z rezygnacją.-No dobra. Pójdę na to śniadanie. Ale jak tylko JEGO tam zobaczę to w tył zwrot.
-Ale nie możesz go tak ciągle unikać!
-Nie rozkazuj mi!-krzyknęła rozzłoszczona.
-Chcesz tak żyć przez resztę szkoły?
-Niech będzie... To jego problem, nie mój!
-No! I to mi się podoba!

***
-Musisz ją przeprosić.
-A co mnie ona obchodzi?
-Więcej niż ci się wydaje!
Severia już miała dość swojego brata. Był uparty jak osioł, a do tego głupi jak tłuczek.
-Przecierz widać, że cierpisz.-jęknęła.
-Masz halucynacje.-odparł.
-Co mu jest?-usłyszeli głos Blaise'a.
-Zgłupiał.
-Ej!
-Smoku. To prawda. Najczystsza z możliwych.-Zabini objął przyjaciela za ramiona.
-To ja was zostawię samych.-mruknęła Sevia i ruszyła do wieży Gryffindoru.
-Hej! Hermiona jest na mugoloznastwie!Tak jakby co!-krzyknął za nią Diabeł, a Severka uniosła kciuki do góry.

6 komentarzy:

  1. Kurde... już było tak bosko, ale nie on musiał skrócić. A walka Malfoy'a w jego głowie, hehe. Świetny rozdział, czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam
    Ola
    PS. Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Malfoy to dupek! A Zabiniego kocham ;D rozdział dosyć spokojny akcja w końcu trochę zwolniła tempa ^^ jestem strasznie ciekawa czy Draco ją przeprosi i jak to będzie wyglądało bo znając Ciebie wszystkiego można się spodziewać.
    Ściskam mocno i czekam na kolejny rozdział ;*
    Avadka

    OdpowiedzUsuń
  3. Supeer rozdział czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :) uwielbiam Sevię! :) jest taka kochana :)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Rosenatorka

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie wreszcie nowy kompletnie beznadziejny rozdział ale zapraszam ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. JAK ON MÓGŁ?! JAK ON MÓGŁ TAK POTRAKTOWAĆ MIONĘ, JA SIĘ PYTAM?!
    Obraziła się i dobrze mu tak. Co on sobie myśli? Phi! Najpierw ją całuje, a później zrzuca na podłogę. Niedoczekanie!
    Biedna Herm... Nic nie je i tak to wszystko rozpamiętuje... Ale na szczęście Severia i Blaise postanowili wziąć sprawy w swoje ręce! I bardzo dobrze! ;)
    Hahaha, szparagi i "najgorsze co w życiu widziałam", czyli ohydne ciało oraz "Draconeczek" - najlepsze, uśmiałam się jak nie wiem co! :D Ja też uwielbiam Severię, to taki radosny promyczek. ;)

    Rozdział świetny, naprawdę się rozwijasz. :)

    Lecę czytać i skomentować 9!
    ~Markalka

    OdpowiedzUsuń